Posty

Wyświetlam posty z etykietą king crimson

[Recenzja] King Crimson - "THRaKaTTaK" (1996)

Obraz
"THRaKaTTaK" to najdziwniejsze i najbardziej kontrowersyjne wydawnictwo w dyskografii King Crimson. Trwający prawie godzinę album został zmontowany z koncertowych improwizacji granych przez zespół w trakcie utworu "THRAK". W sumie wykorzystano nagrania z kilkunastu występów, które odbyły się między 2 października, a 29 listopada 1995 roku, w Japonii i Stanach. Całość została bardzo sprawnie zmiksowana, nie słychać żadnych cięć, poszczególne fragmenty płynnie przechodzą w kolejne. Można odnieść wrażenie, że to jeden długi jam, zagrany przez muzyków dokładnie w takiej formie, w jakiej znalazł się na tej płycie. Warto też zwrócić uwagę na "studyjne" brzmienie albumu - publiczność daje o sobie znać może ze dwa razy, przez bardzo krótki czas. "THRaKaTTaK" to nie jest przyjemny, ani łatwy album. Dla wielu - jeśli nie większości - słuchaczy może być wręcz asłuchalny. To King Crimson w najbardziej awangardowym wydaniu. Kompletna improwizacja bez ż

[Recenzja] King Crimson - "THRAK" (1995)

Obraz
Na początki lat 90. Robert Fripp ponownie reaktywował King Crimson. W nowym składzie uwzględnił wszystkich muzyków, którzy towarzyszyli mu w czasach "kolorowej trylogii", a także dwóch nowicjuszy - perkusjonalistę Pata Mastelotto, oraz Treya Gunna, grającego na Chapman stick i Warr guitar (elektrycznych instrumentach strunowych, pełniących podobną rolę, co gitara basowa). Konfiguracja ta została przez Frippa nazwana "podwójnym triem", ponieważ znalazło się w niej dwóch gitarzystów, dwóch basistów i dwóch perkusistów. Pod koniec 1994 roku ukazało się pierwsze wydawnictwo odświeżonego King Crimson - sześcioutworowa EPka "VROOOM". Aż cztery pochodzące z niej utwory zostały powtórzone - w innych wersjach - na wydanym pół roku później longplayu "THRAK". Opublikowanie takiej obszernej zapowiedzi nie było zbyt fortunnym posunięciem - zespół odkrył na niej wszystkie swoje atuty. W rezultacie, album nie przyniósł żadnych niespodzianek. Utwory zawar

[Recenzja] King Crimson - "The Great Deceiver: Live 1973-1974" (1992)

Obraz
King Crimson grał jedne z najbardziej porywających koncertów w historii muzyki. Szczególnie w okresie, gdy w jego składzie, obok Roberta Frippa, występowali John Wetton, Bill Bruford i David Cross (oraz, przez krótki czas, Jamie Muir). Muzycy byli ze sobą niezwykle zgrani, co owocowało długimi improwizacjami, pełnymi swobody i wzajemnego porozumienia. Zrecenzowane przeze mnie dotąd koncertówki - "USA" i "The Night Watch" - nie oddają w pełni tego, na co było stać ten skład. Dla pełnego obrazu należy zapoznać się z "The Great Deceiver: Live 1973-1974". Na czterech płytach kompaktowych zebrano niemal pięć godzin muzyki, zarejestrowanej podczas występów wspomnianego składu (już bez Muira). Znaczna część tego materiału to długie, nieskrępowane improwizacje, nierzadko czerpiące z awangardy, jazzu i muzyki poważnej. A utwory znane ze studyjnych albumów często brzmią tu zupełnie inaczej. Całą pierwszą płytę i kawałek drugiej wypełnia materiał zarejestr

[Recenzja] King Crimson - "Three of a Perfect Pair" (1984)

Obraz
"Three of a Perfect Pair" to ostatnia część tzw. "kolorowej trylogii" - trzech albumów King Crimson nagranych w latach 80. przez ten sam skład, spójnych stylistycznie i ozdobionych podobnymi, minimalistycznymi okładkami z jednolitym tłem w innym kolorze. Po bardzo udanym, odświeżającym styl grupy "Discipline" i dobrym, choć nierównym "Beat", przyszła pora na... najsłabszą odsłonę trylogii. "Three of a Perfect Pair" wyraźnie dzieli się na dwie części, odpowiadające dwóm stronom wydania winylowego. Strona A, zatytułowana "The Left Side", to utwory o bardziej piosenkowym charakterze. Tytułowy "Three of a Perfect Pair", "Model Man", "Sleepless" i "Man with an Open Heart", pomimo pewnych udziwnień (zwłaszcza w warstwie rytmicznej), to kawałki bardzo melodyjne, wręcz przebojowe. W przypadku "Sleepless" dosłownie - to największy singlowy przebój zespołu. Jedyny któremu udało si

[Recenzja] King Crimson - "Beat" (1982)

Obraz
"Beat" to pierwszy album w historii King Crimson nagrany w dokładnie tym samym składzie, co poprzedni. Pod względem stylistycznym stanowi zaś bezpośrednią kontynuację "Discipline". Zespół jeszcze dalej zapuszcza się w rejony new wave i post-punku. Utwory opierają się zazwyczaj na nieoczywistych, połamanych rytmach i interesująco przeplatających się partiach dwóch gitar o czystym, przestrzennym brzmieniu (np. "Neal and Jack and Me", "Waiting Man" czy instrumentalny "Sartori in Tangier"). Sporym zaskoczeniem są utwory o zdecydowanie mniej skomplikowanym charakterze i wręcz popowych melodiach. Jak singlowy "Heartbeat", który chętnie odtwarzały amerykańskie stacje radiowe. I trudno się temu dziwić, bo utwór wyróżnia się naprawdę zapadającą w pamięć melodią. Taki kawałek mógłby zostać nagrany w tamtym czasie przez jakieś - za przeproszeniem - U2, gdyby tylko muzycy tej grupy potrafili tworzyć tak dobre kompozycje i mieli

[Recenzja] King Crimson - "Discipline" (1981)

Obraz
Po rozwiązaniu King Crimson w połowie lat 70., Robert Fripp nie próżnował. Nagrywał albumy solowe, kontynuował współpracę z Brianem Eno, wspomagał też takich artystów, jak Peter Gabriel, David Bowie czy Talking Heads. Na początku lat 80. powołał do życia nowy zespół, Discipline. Perkusistą został dawny znajomy z King Crimson, Bill Bruford. Następnie zaangażowano basistę Tony'ego Levina, który grał już z Frippem na jego solowym debiucie, "Exposure", a wcześniej na trzecim albumie Gabriela. Składu dopełnił śpiewający gitarzysta Adrian Belew, mający na koncie współpracę z Frankiem Zappą, a także z Davidem Bowiem i Talking Heads (w innym czasie niż Fripp). Kwartet zagrał kilka koncertów, na których oprócz nowych utworów sięgnął do repertuaru King Crimson, a następnie wszedł do studia, by zarejestrować pierwszy album. W trakcie sesji nagraniowej muzycy postanowili zmienić koncepcję, rezygnując z nazwy Discipline, którą zastąpił szyld King Crimson. Było to zrozumiałe pos

[Artykuł] Historie okładek: "In the Court of the Crimson King" King Crimson

Obraz
Wydany w październiku 1969 roku debiutancki album King Crimson, "In the Court of the Crimson King", wzbudził szok ówczesnych słuchaczy rocka - zarówno zawartą na nim muzyką, jak i za sprawą zdobiącej go okładki. Brytyjski magazyn Disc określił ją nawet "najstraszniejszą okładką roku"... Peter [Sinfield, tekściarz grupy] przyniósł obraz i od razu przypadł nam do gustu - wspominał gitarzysta King Crimson, Robert Fripp, w francuskim magazynie Rock & Folk. Ostatnio zabrałem oryginał z biura EG, ponieważ trzymali go w świetle słonecznym, co oczywiście spowodowałoby jego zniszczenie. Twarz na przodzie okładki to Schizotymik, natomiast wewnątrz znajduje się Karmazynowy Król. Jeśli zakryje się uśmiechnięte usta [króla], wtedy oczy wyrażają nieskończony smutek. Co można dodać? Okładka oddaje muzykę.  Schizotymik i Karmazynowy Król to oczywiście postaci z tekstów utworów z albumu: "21st Century Schizoid Man" i "The Court of the Crimson King".

[Recenzja] King Crimson - "A Young Person's Guide to King Crimson" (1975)

Obraz
Czy w przypadku takich zespołów, jak King Crimson, albumy składankowe mają jakikolwiek sens? Raczej nie. To nigdy nie był zespół singlowy. Promocyjne płytki ukazywały się sporadycznie i praktycznie nigdy nie trafiały do notowań - jedyny wyjątek to "The Court of the Crimson King", który ledwo zaznaczył swoją obecność na amerykańskiej liście Billboardu. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z albumami - te nieźle radziły sobie na listach w Wielkiej Brytanii, Stanach oraz innych krajach. Siedem płyt długogrających, jakie ukazały się w latach 1969-74, odniosło jednak przede wszystkim sukces artystyczny. Każda z nich to konsekwentna, spójna całość, na której zespół interesująco rozwija swój styl, nierzadko poszerzając przy tym ramy rocka. Podsumowanie tak owocnego okresu ledwie dwupłytową składanką wydaje się zatem zadaniem praktycznie niewykonalnym. Bez względu na to, jakie utwory by się tutaj znalazły, wielu innych będzie brakować. Sens wydania "A Young Person's Guid

[Recenzja] King Crimson - "USA" (1975)

Obraz
"USA" to pierwsza koncertówka King Crimson z prawdziwego zdarzenia (fatalnie brzmiący "Earthbound" należy traktować jako oficjalny bootleg). Brzmienie tego materiału nie jest może idealne, ale całkiem przyzwoite. Znalazły się tu fragmenty jednych z ostatnich występów składu tworzonego przez Roberta Frippa, Johna Wettona, Billa Bruforda i Davida Crossa. Nagrań dokonano 28 czerwca 1974 roku w Asbury Park w stanie New Jersey i dwa dni później w Providence w stanie Rhode Island (podczas tego samego występu została zarejestrowana improwizacja "Providence" wydana na albumie "Red"). Na repertuar złożyły się głównie utwory z dwóch najnowszych wówczas longplayów, "Larks' Tongues in Aspic" i "Starless and Bible Black". Ambientowe intro "Walk On...No Pussyfooting" (z albumu "(no pussyfooting)" duetu Fripp & Eno) ustępuje nagle agresywnym dźwiękom "Larks' Tongues in Aspic (Part II)". Ten zł

[Recenzja] King Crimson - "Red" (1974)

Obraz
Ostatni występ King Crimson w składzie z Robertem Frippem, Johnem Wettonem, Billem Brufordem i Davidem Crossem odbył się 1 lipca 1974 roku. Dokładnie tydzień później zespół wszedł do londyńskiego Olympic Studios, by przygotować materiał na kolejny album studyjny. W składzie nie było już Crossa, ale pojawili się liczni goście, jak Robin Miller i Mark Charing, grający odpowiednio na oboju i kornecie (obaj wystąpili już w tych rolach na "Lizard" i "Islands") czy nie uwzględniony w opisie, anonimowy wiolonczelista. Jednak dla wielbicieli zespołu, a zwłaszcza jego wcześniejszych wcieleń, najważniejszy jest udział dwóch byłych członków, saksofonistów Iana McDonalda i Mela Collinsa. Podczas trwającej do sierpnia sesji zarejestrowano cztery utwory, w tym jeden znany już z koncertów i jeden oparty na pomyśle sprzed kilkunastu miesięcy. Ponieważ ich łączna długość ledwo przekraczała trzydzieści minut, postanowiono dodać jedno nagranie koncertowe. Album "Red&quo

[Recenzja] King Crimson - "Starless and Bible Black" (1974)

Obraz
Na kilka dni przed premierą albumu "Larks' Tongues in Aspic", grupa King Crimson - już bez Jamiego Muira w składzie - rozpoczęła jedną ze swoich największych, najbardziej intensywnych i najsłynniejszych tras koncertowych. Co ciekawe, już na samym jej początku - a ściślej mówiąc, podczas występu w londyńskim Rainbow Theatre, 18 marca 1973 roku - muzycy zaczęli testować zupełnie premierowy materiał. Właśnie tego dnia po raz pierwszy zostały wykonane kompozycje "The Night Watch", "Fracture" i "Lament". Wszystkie trzy dopiero rok później zostały wydane na albumie "Starless and Bible Black". Kiedy jednak w styczniu 1974 roku zespół wszedł do londyńskiego Air Studios, by zarejestrować materiał na ten album, oprócz trzech wspomnianych utworów, miał gotową tylko jedną nową kompozycję, "The Great Deceiver" (był jeszcze "Dr. Diamond", grany na żywo już od końca 1972 roku, ale najwyraźniej nie było planów zarejestr

[Recenzja] King Crimson - "Larks' Tongues in Aspic" (1973)

Obraz
Podczas trasy koncertowej promującej album "Islands" dochodziło do wielu spięć i konfliktów pomiędzy ówczesnymi muzykami King Crimson. W rezultacie, najpierw odszedł Peter Sinfield (wieloletni tekściarz, a podczas wspomnianej trasy także klawiszowiec), a po zakończeniu tournee - wszyscy muzycy, z wyjątkiem Roberta Frippa. Gitarzysta szybko rozpoczął kompletowanie nowego składu. Jako pierwszi zrekrutowani zostali śpiewający basista John Wetton (były członek grup Mogul Thrash i Family) i perkusjonalista Jamie Muir (występujący wcześniej z wieloma eksperymentującymi składami). Następnie do grupy dołączyli perkusista Bill Bruford (który właśnie opuścił Yes, obawiając się, że po sukcesie "Close to the Edge" grupa będzie od tej pory nagrywać jego kopie), oraz grający na skrzypcach i klawiszach David Cross (jako jedyny nie posiadający żadnego doświadczenia). Nowym tekściarzem został  natomiast Richard Palmer-James. W październiku 1972 roku odświeżone King Crimson

[Recenzja] King Crimson - "Islands" (1971)

Obraz
King Crimson w początkach swojej działalności nie mógł utrzymać stałego składu. Z czterech albumów wydanych w latach 1969-71, każdy był nagrywany w innej konfiguracji personalnej. Nic dziwnego, że Robert Fripp - jedyny stały członek - poważnie rozważał zakończenie działalności i przyjęcie którejś z licznych ofert od innych zespołów, które chciały z nim współpracować. Saksofonista Mel Collins przekonał go jednak, aby się nie poddawał, po czym sam znalazł nowych muzyków: śpiewającego basistę Boza Burrella i perkusistę Iana Wallace'a. Skład ten okazał się kolejną efemerydą, istniejącą ledwie kilkanaście miesięcy. W tym czasie udało się jednak zarejestrować kolejny album studyjny - "Islands" - i wyruszyć w pierwszą trasę koncertową od czasu występów w oryginalnym składzie. W nagraniach, poza podstawowym składem, wzięło udział wielu sesyjnych muzyków, w tym znany już z dwóch poprzednich albumów pianista Keith Tippett, a także liczni muzycy grający na instrumentach d

[Recenzja] King Crimson - "Lizard" (1970)

Obraz
Niedługo po wydaniu "In the Wake of Poseidon" Robert Fripp skompletował nowy skład King Crimson. Znaleźli się w nim dwaj muzycy, którzy wystąpili już gościnnie na poprzednim albumie - saksofonista Mel Collins oraz śpiewający basista Gordon Haskell - jak również nowy perkusista Andy McCulloch. Skład ten miał wyruszyć na wspólną trasę koncertową z zespołem Traffic, jednak w ostatniej chwili Fripp wycofał się z tego pomysłu. Zamiast tego, postanowił wejść do studia i przygotować materiał na trzeci album grupy. Po raz kolejny nie obyło się bez pomocy muzyków sesyjnych. Istotną rolę w nagraniach odegrał pianista Keith Tippett (także znany już z wcześniejszego albumu) oraz sekcja dęta złożona z muzyków jego jazzowej grupy - Robina Millera, Marka Chariga i Nicka Evansa. W studiu pojawił się także Jon Anderson z Yes. Cały materiał został skomponowany przez Frippa, a teksty tradycyjnie napisał Peter Sinfield. Album składa się z pięciu utworów - czterech krótszych na stroni

[Recenzja] King Crimson - "In the Wake of Poseidon" (1970)

Obraz
Po wydaniu debiutanckiego "In the Court of the Crimson King", zespół wyruszył do Stanów na trasę koncertową. Pomimo dobrego przyjęcia, nie wszyscy muzycy byli zadowoleni. W grudniu 1969 roku decyzję o odejściu podjął Ian McDonald, który nie radził sobie z trudami trasy i długim przebywaniem z dala od domu. Razem z nim zdecydował się odejść Michael Giles (obaj muzycy wkrótce potem stworzyli duet McDonald and Giles, który w 1970 roku wydał swój jedyny, eponimiczny album). Na tym jednak się nie skończyło. Greg Lake doszedł do wniosku, że bez McDonalda - głównego kompozytora zespołu - nie ma on szans na przetrwanie. Uznał, że bezpieczniej będzie przyjąć propozycję Keitha Emersona, który chciał stworzyć z nim nowy zespół (składu dopełnił Carl Palmer, a trio przyjęło nazwę Emerson, Lake & Palmer). O przyjęcie do grupy ponoć ubiegał się także Robert Fripp, jednak Emerson i Lake nie chcieli gitarzysty w składzie. Fripp został więc sam z nazwą King Crimson i tekściarzem Pe

[Recenzja] King Crimson - "In the Court of the Crimson King" (1969)

Obraz
King Crimson to bardzo specyficzny i wyjątkowy zespół, którego jednym stałym członkiem jest gitarzysta Robert Fripp. Pozostali muzycy zmieniali się praktycznie z płyty na płytę, podobnie jak wykonywana przez grupę muzyka. Fripp od początku stawiał na nieustanny rozwój, nie pozostając obojętnym wobec aktualnych muzycznych trendów, ale nie zapominając o artystycznych wartościach i ambicjach. Częste zmiany składu niejednokrotnie wynikały ze zmieniających się koncepcji Frippa, który dobierał sobie takich współpracowników, z jacy najbardziej pasowali do jego aktualnej wizji zespołu. Trudno znaleźć wykonawcę, który lepiej oddawałby ideę rocka progresywnego, którego wyznacznikiem jest rozwój i poszerzenie granic muzyki rockowej. Historia King Crimson sięga 1967 roku, kiedy w angielskim mieście Bournemouth powstała grupa Giles, Giles and Fripp. Jej założycielami byli bracia Giles - basista Peter i perkusista Michael. Za pomocą prasy poszukiwali śpiewającego organisty, ale tak zaintry