[Recenzja] Dominik Strycharski Core / Orkiestra Dęta Ursus - "Symfonia fabryki Ursus" (2021)

Symfonia Fabryki Ursus


Polski niezal nie dostarczył mi w tym roku wielu wrażeń, niemniej jednak parę płyt wartych uwagi się ukazało. A to jedna z nich. "Symfonia fabryki Ursus" to ścieżka dźwiękowa tak samo zatytułowanego filmu, eksperymentalno-artystycznego dokumentu Jaśminy Wójcik o nieistniejących już Zakładach Przemysłu Ciągnikowego Ursus. Przedstawia dawnych pracowników, którzy odgrywają swój typowy dzień pracy w zrujnowanej fabryce. Zadanie przygotowania odpowiedniej oprawy dźwiękowej otrzymał Dominik Strycharski, twórca poruszający się swobodnie bo wielu gatunkach muzycznych. Przypadło mu trudne zadanie stworzenia podkładu pod konkretne sceny, ściśle zsynchronizowanego z obrazem. Filmu co prawda nie widziałem, dlatego nie jestem w stanie potwierdzić, jak to wszystko ze sobą współgra. Natomiast rezultat pracy Strycharskiego broni się sam w sobie, jako autonomiczne dzieło muzyczne, które działają na wyobraźnię, tworząc w niej obrazy fabryk i pracujących w nich robotników.

Aby uzyskać taki efekt, Strycharski wiedział, że muzyka musi mieć mechaniczny, industrialny charakter. Nie zdecydował się jednak na żadne proste rozwiązanie, lecz przygotował ścieżkę dźwiękową wymykającą się łatwej klasyfikacji stylistycznej. Elektronika spotyka się tutaj z jazzem oraz muzyką orkiestrową. Co ciekawe, podobnej fuzji dokonali w tym roku Floating Points i Pharoah Sanders, z pomocą London Symphony Orchestra, na albumie "Promises". Tam jednak wygrało bardziej minimalistyczne podejście, natomiast tutaj muzyka jest bardziej masywna. Partie orkiestry nie chowają się w tle, lecz nadają potężnego brzmienia, jakby próbowały zagłuszyć pracę ciężkich maszyn. W nagraniach wzięła udział autentyczna Orkiestra Dęta Ursus, działająca niegdyś przy zakładzie, a po jego upadku już w pełni samodzielnie. Za elementy jazzowe odpowiada natomiast kwintet samego kompozytora, Dominik Strycharski Core, z nim samym na fletach, Wojciechem Jachną na trąbce, Barbarą Drażkowską na preparowanym fortepianie, Zbigniewem Kozerą na basie oraz Pawłem Szpurą za zestawem perkusyjnym. Sekcja rytmiczna jednak nie swinguje, a zapewnia twardy, maszynowy podkład. Całości dopełniają elektronicznie przetworzone dźwięki, głównie partie wokalne lidera, nadając bardziej industrialnego wydźwięku, ale też zapewniając ambientowe tła, tworzące iluzję ogromnej przestrzeni hali produkcyjnej.

Pomiędzy tymi trzema filarami - orkiestrą, kwintetem jazzowym oraz elektroniką - nie ma żadnego konfliktu. Wszystko idealnie się dopełnia, w dobrze przemyślany sposób będąc środkiem prowadzącym do uzyskania spójnego efektu. Z drugiej strony, Strycharski udowadnia, że można ów efekt osiągnąć w różny sposób, w poszczególnych nagraniach inaczej rozkładając akcenty. "Intro" to rodzaj uwertury, w której pierwszoplanową rolę odgrywa orkiestra, a pozostałe elementy stanowią jedynie dopełnienie. Inaczej ma się sprawa z najdłuższym na płycie, trwającym blisko kwadrans "Symfonie", w którym dominację przejmuje elektronika i zapętlony rytm, choć z tła wyłaniają się także intrygujące partie zespołu i orkiestry. Jeszcze bardziej w stronę elektroniki idzie "Asmet", w którym dopiero po pewnym czasie spod industrialnych szumów i elektronicznych odgłosów przebijają się rozpoznawalne dźwięki instrumentów. "Core", dla odmiany, wyraźnie zbliża się do jazzu - stąd też zapewne tytuł tego fragmentu, korespondujący z nazwą kwintetu - choć zachowuje tę charakterystyczną dla całości mechaniczność. Dopiero w finałowym "Final" dochodzi do większych interakcji pomiędzy poszczególnymi sekcjami, które fragmentami zdają się występować w równorzędnej roli, choć długie elektroniczne wprowadzenie tego nie zapowiada.

W kategorii polskiej muzyki 2021 roku "Symfonia fabryki Ursus" należy do moich zdecydowanych faworytów. To przede wszystkim zasługa świetnego klimatu, bardzo oddziałującego na wyobraźnię, ale także udanego i dość oryginalnego połączenia różnych muzycznych światów, choć może za często któryś z nich wychodzi na prowadzenie, a za rzadko spotykają się na równych prawach. Samą różnorodność materiału oczywiście trudno traktować za wadę, tym bardziej, że pomimo niej efekt okazuje się niezwykle spójny.

Ocena: 8/10



Dominik Strycharski Core / Orkiestra Dęta Ursus - "Symfonia fabryki Ursus" (2021)

1. Intro; 2. Symfonie; 3. Asmet; 4. Core; 5. Final

Skład: Dominik Strycharski - flet, elektronika, wokal; Wojciech Jachna - trąbka; Barbara Drążkowska - fortepian preparowany; Zbigniew Kozera - kontrabas; Paweł Szpura – perkusja; Orkiestra Dęta Ursus pod dyrekcją Karola Węclewskiego
Producent: -


Komentarze

  1. Pod względem klimatu bardzo mi ta muzyka przypomina 'Ascenseur pour l'échafaud' Milesa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)