Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2017

[Recenzja] Miles Davis - "'Round About Midnight" (1957)

Obraz
Jednym z najbardziej przełomowych momentów w karierze Milesa Davisa, był występ na Newport Jazz Festival w lipcu 1955 roku. Wszyscy uznali go zgodnie za triumfalny powrót muzyka do formy, po kilku latach zmagania się z narkotykowym nałogiem (do którego, jak się z czasem okazało, wielokrotnie wracał). Porywające wykonanie kompozycji Theloniousa Monka "'Round Midnight" przeszło do historii jazzu, stając się równie ikonicznym momentem, jak np. występ Jimiego Hendrixa na Monterey dla historii rocka. Prasa rozpływała się w zachwytach. Pod wrażeniem byli także przedstawiciele Columbia Records, którzy z miejsca zaproponowali Davisowi podpisanie lukratywnego kontraktu. Propozycja była nie do odrzucenia i została przyjęta. Następnie Miles postanowił skompletować stały zespół. Tak narodził się Miles Davis Quintet, w którego pierwszym składzie znaleźli się: pianista Red Garland, basista Paul Chambers, perkusista Philly Joe Jones, oraz saksofonista Sonny Rollins, którego szybko

[Recenzja] Breakout - "Na drugim brzegu tęczy" (1969)

Obraz
Debiutancki album grupy Breakout, "Na drugim brzegu tęczy", to pierwszy prawdziwie (choć nie całkiem) rockowy album, jaki ukazał się w Polsce. Zespół ewidentnie był pod wpływem anglosaskiej muzyki. Co prawda, dziś można stwierdzić, że longplay jest spóźnioną o jakieś dwa lata odpowiedzią na tamtejsze granie, jednak trzeba pamiętać, że to były nieco inne czasy, gdy wszystko z Zachodu dochodziło tu ze znacznym opóźnieniem. Jedno jest pewne. W 1969 roku nikt w Polsce nie brzmiał tak, jak Breakout. Ciężkie gitarowe riffy i mocna gra sekcji rytmicznej w takich kawałkach, jak "Poszłabym za tobą", "Na drugim brzegu tęczy" czy "Gdybyś kochał, hej!", wyraźnie zdradzają wpływy prekursorów hard rocka - Cream i The Jimi Hendrix Experience. Zespół nie ogranicza się jednak do kopiowania wspomnianych klasyków. W "Poszłabym za tobą" pojawia się interesujące zwolnienie z solówką na flecie, a utwór tytułowy wzbogacony jest jazzującymi partiami sakso

[Recenzja] Peter Hammill - "Nadir's Big Chance" (1975)

[Recenzja] Alice Coltrane - "Transfiguration" (1978)

[Recenzja] The 13th Floor Elevators - "The Psychedelic Sounds of the 13th Floor Elevators" (1966)

Obraz
W drugiej połowie lat 60. muzyka rockowa przeszła fascynującą ewolucję. Jej czysto rozrywkowy charakter i prostota zastąpione zostały coraz bardziej odważnymi i ambitnymi eksperymentami. Muzycy, do tamtej pory czerpiący wyłącznie z bluesa, rock and rolla i rhythm and bluesa, nagle zaczęli szukać inspiracji także w innych gatunkach - folku, jazzie, muzyce poważnej, orientalnej, afrykańskiej, latynoskiej... - a także sięgać po nietypowe instrumentarium i eksperymentować z brzmieniem, wykorzystując technologiczne nowinki. Oprócz poszerzenia spektrum swoich muzycznych zainteresowań, chętnie zaczęli poszerzać także swoją percepcję - za pomocą środków psychoaktywnych. Stąd też wzięło się określenie rock psychodeliczny. Twórcą tej nazwy był podobno Tommy Hall, który użył jej jako opisu muzyki swojego zespołu, The 13th Floor Elevators. Grupa powstała w 1965 roku w Austin, stolicy stanu Texas. Początkowo używała nazwy The Lingsmen, jednak z czasem zmieniono ją bardziej adekwatną dla grup

[Recenzja] King Crimson - "THRaKaTTaK" (1996)

Obraz
"THRaKaTTaK" to najdziwniejsze i najbardziej kontrowersyjne wydawnictwo w dyskografii King Crimson. Trwający prawie godzinę album został zmontowany z koncertowych improwizacji granych przez zespół w trakcie utworu "THRAK". W sumie wykorzystano nagrania z kilkunastu występów, które odbyły się między 2 października, a 29 listopada 1995 roku, w Japonii i Stanach. Całość została bardzo sprawnie zmiksowana, nie słychać żadnych cięć, poszczególne fragmenty płynnie przechodzą w kolejne. Można odnieść wrażenie, że to jeden długi jam, zagrany przez muzyków dokładnie w takiej formie, w jakiej znalazł się na tej płycie. Warto też zwrócić uwagę na "studyjne" brzmienie albumu - publiczność daje o sobie znać może ze dwa razy, przez bardzo krótki czas. "THRaKaTTaK" to nie jest przyjemny, ani łatwy album. Dla wielu - jeśli nie większości - słuchaczy może być wręcz asłuchalny. To King Crimson w najbardziej awangardowym wydaniu. Kompletna improwizacja bez ż

[Recenzja] Miles Davis - "Birth of the Cool" (1957)

Obraz
Nadszedł czas, bym zmierzył się z opisywaniem twórczości wielkiego Milesa Davisa. Jednego z najsłynniejszych i najwybitniejszych jazzmanów w historii. Jako trębacz z pewnością nie był największym wirtuozem, jednak jego pomysłowość i nowatorskie podejście wielokrotnie rewolucjonizowały muzykę - nie tylko jazzową. Profesjonalną karierę zaczął w połowie lat 40. w kwintecie Charliego "Birda" Parkera - jednego z pionierów bebopu, a tym samym całego jazzu nowoczesnego. Po blisko trzech latach współpracy, Davis zapragnął odmiany i opuścił kwintet. W tym samym czasie nawiązał znajomość z aranżerem Gilem Evansem i saksofonistą Gerrym Mulliganem - członkami orkiestry Claude'a Thornhilla - i wspólnie z nimi zaczął planować swój nowy projekt. Efektem było powstanie nonetu, który zrewolucjonizował ówczesny jazz. Nietypowy był już sam skład, złożony zarówno z czarnych, jak i białych muzyków. Innowacyjna była jednak przede wszystkim grana przez niego muzyka, będąca swego rodzaj

[Recenzja] Silver Apples - "Silver Apples" (1968)

Obraz
Silver Apples to jeden z najbardziej oryginalnych i prekursorskich zespołów, jakie powstały w latach 60. ubiegłego wieku. Druga połowa tej dekady była niezwykle twórczym i kreatywnym czasem dla muzyki rockowej. Jednak eksperymentalna muzyka Silver Apples nawet wówczas była czymś bardzo innowacyjnym, wyprzedzającym swój czas, przez co nie spotkała się ze zrozumieniem ówczesnych słuchaczy. Co ciekawe, muzycy grupy zaczynali od grania najzwyklejszego rocka w kapeli o nazwie The Overland Stage Electric Band. Zespół występował w małych klubach, supportując innych wykonawców, a na repertuar składały się wyłącznie covery aktualnych przebojów. Wokalista Simeon Oliver Coxe miał jednak znacznie większe ambicje. Po tym, gdy jeden z jego znajomych zaprezentował mu zbudowany w latach 40. generator drgań, Coxe postanowił wzbogacić nim brzmienie swojego zespołu. Pozostali członkowie, z wyjątkiem perkusisty Dana Taylora, nie byli tym jednak zainteresowani. W rezultacie grupa się rozpadła, a Coxe

[Recenzja] Peter Hammill - "In Camera" (1974)

[Recenzja] Caravan - "Caravan and the New Symphonia" (1974)

[Recenzja] King Crimson - "THRAK" (1995)

Obraz
Na początki lat 90. Robert Fripp ponownie reaktywował King Crimson. W nowym składzie uwzględnił wszystkich muzyków, którzy towarzyszyli mu w czasach "kolorowej trylogii", a także dwóch nowicjuszy - perkusjonalistę Pata Mastelotto, oraz Treya Gunna, grającego na Chapman stick i Warr guitar (elektrycznych instrumentach strunowych, pełniących podobną rolę, co gitara basowa). Konfiguracja ta została przez Frippa nazwana "podwójnym triem", ponieważ znalazło się w niej dwóch gitarzystów, dwóch basistów i dwóch perkusistów. Pod koniec 1994 roku ukazało się pierwsze wydawnictwo odświeżonego King Crimson - sześcioutworowa EPka "VROOOM". Aż cztery pochodzące z niej utwory zostały powtórzone - w innych wersjach - na wydanym pół roku później longplayu "THRAK". Opublikowanie takiej obszernej zapowiedzi nie było zbyt fortunnym posunięciem - zespół odkrył na niej wszystkie swoje atuty. W rezultacie, album nie przyniósł żadnych niespodzianek. Utwory zawar

[Recenzja] Turiya Alice Coltrane & Devadip Carlos Santana - "Illuminations" (1974)

[Recenzja] Camel - "Rain Dances" (1977)