[Recenzja] Dry Cleaning - "New Long Leg" (2021)

Dry Cleaning - New Long Leg


Już za dwa miesiące grupa Dry Cleaning opublikuje swój drugi album. To dobry moment, aby przypomnieć jej zeszłoroczny debiut. Chociaż kwartet nagrywa dla labelu 4AD - kojarzonego przede wszystkim z takimi nazwami, jak Dead Can Dance czy Cocteau Twins - grana przez niego muzyka mieści się w nieco innej kategorii. To przedstawiciel tej samej młodej sceny brytyjskiego rocka, co black midi, Black Country, New Road czy Squid. O ile jednak tamte zespoły bardzo kreatywnie czerpią z przeszłości, tworząc muzykę na miarę XXI, tak "New Long Leg" sprawia raczej wrażenie jakiejś zapomnianej płyty z lat 80., poddanej bardziej współczesnemu masteringowi. Co wcale nie znaczy, że nie jest to muzyka dobra na dzisiejsze czasy.

Młodzi londyńczycy upodobali sobie granie post-punku z okolic Gang of Four, Public Image Ltd., The Raincoats, Wire czy nawet This Heat, z dużą domieszką noise rocka w stylu Sonic Youth, choć bez charakterystycznej dla tych grup skłonności do eksperymentu. Otrzymujemy tu zatem dość tradycyjne piosenki, zagrane tak, jak robiono to w czasach tzw. drugiej zimnej wojny: pełne zgiełkliwej gitary, z masywnym, niemal dubowym basem oraz intensywną, motoryczną perkusją. Żaden z instrumentów nie wydaje się dominować nad pozostałymi, zaś równie - jeśli nie bardziej - istotny dla brzmienia grupy okazuje się wokal Florence Shaw. Jej pozbawione emocji melodeklamacje nadają muzyce zimny, nieco paranoiczny charakter. Tego typu granie miało się dobrze na przełomie lat 70. i 80., gdy oddawało niepokój związany z ryzykiem otwartej wojny cywilizowanego świata z Sowietami, ale też chociażby rosnącą świadomość globalnego ocieplenia i nadchodzącej katastrofy ekologicznej. Dziś widzimy to praktycznie na własne oczy, gdy w Ukrainie toczą się walki, a skutkom zmian klimatycznych trudno już zaprzeczać. Obserwujemy też liczne mini - w skali globalnej - katastrofy, jak najbliższe nam zatrucie Odry. Swoją drogą opieszałość władz dziwnie przypomina sytuację po awarii w Czarnobylu. Mamy więc warunki, by tego typu muzyka znów była ścieżką dźwiękową rzeczywistości.

Na płycie znajduje się dziesięć utworów. Już w otwierającym "Scratchcard Lanyard" pojawiają się wszystkie elementy wymienione w poprzednim akapicie. Beznamiętny wokal intrygująco kontrastuje z energetyczną, intensywną i całkiem chwytliwą warstwą instrumentalną. Czy jednak takie podejście nie męczy na większą skalę? Niekoniecznie, bo zdarzają siė tu pewne urozmaicenia. Już w drugim na płycie "Unsmart Lady" brzmienie urozmaicają organy, a część partii gitarowych sugeruje, że Tom Dowse lubi też Black Sabbath. Z kolei w "Strong Feelings" czy "Leafy" gitara ma bardziej odrealnione brzmienie i pozostawia więcej przestrzeni dla basu Lewisa Maynarda oraz bębnów Nicka Baxtona. Tytułowy "New Long Leg" momentami zmierza nawet w jangle-popowe rejony, a "More Big Birds" przyciąga uwagę bardzo chwytliwą figurą basową, powtarzaną przez praktycznie cały utwór, a także partią pianina w końcówce. Najbardziej wyróżnia się jednak finałowy "Every Day Carry", zdradzający wpływ psychodelii czy nawet krautrocka, z dłuższym, nieco eksperymentalnym fragmentem instrumentalnym. Zdecydowanie mniej zróżnicowana jest warstwa wokalna. Dlatego tym bardziej przyciągają uwagę wszelkie odstępstwa od tej reguły, w postaci bardziej śpiewnej wstawki w "Her Hippo", a zwłaszcza melodyjnych wokaliz w "More Big Birds".

Do tych najciekawszych przedstawicieli współczesnego rocka trochę tu brakuje. Muzyka Dry Cleaning nie wydaje się aż tak kreatywna, jak propozycje wielkiej trójki, niemniej jednak "New Long Leg" to bardzo przyjemny album, świadczący o dużym potencjale grupy. Już pod koniec października - na wtedy zaplanowano premierę kolejnego longplaya, "Stumpwork" - będzie jasne, czy zespół ma do zaoferowania coś więcej. Single są bardzo obiecujące.

Ocena: 7/10



Dry Cleaning - "New Long Leg" (2021)

1. Scratchcard Lanyard; 2. Unsmart Lady; 3. Strong Feelings; 4. Leafy; 5. Her Hippo; 6. New Long Leg; 7. John Wick; 8. More Big Birds; 9. A.L.C.; 10. Every Day Carry

Skład: Florence Shaw - wokal, melodyka; Tom Dowse - gitara, instr. klawiszowe, instr. perkusyjne; Lewis Maynard - gitara basowa; Nick Baxton - perkusja i instr. perkusyjne, instr. klawiszowe, programowanie
Producent: John Parish


Komentarze

  1. Pamiętam, że słuchałem tego albumu niedługo po premierze i jeśli chodzi o warstwę instrumentalną, to wszystko było dla mnie na wysokim poziomie. Nie podobał mi się jednak ten wokal, taki jakiś bez emocji i mało zróżnicowany. Jednak jestem w trakcie słuchania tego albumu ponownie, żeby dzięki twojej recenzji dać mu drugą szansę i przez ten rok sporo się zmieniło w moim myśleniu. Dzisiaj ten wokal odpowiada mi dużo bardziej.
    A co do Odry. Mnie boli to tym bardziej, bo stało się to w moich dosyć bliskich okolicach, a najlepsze jest to, że sygnały na temat skażania (choć na dużo mniejszą skalę) pojawiały się już kilka lat temu! Musiało dojść do katastrofy, żeby zrobiło si o tym głośno. Tak jak nie przepadam za rozmowami o polityce, to odpowiedzialność powinny ponieść zarówno sami winni zatrucia, jak i ci, którzy na to tyle czasu pozwalali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem podobnie, że nie przekonał mnie ten album w okolicach premiery i dlatego nie było w zeszłym roku recenzji. Raczej nie przez wokal, bo akceptowałem takie podejście u innych twórców. Chyba przez to, że nie jest to zbyt odkrywcza muzyka. Ale niedawno do niego wróciłem i zaskoczył.

      Katastrofa ekologiczna na Odrze to problem znacznie wykraczający poza politykę. Ale niewątpliwie polityka się do niej przyczyniła. Prawdopodobnie nie tylko przez brak reakcji na sygnały, ale też pozwolenie - spowodowane ignorancją lub przekupstwem - na wylewanie tam tam odpadów z fabryk itp. Dotąd cały ten syf mógł się rozwadniać, dzięki czemu nie było aż tak poważnych skutków. W połączeniu z suszą stężenie okazało się za duże. I prawdopodobnie stąd spóźniona o co najmniej trzy tygodnie reakcja rządu - żeby ukryć własną niekompetencję i nieodpowiedzialność.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)