Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

[Recenzja] Herbie Hancock - "Secrets" (1976)

Obraz
"Secrets" otwiera nowy rozdział w karierze Herbiego Hancocka. W nagraniach nie wspiera go już grupa Head Hunters, nie licząc udziału Benniego Maupina i Paula Jacksona. Ponadto w sesji wzięli udział gitarzyści Wah Wah Watson i Ray Parker oraz perkusiści James Levi, James Gadson i Kenneth Nash. Bardziej istotne są jednak zmiany, jakie zaszły w samej muzyce. Właśnie tym albumem klawiszowiec całkowicie przeszedł na stronę mainstreamu. To już nie fusion z elementami funku, a praktycznie czysty funk, czasem zahaczający o fusion. Materiał został w większości skomponowany przez Hancocka, Watsona i Jacksona, choć znalazło się tu także po jednej samodzielnej kompozycji Herbiego i Maupina, oraz jednej autorstwa gitarzystów. Brzmienie albumu zdominowane jest przez proste, taneczne partie sekcji rytmicznej (z świetnie uwypuklonym, głębokim basem) i gitarzystów, którym towarzyszą łagodne i też niezbyt wyrafinowane solówki na klawiszach (głównie syntezatorach) i dęciakach. Zdecydowan

[Recenzja] Tomasz Stańko Quintet - "Music for K" (1970)

Obraz
Tomasz Stańko, jeden z najbardziej znanych i najwybitniejszych polskich jazzmanów, zmarł 29 lipca po kilkuletnich zmaganiach z chorobą nowotworową. Od dawna miałem w swoich recenzenckich planach omówienie jego twórczości, ale w kolejce czekało także wielu innych wybitnych twórców jazzowych. Jednak w związku z niedawną śmiercią muzyka, właściwym wydaje się jak najszybsze przypomnienie jego dokonań. Stańko rozpoczął muzyczną edukację w wieku siedmiu lat, w 1949 roku. Początkowo uczył się grać na skrzypcach, ale z czasem zmienił instrument na trąbkę. Mimo tego, swoją przyszłość wiązał raczej z karierą plastyka. Dopiero uczestnictwo w krakowskim występie Dave'a Brubecka w 1958 roku, spowodowało zmianę planów. Profesjonalną karierę rozpoczął w 1962 roku, jako członek kwartetu Jazz Darings, uznawanego za jedną z pierwszych europejskich grup freejazzowych. Niedługo później zaczął także współpracę z Krzysztofem Komedą (m.in. wystąpił na jego słynnym albumie "Astigmatic").

[Recenzja] Radiohead - "In Rainbows" (2007)

Obraz
Twórczością Radiohead zainteresowałem się po obejrzeniu filmu "In Rainbows - From the Basement". To zarejestrowany w 2008 roku występ zespołu w telewizyjnym studiu londyńskiego The Hospital Club - na żywo, ale bez udziału publiczności. Materiał został później wyemitowany w telewizji, a następnie jego fragmenty udostępniono do pobrania w sklepie iTunes, oraz na DVD dołączonym do japońskiego wydania albumu "In Rainbows". Na repertuar złożyło się tylko kilka starszych kawałków (głównie z "Hail to the Thief"), a reszta materiału pochodziła z właśnie wydanego - początkowo wyłącznie w formie cyfrowych plików do ściągnięcia za dowolną kwotę, po dwóch miesiącach także fizycznie - "In Rainbows". Podczas tego występu zespół wypadł naprawdę intrygująco i porywająco, m.in. dzięki wysunięciu na pierwszy plan sekcji rytmicznej (z wyrazistymi partiami basu) i dziwaczne elektroniki, bardziej zakręconych partii gitar i mniej wyeksponowanego śpiewu. Niestet

[Recenzja] Freddie Hubbard / Stanley Turrentine - "In Concert" (1976)

Obraz
Jeśli na jednym wydawnictwie grają tacy muzycy, jak Herbie Hancock, Freddie Hubbard, Ron Carter i Jack DeJohnette, to można je brak w ciemno. Wspomniani muzycy, wraz z saksofonistą Stanleyem Turrentine'em i gitarzystą Erikiem Gale'em, zagrali razem dwa koncerty: 3 marca 1973 roku w Chicago Opera House, oraz następnego dnia w Ford Auditorium w Detroit. Fragmenty tych występów w 1974 roku (choć niektóre źródła podają '73 lub '75) trafiły na dwa osobne wydawnictwa: "In Concert, Volume One" i "In Concert, Volume Two". Co ciekawe, pierwsze z nich firmowały wyłącznie nazwiska Hubbarda i Turrentine'a, podczas gdy drugie - całego sekstetu, z Hancockiem na pierwszym miejscu. W 1976 roku obie płyty wydano ponownie jako jedno wydawnictwo, "In Concert" (wykorzystując okładkę "Volume One"). Większość kompaktowych wznowień również zawiera materiał z obu  wolumenów , ale ponieważ zdecydowano się na jednopłytowe wydawnictwo, pominięt

[Recenzja] The Doors - "Live at the Isle of Wight Festival 1970" (2018)

Obraz
Premiera najnowszego wydawnictwa The Doors przeszła praktycznie bez echa. W sumie trudno się temu dziwić, bo na przestrzeni dekad ukazało się już wiele koncertówek zespołu. "Live at the Isle of Wight Festival 1970" to jednak zapis wyjątkowego występu, zagranego 29 sierpnia 1970 na tytułowym festiwalu. Tego samego dnia wystąpili tam także m.in. Miles Davis, The Who, Ten Years After, Sly and the Family Stone i trio Emerson, Lake & Palmer (a to tylko mała część wszystkich wykonawców, którzy zagrali w trakcie sześciodniowej imprezy). Co jednak najistotniejsze, był to ostatni europejski koncert Jima Morrisona i jeden z jego ostatnich w ogóle. Podczas godzinnego setu zespół zaprezentował siedem utworów, pochodzących głównie z dwóch pierwszych albumów. Występ rozpoczęli jednak od nagrania z wydanego pół roku wcześniej "Morrison Hotel" - "Roadhouse Blues". To świetny kawałek zarówno na otwarcie albumu, jak i występu. W tej wersji partie pianina i gitary

[Recenzja] Eddie Henderson - "Sunburst" (1975)

Obraz
Trzeci album Eddiego Hendersona przynosi kilka zmian. Ta najmniej istotna to przejście z wytwórni Capricorn pod skrzydła zasłużonej dla jazzu Blue Note. Poważniejsza to znaczące przegrupowanie zespołu. Z muzyków, którzy towarzyszyli mu na "Realization" i "Inside Out", w podstawowym składzie został tylko Bennie Maupin. Rola Bustera Williamsa i Billy'ego Harta ograniczyła się do zagrania w jednym utworze - w pozostałych ich miejsca zajęli odpowiednio Alphonso Johnson (z Weather Report) i Harvey Mason (z Head Hunters). George Duke zastąpił natomiast Herbiego Hancocka i Patricka Gleesona. W sesji wziął za to udział Julian Priester, współpracujący z Hendersonem po raz pierwszy od czasu "Sextant". Stężenie członków Mwandishi jest tu zatem wciąż wysokie. Ponadto, w nagraniu jednego utworu wziął udział Bobby Hutcherson - prawdopodobnie najsłynniejszy jazzowy wibrafonista (tutaj jednak grający na marimbie). Największe zmiany zaszły jednak w kwestii muzyc

[Recenzja] Big Brother and the Holding Company - "Cheap Thrills" (1968)

Obraz
Sława Janis Joplin zdecydowanie przerosła Big Brother and the Holding Company. A przecież to właśnie jako wokalistka tego zespołu nagrała słynne "Summertime" i "Piece of My Heart". Oba utwory znalazły się na drugim albumie grupy, "Cheap Thrills" (początkowo mającym nosić tytuł "Sex, Dope and Cheap Thrills", na co nie zgodził się wydawca). Wcześniej muzycy wydali jeszcze eponimiczny debiut, trwający zaledwie 23 minuty, ale nie przyniósł im on ani sławy, ani powodu do dumy. Krótko mówiąc, pod względem muzycznym nie wyróżniał się niczym ciekawym na tle innych ówczesnych wydawnictw. Przy tak przeciętnym, szablonowym materiale (z wyjątkiem psychodelicznej wersji "All is Loneliness" Moondoga) nie pomogła nawet tak charyzmatyczna wokalistka, jak Janis (czasem zresztą spychana do roli drugiego głosu). Popularność grupy zaczęła rosnąć po występie na festiwalu w Monterey w czerwcu 1967 roku, dzięki któremu muzycy dostali propozycję podpisa

[Recenzja] John Handy - "Recorded Live at the Monterey Jazz Festival" (1966)

Obraz
John Handy to jazzowy saksofonista, znany przede wszystkim ze współpracy z Charlesem Mingusem (można go usłyszeć m.in. na słynnym "Mingus Ah Um"). Jako lider wielkiej kariery nie zrobił, jednak pozostawił po sobie jeden wielki album. "Recorded Live at the Monterey Jazz Festival", zapis  występu z 18 września 1965 roku, to jedno z najciekawszych i najbardziej prekursorskich wydawnictw lat 60. Interesujący jest już samo instrumentarium, bo oprócz saksofonu altowego, kontrabasu i perkusji, obejmuje ono także gitarę elektryczną i skrzypce. Sama muzyka, choć grana głównie na akustycznych instrumentach (zaś gitara ma czyste, nieprzekształcone żadnymi efektami brzmienie), jest już wyraźną zapowiedzią nurtu fusion. Słychać tu wyraźne podobieństwa do późniejszych dokonań Milesa Davisa, Mahavishnu Orchestra, a nawet King Crimson. Na album składają się tylko dwa utwory (oba są kompozycjami Handy'ego): prawie półgodzinny "If Only We Knew" i dwudziestominuto

[Recenzja] King Crimson Collectors' Club (przegląd, część I)

Obraz
"King Crimson Collectors' Club" (początkowo "D.G.M. Collectors' Club") to seria archiwalnych wydawnictw King Crimson, głównie z materiałem koncertowym, nad których przygotowaniem osobiście czuwał Robert Fripp. Dystrybucja odbywała się wyłącznie za pośrednictwem oficjalnej strony wytwórni D.G.M. - początkowo w formie fizycznych kopii wysyłanych pocztą, później pojawiła się także możliwość odpłatnego pobrania cyfrowych plików. W latach 1998-2016 ukazało się w ramach tej serii łącznie czterdzieści sześć wydawnictw. Celem niniejszego przeglądu jest zaprezentowanie najciekawszych albumów wydanych w ramach KCCC. W pierwszej części przyjrzę się wydawnictwom zarejestrowanym przez dwa pierwsze koncertowe składy King Crimson. Skład I Robert Fripp - gitara, melotron; Greg Lake -  gitara basowa , wokal; Ian McDonald - saksofon, flet, melotron; Michael Giles - perkusja i instr. perkusyjne Skład zespołu z debiutanckiego "In the Court of the Crimson K

[Recenzja] Eddie Henderson - "Inside Out" (1974)

Obraz
Eddie Henderson ponownie zebrał mocną ekipę. Podobnie, jak na debiutanckim "Realization", towarzyszy mu tutaj prawie cały skład Mwandishi (znów bez Juliana Priestera), a także perkusista Eric Gravatt (członek Weather Report, znany też z występu na "Love, Love" Priestera) i perkusjonalista Bill Summers (członek Head Hunters Herbiego Hancocka). Sesja nagraniowa "Inside Out" - drugiego albumu Hendersona w roli lidera - odbyła się w październiku 1973 roku. Na album trafiło siedem utworów - pięć kompozycji lidera i dwie ("Moussaka", "Exit #1) Benniego Maupina. "Inside Out" stanowi kontynuację "Realization" (a tym samym trzech albumów Mwandishi wydanych pod nazwiskiem Hancocka), jednak inne są tu proporcje między poszczególnymi instrumentami. Na pierwszym planie zdecydowanie dominują solówki Hendersona i partie basu Bustera Williamsa, które czasem dodają funkowego pulsu ("Moussaka" i przede wszystkim tytułowy &

[Recenzja] Funkadelic - "Free Your Mind... and Your Ass Will Follow" (1970)

Obraz
Drugi album Funkadelic, przynajmniej według słów lidera grupy, George'a Clintona, został w całości nagrany pod wpływem LSD. Cóż, słuchając rozpoczynającego całość utworu tytułowego trudno w to wątpić. "Free Your Mind... and Your Ass Will Follow" to 10-minutowy jam, pełen zapętleń i sprzężeń, zanurzony w gęstej, ćpuńsko-psychodelicznej atmosferze. Jeszcze większy odlot muzycy fundują w finałowym "Eulogy and Light", w którym kuriozalnej warstwie wokalnej towarzyszą wyłącznie dźwięki z odwróconej taśmy. Pozostałe  cztery kawałki to już pozornie bardziej konwencjonalne granie, łączące wyraźny, funkowy puls sekcji rytmicznej z zadziornymi, hendrixowskimi gitarami i rozbudowaną warstwą wokalną. Pozornie, bo i nad nimi unosi się mocno narkotyczny klimat i nie brakuje dziwnych odjazdów, jak choćby to niepasujące do reszty kawałka pianino w "Funky Dollar Bill", albo coraz bardziej zamglone brzmienie czadowego "I Wanna Know If It's Good to You?&quo

[Recenzja] Chick Corea - "Is" (1969)

Obraz
Trzy miesiące po wzięciu udziału w sesji "In a Silent Way" Milesa Davisa, Chick Corea rozpoczął pracę nad własnym materiałem. W nagraniach wspomogła go sekcja rytmiczna z kwintetu Davisa - Dave Holland i Jack DeJohnette - a także rozbudowana sekcja dęta (Bennie Maupin, Woody Shaw, Hubert Laws) i drugi perkusista, Horace Arnold. Sesja odbyła się w dniach 11-13 maja 1969 roku i zaowocowała materiałem, który wypełnił aż dwa wydawnictwa. Jeszcze w tym samym roku ukazał się album "Is", natomiast pozostałe nagrania zostały opublikowane dopiero w 1972 roku na longplayu "Sundance". Trzydzieści lat później, w 2002 roku, zebrano wszystkie utwory (włącznie z niepublikowanymi wcześniej alternatywnymi podejściami) na wydawnictwie zatytułowanym "The Complete Is Sessions". Chociaż "Is" został zarejestrowany zaledwie rok po poprzednim albumie Corei, "Now He Sings, Now He Sobs", słychać znaczącą zmianę w kierunku twórczych poszukiwań p

[Recenzja] Out of Focus - "Out of Focus" (1971)

Obraz
Niemiecki zespół Out of Focus swoją nazwę zaczerpnął od tytułu utworu grupy Blue Cheer, z kultowego albumu "Vincebus Eruptum". Nie jest to jednak dobry trop, jeśli chodzi o muzyczne inspiracje. Twórczość zespołu najłatwiej określić za pomocą terminu krautrock. Chcąc być bardziej precyzyjnym, należałoby uściślić, że grupa w mniej więcej równym stopniu czerpała z brytyjskiego proga, hard rocka i bluesa, dodając do tego odrobinę psychodelii i folku, by z czasem zwrócić się w bardziej jazzrockowymowym kierunku. W składzie, oprócz oczywiście gitarzysty, basisty i perkusisty, był także klawiszowiec i (pełniący również obowiązki wokalisty) flecista. Debiutancki album Out of Focus, "Wake Up!", ukazał się pod koniec 1970 roku i przyniósł bardzo jednorodną muzykę na pograniczu blues rocka (partie gitary), hard rocka w stylu Deep Purple (organy elektryczne) i folku (flet). Longplay ma raczej luźny, jamowy charakter, jednak improwizacje muzyków są pozbawione kreatywnoś

[Recenzja] Freddie Hubbard - "Straight Life" (1971)

Obraz
"Straight Life", drugi elektryczny album Freddiego Hubbarda, został zarejestrowany w podobnym składzie, co poprzedni "Red Clay". Trębaczowi znów towarzyszyli Joe Henderson, Herbie Hancock i Ron Carter. Miejsce Lenny'ego White'a zajęli aż trzej perkusiści - Jack DeJohnette, oraz mniej znani Richard Landrum i Weldon Irvine. Ponadto doszedł gitarzysta George Benson (najbardziej chyba znany ze współpracy z Milesem Davisem - wystąpił na albumie "Miles in the Sky"). Sesja odbyła się w studiu Rudy'ego Van Geldera, pod producenckim nadzorem Creeda Taylora. Nagrania trwały zaledwie kilka godzin, w ciągu 16 listopada 1970 roku. W styczniu album trafił do sprzedaży. Na "Straight Life" składają się trzy utwory - po jednej kompozycji Hubbarda (tytułowa) i Irvine'a ("Mr. Clean"), oraz przeróbka broadwayowskiego "Here's That Rainy Day". Autorskie nagrania wyróżniają się bardziej swobodnym charakterem - w ciągu kilk

[Recenzja] Fela Ransome-Kuti and the Africa '70 with Ginger Baker - "Live!" (1971)

Obraz
Fela Kuti to prawdziwa legenda. Jeden z najbardziej utalentowanych afrykańskich muzyków i prawdopodobnie najważniejszy z nich. To właśnie jemu przypisuje się stworzenie tzw. afrobeatu - mieszanki tradycyjnej muzyki zachodnioafrykańskiej z funkiem i jazzem. W swojej bogatej dyskografii ma wiele interesujących - choć podobnych do siebie - albumów. Zainteresowanym polecam przede wszystkim takie tytuły, jak "Shakara", "Expensive Shit" i "Sorrow, Tears and Blood" (z kolei najbardziej chyba znany "Zombie" robi na mnie mniejsze wrażenie). Do zrecenzowania wybrałem jednak wydawnictwo, które może wydać się najbardziej zachęcające, ze względu na udział samego Gingera Bakera. Słynny perkusista przeżywał w tamtym czasie fascynację muzyką afrykańską. Po rozpadzie Blind Faith, wyruszył w podróż po Czarnym Lądzie, aby empirycznie wzbogacić swoją wiedzę o tamtejszej muzyce. Jednym z efektów było powstanie zespołu Ginger Baker's Air Force, łączącego mu

[Recenzja] Julian Priester Pepo Mtoto - "Love, Love" (1973)

Obraz
Julian Priester to jazzowy puzonista, aktywny od wczesnych lat 50., gdy został członkiem zespołu Sun Ra. Później wspomagał m.in. Maxa Roacha, Philly Joe Jonesa, Johna Coltrane'a (album "Africa/Brass") i Freddiego Hubbarda, aż trafił do grupy Mwandishi Herbiego Hancocka. Jako jedyny członek tego septetu, nie brał udziału w nagraniu albumu "Realization", wydanego pod nazwiskiem Eddiego Hendersona. Zamiast tego rozpoczął pracę nad własnym materiałem, który również bezpośrednio rozwijał pomysły Mwandishi. Priesterowi udało się zainteresować współpracą Patricka Gleesona - jedynego muzyka Mwandishi grającego zarówno na "Realization", jak i na "Love, Love" - a także perkusjonalistę Leona Chanclera, który grał gościnnie na albumie "Mwandishi" (a także współpracował z tak różnymi wykonawcami, jak Miles Davis, Santana i Michael Jackson). W nagraniach uczestniczyli także saksofoniści Hadley Caliman i David Johnson, klawiszowiec Todd Coc

[Recenzja] John Coltrane - "Both Directions at Once: The Lost Album" (2018)

Obraz
Chyba nikt się nie spodziewał, że w 2018 roku światło dzienne ujrzy nowy studyjny album Johna Coltrane'a. Jakiś czas temu rodzina Naimy Coltrane - pierwszej żony saksofonisty - odnalazła taśmę z niepublikowanym wcześniej materiałem. Przekazano ją wytwórni Impulse!, gdzie pod okiem Raviego Coltrane'a (syna Johna i jego drugiej żony, Alice) i Kena Drukera przygotowano jej zawartość do wydania. "Both Directions at Once: The Lost Album" ukazał się 29 czerwca w dwóch wersjach (każda jest dostępna w wersji winylowej i kompaktowej). Podstawowa zawiera siedem utworów, a rozszerzona czternaście (bonusy to alternatywne podejścia do części nagrań z podstawowego wydania). Na zagubionej - i cudowanie odnalezionej po 55 latach - taśmie znalazł się zapis sesji z 6 marca 1963 roku w Van Gelder Studio. Saksofoniście towarzyszył już wówczas jego klasyczny kwartet, z pianistą McCoyem Tynerem, basistą Jimmym Garrisonem i perkusistą Elvinem Jonesem. Muzycy byli jeszcze przed nagran