[Recenzja] Henry Cow - "Beginnings" (2017)



"Beginnings" oryginalnie ukazał się w 2008 roku, wyłącznie jako część 10-płytowego zestawu "40th Anniversary Box". W 2017 roku postanowiono wydać wszystkie wchodzące w jego skład płyty (z wyjątkiem jedynej opublikowanej już wcześniej - "Stockholm & Göteborg") jako osobne wydawnictwa. Dzięki temu wielbiciele grupy dostali kolejną szansę na legalne zapoznanie się z rarytasami pochodzącymi z archiwum Henry Cow. "Beginnings" to szczególnie interesujący materiał. Dokumentuje on bowiem najwcześniejszy okres działalności zespołu, jeszcze sprzed nagrania debiutanckiego albumu "Legend" (nagrania pochodzą z lat 1971-73, ale dokładne daty rejestracji nie są znane). Niektóre utwory znacząco różnią się od muzyki, jaką zespół zaprezentował na swoim fonograficznym debiucie.  Zaś wszystkie dają pewien podgląd na to, jak rozwijał się styl Henry Cow we wczesnych latach istnienia.

W nagraniach uczestniczyli dokładnie ci sami muzycy, którzy zarejestrowali później materiał na "Legend", czyli: Fred Frith, Chris Cutler, Tim Hodgkinson, John Greaves, a także Geoff Leigh (ten ostatni opuścił zespół przed nagraniem drugiego albumu). Wiele fragmentów "Beginnings" to zresztą wczesne wersje utworów powtórzonych na wspomnianym albumie. Ale styl zespołu nie był jeszcze do końca rozwinięty. I sądząc po tych nagraniach, mógł się rozwinąć w zupełnie innym kierunku. Zaskoczeniem mogą być przede wszystkim dwie nieznane wcześniej kompozycje: "Rapt in a Blanket" i "Came to See You". Zdecydowanie bliżej im do typowego brzmienia Canterbury (włącznie z obowiązkową dawką humoru), z okolic Matching Mole czy nawet Caravan, niż bardziej pokręconej muzyki, z jaką kojarzy się Henry Cow. Są tu nawet dość konwencjonalne partie wokalne w wykonaniu Fritha. Dwie instrumentalne miniatury "Pre-Teenbeat" (które zespół rozwinął później w kompozycję "Teenbeat") to już bardziej nieprzewidywalne, złożone granie. I własnie w tę stronę zespół poszedł w kolejnych nagraniach, jak "Amygdala", "Teenbeat", "Citizen King" i "Nirvana for Moles". Wszystkie z nich zostały ponownie nagrane na "Legend" (dwa ostatnie pod zmodyfikowanymi tytułami, a "Teenbeat" rozdzielony na dwie ścieżki), nierzadko w jeszcze bardziej pokręconych wersjach.

Gdzieś pomiędzy tym przystępniejszym, a bardziej awangardowym obliczem Henry Cow, mieści się "With the Yellow Half Moon and Blue Star", skomponowany na zamówienie Cambridge Contemporary Dance Group. Na "Legend" znalazł się tylko trzy i pół minutowy fragment (nagrany na nowo), ponadto niektóre pomysły wykorzystano później w "Teenbeat" czy "Ruins" (z drugiego albumu zespołu, "Unrest"). Tutaj jednak po raz pierwszy można usłyszeć pełną, szesnastominutową wersję w oryginalnej formie, będącej cyklem ośmiu zróżnicowanych miniatur. Podobny charakter ma również "Guider Tells of Silent Airborne Machine" - kolejny cykl, tym razem składający się z trzech części. Środkowa z nich, "Betty McGowan", to najbardziej awangardowy fragment tego wydawnictwa, w którym zespół zapuszcza się w rejony free improvisation. Dwie pozostałe, "Olwyn Grainger" i "Lottie Hare" są dla odmiany bardzo melodyjne. Tytuły zainspirowane zostały artykułem z Timesa na temat UFO - są to nazwiska osób, które rzekomo widziały pozaziemski obiekt. Obie suity zostały na potrzeby płyty kompaktowej podzielone na, odpowiednio, osiem i trzy ścieżki. Według mnie jest to zabieg zupełnie niepotrzebny - na miejscu muzyków chciałbym, żeby moje utwory były słuchane w całości i nie umożliwiałbym słuchaczom łatwego przewijania na konkretne fragmenty. Identyczny zabieg zastosowano, niestety, także na innych płytach z "40th Anniversary Box".

Ciekawostką jest, że w tutejszej wersji "Teenbeat" można usłyszeć grającego na czeleście Dave'a Stewarta - jednego z czołowych przedstawicieli sceny Canterbury, znanego z Arzachel, Egg, Khan, Gong (tu występował tylko przez krótki czas, nieudokumentowany na żadnym wydawnictwie), Hatfield and the North i National Health. W tym samym nagraniu można usłyszeć też głosy Amandy Parsons i Ann Rosenthal, znanych ze współpracy m.in. z Hatfield and the North. To tylko potwierdza jak silne, zwłaszcza na początku, były związki Henry Cow ze sceną Canterbury, nawet jeśli muzycznie tylko czasem ocierał się o te rejony.

"Beginnings" to obowiązkowa pozycja dla wszystkich wielbicieli zespołu. Brzmienie nie zawsze jest dobrej jakości, a wykonania utworów powtarzających się z "Legend" raczej ustępują tamtejszym wersjom. Ale za to można tu prześledzić, jak rozwijał się styl Henry Cow w początkowym okresie działalności, a także usłyszeć grupę w dość nietypowym dla siebie, ale również ciekawym wydaniu. Tym samym jest to fantastyczny dodatek do podstawowej dyskografii i zarazem chyba najbardziej wartościowy materiał z "40th Anniversary Box", bo w największym stopniu uzupełniający wiedzę na temat zespołu.

Ocena: 8/10



Henry Cow - "Beginnings" (2017)

1. Pre-Teenbeat I; 2. Pre-Teenbeat II; 3. Rapt in a Blanket; 4. Came to See You; 5. Amygdala Extract (Pre-Legend Demo); 6. Teenbeat; 7. Citizen King; 8. Nirvana for Moles; With the Yellow Half Moon and Blue Star: 9. Introduction; 10. Invocation; 11. Demi-lune Jaune; 12. Three Little Steps; 13. Red Riff; 14. Chorale Flautando; 15. Cycling Over the Cliff; 16; First Light; Guider Tells of Silent Airborne Machine: 17. Olwyn Grainger; 18. Betty McGowan; 19. Lottie Hare

Skład: Tim Hodgkinson - organy, saksofon altowy, klarnet, melodyka, wokal (7); Geoff Leigh - saksofon tenorowy, flet, wokal (7,9,16); Fred Frith - gitara, skrzypce, wokal (3,4); John Greaves - gitara basowa, wokal (7,18), pianino (18,19); Chris Cutler - perkusja, pianino (18)
Gościnnie: Dave Stewart - czelesta i głos (6); Amanda Parsons, Ann Rosenthal - głosy (6); D.J. Perry - głos (9,16)
Producent: Henry Cow


Komentarze

  1. Cztery płyty od Henry Cow to za mało - na pewno wezmę na odsłuch!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to nie cztery, a pięć lub nawet sześć. Bo oprócz "Legend", "Unrest", "In Praise of Learning" i "Western Culture", jest jeszcze "Desperate Straights" sygnowany wspólnie ze Slapp Happy, a także "Hopes and Fears" wydany pod szyldem Art Bears, ale nagrywany jako album Henry Cow przez cały ówczesny skład zespołu. Warto też na pewno poznać koncertówki, bo nawet jeśli powtarzają się tam utwory z albumów studyjnych, to są grane inaczej.

      Usuń
    2. Coś Pawle polecisz jeszcze z koncertowek HC, oprócz tych które pisałeś??

      Usuń
    3. Zapewne poza "Concerts" i "Stockholm & Göteborg" warto jeszcze zapoznać się z "Bremen", "Hamburg" i "Trondheim". "1974-5" nie zrobił na mniej zbyt dobrego wrażenia.

      Usuń
    4. Dzięki za informacje. To jeżeli jeszcze można spytać, to czy polecasz coś z solowej twórczości członków zespołu HC. Z góry dzięki za odpowiedz.

      Usuń
    5. Z tego, co słyszałem, raczej niczego bym nie polecał. Chyba lepiej zagłębić się w inne zespoły, w których grali lub z którymi współpracowali muzycy Henry Cow, a więc np. Art Bears, News from Babel, Massacre, Material, Comus, Hatfield and the North, National Health i pewnie jeszcze wiele innych, których w tej chwili nie pamiętam.

      Usuń
    6. @Gabrielpeter
      Najciekawszą dyskografię ma FRED FRITH. Polecam płyty:
      Gravity
      Speechless
      Cheap at Half the Price
      The Technology of Tears
      Allies - Music for Dance, Vol. 2
      Pacifica
      Traffic Continues
      Prints
      Rivers and Tides
      The Happy End Problem (Music for Dance Volume 5)
      Do tego świetna płyta jednego z jego ostatnich zespołów COSA BRAVA Ragged Atlas (polecam ich koncert z mezzo, kiedyś dostępny na yt), z niesamowitą skrzypaczką i wokalistką Carlą Kihlstedt.
      Chrisa Cutlera płyty warte uwagi:
      Domestic Stories
      Cała dyskografia jego kapeli CASSIBER - najlepiej słuchać od tyłu, zaczynając od ostatniej studyjnej płyty A Face We All Know.
      Kapela The Science Group - pierwsza płyta przede wszystkim.
      Tim Hodginson miał spoko kapelę (można rzec awangardowo punkową) THE WORK, poleciłbym płyty Slow Crimes i Rubber Cage.

      Usuń
    7. Dzięki romanempire za info👍

      Usuń
  2. Szkoda, że nie ma tutaj faktycznie najstarszych nagrań Henry Cow, czyli Hieronymo's Mad Again i Poglith Drives A Vauxhall Viva. I tak świetne wydawnictwo, ale myślę, że by zyskało na dołożeniu ich.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałem jeszcze o kapeli SKELETON CREW, z wiolonczelistą Tomem Corą.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024