Posty

Wyświetlam posty z etykietą ambient

[Recenzja] Cocteau Twins - "Victorialand" (1986)

Obraz
Po artystycznym szczycie, jakim okazał się album "Treasure", muzycy Cocteau Twins stanęli przed trudną decyzją. Do wyboru mieli kontynuację tamtego kierunku, albo kolejny zwrot stylistyczny. Postawili na tę drugą opcję, choć pomógł w tym pewien zbieg okoliczności. Kiedy nadszedł czas, by wejść do studia, basista Simon Raymonde okazał się niedysponowany - całkowicie pochłonęły go prace nad "Filigree & Shadow", drugim albumem This Mortal Coil, projektu zrzeszającego muzyków związanych z wytwórnią 4AD. W rezultacie Elizabeth Fraser i Robin Guthrie nagrali płytę bez niego, niemalże całkiem rezygnując z rytmicznej podstawy, za to zapraszając do współpracy saksofonistę Richarda Thomasa. Efektem jest album o jeszcze bardziej subtelnej atmosferze, w zasadzie antycypujący takie stylistyki jak dream pop czy ambient pop. Tytuł "Victorialand" odnosi się do Ziemii Wiktorii, regionu Antarktydy, a wiele tytułów utworów zaczerpnięto z dokumentu BBC o obu biegunach. Zi

[Recenzja] Landon Caldwell & Friends - "More Unity" (2022)

Obraz
Landon Caldwell zwrócił moją uwagę swoim zeszłorocznym, recenzowanym tu albumem "Simultaneous Systems". Jest to jedno z tych pandemicznych wydawnictw, które z powodu lockdownu nie mogły zostać zarejestrowane w tradycyjny sposób. Poszczególni muzycy nagrywali swoje partie - jak podkreślono w tytule -symultanicznie, lecz przebywając w różnych miejscach. Rozwiązanie może wydawać się dziwne w przypadku takiego gatunku jak jazz, który przecież polega na ścisłej interakcji między instrumentalistami. Ale też trudno tu mówić o typowym jazzie, gdyż tamta płyta nie mniej czerpie z elektroniki, szczególnie jej ambientowego nurtu. Wspominam o tym wszystkim dlatego, że właśnie wydany "More Unity" bezpośrednio kontynuuje tamten kierunek, a jego znaczna część powstała przy pomocy już sprawdzonego systemu symultanicznego. Gwoli ścisłości, album wypełniają nagrania dwóch różnych składów. Łączy je jedynie postać lidera, który podczas obu sesji sięgnął po inny zestaw instrumentów, a t

[Recenzja] Brian Eno - "Ambient 4: On Land" (1982)

Obraz
Cztery lata po zainaugurowaniu serii "Ambient" kultowym "Music for Airports", ukazała się czwarta i - jak pokazał czas - ostatnia odsłona tetralogii Briana Eno. W przeciwieństwie do dwóch środkowych albumów, "On Land" artysta firmuje wyłącznie własnym nazwiskiem. Jednak w nagraniach wspomogło go kilku gości: Bill Laswell i Michael Beinhorn, czyli producencki duet Material, a także trębacz Jon Hassell czy gitarzyści Axel Gros i Michael Brook. Za produkcję ponownie odpowiada Eno, natomiast rolę jednego z inżynierów dźwięku objął Daniel Lanois, co rozpoczęło wieloletnią współpracę tej dwójki. Polegała ona zarówno na tworzeniu własnej muzyki - z bardzo dobrym skutkiem - jak i na objęciu produkcyjnej pieczy nad najsłynniejszymi albumami grupy U2, co już niekoniecznie jest dla nich powodem do dumy. Skupmy się zatem na "Ambient 4: On Land". Osiem kompozycji lidera - jedynie rozpoczynający album "Lizard Point" powstał przy pomocy muzyków Materi

[Recenzja] Kali Malone - "Living Torch" (2022)

Obraz
Kim jest Kali Malone? Choć wielu osobom jej nazwisko nic nie powie, jest to jedna z najważniejszych postaci we współczesnej muzyce eksperymentalnej. Ta mieszkająca od dziesięciu lat w Szwecji Amerykanka, adeptka sztokholmskiej Royal College of Music na kierunku kompozycji elektroakustycznej, zasłynęła swoimi minimalistycznym kompozycjami na organy piszczałkowe. Blisko dwugodzinny "The Sacrificial Code" był jednym z najszerzej komentowanych niemainstreamowych albumów 2019 roku. Tegoroczny, choć nagrany już na przełomie lat 2020/21, "Living Torch" nie jest bezpośrednią kontynuacją tamtego dzieła, a próbą innego podejścia do tematu. To wciąż muzyka o bardzo minimalistycznym, dronowym charakterze, lecz sięgająca po zupełnie nowe dla artystki brzmienia. Miejsce organów zajęły syntezatory, w tym klasyczny modularny ARP 2500. Możemy usłyszeć tu także także dęciaki: puzon Matsa Äleklinta, muzyka znanego chociażby z Angles i Fire! Orchestra, a także klarnet basowy Isaka Hedt

[Recenzja] Caterina Barbieri - "Spirit Exit" (2022)

Obraz
Latem wiele pod względem muzycznych premier się nie dzieje, co jednak nie oznacza, że w ogóle nie wychodzi nowa muzyka. Akurat "Spirit Exit" wyszedł już jakiś czas temu, na samym początku lipca. To już dziewiąty studyjny album Cateriny Barbieri, włoskiej artystki zafascynowanej modularnymi syntezatorami, która zadebiutowała w 2014 roku. Większe uznanie zdobyła jednak pięć lat później, a to za sprawą albumu "Ecstatic Computation", na którym odeszła od dronów na rzecz bardziej przystępnej elektroniki, sięgającej po inspiracje do ambient techno, ale też starszych nurtów, przede wszystkim progresywnej elektroniki ze szkoły berlińskiej. Najnowsze, choć nagrywane już w czasie globalnego lockdownu, dzieło stanowi kontynuację tego kierunku. Przy okazji otrzymujemy coś w rodzaju albumu koncepcyjnego, zainspirowanego mistycyzmem Teresy z Ávili, posthumanistyczną filozofią Rosi Braidotti czy metafizyczną poezją Emily Dickinson, a więc twórczością trzech kobiet, którym udało si

[Recenzja] SVLBRD - "Somber" / Warmth - "The Night" (2022)

Obraz
Co łączy ze sobą te dwa albumy? Zarówno pod szyldem SVLBRD, jak i Warmth, kryje się ta sama osoba - Agustín Mena, hiszpański producent, a zarazem założyciel niezależnych wytwórni skupionych na muzyce elektronicznej, Archive oraz Faint. Jako twórca jest bardzo aktywny, wydając nawet po kilka albumów rocznie. Tylko w maju tego roku pojawiły się nowe wydawnictwa jego obu projektów. Początek miesiąca przyniósł premierę "Somber", natomiast już po czterech tygodniach ukazał się "The Night". Niewątpliwie łączy je ze sobą więcej niż to, że powstały z inicjatywy tego samego człowieka. Tym czymś jest przede wszystkim klimat, bynajmniej nie mający wiele wspólnego z ojczyzną autora. O wiele lepszym tropem okazują się okładki obu płyt, a także nazwa SVLBRD, odnosząca się do archipelagu Svalbard na Oceanie Arktycznym. Słyszymy tu elektroniczne pejzaże, które byłyby doskonałą ścieżką dźwiękową podczas spacerów w chłodny wieczór lub noc. gdzieś po oddalonych od cywilizacji pustkow

[Recenzja] Vangelis - "Blade Runner: Original Motion Picture Soundtrack" (1994)

Obraz
Minął już nieco ponad miesiąc odkąd zmarł Ewangelos Odiseas Papatanasiu, lepiej znany jako Vangelis. Dlaczego dopiero teraz pojawia się upamiętniająca go recenzja? Mówiąc wprost, miłośnikiem jego twórczości nie jestem. Pośmiertne odsłuchy niektórych wczesnych płyt nic w tej kwestii nie zmieniły, dlatego zarzuciłem pierwotny plan na  całą serię omówień tych ważniejszych płyt. Jest jednak w dyskografii Greka jedno dzieło, które autentycznie cenię. Nie trudno chyba się domyślić, ze chodzi o ścieżkę dźwiękową do filmu Ridleya Scotta "Blade Runner", w Polsce znanego jako "Łowca androidów", będącego luźną adaptacją książki Philipa K. Dicka "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?". Obraz Scotta to jedno z nielicznych arcydzieł kina science fiction, w których na pierwszym miejscu stawiane są walory artystyczne, a dopiero potem rozrywkowe. Jego wyjątkowość tkwi przede wszystkim w niesamowitej atmosferze, którą zawdzięcza głównie dwóm czynnikom: intrygującej scen

[Recenzja] Laraaji - "Ambient 3: Day of Radiance" (1980)

Obraz
Trzecia odsłona ambientowej tetralogii Briana Eno jest najbardziej nietypową częścią serii, choć wciąż w pewnym stopniu wpisuje się w jej założenia. "Ambient 3: Day of Radiance" wyróżnia się przede wszystkim najmniejszym udziałem Eno, którego wkład sprowadza się tu roli producenta. Kompozytorem całego materiału i zarazem jedynym wykonawcą jest niejaki Laraaji, a właściwie Edward Larry Gordon, klasycznie wyszkolony amerykański multiinstrumentalista. Po studiach zaczął karierę aktora i stand-upera, jednocześnie pogrywając na elektrycznym pianinie w amatorskiej grupie jazz-rockowej Wind of Change. Prawdziwym przełomem było dla niego odkrycie wschodniego mistycyzmu, który zainspirował go do tworzenia bardziej uduchowionej muzyki w egzotycznych klimatach. W tym okresie nabył swoją pierwszą cytrę, którą przerobił na elektryczny instrument. Przed "Ambient 3" nagrał tylko dwie autorskie płyty, obie wydane w niskim nakładzie. Do jego współpracy z Eno doszło spontanicznie, a

[Recenzja] Klaus Schulze - "Moondawn" (1976)

Obraz
Rok 1976 Klaus Schulze spędził głównie na nagrywaniu i koncertowaniu z efemeryczną grupą Go. Klawiszowiec znalazł się tam w niezwykle interesującym gronie muzyków reprezentujących różne kraje i rodzaje muzyki. Wymienić trzeba tu takie nazwiska, jak Steve Winwood, Al Di Meola, Michael Shrieve, nie zapominając oczywiście o Stomu Yamashta, który zorganizował cały ten projekt. Choć sesje eponimicznego debiutu Go zaczęły się już w lutym, Schulze zdążył już w tym roku nagrać materiał na swój kolejny solowy album, "Moondawn". Nie ulega wątpliwości, że to jeden z ważniejszych momentów jego dyskografii. Muzyk po raz pierwszy pracował w studiu z prawdziwego zdarzenia. Ponadto w przeciwieństwie do poprzednich nagrań, tym razem wykorzystał wyłącznie elektroniczne instrumenty, w tym sekwencer Synthanorma oraz syntezatory ARP 2600, ARP Odyssey, EMS Synthi-A, Farfisa Syntorchestra i nowość w swoim ekwipunku - kultowego Mooga, którego posiadaczem stał się chwilę wcześniej. "Moondawn&quo

[Recenzja] Jon Hassell / Brian Eno - "Fourth World, Vol. 1: Possible Musics" (1980)

Obraz
Przeogromną dyskografię Briana Eno można podzielić na na trzy główne kategorie. Do pierwszej z nich zaliczają się te bardziej piosenkowe albumy, zarejestrowane przeważnie z dużą ilością gości. Druga to muzyka instrumentalna, ambientowa, nagrywana samodzielnie lub w małym gronie współpracowników. I w końcu ostatnia, najliczniejsza kategoria, czyli te wszystkie płyty, na których Eno pojawił się w charakterze członka zespołu, sidemana lub producenta. Do nich właśnie zalicza się "Fourth World, Vol. 1: Possible Musics", bo chociaż nazwisko artysty pojawia się na okładce na równi z Jonem Hassellem, to tak naprawdę był to głównie chwyt marketingowy. Eno w tamtym czasie był już rozpoznawalną postacią - choćby dzięki współpracy z Davidem Bowie czy grupą Talking Heads - więc sądzono, że jego nazwisko napędzi sprzedaż longplaya, co ostatecznie się nie powiodło. W rzeczywistości głównym kompozytorem tego materiału, wiodącym muzykiem i przede wszystkim twórcą zaprezentowanej tu muzyki czw

[Recenzja] Lynn Avery & Cole Pulice - "To Live & Die in Space & Time" (2022)

Obraz
"To Live & Die in Space & Time" ukazał się wyłącznie w streamingu i jako limitowane wydawnictwo na kasecie magnetofonowej. Prawdziwy niezal. Odpowiadający za ten materiał Lynn "Iceblink" Avery i Cole Pulice to młodzi muzycy, którzy dotąd wydali po jednym autorskim albumie - wzajemnie zresztą się na nich goszcząc - a także współpracowali pod szyldem LCM, jako trio z Mitchem Stahlmannem. Udzielali się też w innych projektach, lawirując pomiędzy różnymi stylistykami, głównie elektroniką i ambientem, ocierając się też o jazz. Tym razem zdają się wprost odwoływać do tego, co w późnych latach 70. robili Harold Budd i Brian Eno, ponownie jednak z jazzowym pierwiastkiem. To bardzo krótka płyta, której długość nie przekracza nawet trzydziestu minut. Znalazły się tutaj cztery utwory o zróżnicowanym czasie trwania, za to bardzo konsekwentne stylistycznie. O ich charakterze wiele mówi tytuł "To Live & Die in Space & Time", gdyż ten kosmiczny klimat je

[Recenzja] Harold Budd / Brian Eno - "Ambient 2: The Plateaux of Mirror" (1980)

Obraz
Druga odsłona czteroczęściowego cyklu "Ambient" powstała w kooperacji Briana Eno z amerykańskim kompozytorem oraz pianistą Haroldem Buddem. Było to ich drugie wspólne przedsięwzięcie po nagranym trzy lata wcześniej "The Pavilion of Dreams", sygnowanym jedynie nazwiskiem Budda, ale wyprodukowanym przez Eno i wyraźnie naznaczonym jego muzycznymi koncepcjami. Tam jednak mieliśmy do czynienia z bardziej rozbudowanym aparatem wykonawczym. "The Plateaux of Mirror" wypada na tym tle bardziej minimalistycznie, czerpiąc z rozwiązań proponowanych przez Eno na "Music for Airports", którym zainaugurowano serię "Ambient". Album wypełnia dziesięć stosunkowo krótkich nagrań. Najkrótszy "Steal Away" nie osiąga nawet półtorej minuty, za to najdłuższe "First Light" i "An Arc of Doves" zbliżają się ledwie do siedmiu. Jak na ambientowe standardy jest to wręcz zbiór miniaturek. Trzeba jednak podkreślić, że słucha się ich jak je

[Recenzja] George Lewis - "Homage to Charles Parker" (1979)

Obraz
Przełom lat 70. i 80. był, pod względem artystycznym, kiepskim czasem dla jazzowego mainstreamu, a zarazem bardzo dobrym okresem dla jazzowego podziemia. A w zasadzie należałoby raczej mówić o jazzowych loftach. Ówczesne podziemie, sprzeciwiające się postępującej komercjalizacji gatunku i niechętnie widziane w bardziej prestiżowych miejscówkach, przeniosło się na poddasza poprzemysłowych budynków Nowego Jorku, gdzie organizowano spotkania, nagrania oraz koncerty. Z nurtem loft jazzu utożsamiani byli zarówno muzycy o już wtedy ugruntowanej pozycji - jak Anthony Braxton, Lester Bowie, Cecil Taylor, Sam Rivers, Henry Threadgill czy Julius Hemphill - jak i przedstawiciele młodszego pokolenia, w rodzaju Anthony'ego Davisa, Davida Murraya oraz George'a E. Lewisa. Puzonista George Emanuel Lewis karierę muzyczną rozpoczął na początku lat 70., gdy w wieku dziewiętnastu lat dołączył do organizacji Association for the Advancement of Creative Musicians. Jeszcze przed końcem tamtej dekady m

[Recenzja] Harold Budd - "The Pavilion of Dreams" (1978)

Obraz
Okładka wygląda znajomo? Nic dziwnego. To samo zdjęcie, identycznie przyciemnione, ale z jaśniejszym fragmentem w innym miejscu, wykorzystano trzy lata wcześniej na albumie "Discreet Music" Briana Eno. To oczywiście celowe działanie, uprawomocnione obecnością Eno także na tej płycie, choć tym razem głównie w roli producenta. Głównym twórcą "The Pavilion of Dreams" jest jednak Harold Budd, amerykański pianista i kompozytor, który poruszał się w okolicach minimalizmu, ambientu, jazzu i awangardy. Popularność przyniosły mu nie tylko różne projekty z Eno, ale też chociażby współpraca z grupą Cocteau Twins. "The Pavilion of Dreams" to jego drugie autorskie wydawnictwo - po mocno undergroundowym "The Oak of the Golden Dreams / Coeur D'Orr" z 1971 roku - zawierające kompozycje nad którymi pracował w latach 1972-75. Nagrania odbyły się w londyńskim  Basing Street Studios w listopadzie '76. Uczestniczyło w nich gościnnie wielu dodatkowych muzyków,

[Recenzja] Pan Daijing - "Tissues" (2022)

Obraz
Najnowszy album chińskiej, choć rezydującej i tworzącej głównie w Berlinie, artystki Pan Daijing to niecodzienne połączenie współczesnej elektroniki z operą. Zawarta na płycie muzyka jest częścią większego, multimedialnego projektu. Pierwotnie towarzyszyła wystawie / performensowi, których premiera odbyła się jesienią 2019 roku w londyńskiej galerii Tate Modern. Oryginalnie nagranie składało się z pięciu aktów, jednak na płytę trafiły tylko pierwsze cztery. Podział utworu na części wydaje się jednak dość umowny pod względem czysto muzycznym - zapewne znajduje uzasadnienie w warstwie tekstowej - i chociażby w serwisie Spotify znajdziemy całość w formie pojedynczej ścieżki. Tak też właśnie ją odbieram: jako jeden, trwający niemal pełną godzinę utwór. Przystępując do oceny "Tissues" muszę zaznaczyć, że biorę pod uwagę wyłącznie to, co słyszę na płycie. Tak został ten materiał wydany, więc należy traktować go jako samodzielne dzieło muzyczne, w oderwaniu od wizualnej oprawy, któr

[Recenzja] Brian Eno - "Ambient 1: Music for Airports" (1978)

Obraz
Co łączy Briana Eno i Ornette'a Colemana? Obaj wydali album, który może nie tyle zapoczątkował nowy nurt, co ostatecznie go zdefiniował, a nawet dał mu nazwę swoim tytułem. Początków ambientu można doszukiwać się już w  musique d’ameublement Erika Satie, kompozytora tworzącego na przełomie XIX i XX wieku, a także w niektórych eksperymentach Johna Cage'a. Już od wczesnych lat 70. twórcy wywodzący się z krautrocka, ale też sam Eno w swoich różnych projektach, tworzyli muzykę, która pod koniec dekady zyskała własne określenie. Już w innej recenzji opisałem, w jaki sposób brytyjski artysta doszedł do zdefiniowania tej stylistyki i określenia jej muzyką otoczenia - bo niczym otaczająca nas przestrzeń może być nieangażującym tłem, ale równie dobrze można poświęcić jej całą uwagę. Geneza albumu "Ambient 1: Music for Airports" ściśle wiąże się z inną anegdotą. Brian Eno nie przepadał za lataniem, podróż samolotem była dla niego zawsze stresująca. Tymczasem jego muzyczne zobo

[Recenzja] Peter Gabriel - "Passion" (1989)

Obraz
Po ogromnym sukcesie komercyjnym albumu "So" z pewnością czekano na kolejne hity Petera Gabriela. Jednak kolejna płyta z piosenkowym materiałem ukazała się dopiero sześć lat później. W międzyczasie artysta przygotował jednak drugi w swojej karierze soundtrack. "Passion" to, przynajmniej w jakiejś części, ścieżka dźwiękowa do filmu "Ostatnie kuszenie Chrystusa" w reżyserii Martina Scorsese. Ciekawe, że ani tytuł, ani okładka, nie wskazują na bezpośrednie powiązanie z tym obrazem. Dopiero na rewersie koperty dopisano pod tytułem mniejszymi literami informację:  Music for The Last Temptation of Christ . Znajduję dwa powody, dla których autor muzyki mógł próbować oddzielić swoje dzieło od filmu. Pierwszy z nich jest taki, że artysta mógł się wystraszyć kontrowersji wokół "Ostatniego kuszenia Chrystusa". Film powstał na podstawie głośnej książki Nikosa Kazandzakisa o tym samym tytule, którą Watykan wpisał na swą listę ksiąg zakazanych. Z kolei sam aut

[Recenzja] Dominik Strycharski Core / Orkiestra Dęta Ursus - "Symfonia fabryki Ursus" (2021)

Obraz
Polski niezal nie dostarczył mi w tym roku wielu wrażeń, niemniej jednak parę płyt wartych uwagi się ukazało. A to jedna z nich. "Symfonia fabryki Ursus" to ścieżka dźwiękowa tak samo zatytułowanego filmu, eksperymentalno-artystycznego dokumentu Jaśminy Wójcik o nieistniejących już Zakładach Przemysłu Ciągnikowego Ursus. Przedstawia dawnych pracowników, którzy odgrywają swój typowy dzień pracy w zrujnowanej fabryce. Zadanie przygotowania odpowiedniej oprawy dźwiękowej otrzymał Dominik Strycharski, twórca poruszający się swobodnie bo wielu gatunkach muzycznych. Przypadło mu trudne zadanie stworzenia podkładu pod konkretne sceny, ściśle zsynchronizowanego z obrazem. Filmu co prawda nie widziałem, dlatego nie jestem w stanie potwierdzić, jak to wszystko ze sobą współgra. Natomiast rezultat pracy Strycharskiego broni się sam w sobie, jako autonomiczne dzieło muzyczne, które działają na wyobraźnię, tworząc w niej obrazy fabryk i pracujących w nich robotników. Aby uzyskać taki efek

[Recenzja] GAS - "Der Lange Marsch" (2021)

Obraz
Jeden z najważniejszych współczesnych twórców muzyki elektronicznej, pochodzący z Kolonii producent Wolfgang Voigt, ma na koncie niezliczoną ilość płyt, opublikowanych pod ponad trzydziestoma różnymi nazwami. Tym najważniejszym projektem, który przyniósł mu największe uznanie i w ramach którego osiągnął najwyższe wyżyny artystyczne, niewątpliwie należy uznać GAS. W tym roku minęło dokładnie ćwierć wieku, odkąd Voigt wydał pierwszy, eponimiczny album pod tym szyldem. Już tam artysta próbował połączyć ze sobą nurty ambient i minimal techno. Z dość jeszcze przeciętnym efektem. Prawdziwym sukcesem, przede wszystkim na polu artystycznym, okazał się wydany dwa lata później "Zauberberg". To właśnie tamten album wytyczył ścieżkę dla kolejnych wydawnictw GAS. Zarówno jeśli chodzi o okładkę - od tamtej pory wszystkie płyty projektu opatrzone są zdjęciem lasu, z umieszczoną na środku nazwą projektu - jak i charakter samej muzyki. Opisując ją bardziej technicznie, stanowi połączenie ambi