[Recenzja] Laraaji - "Ambient 3: Day of Radiance" (1980)

Laraaji - Ambient 3: Day of Radiance


Trzecia odsłona ambientowej tetralogii Briana Eno jest najbardziej nietypową częścią serii, choć wciąż w pewnym stopniu wpisuje się w jej założenia. "Ambient 3: Day of Radiance" wyróżnia się przede wszystkim najmniejszym udziałem Eno, którego wkład sprowadza się tu roli producenta. Kompozytorem całego materiału i zarazem jedynym wykonawcą jest niejaki Laraaji, a właściwie Edward Larry Gordon, klasycznie wyszkolony amerykański multiinstrumentalista. Po studiach zaczął karierę aktora i stand-upera, jednocześnie pogrywając na elektrycznym pianinie w amatorskiej grupie jazz-rockowej Wind of Change. Prawdziwym przełomem było dla niego odkrycie wschodniego mistycyzmu, który zainspirował go do tworzenia bardziej uduchowionej muzyki w egzotycznych klimatach. W tym okresie nabył swoją pierwszą cytrę, którą przerobił na elektryczny instrument. Przed "Ambient 3" nagrał tylko dwie autorskie płyty, obie wydane w niskim nakładzie.

Do jego współpracy z Eno doszło spontanicznie, a wręcz przypadkiem przypadkiem. Laraaji często dorabiał sobie graniem na ulicy lub innych tłumnie uczęszczanych miejscach - takich jak nowojorski Washington Square Park, gdzie doszło do pierwszego, nietypowego spotkania muzyków. Gordon miał zwyczaj grać z zamkniętymi oczami, aby wprowadzić się w odpowiedni trans. Otwierał je tylko czasem, by sprawdzić, czy uzbierał jakieś datki. Tego dnia oprócz monet zobaczył napisaną przez Eno karteczkę z zaproszeniem na rozmowę o jego nowym projekcie.

"Day of Radiance" składa się z dwóch kompozycji, odpowiadającym stronom płyty winylowej - trzyczęściowej "The Dance" na stronie A oraz dwuczęściowej "Meditation" na B. Pierwszy z nich opiera się wyłącznie na partiach dulcimera - instrumentu stunowego nazywanego u nas także cymbałami, ze względu na wydobywanie z niego dźwięków poprzez uderzenia pałeczkami. Liczne nakładki oraz ambientowe pogłosy Eno sprawiają, że utwór ma bogatą, wielopoziomową fakturę. Zapętlające i przeplatające się partie, udanie przywołujące klimat gamelanu i ogólnie dalekowschodniej muzyki, autentycznie mogą wprowadzić słuchacza w trans, wywołując jednocześnie skojarzenia z jakimiś radosnymi rytuałami odległej kultury. "Meditation", także zgodnie z tytułem, przynosi wyciszenie i zadumę, charakterystyczne dla bardziej sakralnych rytuałów. Muzycznie zaś wprowadza brzmienie zelektryfikowanej cytry, której subtelne dźwięki idealnie korespondują z koncepcją ambientu.

Współpraca Briana Eno i Edwarda "Laraaji" Gordona zaowocowała chyba najładniejszym albumem z tej serii, choć także najmniej ambientowym - dopiero druga strona winyla uzasadnia jego obecność w cyklu. To jednak dobrze, że nie otrzymujemy tu kolejnej wersji "Music for Airports" oraz jego bezpośredniej kontynuacji "The Plateaux of Mirror", a coś świeżego, udanie i ciekawie wzbogacającego tetralogię o egzotyczne inspiracje.

Ocena: 8/10



Laraaji - "Ambient 3: Day of Radiance" (1980)

1. The Dance #1; 2. The Dance #2; 3. The Dance #3; 4. Meditation #1; 5. Meditation #2

Skład: Laraaji - dulcimer, cytra (4,5)
Producent: Brian Eno


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)