Posty

Wyświetlam posty z etykietą canterbury

[Recenzja] Centipede - "Septober Energy" (1971)

Obraz
Przed paroma dniami zmarł Keith Tippett - wybitny muzyk, o którym kilkakrotnie już pisałem na łamach tej strony, dlatego nie będę po raz kolejny zamieszczał jego biogramu. Dodam tylko, że był prawdziwym artystą, dla którego liczyła się sztuka, a nie sukces czy zyski, które traktował jako ewentualne korzyści, a nie cel sam w sobie. Niech muzyka nigdy nie będzie sposobem na zarabianie pieniędzy [1] - tymi słowami wyjaśniał, dlaczego odrzucił propozycję Roberta Frippa i nie dołączył na stałe do składu King Crimson, co byłoby korzystne pod względem finansowym, ale ograniczyłoby jego swobodę artystyczną. Najbardziej ambitnym przedsięwzięciem Tippetta był projekt Centipede, który zagrał kilka koncertów oraz pozostawił po sobie jeden album. "Septober Energy" to blisko półtoragodzinny utwór w czterech częściach, utrzymany na pograniczu nowoczesnego jazzu i ambitnego rocka, odwołujący się także do współczesnej muzyki poważnej. Podobne próby były w tamtym okresie często podejmowa

[Recenzja] Steve Hillage - "Green" (1978)

Obraz
Na początku 1977 roku Steve Hillage intensywnie pracował nad nowym materiałem. Towarzyszyła mu jak zawsze Miquette Giraudy, która zajęła się pisaniem tekstów. Utworów było tak dużo, że pojawił się pomysł nagrania dwóch oddzielnych longplayów, roboczo zatytułowanych "The Red Album" i "The Green Album". Sesja nagraniowa zaczęła się w lipcu, a poza wspomnianą parą uczestniczyli w niej: basista Reggie McBride, perkusista Joe Blocker, a także grający na potężnym syntezatorze własnej konstrukcji Malcolm Cecil, który objął też funkcję producenta. W trakcie nagrań zarzucono plan zrobienia jednocześnie dwóch albumów i zarejestrowano tylko "czerwony", który ostatecznie wydano jako "Motivation Radio". Wypełniła go muzyka będąca próbą zerwania Hillage'a z etykietą rocka progresywnego, przypisywaną mu przez fanów i krytyków, a z którą nigdy się nie utożsamiał. Na płycie znalazły się głównie konwencjonalne piosenki, zdradzające nieskrywaną fascynację

[Recenzja] Quiet Sun - "Mainstream" (1975)

Obraz
Grupa Quiet Sun istniała przez krótki czas na przełomie lat 60. i 70., nie wydając w tym czasie żadnego materiału. Wkrótce wszyscy muzycy znaleźli sobie inne zajęcia. Gitarzysta Phil Manzanera dołączył do Roxy Music, basista Bill MacCormick zasilił skład Matching Mole, perkusista Charles Hayward na krótko przyłączył się do Gong, zaś klawiszowiec Dave Jarrett rozpoczął pracę jako... nauczyciel matematyki. Ich drogi ponownie zeszyły się pod koniec 1974 roku. Manzanera rozpoczął wówczas pracę nad swoim debiutanckim albumem "Diamond Head", zapraszając na sesję nagraniową licznych gości. Znaleźli się wśród nich m.in. Brian Eno, John Wetton, Robert Wyatt i Eddie Jobson, ale też MacCormick, Hayward i Jarrett. Pojawił się pomysł, aby przy okazji zarejestrować parę starych nagrań i wydać je pod dawnym szyldem. W trakcie trwającej niespełna miesiąc sesji nagrano równolegle dwa albumy: wydany pod nazwiskiem Manzanery "Diamond Head", a także sygnowany nazwą Quiet Sun "

[Recenzja] Robert Wyatt - "Rock Bottom" (1974)

Obraz
Pisanie o takich albumach właściwie nie powinno mieć sensu. Czymś powszechnym powinna być ich znajomość i docenianie zawartej na nich muzyki. Niestety, tak nie jest. Komercyjne media muzyczne wolą skupiać się na promowaniu muzyki na ogół zupełnie nieistotnej i bezwartościowej, przez co nawet tak ważny i utalentowany twórca jak Robert Wyatt (czasem w tych mediach obecny), jest postacią niezbyt znaną przeciętnemu odbiorcy. Dlatego też pokrótce - choć mam nadzieję, że jednak niepotrzebnie - przypomnę jego dokonania. Uznanie zdobył jako członek grupy Soft Machine, z którą nagrał cztery albumy; w 1970 roku zadebiutował jako solista freejazzowym albumem "The End of an Ear", później dowodził supergrupą Matching Mole, w międzyczasie znajdując czas na liczne występy gościnne, chociażby na płytach Syda Barretta, Kevina Ayersa, Daevida Allena czy Keitha Tippetta. Punktem zwrotnym w jego karierze okazało się tragiczne - choć wynikające z własnej głupoty -wydarzenie. 1 czerwca 1973 r

[Recenzja] Soft Machine - "BBC Radio 1 Live in Concert 1972" (1994)

Obraz
Kolejna archiwalna koncertówka Soft Machine zawiera zapis występu z 20 lipca 1972 roku w londyńskim Paris Theatre. W tym samym miesiącu do sklepów trafił album "Fifth", jednak od czasu jego nagrania, parę miesięcy wcześniej, zdążył zmienić się skład zespołu - miejsce Eltona Deana zajął Karl Jenkins. We wrześniu zapis występu został wyemitowany przez BBC Radio 1. A dwadzieścia dwa lata później doczekał się oficjalnego wydania na płycie, pod tytułem "BBC Radio 1 Live in Concert 1972". Materiał został wznowiony w 2005 roku, tym razem jako "Softstage (BBC in Concert 1972)", z nową okładką i pozornie innym repertuarem. W rzeczywistości są to dokładnie te same nagrania, ale utwór "L.B.O." przemianowano na "One Across", a "Riff" i "Gesolreut" dostały osobne ścieżki (na pierwszym wydaniu jest to jedna ścieżka o tytule "Riff"). Na repertuar składają się głównie utwory z "Fifth" ("All White"

[Recenzja] Soft Machine - "BBC Radio 1 Live in Concert 1971" (1993)

Obraz
Dwa tygodnie po premierze albumu "Fourth" doszło do ciekawego wydarzenia. 11 marca 1971 roku w londyńskim Paris Theatre odbył się specjalny występ Soft Machine z gościnnym udziałem wielu zaprzyjaźnionych muzyków, ale też weterana brytyjskiej sceny jazzowej, Ronniego Scotta. Całość została profesjonalne zarejestrowana przez BBC. Dziesięć dni później materiał wyemitowano na antenie Radio 1. A później niemal całkiem o nim zapomniano. Dopiero w 1993 roku ukazał się album "BBC Radio 1 Live in Concert 1971", zawierający fragmenty występu (reedycja z 2005 roku, "BBC In Concert 1971" sygnowana przez Soft Machine & Heavy Friends, zawiera dodatkowy utwór). Trudno zrozumieć, dlaczego aż tyle trzeba było czekać na płytową premierę. Nie dość, że to niezwykle interesujący materiał ze względu na rozszerzony skład - co znacznie wpływa na charakter muzyki - to jeszcze mamy tu do czynienia z naprawdę porywającym wykonaniem, a brzmienie całości jest wręcz doskonałe.

[Recenzja] Steve Hillage - "L" (1976)

Obraz
Steve Hillage swój pierwszy solowy album, "Fish Rising", nagrał w czasie, gdy wciąż był członkiem Gong (zresztą korzystając ze wsparcia znacznej części ówczesnego składu tej grupy). Niedługo później odszedł z zespołu - zabierając ze sobą swoją partnerkę, Miquette Giraudy - decydując się na rozwój solowej kariery. Wkrótce potem nawiązał kontakt z amerykańskim muzykiem i producentem Toddem Rundgrenem. Początkowo wyłącznie listowny, jednak po krótkiej wymianie korespondencji, Hillage, wraz z Giraudy, udali się do Stanów, gdzie miał powstać drugi album gitarzysty. Rundgren objął funkcję producenta. Ponadto, zaangażował do udziału w nagraniach członków swojej grupy Utopia: klawiszowca Rogera Powella, basistę Kasima Sultona i perkusistę Johna Wilcoxa. W sesji wzięło też udział kilku gości, w tym słynny jazzowy trębacz, a właściwie multiinstrumentalista, Don Cherry. Na albumie zatytułowanym "L" znalazło się sześć utworów, z których połowę stanowią przeróbki cudzych

[Recenzja] Henry Cow - "Beginnings" (2017)

Obraz
"Beginnings" oryginalnie ukazał się w 2008 roku, wyłącznie jako część 10-płytowego zestawu "40th Anniversary Box". W 2017 roku postanowiono wydać wszystkie wchodzące w jego skład płyty (z wyjątkiem jedynej opublikowanej już wcześniej - "Stockholm & Göteborg") jako osobne wydawnictwa. Dzięki temu wielbiciele grupy dostali kolejną szansę na legalne zapoznanie się z rarytasami pochodzącymi z archiwum Henry Cow. "Beginnings" to szczególnie interesujący materiał. Dokumentuje on bowiem najwcześniejszy okres działalności zespołu, jeszcze sprzed nagrania debiutanckiego albumu "Legend" (nagrania pochodzą z lat 1971-73, ale dokładne daty rejestracji nie są znane). Niektóre utwory znacząco różnią się od muzyki, jaką zespół zaprezentował na swoim fonograficznym debiucie.  Zaś wszystkie dają pewien podgląd na to, jak rozwijał się styl Henry Cow we wczesnych latach istnienia. W nagraniach uczestniczyli dokładnie ci sami muzycy, którzy zare

[Recenzja] Gong - "Gong est Mort, Vive Gong" (1977)

Obraz
"Gong est Mort, Vive Gong" to pamiątka po niezwykłym wydarzeniu. 28 maja 1977 roku w paryskim Hippodrome de Pantin odbył się 24-godzinny festiwal zorganizowany przez Jacquesa Pasquiera, w całości składający się z występów muzyków i grup powiązanych z Gong. Swoje koncerty zagrali m.in. Tim Blake, Steve Hillage, Daevid Allen z Euterpe, Didier Malherbe z Bloom, efemeryczny zespół Mike Howletta - Strontium 90 (jego składu dopełniali Andy Summers, Stewart Copeland i Sting, którzy w tym samym czasie utworzyli The Police), a także różne wcielenia Gongu: w składzie z "Shamal", w składzie z "Gazeuse!" i to najbardziej ekscytujące, czyli w składzie z "Angel's Egg" i "You" (aczkolwiek bez grającej na obu tych albumach Mireille Bauer, za to z występującą tylko na drugim z nich Miquette Giraudy). Fragmenty tego ostatniego występu wypełniły recenzowany album, oryginalnie wydany wyłącznie we Francji (dopiero w XXI wieku ukazały się ogólnoeuro

[Recenzja] Gong - "Live Etc." (1977)

Obraz
"Live Etc." to uzupełnienie najciekawszego, najbardziej twórczego i kreatywnego okresu w historii grupy Gong. Na dwie płyty winylowe trafiły fragmenty koncertów, sesje radiowe i studyjne odrzuty. Wszystko zarejestrowano pomiędzy czerwcem 1973, a wrześniem 1975 roku, a więc w czasie, gdy powstały dwie ostatnie części trylogii "Radio Gnome Invisible" - "Angel's Egg", "You" - i tuż przed zmianą kierunku na "Shamal". Wydawnictwo doskonale podsumowuje i uzupełnia materiał znany ze studyjnych albumów. Pierwszą płytę wypełniają głównie nagrania koncertowe z sierpnia i września 1973 roku (odpowiednio we Francji i Szkocji), zarejestrowane w najsłynniejszym składzie grupy, tworzonym przez Daevida Allena, Gilli Smyth, Didiera Malherbe'a, Steve'a Hillage'a, Tima Blake'a, Mike'a Howletta i Pierre'a Moerlena. Repertuar obejmuje zarówno utwory znane z albumów "Camembert Electrique" ("You Can't Kill

[Recenzja] Gong - "Shamal" (1976)

Obraz
Wydanie ostatniej części trylogii "Radio Gnome Invisible" - "You" - zakończyło też pewien etap w historii Gong. Wkrótce potem nastąpiła prawdziwa lawina personalnych przetasowań. Nieustannych kłótni wewnątrz zespołu jako pierwszy nie wytrzymał Pierre Moerlen. Już wcześniej odszedł z zespołu na pewien czas, tym razem jednak zdawało się, że definitywnie. Zastępowali go kolejno tacy perkusiści, jak Chris Cutler (Henry Cow), Laurie Allan (były członek Gong), Bill Bruford (wiadomo) i Brian Davison (ex-The Nice). Tim Blake wyleciał parę miesięcy później, a jego miejsce zajął jeden z najważniejszych muzyków sceny Canterbury, Dave Stewart. Wkrótce jednak i on zrezygnował, a nowym klawiszowcem został znacznie mniej znany Patrice Lemoine. Wcześniej jednak z zespołu odeszli jego założyciele i dotychczasowi liderzy - Daevid Allen i Gilli Smyth. A wkrótce potem zrezygnowali także Steve Hillage i Miquette Giraudy. Wrócił natomiast Moerlen. W grudniu 1975 roku skład Gong

[Recenzja] Steve Hillage - "Fish Rising" (1975)

Obraz
Gitarzysta Steve Hillage to jeden z kluczowych muzyków sceny Canterbury. Występował w zespołach Uriel (Arzachel), Khan i, przede wszystkim, w Gong, współpracował też z Kevinem Ayersem po jego odejściu z Soft Machine. Hillage jako solista zadebiutował w połowie lat 70. albumem "Fish Rising". Sesja nagraniowa odbyła się we wrześniu 1974 roku w brytyjskim Manor Studio - tuż po tym, gdy w tym samym miejscu zakończyły się prace nad albumem "You" Gong. Gitarzysta skorzystał zresztą z pomocy znacznej cześci zespołu: Tima Blake'a, Didiera Malherbe'a, Mike'a Howletta, Pierre'a Moerlena i Miquette Giraudy (która tutaj wystąpiła nie tylko w roli dodatkowej wokalistki, ale także klawiszowca). Ponadto, w sesji wziął udział Dave Stewart, również były członek Uriel / Arzachel i Khan, a także Lindsay Cooper z Henry Cow. Na repertuar złożyły się wyłącznie kompozycje lidera (w napisaniu tekstów wspomogła go Giraudy). Część materiału powstała już długo wcześniej

[Recenzja] Gong - "You" (1974)

Obraz
Album "You" to trzecia część trylogii "Radio Gnome Invisible". Nie sposób jednak znaleźć tej informacji na okładce, która pod względem graficznym wyraźnie odstaje od obu poprzednich. Był to prawdopodobnie efekt kolejnych spięć w zespole. Klawiszowiec Tim Blake uważał bowiem, że charakterystyczne dla Gong elementy humorystyczne - jak dziwaczne wokale i głupie teksty - sprawiają, że zespół nie jest traktowany poważnie przez krytyków i zwykłych słuchaczy. Blake długo dyskutował na ten temat z Daevidem Allenem, aż obaj muzycy doszli do porozumienia - zespół miał w większym stopniu skupić się na tworzeniu interesującej muzyki, a ograniczyć wygłupy. Sesja nagraniowa "You" odbyła się latem 1974 roku, ponownie (bowiem właśnie tam nagrano pierwszą części trylogii, "Flying Teapot", a także zmiksowano drugą, "Angel's Egg") w brytyjskim studiu The Manor. W studiu pojawili się wszyscy muzycy, biorący udział w nagraniu poprzedniego longpla

[Recenzja] Gong - "Angel's Egg" (1973)

Obraz
W czasie, gdy powstawała trylogia "Radio Gnome Invisible" grupa Gong była u szczytu swojej kreatywności i artystycznych możliwości. Nie przekładało się to jednak na wzajemne relacje muzyków. Sytuacja była napięta i nieustannie dochodziło do mniejszych lub większych konfliktów. Niedługo po nagraniu pierwszej części trylogii, albumu "Flying Teapot", zespół praktycznie się rozsypał. To właśnie wtedy, w lutym 1973 roku, z zespołu po raz pierwszy odszedł jego twórca i lider, Daevid Allen, zabierając ze sobą Gilli Smyth (w późniejszym czasie oboje zgodnie powtarzali, że chcieli jedynie zrobić sobie wakacje, jednak pozostali muzycy tego nie potwierdzają). Didier Malherbe, Steve Hillage i Tim Blake postanowili kontynuować działalność bez nich. Uzupełnili skład o basistę Mike'a Howletta i bębniarza Pierre'a Moerlena (ten ostatni zgłosił się do nich sam, oznajmiając: Jestem nowym perkusistą ), po czym zaczęli występować pod szyldem Paragong (jak wypadał wówczas z

[Recenzja] Gong - "Flying Teapot" (1973)

Obraz
Rok 1972 grupa Gong spędziła na szalonych koncertach (niektóre trwały nawet po sześć godzin) i nie mniej intensywnych zmianach składu. Trzon zespołu pozostawał bez zmian. Niestrudzenie tworzyli go Daevid Allen, Gilli Smyth, Didier Malhebe i Christian Tritsch. Ten ostatni w pewnym momencie postanowił jednak porzucić gitarę basową na rzecz sześciu strun. Miejsce basisty na krótko zajął Bill MacCormick (ex-Quiet Sun), zanim objął je Francis Moze, były członek francuskiej grupy Magma. Większe roszady miały miejsce na stołku perkusisty. Po odejściu Pipa Pyle'a kolejno zasiadali na nim Laurie Allan, Mac Poole, Charles Hayward (ex-Quiet Sun, później w This Heat, Camberwell Now i Massacre), Rob Tait, a podczas niektórych występów nawet sam Robert Wyatt. Gdy ten ostatni na dobre rozstał się z Soft Machine, wydawało się prawdopodobne, że dołączy do Gong na stałe. Muzyk jednak zdecydował się na stworzone własnej grupy, Matching Mole, do której zaprosił m.in. wspomnianego wyżej MacCormick