Posty

Wyświetlam posty z etykietą 2021

[Artykuł] Podsumowanie roku 2021

Obraz
Cały czas niedowierzam, jak dobry był to rok pod względem muzycznym. praktycznie w każdym interesującym mnie gatunku, nawet w rocku, ukazało się po kilka co najmniej bardzo dobrych wydawnictw. Podobnie, jak w poprzednich latach, są to wyłącznie lub prawie wyłącznie płyty spoza ścisłego mainstreamu, nieistniejące w komercyjnych mediach. Niewątpliwie czasy pandemii i izolacji sprzyjają niezależnym twórcom, którzy mają więcej czasu na tworzenie nowej muzyki, a kwestia, czy będą mogli ją promować koncertami, ma drugorzędne, jeśli jakiekolwiek znaczenie. Bez dalszego przedłużania, przejdę do konkretów. Podsumowanie tradycyjnie składa się z kilku części. Kolejno są to: I. Wyniki głosowania na album roku II. Najchętniej czytane posty z 2021 roku III. Kupione w tym roku IV. Subiektywne Top 30 Album roku 2021 - wyniki ankiety W zabawie wzięły udział 34 osoby, oddając głosy na 47 albumów. To znacznie lepiej, niż w roku poprzednim (poniżej dziesięciu uczęstników, żadnych powtarzających się odpowi

[Recenzja] Toruńska Orkiestra Improwizowana - "SE02" (2021)

Obraz
Zapewne już niedługo zacznę opisywać premierowe wydawnictwa z 2022 roku. Na razie jednak wrócę jeszcze na chwilę do poprzedniego, aby zaprezentować jeszcze jeden ciekawy album wydany w trakcie minionych dwunastu miesięcy. "SE02", jak tytuł wskazuje, to część większego projektu, znanego pod nazwą "S3RI4L NVMB3RS". Zgodnie z opisem wydawcy, seria ma prezentować, a także promować improwizowane oraz eksperymentalne nagrania, dokonane przez efemeryczne składy złożone z reprezentantów niezależnej sceny. Seria ruszyła w listopadzie, wraz z albumem "SE01", firmowanym przez trio Kowalski/Kowalski/Zadrużyński, czyli gitarzystę Daniela Kowalskiego, perkusistę Damiana Kowalskiego oraz grającego na syntezatorze i bębnach Wojtka Zadrużyńskiego. Cała trójka powraca na opublikowanym po około miesiącu "SE02". Tym razem w towarzystwie wielu innych instrumentalistów i pod szyldem Toruńskiej Orkiestry Improwizowanej. Historia TOI jest nieco dłuższa od projektu płyto

[Recenzja] Dominik Strycharski Core / Orkiestra Dęta Ursus - "Symfonia fabryki Ursus" (2021)

Obraz
Polski niezal nie dostarczył mi w tym roku wielu wrażeń, niemniej jednak parę płyt wartych uwagi się ukazało. A to jedna z nich. "Symfonia fabryki Ursus" to ścieżka dźwiękowa tak samo zatytułowanego filmu, eksperymentalno-artystycznego dokumentu Jaśminy Wójcik o nieistniejących już Zakładach Przemysłu Ciągnikowego Ursus. Przedstawia dawnych pracowników, którzy odgrywają swój typowy dzień pracy w zrujnowanej fabryce. Zadanie przygotowania odpowiedniej oprawy dźwiękowej otrzymał Dominik Strycharski, twórca poruszający się swobodnie bo wielu gatunkach muzycznych. Przypadło mu trudne zadanie stworzenia podkładu pod konkretne sceny, ściśle zsynchronizowanego z obrazem. Filmu co prawda nie widziałem, dlatego nie jestem w stanie potwierdzić, jak to wszystko ze sobą współgra. Natomiast rezultat pracy Strycharskiego broni się sam w sobie, jako autonomiczne dzieło muzyczne, które działają na wyobraźnię, tworząc w niej obrazy fabryk i pracujących w nich robotników. Aby uzyskać taki efek

[Recenzja] Bruno Pernadas - "Private Reasons" (2021)

Obraz
Z tą recenzją spóźniałem się wyjątkowo mocno. Album ukazał się pod koniec kwietnia, po raz pierwszy słuchałem go na początku maja, a zawarta na nim muzyka najlepiej musi brzmieć latem. "Private Reasons" to czwarty solowy album portugalskiego multiinstrumentalisty Bruno Pernadasa, który choć odebrał staranne jazzowe wykształcenie, postanowił realizować się na gruncie muzyki popularnej. Co jednak nie znaczy, że to muzyka pozbawiona artystycznych ambicji. Wręcz przeciwnie - przyjemne, chwytliwe melodie zostały tutaj obudowane całkiem złożonymi aranżacjami, a ich budowa często wykracza poza piosenkowe struktury. "Private Reasons" to z jednej strony album jednego bohatera - Pernandas samodzielnie skomponował wszystkie utwory, opracował aranżacje, zajął się produkcją i stroną graficzną albumu, zagrał na wielu instrumentach i wykonał cześć partii wokalnych - a z drugiej efekt z pewnością nie byłby tak imponujący, gdyby nie udział wielu dodatkowych muzyków, w tym sekcji dęt

[Recenzja] Irreversible Entanglements - "Open the Gates" (2021)

Obraz
Wspominałem o tym nie raz, że nie jestem zwolennikiem muzyki z przekazem . Przy mocno zaangażowanych społecznie czy politycznie tekstach sama muzyka często spychana jest na dalszy plan i nierzadko nie przedstawia żadnych wartości artystycznych. Zapewne po części wynika to z chęci zaprezentowania swojego przekazu jak największej liczbie odbiorców, a tym samym warstwa instrumentalna musi być jak najbardziej przystępna, nieinwazyjna, najlepiej w ogóle nie zwracająca uwagi. Zdarzają się wszakże sytuacje, gdy zaangażowanym tekstom towarzyszy ciekawszy, bezkompromisowy akompaniament. Takim przypadkiem jest filadelfijski kwintet Irreversible Entanglements, który niedawno wydał swój trzeci album. Muzycy wprost odwołują się tutaj do freejazzowych tradycji, choć równoważąc jego pierwotną brutalność melodyjnością (z wyraźną przewagą tego drugiego) i nie zapominając, w jakim wieku żyjemy. W przeciwieństwie do dwóch wcześniejszych płyt kwintetu, które charakteryzują się winylową długością, "

[Recenzja] Portico Quartet - "Terrain" / "Monument" (2021)

Obraz
Wokół nazwy Portico Quartet narosła legenda, jakoby odnosiła się do czasów, gdy zespół występował na ulicy, chroniąc się przed deszczem pod portykami. W rzeczywistości taka sytuacja wydarzyła się raz i to nie podczas ulicznego występu, lecz festiwalu na świeżym powietrzu. Prawdą są natomiast późniejsze sukcesy grupy, zdobywanie prestiżowych nagród, sesji w Abbey Road, czy nagrywania dla wytwórni samego Petera Gabriela. Trochę problematyczny jest dziś natomiast drugi człon nazwy, gdyż grupa zredukowała się do duetu. Tegoroczne albumy "Terrain" i "Monument" - nagrywane równolegle, lecz wydane osobno w odstępie pół roku - zostały skomponowane, zaaranżowane, zarejestrowane oraz wyprodukowane przez Duncana Bellamy i Jacka Wyllie'ego, jedynie z drobną pomocą kilku gości. Wydanie dwóch około-czterdziestominutowych albumów, zamiast jednego dłuższego, to decyzja jak najbardziej uprawniona. Oba wydawnictwa przynoszą materiał o wyraźnie odmiennym charakterze, choć w obu p

[Recenzja] Injury Reserve - "By the Time I Get to Phoenix" (2021)

Obraz
O tym albumie musiało być głośno. Nie tylko dlatego, że zawsze tak się dzieje, gdy umiera muzyk odpowiedzialny za dany projekt. Injury Reserve zaledwie dwa lata wcześniej zwrócili na siebie uwagę eponimicznym debiutem, który ukazywał amerykańskie trio jako obiecującą nadzieję niezależnego hip-hopu. W zeszłym roku, z nieujawnionych powodów, zmarł jeden z tworzących grupę raperów, Jordan Groggs, profesjonalnie znany jako Stepa J. Groggs. Zdążył jednak zarejestrować jeszcze kilka partii, które pozostała dwójka - raper Ritchie with a T (wł. Nathaniel Ritchie) i producent Parker Corey - wykorzystała na swoim tegorocznym dziele, "By the Time I Get to Phoenix". Tytuł zasugerował ponoć zmarły muzyk w jednej z ostatnich rozmów z resztą składu, zainspirowany jednym z utworów Isaaca Hayesa. Zapewne gdyby nie śmierć Groggsa, o Injury Reserve wiedziałoby dziś trochę mniej osób. Jednak nawet wtedy drugi album tria - oczywiście gdyby przybrał taki sam kształt, a przecież strata jednego z mu

[Recenzja] Can - "Live In Brighton 1975" (2021)

Obraz
Opublikowany pół roku temu "Live In Stuttgart 1975" - pierwszy album koncertowy z prawdziwego zdarzenia w dyskografii zasłużonej grupy Can - zainaugurował nową serię wydawniczą. Jeszcze w tym roku do sprzedaży trafił zapis kolejnego występu niemieckiego zespołu. Ponownie jest to materiał pochodzący z prywatnej kolekcji Andrew Halla, fana zespołu, który w latach 1973-77, częściowo za przyzwoleniem muzyków, zarejestrował wiele ich koncertów. "Live In Brighton 1975", jak zdradza już sam tytuł, to fragment tej samej trasy koncertowej, co poprzednio ujawnione nagrania. Tym razem przenosimy się jednak do Wielkiej Brytanii i występu z 19 listopada '75 w Brighton. Siłą rzeczy są to podobne do siebie wydawnictwa. Pierwsza różnica, jaka zwróciła moją uwagę, to nieco słabsze brzmienie, które już w przypadku zapisu ze Stuttgartu nie jest przecież idealne. Czy warto zatem zapoznawać się z koncertem z Brighton? Jasne, że tak! Każdy występ Can był zupełnie inny. Koncerty na tr

[Recenzja] Vijay Iyer / Linda May Han Oh / Tyshawn Sorey - "Uneasy" (2021)

Obraz
Najlepszy okres wytwórni ECM to bez wątpienia lata 70., jednak do dziś w jej katalogu pojawiają się interesujące wydawnictwa. Takie, jak "Uneasy", najnowszy album amerykańskiego pianisty o indyjskich korzeniach, Vijaya Iyera. Trafiły tu głównie jego autorskie kompozycje, tworzone na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat i częściowo znane już z wcześniejszych płyt. Samych nagrań dokonano już dwa lata temu, w grudniu 2019 roku, jednak dopiero w kwietniu br. całość trafiła do sprzedaży. Iyer postanowił wrócić tu do formuły tria, z którą chyba najbardziej jest kojarzony. To istotna odmiana po jego poprzednim dziele, znakomitym "Far From Over" sprzed czterech lat, nagranym w sekstecie. Z tamtego składu oprócz lidera powtarza się jedynie perkusista Tyshawn Sorey, a nowego tria dopełniła basistka Linda May Han Oh, z którą Iyer nie miał dotąd okazji nagrywać. Chociaż Vijay Iyer występuje tu w roli lidera oraz głównego kompozytora (repertuaru dopełnia jazzowy standard "N

[Recenzja] GAS - "Der Lange Marsch" (2021)

Obraz
Jeden z najważniejszych współczesnych twórców muzyki elektronicznej, pochodzący z Kolonii producent Wolfgang Voigt, ma na koncie niezliczoną ilość płyt, opublikowanych pod ponad trzydziestoma różnymi nazwami. Tym najważniejszym projektem, który przyniósł mu największe uznanie i w ramach którego osiągnął najwyższe wyżyny artystyczne, niewątpliwie należy uznać GAS. W tym roku minęło dokładnie ćwierć wieku, odkąd Voigt wydał pierwszy, eponimiczny album pod tym szyldem. Już tam artysta próbował połączyć ze sobą nurty ambient i minimal techno. Z dość jeszcze przeciętnym efektem. Prawdziwym sukcesem, przede wszystkim na polu artystycznym, okazał się wydany dwa lata później "Zauberberg". To właśnie tamten album wytyczył ścieżkę dla kolejnych wydawnictw GAS. Zarówno jeśli chodzi o okładkę - od tamtej pory wszystkie płyty projektu opatrzone są zdjęciem lasu, z umieszczoną na środku nazwą projektu - jak i charakter samej muzyki. Opisując ją bardziej technicznie, stanowi połączenie ambi

[Recenzja] Marcin Stańczyk - "Acousmatic Music" (2021)

Obraz
Muzyka akusmatyczna wywodzi się z musique concrète i ma wiele wspólnego z muzyką elektroakustyczną. Czasem zresztą używa się tych pojęć zamiennie. W obu przypadkach proces komponowania polega na elektronicznej obróbce dźwięków, które mogą - ale nie muszą - powstawać za pomocą tradycyjnych instrumentów lub głosu ludzkiego. W muzyce akusmatycznej utworów nie komponuje się z myślą o wykonaniu na żywo, lecz prezentowaniu publiczności za pomocą głośników. W ten sposób słuchacze, nie widząc oryginalnego źródła dźwięków, mogą skupić się na samym brzmieniu, pozbywając się konkretnych skojarzeń. Powszechnie wykorzystywane jest także zjawisko dyfuzji, czyli rozprzestrzenienia się dźwięku. Termin akusmatyczny wywodzi się ponoć od Pitagorasa i opisuje stosowany przez niego sposób nauczania zza kotary, aby uczniowie skupili się na jego słowach, a nie nim samym. Do opisania podobnych praktyk na gruncie muzycznym po raz pierwszy zastosował go Pierre Schaeffer, francuski kompozytor muzyki konkretnej