Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2023

[Zapowiedź] Premiery płytowe grudzień 2023

Obraz
W grudniu rynek fonograficzny - a przynajmniej jego ciekawsza część - niemalże zamiera. Jedna większa premiera to pierwszy od dwóch dekad album Petera Gabriela, z tym że to raczej składanka singli wydawanych na przestrzeni całego roku. Więcej na ten temat piszę w już opublikowanej recenzji . Będzie też nowy longplay Neila Younga, który jednak co chwilę coś publikuje, więc trudno tu o szczególny entuzjazm. Z zainteresowaniem czekam właściwie tylko na debiutanckie EP Leather.head - zespołu, który ma potencjał dołączyć do ścisłej czołówki sceny Windmill. Przez najbliższy miesiąc zamierzam uzupełnić najpoważniejsze braki w tegorocznych recenzjach, a prawdopodobnie 6 stycznia zostanie opublikowane moje subiektywne podsumowanie roku 2023. Grudniowe premiery płytowe: najciekawsze albumy z grudnia 2023 1 grudnia: Alex Heffes & Ryuichi Sakamoto -  Crystalline  [EP]  Batu -  Half Speed  [EP] Bill Evans -  Tales - Live in Copenhagen (1964)  [archiwalia] The Black Dog - Music for Moore Street

[Recenzja] Peter Gabriel - "I/O" (2023)

Obraz
Niezwykle długo kazał Peter Gabriel czekać na ten album. I nie chodzi nawet o to, że od premiery "Up" - poprzedniej płyty z premierowymi kompozycjami - minęło dwadzieścia jeden lat. Pierwszy singiel promujący "I/O" pojawił się już na początku stycznia, a więc prawie rok temu. A potem co miesiąc, przy każdej pełni księżyca, udostępniano kolejny fragment nowej płyty, aż ujawniono wszystkie dwanaście utworów. Ta rozciągnięta na jedenaście miesięcy promocja bynajmniej nie podgrzewała atmosfery. Wręcz przeciwnie - z coraz mniejszym zainteresowaniem czekałem na ten album, zwłaszcza że im więcej singli poznawałem, tym mniej podobał mi się obrany przez Gabriela kierunek. A po premierze ostatniego nagrania, co nastąpiło przed kilkoma dniami, nie ma już na co czekać - cały album jest już znany, nie zostawiono żadnych niespodzianek na oficjalną premierę całości. W czasach serwisów streamingowych bez problemu można znaleźć lub samemu zrobić odpowiednią playlistę. No niezbyt mąd

[Recenzja] Celtic Frost - "To Mega Therion" (1985)

Obraz
Cykl "Ciężkie poniedziałki" S02E02 Co łączy albumy "Brain Salad Surgery" Emerson, Lake & Palmer, "Pictures" Island i "Attahk" francuskiej grupy Magma z "To Mega Therion" Celtic Frost? Najbardziej oczywista odpowiedź to wskazanie na okładki autorstwa kontrowersyjnego szwajcarskiego twórcy H.R. Gigera. Jednak podobieństwa okazują sie sprowadzać nie tylko do tego, bo jak na tak wczesny przykład ekstremalnego metalu, płyta szwajcarskiego tria pokazuje dość progresywne myślenie o muzyce. Wczesna twórczość grupy uważana jest za kamień węgielny black i death metalu, bywa też zaliczana do thrash czy doom metalu. Jednak inspiracje muzyków były szerokie, od Black Sabbath, Judas Priest czy Venom, przez hardcore punk, aż po nową falę z okolic Joy Division, Bauhaus, Christian Death i Siouxie and the Banshees. Zespół od początku stosował niezbyt typowe dla metalu rozwiązania. Na debiutanckim EP "Morbid Tales" w instrumentarium pojawiły

[Recenzja] Half Empty Glasshouse - "Restricted Repetitive Behaviour" (2023)

Obraz
Pełny tytuł debiutanckiego albumu tej anonimowej nowozelandzkiej grupy brzmi: "Restricted Repetitive Behaviour: An Experiment in the Application of Classical 12-Tone Technique to Contemporary Post-Punk Composition". W zasadzie trudno o bardziej zwięzły, a zarazem adekwatny opis zawartej tu muzyki. Warto jednak nieco rozwinąć zamysł stojący za tym wydawnictwem. Wspomniana w tytule technika dwunastotonowa, lepiej znana jako dodekafonia, to kompozytorska metoda, która rozwinęła się na początku XX wieku, w ramach tzw. drugiej szkoły wiedeńskiej skupionej wokół Arnolda Schönberga. Technika polega m.in. na wykorzystaniu w kompozycji wszystkich dwunastu dźwięków skali stosowanej w muzyce zachodniej, przy czym żaden dźwięk nie może się powtórzyć przed wybrzmieniem pozostałych. Twórcy stojący za projektem Half Empty Glasshouse postanowili wykorzystać ten sposób komponowania w muzyce stylistycznie bliskiej post-punku czy noise rocka. Wybór nieprzypadkowy, bo jak sami twierdzą, taka sty

[Recenzja] Neil Young with Crazy Horse - "Zuma" (1975)

Obraz
Po sześciu latach od wydania "Everybody Knows This Is Nowhere" Neil Young postanowił wrócić do swojego ostrzejszego oblicza. W tym celu ponownie połączył siły z muzykami Crazy Horse - Billym Talbotem, Ralphem Moliną oraz nowym gitarzystą rytmicznym Frankiem Sampedro, który zajął miejsce zmarłego Danny'ego Whittena. Album "Zuma" - zatytułowany tak od nazwy jednej z kalifornijskich plaż - to jednak nie tylko ostrzejsze granie rockowe. Repertuar zawiera także pewne pozostałości po poprzednim projekcie Kanadyjczyka, "Homegrown". Płyta o tym właśnie tytule, nagrywana od lata 1974 do stycznia 1975 roku, miała ukazać się jako następca "On the Beach". Young w ostatniej chwili zdecydował się jednak opublikować zamiast tego wcześniejszy, odrzucony przez wydawcę "Tonight's the Night", co okazało się znakomitą decyzją. "Homegrown" ostatecznie ukazał się dopiero w 2020 roku, choć cześć kompozycji wydano już wcześniej na innych wyda

[Recenzja] Danny Brown - "Quaranta" (2023)

Obraz
Pierwsze zapowiedzi tego albumu pojawiły się trzy lata temu. Już wtedy było wiadomo, że będzie to duchowa kontynuacja  wydanego w 2011 roku "XXX". Tamta płyta powstała z hedonistycznej perspektywy trzydziestolatka, który dopiero co odniósł swoje pierwsze muzyczne sukcesy. Tym razem teksty były pisane z bardziej refleksyjnej perspektywy rozczarowanego czterdziestolatka. Oryginalnie tytuł miał być bardziej bezpośredni i brzmieć "XXXX". Ostatecznie jednak Brown zdecydował się zatytułować płytę "Quaranta", co po włosku znaczy dokładnie to samo, ale kojarzy się też z kwarantanną, a materiał powstawał podczas pierwszych lockdownów związanych z pandemią COVID-19, natomiast w tekstach przewija się temat typowego dla tamtych czasów odizolowania. Drugi w tym roku album Danny'ego Browna, po świetnym "Scaring the Hoes", to płyta równie zwięzła - nie przekracza nawet trzydziestu pięciu minut - ale poza tym kompletnie inna. Poprzednik był efektem pełnoskal

[Recenzja] The Jimi Hendrix Experience - "Live at the Hollywood Bowl: August 18, 1967" (2023)

Obraz
Za każdym razem mnie to zdumiewa. Minęło ponad pół wieku od śmierci Jimiego Hendrixa, którego profesjonalna kariera nie trwała nawet pięciu lat, a wciąż właściwie co roku ukazują się kolejne archiwalia. Tym razem udało się skądś wydobyć zapis występu, którego żaden fragment nie był dotąd wydany ani oficjalnie, ani nawet na bootlegach. A pochodzi on z bardzo ciekawego momentu pod względem historycznym. Trio Experience, z Mitchem Mitchellem na bębnach i Noelem Reddingiem na basie, podczas koncertu na kalifornijskim Hollywood Bowl było wciąż relatywnie mało znane w Stanach. Fakt, grupa miała już za sobą legendarny show na Monterey Pop Festival, ale oba wydane tam do tej pory single, "Hey Joe" oraz "Purple Haze" / "The Wind Cries Mary", zaliczyły komercyjną wtopę, a album "Are You Experienced" ukazał się... pięć dni po tym koncercie. Grupa grała wówczas przed publicznością, której zdecydowana większość przyszła posłuchać The Mamas and the Papas. Muzy

[Recenzja] Łona x Konieczny x Krupa - "TAXI" (2023)

Obraz
Nie spodziewałem się tego, że prawdopodobnie najlepszym polskim albumem tego roku okaże się płyta hip-hopowa. Polski rap, może poza Paktofoniką, nie budził u mnie dotąd pozytywnych skojarzeń, ale też niewiele miałem z nim do czynienia. Pewnie niesłusznie, jeśli trafiają się w nim takie wydawnictwa, jak "TAXI". To ambitne przedsięwzięcie - album koncepcyjny poświęcony pracy na taryfie, a zarazem kondycji całego społeczeństwa oczami taksówkarzy. Twórcy przez ponad dwa lata przygotowali się do stworzenia tego materiału, rozmawiając z kierowcami taxi podczas niezliczonych kursów. Fragmenty tych rozmów pojawiają się zresztą jako sample pomiędzy kolejnymi utworami. Teksty Adama Zielińskiego, lepiej znanego pod pseudonimem Łona, pełne są zasłyszanych anegdot, barwnych opisów pasażerów różnego typu, wspomnień z czasów PRL czy transformacji ustrojowej, ale też nawiązań do współczesności - konkurencji jeżdżącej na aplikacje czy wojny w Ukrainie. Są też, oczywiście, odniesienia do filmó

[Recenzja] The Cure - "Disintegration" (1989)

Obraz
Są albumy, których najchętniej słucham w określonych warunkach, np. podczas konkretnego okresu w roku. Taką płytą jest na pewno "Disintegration" The Cure, który ze swoim chłodnym, ponurym klimatem idealnie pasuje do bardziej zaawansowanej jesieni. Wydawnictwo, które okazało się największym komercyjnym sukcesem zespołu w dotychczasowej karierze, sprawia wrażenie, jakby muzycy celowo chcieli zostać wykluczeni z mainstreamu. Co zresztą nie jest dalekie od prawdy. Robert Smith czuł się coraz bardziej zmęczony sławą zdobytą dzięki tej bardziej pogodnej muzyce, jaką grupa prezentowała po swoim powrocie w połowie dekady. Jednocześnie czuł się zdołowany, że zbliża się do trzydziestych urodzin, a w przeciwieństwie do swoich idoli, wciąż nie nagrał prawdziwego arcydzieła. Stąd powrót do bardzo pesymistycznych, wręcz depresyjnych tekstów oraz odpowiednio dopasowanej muzyki - choć tym razem przepełnionej raczej melancholią niż dołującym mrokiem "Pornography". Smith czuł także,

[Recenzja] PoiL Ueda - "Yoshitsune" (2023)

Obraz
Współpraca francuskiej grupy PoiL, inspirującej się avant-progiem i math rockiem, z japońską artystką Junko Ueda, specjalizującą się w tradycyjnym śpiewie shōmyō oraz grze na lutni satsuma biwa, mogła wydawać się jednorazowym projektem. Tymczasem niewiele ponad pół roku od wydania "PoiL / Ueda", ukazuje się kolejna odsłona tego międzykulturowego spotkania. "Yoshitsune" to sequel, kontynuujący historię opowiedzianą na poprzedniku od miejsca, gdzie została przerwana. Także pod względem muzycznym spokojnie mógłby to być ciąg dalszy tamtego albumu. Ma to swoje dobre, ale też złe strony. Z jednej strony cieszy możliwość usłyszenia trochę więcej tak intrygującej muzyki, w oryginalny sposób łączącej wpływy odległej czasowo, geograficznie i kulturowej tradycji z współczesnością naszego regionu. A z drugiej - tym razem brak już tego elementu zaskoczenia. Czytaj też:  [Recenzja] PoiL & Junko Ueda - "PoiL / Ueda" (2023) O ile pierwszy wspólny album Uedy i PoiL do

[Recenzja] The Beatles - "1962-1966" / "1967-1970" (1973/2023)

Obraz
Wznowienie wydanych pół wieku temu kompilacji "1962-1966" i "1967-1970" - całkiem zgrabnie, choć nieidealnie podsumowujących dorobek The Beatles - zapewne przeszłoby bez większego echa, gdyby nie jeden szczegół. Wśród licznych dodatkowych utworów znalazła się też jedna nowa piosenka zespołu. Tak naprawdę nie taka nowa i niezupełnie tego zespołu, ale hajp na "Now and Then" nakręcono niewyobrażalny. Reakcja mediów muzycznych specjalizujących się w starym rocku była do przewidzenia, ale singiel zapowiadano nawet w głównych wydaniach serwisów informacyjnych największych polskich telewizji komercyjnych. Kawałek promuje stwierdzenie, że to już ostatni utwór The Beatles, co wydaje się całkiem prawdopodobne. Zapewne ukażą się jeszcze jakieś niepublikowane dotąd nagrania, ale już raczej bez współcześnie dogranych partii oryginalnych muzyków. "Now and Them" bazuje na nagraniu demo Johna Lennona z 1977 roku. Sprzedawanie go zatem jako utworu The Beatles jes

[Zapowiedź] Premiery płytowe listopad 2023

Obraz
Listopadowa lista nowych albumów jest dość długa - i pewnie jeszcze się wydłuży - ale to już ten czas, kiedy ukazuje się sporo archiwaliów. Tradycyjnie, jak niemal zawsze w tym okresie, pojawi się nowa koncertówka Jimiego Hendrixa. A nawet dwie, jeśli liczyć też oficjalny bootleg  z Paryża. Choć w tym roku pod względem medialnego zainteresowania nic nie przebije nowego singla The Beatles, "Now and Then", którego premiera już dzisiaj, a od następnego piątku będzie dostępny na reedycji kompilacji "1967-1970" (wznowionej razem z "1962-1966", z wieloma dodatkowymi kawałkami). Z niearchiwalnych wydawnictw największym zaskoczeniem są płyty Agitation Free, Chrome, French TV. Gong i Univers Zero, bo nie wiedziałem, że te zespoły dalej działają. Z bardziej współczesnych twórców nowe albumy opublikują m.in. Actress i Danny Brown, a sam najbardziej czekam na kolejną wspólną płytę PoiL i Junko Uedy, którzy w tym roku już wydali jeden świetny longplay. Listopadowe prem