[Recenzja] Gong - "Gong est Mort, Vive Gong" (1977)



"Gong est Mort, Vive Gong" to pamiątka po niezwykłym wydarzeniu. 28 maja 1977 roku w paryskim Hippodrome de Pantin odbył się 24-godzinny festiwal zorganizowany przez Jacquesa Pasquiera, w całości składający się z występów muzyków i grup powiązanych z Gong. Swoje koncerty zagrali m.in. Tim Blake, Steve Hillage, Daevid Allen z Euterpe, Didier Malherbe z Bloom, efemeryczny zespół Mike Howletta - Strontium 90 (jego składu dopełniali Andy Summers, Stewart Copeland i Sting, którzy w tym samym czasie utworzyli The Police), a także różne wcielenia Gongu: w składzie z "Shamal", w składzie z "Gazeuse!" i to najbardziej ekscytujące, czyli w składzie z "Angel's Egg" i "You" (aczkolwiek bez grającej na obu tych albumach Mireille Bauer, za to z występującą tylko na drugim z nich Miquette Giraudy). Fragmenty tego ostatniego występu wypełniły recenzowany album, oryginalnie wydany wyłącznie we Francji (dopiero w XXI wieku ukazały się ogólnoeuropejskie i japońskie wydania).

Premiera albumu nie odbyła się zresztą bez przeszkód. Wydanie go utrudniała wytwórnia Virgin, która parę lar wcześniej podpisała kontrakt zarówno z zespołem, jak i z samym Hillage'em. Próbowano różnych prawnych sposobów, ale też na szybko skompilowano koncertówkę "Live Etc.", którą wydano w sierpniu 1977 roku w celu odciągnięcia uwagi fanów od albumu przygotowywanego przez Gong. Co ciekawe, w środku okładki wykorzystano wiele zdjęć pochodzących z Hippodrome. Wkurzony Allen, wraz z kilkoma innymi członkami grupy, udali się do biura Virgin, narobili sporo hałasu i... zyskali zgodę na wydanie "Gong est Mort, Vive Gong" (ukazał się wczesną jesienią). Był jednak jeden warunek - na okładce nie mogło znaleźć się nazwisko Hillage'a, ani jego wizerunek. Na zamieszczonym wewnątrz koperty zdjęciu twarz gitarzysty została zamazana.

Na dwupłytowym albumie znalazł się jedynie fragment znacznie (ponoć dwukrotnie) dłuższego występu. Wiele utworów całkowicie pominięto, inne skrócono (np. "A Sprinkling of Clouds" trwa tu niespełna pięć minut, przez co wiele traci względem wersji studyjnej). Repertuar prezentuje się jednak całkiem dobrze, choć nie przynosi żadnych niespodzianek. Składają się na niego wyłącznie utwory z "Camembert Electrique" i trylogii "Radio Gnome Invisible" (dla przypomnienia: albumów "Flying Teapot", "Angel's Egg" i "You"), ułożone chronologicznie. Wykonania różnią się nieco od studyjnych, choć mniej tu szaleństwa, które cechowało grupę w pierwszej połowie lat 70. Ale można to wybaczyć, słuchając wspaniałych, porywających wykonań takich utworów, jak chociażby "You Can't Kill Me", "Zero the Hero and the Witch's Spell", "Inner Temple", "Master Builder" czy "The Isle of Everywhere". Warto też zwrócić uwagę na naprawdę świetną jakość dźwięku.

"Gong est Mort, Vive Gong" ma jednak wartość przede wszystkim ze względów historycznych. Był to bowiem ostatni raz, kiedy Daevid Allen, Gilli Smyth, Didier Malherbe, Steve Hillage, Tim Blake, Mike Howlett, Pierre Moerlen i Miquette Giraudy wystąpili razem, choć każdy z nich jeszcze kilkakrotnie powracał do zespołu. Najbliżej odtworzenia klasycznego składu było podczas kilku występów w listopadzie 2006 roku - zabrakło niestety Moerlena, który zmarł rok wcześniej. Do podobnych powrotów już nie dojdzie, bo nie żyją już także Allen i Smyth. Gong jest martwy, niech żyje Gong!

Ocena: 9/10



Gong - "Gong est Mort, Vive Gong" (1977)

LP1: 1. Can't Kill Me; 2. I've Been Stoned Before / Mister Long Shanks / O Mother; 3. Radio Gnome Invisible; 4. Zero the Hero and the Witch's Spell; 5. Flute Salade / Oily Way / Outer Temple
LP2: 1. Inner Temple (Zero Meets the Octave Doctor); 2. IAO Chant and Master Builder; 3. Sprinkling of Clouds; 4. From the Isle of Every Where to the End of the Story of Zero the Hero; 5. You Never Blow Your Trip For Ever

Skład: Daevid Allen - wokal i gitara; Gilli Smyth - wokal; Didier Malherbe - saksofon, flet; Steve Hillage - gitara, wokal; Tim Blake - instr. klawiszowe, wokal; Mike Howlett - gitara basowa; Pierre Moerlen - perkusja i instr. perkusyjne; Miquette Giraudy - syntezator, wokal
Producent: Gong


Komentarze

  1. Zdecydowanie moja ulubiona koncertówka Gong. Mam nadzieję, że kiedyś usłyszymy cały występ.
    Swoją drogą, co sądzisz o tym nadchodzącym boksie? Bardzo mnie ciekawi pełna wersja koncertu z Bataclanu, poza tym setlista z Hyde Parku też wygląda ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię wydawnictw typu upchajmy jak najwięcej muzyki, głównie tej już wcześniej wydanej, ale też coś premierowego, żeby jak najbardziej zwiększyć koszt całości i zachęcić do kupna.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024