Posty

Wyświetlam posty z etykietą progresywna elektronika

[Recenzja] Heldon - "Allez-Téia" (1975)

Obraz
Debiutancki album Heldon, "Electronique Guerilla", jest praktycznie solowym dziełem Richarda Pinhasa. Tymczasem kolejne wydawnictwo sygnowane tą nazwą, "Allez-Téia" (tudzież "αλετεια"), powstało już w duecie. Mający niewielki udział na poprzednim longplayu Georges Grünblatt stał się pełnoprawnym członkiem zespołu. Muzycy podzielili się zarówno skomponowaniem materiału, jak i grą na tych samych instrumentach: gitarach, syntezatorach ARP i VCS3 oraz melotronie. Ponadto, w nagraniach wzięło udział dwóch dodatkowych gitarzystów: Alain Renaud i Alain Bellaiche (każdy z nich zagrał tylko w jednym utworze). W porównaniu z debiutem, drugi album Heldon jest bardziej zróżnicowany, co wynika raczej z faktu wciąż trwających poszukiwań własnego stylu, niż świadomego działania. "Allez-Téia" wciąż zdradza silny wpływ wspólnych nagrań Roberta Frippa i Briana Eno. Jeden z utworów został nawet zatytułowany "In the Wake of King Fripp", co stanowi ocz

[Recenzja] Heldon - "Electronique Guerilla" (1974)

Obraz
Francja ma niezwykle bogatą ofertę ambitnej muzyki. Ograniczając się tylko do ostatniego półwiecza i okolic muzyki rockowej, należy wymienić przede wszystkim zespół Gong, niemal całą scenę zeuhlową, z Magmą, Eskaton i Dün na czele, Art Zoyd, Lard Free czy Heldon. Pomysłodawcą tego ostatniego był Richard Pinhas, doktor z Sorbony, w wolnych chwilach grający na gitarze w amatorskich kapelach bluesrockowych i psychodelicznych (jego główną inspiracją w tamtym czasie był Jimi Hendrix). Nieco poważniejszym przedsięwzięciem był zespół Schizo, który pozostawił po sobie dwa single, wydane na początku lat 70. Jeden z nich, "Le Voyageur", powstał z pomocą filozofa Gillesa Deleuze'a, recytującego fragmenty książki "Ludzkie, arcyludzkie" Friedricha Nietzschego. Filozofia była bowiem największą, obok muzyki, pasją Pinhasa. Po usłyszeniu wspólnego albumu Roberta Frippa i Briana Eno, zdecydował się stworzyć nowy projekt, któremu nadał nazwę Heldon (zaczerpniętą z powieści &

[Recenzja] Hoenig / Göttsching - "Early Water" (1995)

Obraz
Współpraca Manuela Göttschinga (Ash Ra Tempel) i Michaela Hoeniga (Agitation Free, Tangerine Dream) mogła być w latach 70. sporym wydarzeniem na krautrockowej i elektronicznej scenie. Niestety, o tym, że w ogóle do niej doszło, mało kto wówczas wiedział. Sam pomysł pojawił się wkrótce po nagraniu przez Göttschinga albumu "New Age of Earth". Muzyk otrzymał propozycję zagrania trasy po Francji. Ponieważ potrzebował dodatkowego instrumentalisty, który pomógłby mu w obsłudze wszystkich elektronicznych urządzeń, zaprosił do współpracy Hoeniga. Jesienią 1976 roku instrumentaliści przez blisko trzy tygodnie przygotowywali się do występów, by dosłownie w przeddzień wyjazdu otrzymać wiadomość, że trasa została odwołana. O całym przedsięwzięciu szybko zapomniano, jednak po prawie dwóch dekadach Göttsching odnalazł taśmę zarejestrowaną podczas ostatniego dnia prób. Przekazał ją Hoenigowi, który zajął się odrestaurowaniem nagrań. Wkrótce potem materiał został opublikowany pod tytułe

[Recenzja] Michael Hoenig - "Departure from the Northern Wasteland" (1978)

Obraz
Nazwisko Michael Hoenig pewnie niewielu osobom coś mówi. Jednak lista wykonawców, z którymi współpracował, robi wrażenie. Profesjonalną karierę zaczął jako klawiszowiec krautrockowego Agitation Free, z którym nagrał dwa bardzo udane albumy studyjne. Z zespołu odszedł w 1975 roku (przyczyniając się do jego rozwiązania), gdy otrzymał propozycję dołączenia do Tangerine Dream. Z tą grupą odbył trasę po Australii i Nowej Zelandii, a po powrocie do Europy zdarzył zagrać jeszcze na pojedynczym występie w Londynie, zanim na jego miejsce zdecydował się wrócić Peter Baumann. Hoenig nawiązał wówczas współpracę z Klausem Schulzem, z której niestety nic nie wyszło. Tylko odrobinę bardziej owocna była współpraca z liderem Ash Ra Tempel, Manuelem Göttschingiem - w 1976 roku muzycy zarejestrowali co prawda materiał na album "Early Water", jednak ukazał się on dopiero po dwóch dekadach. Następnym posunięciem w karierze Hoeniga było nagranie albumu solowego. "Departure from the Nor

[Recenzja] Tangerine Dream - "Cyclone" (1978)

Obraz
Peter Baumann definitywnie opuścił Tangerine Dream w 1977 roku. Stało się to wkrótce po zakończeniu amerykańskiej trasy i zmiksowaniu zarejestrowanej w jej trakcie koncertówki "Encore". Edgar Froese wykorzystał chwilową przerwę w działalności zespołu na nagranie swojego czwartego albumu solowego, "Ages". Podczas sesji, trwającej od sierpnia do listopada, wsparł go jedynie perkusista Klaus Krüger. Sprawdził się na tyle dobrze, że został przyjęty do Tangerine Dream. Miejsce Baumanna zajął natomiast brytyjski multiinstrumentalista Steve Jolliffe, który przewinął się już przez skład niemieckiej grupy niedługo po jej powstaniu. Wkrótce jednak wrócił do swojej ojczyzny, gdzie na krótko zasilił skład bluesrockowego Steamhammer (wziął udział w nagraniu albumu "Mk II"), a następnie zajął się tworzeniem muzyki stockowej. Ponowne zaproszenie do Tangerine Dream, mającego już wówczas ugruntowaną pozycję, było dla niego szansą, by zyskać szersza popularność. Nies

[Recenzja] Tim Blake - "Crystal Machine" (1977)

Obraz
Po rozstaniu z grupą Gong, a przed dołączeniem do Hawkwind, Tim Blake spróbował sił jako solista. "Crystal Machine" to jego debiutancki album, skompilowany z nagrań studyjnych oraz fragmentów koncertowych improwizacji, zarejestrowanych podczas występów na brytyjskim Seasalter Free Festival (1976) i w paryskim Le Palace Théâtre (luty 1977). Cała muzyka powstała wyłącznie dzięki trzem syntezatorom - EMS Synthis A, Minimoog i Elka Rhapsody - oraz kilku efektom. Na scenie Blake'owi towarzyszył jedynie Patrice Warrener, odpowiedzialny za warstwę wizualną - w tym prekursorskie zastosowanie laserów. Na płycie została sama muzyka, która jednak doskonale się broni bez pomocy wizualnych efektów. Tytuł "Crystal Machine" odnosi się do kompozycji Blake'a  "The Octave Doctors and the Crystal Machine" z pierwszego albumu Gong, na którym wystąpił - "Flying Teapot". Właśnie tamten utwór - solowy popis klawiszowca - można potraktować jako zalążek st

[Recenzja] Tangerine Dream - "Stratosfear" (1976)

Obraz
W 1976 roku dobra passa Tangerine Dream wciąż trwała. Trio dostało pierwszą propozycję stworzenia muzyki do filmu. Obrazem tym był "Sorcerer" (w Polsce znany jako "Cena strachu") w reżyserii Williama Friedkina, amerykański remake francuskiego filmu "Le salaire de la peur" Henriego-Georges'a Clouzota z 1953 roku. Tym razem zespół postanowił pracować w Berlinie. Nagranie ścieżki dźwiękowej rozpoczęło się w maju i trwało aż do października. Trwało to tak długo zarówno z powodu licznych problemów technicznych, jak i niespodziewanego konfliktu wewnątrz zespołu. Peter Baumann był coraz bardziej zawiedziony swoją drugoplanową rolą w zespole, co zaczęło prowadzić do coraz częstszych sprzeczek. W lipcu muzyk rozpoczął pracę nad solowym albumem ("Romance 76"). Ale już w sierpniu ponownie dołączył do Edgara Froese'a i Chrisa Franke'a. Trio zrobiło sobie jednak przerwę od przygotowywania ścieżki dźwiękowej i zarejestrowało materiał na kolejn

[Recenzja] Tangerine Dream - "Ricochet" (1975)

Obraz
Wykorzystując wielkie zainteresowanie, jakim Tangerine Dream cieszył się dzięki longplayom "Phaedra" i "Rubycon", postanowiono wydać pierwszy w historii zespołu album koncertowy.  I tak w grudniu 1975 roku do sklepów trafił "Ricochet". Muzycy nie poszli jednak na łatwiznę i nie wydali zwykłej rejestracji jednego występu lub kompilacji nagrań z kilku koncertów. Zamiast tego, wybrano najciekawsze improwizacje z kilku występów (odbywających się w dniach 14-23 września 1975 roku we francuskim Bordeaux i 23 października w Londynie), dodając odrobinę muzyki ze studia (wstęp "Ricochet (Part Two)"), a następnie wszystko zmiksowano, tworząc dwa około dwudziestominutowe utwory, będące de facto zupełnie premierowym materiałem. Stylistycznie jest to wciąż progresywna elektronika, oparta na transowych liniach basu z sekwencera. Jednak w porównaniu z materiałem zawartym na "Phaedrze" i "Rubyconie", "Ricochet" przynosi muzykę

[Recenzja] Tangerine Dream - "Rubycon" (1975)

Obraz
W styczniu 1975 roku Edgar Froese, Peter Baumann i Christopher Franke powrócili do studia The Manor, by nagrać następcę przełomowej - zarówno pod względem stylistycznym, jak i komercyjnym - "Phaedry". W nagraniach ponownie wykorzystane na szeroką skalę zostały syntezatory i sekwencery, ale nie zapomniano o bardziej tradycyjnych instrumentach, jak pianina akustyczne i elektryczne, organy, melotron, gitara czy gong (część z nich została jednak specjalnie spreparowana). Pojawiają się też chóry. Początkowo w sesji miał wziąć udział prawdziwy chór, jednak okazało się to zbyt problematyczne z przyczyn organizacyjnych i technicznych. Ostatecznie muzycy sami nagrali te partie, a następnie odpowiednio przetworzyli je za pomocą syntezatorów, aby osiągnąć pożądany efekt. "Rubycon", jak zatytułowano album, składa się tylko z dwóch utworów, trwających po siedemnaście minut z sekundami. Choć zatytułowano je odpowiednio "Rubycon (Part One)" i "Rubycon (Part T

[Recenzja] Tangerine Dream - "Phaedra" (1974)

Obraz
Zainteresowanie zespołem po wydaniu "Atem" doprowadziło do podpisania przez niego kontraktu z brytyjską wytwórnią Virgin. Jej przedstawiciele namówili muzyków, aby swój kolejny album - zatytułowany później "Phaedra" - zarejestrowali w Wielkiej Brytanii. W listopadzie 1973 roku Edgar Froese, Christopher Franke i Peter Baumann rozpoczęli sesję nagraniową w studiu The Manor, znajdującym się w malowniczej angielskiej wsi Shipton-on-Cherwell. Nagrania trwały około sześciu tygodni, pomimo licznych problemów technicznych. Zespół eksperymentował z nowymi dla siebie urządzeniami, jak syntezator Mooga czy sekwencery. Na albumie znalazły się cztery nagrania. Niemal 18-minutowy utwór tytułowy, samodzielnie wypełniający stronę A winylowego wydania, powstał nieco przypadkiem. Zespół eksperymentował z syntezatorami, nie mając pojęcia, że nagrywanie jest włączone. Zapis na taśmie okazał się jednak na tyle interesujący, że postanowiono wykorzystać go jako podstawę utworu, do

[Recenzja] Manuel Göttsching - "E2-E4" (1984)

Obraz
Najsłynniejsze dokonanie Manuela Göttschinga i zarazem jedno z najbardziej wpływowych nagrań w muzyce elektronicznej. Uznawane za prekursorskie dla takich stylów, jak techno czy house, wielokrotnie samplowane i remiksowane, a swego czasu niezwykle popularne w amerykańskich klubach. Co ciekawe, sam twórca początkowo nie przywiązywał większej wagi do tego materiału. Nawet nie planował go publikować. Był to po prostu zapis godzinnej sesji, którą zarejestrował, żeby mieć czego słuchać podczas podróży samolotem. Dopiero gdy trzy lata później Klaus Schulze założył nową wytwórnię i zapytał Göttschinga, czy ma jakiś materiał do wydania, muzyk dał mu taśmę z tym nagraniem. Album został zatytułowany "E2-E4" w nawiązaniu zarówno do popularnego otwarcia szachowego (co dostarczyło inspiracji projektantowi okładki), jak i standardowego stroju gitary (najniższa struna nastrojona na E2, najwyższa na E4), który stosował podczas tej sesji Manuel. Choć materiał został podzielony na dziew

[Recenzja] Ashra - "Blackouts" (1978)

Obraz
Drugi album Manuela Göttschinga wydany pod szyldem Ashra rozwija pomysły z "New Age of Earth" i wcześniejszego, solowego "Inventions for Electric Guitar". Także tym razem muzyk nie skorzystał z niczyjej pomocy i całość zarejestrował zupełnie samodzielnie, za pomocą gitary, klawiszy i studyjnego sprzętu. Studyjna obróbka odgrywa tu bowiem nie mniejszą rolę, niż nagrane partie instrumentalne. Kompozycje są tworzone w podobny sposób, jak robili to minimalistyczni twórcy w rodzaju Terry'ego Rileya czy Steve'a Reicha - poprzez nakładanie kolejnych ścieżek z zapętlonymi dźwiękami. "Blackouts" dość istotnie różni się jednak od poprzednich albumów, będąc próbą połączenia technik minimalizmu z bardziej rockowym podejściem. Próbą naprawdę udaną. Album wypełniają głównie stosunkowo krótkie (rzadko przekraczające siedem minut) utwory. W nagraniach ze strony A winylowego wydania - "77 Slightly Delayed", "Midnight on Mars" oraz połączo

[Recenzja] Ashra - "New Age of Earth" (1976)

Obraz
"New Age of Earth" jest uznawany za pierwsze wydawnictwo kolejnego projektu Manuela Göttschinga, nazwanego przez niego Ashra. Kiedy jednak materiał ten ukazał się po raz pierwszy - w 1976 roku, wyłącznie we Francji - został podpisany nazwiskiem muzyka i nazwą nieistniejącego już wtedy Ash Ra Tempel. Nazwa Ashra, wraz z zupełnie inną okładką, pojawiła się już w 1977 roku, gdy album został opublikowany w innych krajach zachodniej Europy. Właśnie ta druga wersja jest obecnie uznawana za oficjalną, choć album był wznawiany także z oryginalną okładką i pod nazwiskiem Göttschinga (m.in. pierwsze amerykańskie wydanie, opublikowane dopiero w 2008 roku). "New Age of Earth" to kolejne, po "Inventions for Electric Guitar", wydawnictwo przygotowane przez Göttschinga zupełnie samodzielnie. Tym razem wykorzystał jednak nie tylko gitarę, ale także przeróżne syntezatory (ARP Odyssey, Farfisa Syntorchestra, EMS Synthi A, EKO Computerhythm), które znacząco wpłynęły n

[Recenzja] Manuel Göttsching - "Inventions for Electric Guitar" (1975)

Obraz
Choć na okładce większości wydań "Inventions for Electric Guitar" widnieje nazwa Ash Ra Tempel, jest to w rzeczywistości pierwszy solowy album Manuela Göttschinga. Solowy w bardzo ścisłym tego słowa znaczeniu, bowiem muzyk nagrał go zupełnie samodzielnie, wykorzystując jedynie gitarę, podłączoną do efektów i odpowiednio spreparowanego magnetofonu. Inspiracją były dokonania twórców minimalistycznej elektroniki, w rodzaju Terry'ego Rileya i Steve'a Reicha. Dwie około dwudziestominutowe kompozycje, "Echo Waves" i "Plurais", składają się z wielu nakładających się na siebie ścieżek z zapętlonymi dźwiękami gitary i układającymi się w repetycyjne figury rytmiczne, które ulegają stopniowym przekształceniom. W obu nagraniach, pod koniec, pojawiają się bardziej tradycyjne gitarowe solówki, stanowiące łącznik z twórczością Ash Ra Tempel. Odmienny charakter ma krótsza, sześciominutowa "Quasarsphere" - bardziej wyciszona, ambientowa, z przeci