Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2022

[Recenzja] Perfect - "Live April 1, 1987" (1987)

Obraz
Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym . Ten fragment tekstu jednego z późniejszych przebojów grupy Perfect całkiem dobrze opisuje sytuację z 1983 roku, gdy będąc u szczytu popularności, muzycy zdecydowali się zawiesić działalność na nieokreślony czas. W tym czasie członkowie grupy zajęli się innymi projektami, z których zdecydowanie najlepiej wypadła współpraca Zbigniewa Hołdysa i Andrzeja Nowickiego z Wojciechem Waglewskim oraz oryginalnym perkusistą Perfectu, Wojciechem Morawskim. Jedyny album kwartetu, "Świnie", to jedna z najlepszych polskich płyt rockowych i zdecydowanie najciekawsze, w czym partycypował Hołdys. Muzycy nie dogadywali się jednak najlepiej, inne projekty nie wypaliły, więc wkrótce pojawił się pomysł reaktywacji Perfectu na kilka koncertów. W 1987 roku ponownie zszedł się ostatni wówczas skład, z Hołdysem, Nowickim, Grzegorzem Markowskim, Andrzejem Urnym oraz niedawno zmarłym Piotrem Szkudelskim. Na przestrzeni kilku miesięcy, od kwietnia do wrz

[Recenzja] Angles - "A Muted Reality" (2022)

Obraz
Nie zanosi się na to, by w tym roku pojawił się nowy pełnowymiarowy album Fire! lub Fire! Orchestra. To pierwsza taka sytuacja od pięciu lat. Wprawdzie wiosną premierę miała EPka "Requiēs", efekt współpracy tria z Stephenem O'Malley i Davidem Sandströmem, jednak było to ściśle limitowane wydawnictwo, dostępne wyłącznie na winylu. Pewnym wynagrodzeniem okazuje się niedawno wypuszczony trzeci studyjny, a dziewiąty w ogóle, album Angles (dawniej Angles 9), kolejnej jazzowej kapeli ze Szwecji, która obraca się w podobnych klimatach, a nawet dzieli z Fire! część składu. Jeszcze do niedawna w obu zespołach udzielali się basista Johan Berthling i perkusista Andreas Werliin, jednak na "A Muted Reality" usłyszymy już tylko tego pierwszego. To jeden z najwierniejszych współpracowników saksofonisty Martina Küchena, który niestrudzenie dowodzi tym projektem o bardzo płynnym składzie. Dziś pod szyldem Angles kryje się oktet, obejmujący także dwóch trębaczy, puzonistę, klawis

[Recenzja] Ashenspire - "Hostile Architecture" (2022)

Obraz
W ostatnich tygodniach prawdziwym hitem jest pseudo-podręcznik do HiT-u. Napisany na zamówienie Partii, pełen błędów merytorycznych i logicznych, półprawd, przekłamań, przemilczeń, uproszczeń, manipulacji faktami czy nadinterpretacji. Niebędący próbą obiektywnego przedstawienia historii teraźniejszości, a toporną indoktrynacją, przekazującą fałszywy obraz świata, jakim postrzegają go konserwatywne środowiska. Wśród największych bzdur, jakie pojawiają się w tym ideologicznym wysrywie, można wymienić zrównanie feminizmu i liberalizmu z faszyzmem, ateizmu z komunizmem czy in vitro z hodowlą ludzi w laboratorium. Oberwało się też muzyce rockowej, w tym szczególnie nielubianym Beatlesom, za promowanie innego stylu życia, niż chciałaby narzucić Partia wespół z Kościołem Katolickim - oczywiście samemu nie przestrzegając własnych zasad. Wojciech Roszkowski, autor tych wypocin, jest zresztą ekspertem od popkultury, który już wcześniej pisał chociażby o śmieciowej odmianie metalu  w kontekście g

[Recenzja] Danger Mouse & Black Thought - "Cheat Codes" (2022)

Obraz
Początki tego projektu sięgają 2005 roku, kiedy Danger Mouse i Black Thought mieli okazję po raz pierwszy ze sobą pracować. O nagraniu razem całego albumu nie było jednak mowy aż do roku 2017. Nagrania jednak się przeciągały, częściowo przez pandemię, ale głównie przez nawał innych zajęć. Danger Mouse, a właściwie Brian Burton, to jeden z najbardziej wziętych obecnie producentów - z jego usług korzystali m.in. Gorillaz, The Black Keys, Beck, U2, Adele, Michael Kiwanuka czy Red Hot Chili Peppers. Ponadto współtworzy indie-rockową grupę Broken Bells, a wcześniej udzielał się w neo-soulowym Gnarls Barkley oraz hip-hopowym duecie z MF Doomem, DANGERDOOM. Z kolei Black Thoughs, czyli Tarik Luqmaan Trotter, to główny MC słynnej hip-hopowej grupy The Roots, w ostatnim czasie chętnie wspierający innych wykonawców, a także nagrywający własne płyty. Rezultatem tych rozciągniętych w czasie sesji jest niespełna czterdziestominutowy album "Cheat Codes". To dwanaście krótkich, lecz starann

[Recenzja] The Sonny Criss Orchestra - "Sonny's Dream (Birth of the New Cool)" (1968)

Obraz
"Sonny's Dream" okazał się właściwie jedynym istotnym wydawnictwem, jakie pozostawił po sobie Sonny Criss, jeden z niezliczonych naśladowców Charliego Parkera, którym nie udało się dorównać swojemu mistrzowi. Pomimo buńczucznej obietnicy zawartej w podtytule "Birth of the New Cool", nie mamy tu do czynienia z początkiem żadnego nowego nurtu. Można jednak powiedzieć, że narodziła się tu jedna z jazzowych legend. To wcale nie liderujący formalnie Criss błyszczy najbardziej, lecz odpowiadający za kompozycje i aranżacje, a także dyrygujący dziesięcioosobowym zespołem Horace Tapscott. Imponująca praca, jaką tu wykonał, została doceniona i zaowocowała podpisaniem kontraktu na własne nagrania. Już w kolejnym roku ukazał się kultowy "The Giant Is Awakened", na którym Tapscott objawił się także jako znakomity pianista. Orkiestra Sonny'ego Crissa na "Sonny's Dream" składa się z rozbudowanej, siedmioosobowej sekcji dętej - poza altem i sopranem

[Recenzja] Dry Cleaning - "New Long Leg" (2021)

Obraz
Już za dwa miesiące grupa Dry Cleaning opublikuje swój drugi album. To dobry moment, aby przypomnieć jej zeszłoroczny debiut. Chociaż kwartet nagrywa dla labelu 4AD - kojarzonego przede wszystkim z takimi nazwami, jak Dead Can Dance czy Cocteau Twins - grana przez niego muzyka mieści się w nieco innej kategorii. To przedstawiciel tej samej młodej sceny brytyjskiego rocka, co black midi, Black Country, New Road czy Squid. O ile jednak tamte zespoły bardzo kreatywnie czerpią z przeszłości, tworząc muzykę na miarę XXI, tak "New Long Leg" sprawia raczej wrażenie jakiejś zapomnianej płyty z lat 80., poddanej bardziej współczesnemu masteringowi. Co wcale nie znaczy, że nie jest to muzyka dobra na dzisiejsze czasy. Młodzi londyńczycy upodobali sobie granie post-punku z okolic Gang of Four, Public Image Ltd., The Raincoats, Wire czy nawet This Heat, z dużą domieszką noise rocka w stylu Sonic Youth, choć bez charakterystycznej dla tych grup skłonności do eksperymentu. Otrzymujemy tu z

[Recenzja] Caterina Barbieri - "Spirit Exit" (2022)

Obraz
Latem wiele pod względem muzycznych premier się nie dzieje, co jednak nie oznacza, że w ogóle nie wychodzi nowa muzyka. Akurat "Spirit Exit" wyszedł już jakiś czas temu, na samym początku lipca. To już dziewiąty studyjny album Cateriny Barbieri, włoskiej artystki zafascynowanej modularnymi syntezatorami, która zadebiutowała w 2014 roku. Większe uznanie zdobyła jednak pięć lat później, a to za sprawą albumu "Ecstatic Computation", na którym odeszła od dronów na rzecz bardziej przystępnej elektroniki, sięgającej po inspiracje do ambient techno, ale też starszych nurtów, przede wszystkim progresywnej elektroniki ze szkoły berlińskiej. Najnowsze, choć nagrywane już w czasie globalnego lockdownu, dzieło stanowi kontynuację tego kierunku. Przy okazji otrzymujemy coś w rodzaju albumu koncepcyjnego, zainspirowanego mistycyzmem Teresy z Ávili, posthumanistyczną filozofią Rosi Braidotti czy metafizyczną poezją Emily Dickinson, a więc twórczością trzech kobiet, którym udało si

[Recenzja] Anthony Davis - "Variations in Dream-Time" (1983)

Obraz
Jedną z największych porażek w historii fonografii jest fakt, że album taki, jak "Variations in Dream-Time" doczekał się tylko jednego wydania. W 1983 roku album Anthony'ego Davisa ukazał się na winylu nakładem niezależnej amerykańskiej wytwórni India Navigation. Materiał ten nigdy, przynajmniej w momencie pisania tej recenzji, nie trafił na płytę kompaktową ani nawet do oficjalnego streamingu. To, oczywiście, nie jedyny tego typu przypadek, jednak mówimy tu o jednym z najwspanialszych dzieł jazzu przedostatniej dekady XX wieku. To w zasadzie rozwinięcie wcześniejszych koncepcji tego wybitnego pianisty na łączenie ambitnego jazzu ze współczesną poważką, po m.in. w pełni solowym "Lady of the Mirrors" oraz nagranym w dużym składzie "Epistēmē". "Variations in Dream-Time" można potraktować jako ich bezpośrednie rozwinięcie. Tym razem ilość muzyków została ograniczona do sekstetu. Oprócz lidera powrócili George Lewis, Abdul Wadud, basista Rick Roz

[Recenzja] The Police - "Outlandos D'Amour" (1978)

Obraz
Dość szerokim echem odbił się niedawny występ Stinga w Polsce. Nie tylko za sprawą fatalnego nagłośnienia, z którego Stadion Narodowy słynie, a przede wszystkim tłumaczonego przez Macieja Stuhra monologu o obronie demokracji. W sumie słusznego, potrzebnego - i w kontekście naszego kraju, i wspomnianej przez muzyka sytuacji w Ukrainie - ale pełnego truizmów, zaś pozbawionego konkretów. Można też wątpić w szczerość Gordona Sumnera, który sam jeszcze niedawno - a już po aneksji Krymu - grywał prywatne koncerty dla rosyjskich oligarchów. I dopiero wybuch wojny na pełną skalę przekonał go do ogłoszenia, że koniec z takimi przedsięwzięciami. Chociaż tyle. Mógłby przecież wzorem Rogera Watersa, a wcześniej papy Franka, być pożytecznym idiotą i bezmyślnie powtarzać kremlowską propagandę, zrzucając winę za rosyjskie zbrodnie na Stany Zjednoczone. Sting wprawdzie późno i w banalny sposób, ale jednak zdecydowanie wybrał słuszną drogę. I jest w tym, póki co, konsekwentny, o czym świadczy nieco wcz

[Recenzja] Coil - "Scatology" (1984)

Obraz
Gdybym miał zgadywać, jaki zespół spotkałby się z największą niechęcią naszych polskich obrońców tzw. tradycyjnych wartości, wskazałbym na Coil. Grupę tworzoną przez parę homoseksualistów, narkomanów i pogan zafascynowanych magią oraz okultyzmem, a nawet sięgających po antychrześcijańskie symbole. Mało? Sprawdźcie sobie, co znaczy tytuł debiutanckiego longplaya "Scatology" i poszukajcie okładki pierwszego wydania na kompakcie. Jedynym powodem, dlaczego prawdopodobnie nie ma Coil na żadnej krążącej po necie liście zakazanych zespołów jest fakt, że w sumie mało kto o nim słyszał, a jeszcze mniej miało okazję zapoznać się z twórczością duetu. To akurat nie powinno dziwić. Zdecydowanie nie jest to muzyka łatwa w odbiorze i przyjemna w powszechnym rozumieniu. Wśród osób zainteresowanych bardziej eksperymentalnym graniem kapela ma status legendy, a zupełnie obiektywnie - to po prostu jeden z najważniejszych przedstawicieli industrialu oraz szeroko pojętej elektroniki. Inicjatorem p

[Recenzja] Terje Rypdal - "Whenever I Seem to Be Far Away" (1974)

Obraz
Na swoim trzecim autorskim albumie dla ECM Records - a czwartym w ogóle - Terje Rypdal pokazuje dwa kompletnie różne, choć w pewien sposób uzupełniające się oblicza. Dwie strony winylowego wydania łączy przede wszystkim osoba lidera oraz jego charakterystyczne brzmienie i sposób gry na gitarze. Inny jest natomiast skład, a także miejsce nagrań. Strona A została zarejestrowana w Oslo z udziałem lokalnych muzyków jazzowych lub rockowych: często współpracującego z Rypdalem perkusisty Jona Christensena, a także waltornisty Odda Ulleberga, basisty Sveinunga Hovensjø oraz Pete'a Knutsena, klawiszowca Popol Vuh, ale nie tego niemieckiego, a znacznie mniej ciekawej norweskiej grupy. Strona B to już efekt wyprawy gitarzysty do Ludwigsburga i współpracy z tamtejszą orkiestrą symfoniczną Sudfunk pod batutą bośniackiego dyrygenta Mladena Guteša. Początek pierwszego utworu, "Silver Bird Is Heading for the Sun", przynosi pierwsze zaskoczenie. Partiom waltorni towarzyszą dźwięki melotro

[Recenzja] Hugh Hopper - "1984" (1973)

Obraz
Debiutancki album Hugh Hoppera, basisty i kompozytora najbardziej znanego z Soft Machine, to w zamyśle twórcy dźwiękowa ilustracja do słuchania podczas czytania słynnej powieści George'a Orwella. Sama książka to lektura obowiązkowa. "Rok 1984" okazał się nie tylko celnym opisem totalitarnego państwa, inspirowanym głównie komunistycznymi reżimami, ale też przestrogą, która niestety ma coraz więcej wspólnego z otaczającą nas rzeczywistością. Proroctwo Orwella sprawdza się dziś przede wszystkim w postaci permanentnej inwigilacji - i to za sprawą urządzeń, które dobrowolnie cały trzymamy obok siebie, dzięki czemu są znacznie skuteczniejsze od opisanych przez autora teleekranów. Co prawda w orwellowskiej dystopii dane nie były gromadzone w celu wyświetlania spersonalizowanych reklam, lecz wzmożonej kontroli obywateli przez władzę. Jednak i takie zastosowanie współczesnej technologii jest praktykowane, o czym świadczy niedawna afera z Pegasusem. Media w "Roku 1984" b