[Recenzja] Caterina Barbieri - "Spirit Exit" (2022)

Caterina Barbieri - Spirit Exit


Latem wiele pod względem muzycznych premier się nie dzieje, co jednak nie oznacza, że w ogóle nie wychodzi nowa muzyka. Akurat "Spirit Exit" wyszedł już jakiś czas temu, na samym początku lipca. To już dziewiąty studyjny album Cateriny Barbieri, włoskiej artystki zafascynowanej modularnymi syntezatorami, która zadebiutowała w 2014 roku. Większe uznanie zdobyła jednak pięć lat później, a to za sprawą albumu "Ecstatic Computation", na którym odeszła od dronów na rzecz bardziej przystępnej elektroniki, sięgającej po inspiracje do ambient techno, ale też starszych nurtów, przede wszystkim progresywnej elektroniki ze szkoły berlińskiej. Najnowsze, choć nagrywane już w czasie globalnego lockdownu, dzieło stanowi kontynuację tego kierunku. Przy okazji otrzymujemy coś w rodzaju albumu koncepcyjnego, zainspirowanego mistycyzmem Teresy z Ávili, posthumanistyczną filozofią Rosi Braidotti czy metafizyczną poezją Emily Dickinson, a więc twórczością trzech kobiet, którym udało się zaznaczyć swoją obecność w świecie wciąż zdominowanym przez mężczyzn. A jak radzi sobie Barbieri na elektronicznej scenie, która wciąż nie kojarzy się zbytnio z kobietami?

"Spirit Exit" jest albumem dość długim, jak na dzisiejsze, pełne pośpiechu czasy, gdy dobrze widziana jest raczej zwięzłość muzycznych wypowiedzi. Przesłuchanie tych 55 minut za jednym podejściem może być jeszcze bardziej problematyczne tej zimy, gdy zaczną się spowodowane brakiem surowców blackouty. Dlatego warto z materiałem zapoznać się już teraz. Czas ten dzieli się na osiem utworów. W całość wprowadza siedmiominutowy "At Your Gamut", dając niezłe pojęcie o ogólnym klimacie płyty, ale nie odkrywając od razu wszystkich kart. Tworzone przez Barbieri brzmienia okazują się zarazem współczesne, jak i mają w sobie coś retro. Artystka w typowy dla siebie sposób przeplata kilka linii melodycznych, granych w różnym tempie, jednak perfekcyjnie się zazębiających. Daje to bardzo intrygujący efekt. Z jednej strony muzyka brzmi subtelnie, niemal mistycznie, ale też ma w sobie wiele energii. W kolejnych utworach dochodzą przede wszystkim różnego rodzaju partie wokalne. Tajemnicze, elektronicznie przetworzone wokalizy, z dodatkiem powtarzającego się akordu gitary i ambientowego tła, tworzą niezwykły klimat w pierwszej połowie "Transfixed", budując napięcie przed instrumentalnym rozwinięciem. W odwołującym się wprost do szkoły berlińskiej, choć brzmiącym bardzo nowocześnie "Canticle of Cryo", pojawiają się już bardziej tradycyjne partie wokalne, trochę w stylu dawnej muzyki sakralnej, jednak wciąż mocno przetworzone i celowo wycofane w miksie.

Z kolei w "Knot of Spirit" - z początku ambientowym, następnie zdominowanym przez charakterystyczne dla progresywnej elektroniki sekwencje - nie ma natomiast w ogóle wokalu, choć opublikowana już w zeszłym roku wersja singlowa zawierała gościnne partie Lyry Pramuk. Quasi-piosenkowy charakter ma najkrótszy, niespełna pięciominutowy "Broken Melody", z bardzo melodyjnym, nieco pastoralnym śpiewem i wyraźnie słyszalnymi pianinem i gitarą, ale też ze stopniowo coraz bardziej zniekształconymi brzmieniami elektronicznymi. "Life at Altitude" to znów większa, instrumentalna forma, bardzo współczesna wizja progresywnej elektroniki, z melodyjnymi, stałe ulegającymi różnym przetworzeniom sekwencjami syntezatora w różnych tempach, które nakładają się na siebie w godny podziwu sposób. Może nieco mniej udanym fragmentem jest "Terminal Clock", wsparty dość sztampowym beatem, którego celem wydaje się trzymanie w ryzach poszarpanych dźwięków elektroniki i poszatkowanego wokalu. W tym fragmencie płyta na pięć minut traci swój uduchowiony nastrój. Ten jednak w pełnej krasie wraca w finałowym "The Landscape Listens", faktycznie mającym w sobie wiele z ambientowego pejzażu, choć zdecydowanie nie z tych najbardziej statycznych.

"Spirit Exit" powinien zainteresować zarówno miłośników starszej, jak i nowszej elektroniki, ale też szeroko rozumianego mistycyzmu w muzyce, szczególnie z okolic, powiedzmy, Dead Can Dance. Ten album potwierdza, że Carterina Barbieri to jedna z ciekawszych postaci na współczesnej scenie elektronicznej, posiadająca własny i ciekawy pomysł na muzykę.

Ocena: 8/10



Caterina Barbieri - "Spirit Exit" (2022)

1. At Your Gamut; 2. Transfixed; 3. Canticle of Cryo: 4. Knot of Spirit (Synth Version); 5. Broken Melody; 6. Life at Altitude; 7. Terminal Clock; 8. The Landscape Listens

Skład: Caterina Barbieri - instrumenty, wokal
Gościnnie: Carlo Maria - syntezator (6)
Producent: Caterina Barbieri


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)