Posty

Wyświetlam posty z etykietą blues rock

[Recenzja] Bob Dylan - "Blonde on Blonde" (1966)

Obraz
#zostańwdomu i słuchaj dobrej muzyki "Blonde on Blonde" to ostatnia część nieformalnej trylogii, w skład której wchodzą także dwa poprzednie albumy Boba Dylna, "Bringing It All Back Home" i "Highway 61 Revisited" (oba wydane w 1965 roku). Artysta kontynuuje tutaj obraną wcześniej drogę, ponownie korzystając z pomocy licznego grona muzyków sesyjnych i elektrycznego instrumentarium, a także czerpiąc inspiracje zarówno z folku, bluesa, jak i rocka. Za nic mając oskarżenia i oczekiwania folkowych ortodoksów, którzy wciąż liczyli na powrót do akustycznych piosenek wykonywanych samodzielnie przy wtórze jedynie gitary akustycznej i harmonijki. "Blonde on Blonde" przynosi bardziej zróżnicowany materiał. I to w znacznie większej dawce, niż dotychczas. Był to prawdopodobnie pierwszy dwupłytowy album w historii muzyki rozrywkowej (choć ostatnia strona jest zapełniona tylko w połowie). Dziś longplay jest powszechnie uznawany za jedno z największych

[Recenzja] Bob Dylan - "Highway 61 Revisited" (1965)

Obraz
Przełomowym momentem w karierze Boba Dylana okazał się występ na Newport Folk Festival, 25 lipca 1965 roku. To właśnie wtedy muzyk po raz pierwszy pojawił się na scenie z elektryczną gitarą i w towarzystwie całego zespołu. W jego składzie znaleźli się trzej członkowie bluesowej grupy The Butterfield Blues Band - gitarzysta Mike Bloomfield, basista Jerome Arnold i perkusista Sam Lay - a także dwóch klawiszowców, Al Kooper na organach i Barry Goldberg na pianinie. Nowe brzmienie Dylana (oraz związane z nim problemy techniczne) wzbudziło spore kontrowersje i spotkało z mało przychylnym przyjęciem przez publiczność. Zespół zszedł ze sceny po zagraniu ledwie trzech utworów, ale po chwili wrócił na nią Dylan, tym razem jedynie w towarzystwie gitary akustycznej i harmonijki, po czym samodzielnie wykonał jeszcze dwie kompozycje. Elektryczne brzmienie pojawiło się już na wydanym w marcu "Bringing It All Back Home", jednak na kolejnym albumie miało zostać wykorzystane na jeszcze

[Recenzja] Jimi Hendrix - "Songs for Groovy Children: The Fillmore East Concerts" (2019)

Obraz
Blisko pięćdziesiąt lat temu, na przełomie lat 1969/1970, prowadzone przez Jimiego Hendrixa trio Band of Gypsys dało cztery występy (po dwa dziennie) w nowojorskim klubie Fillmore East. Był to jeden z najciekawszych momentów w karierze słynnego gitarzysty. Wspierany przez nową, czarnoskórą sekcję rytmiczną - basistę Billy'ego Coxa i perkusistę Buddy'ego Milesa - odświeżył swoją hardrockowo-bluesową twórczość o wyraźne wpływy funku i soulu. Trio rozpadło się niedługo potem, a Hendrix po raz kolejny podążył w nieco innym muzycznym kierunku. Przez lata jedyną pamiątką po tym okresie był wydany już w kwietniu 1970 roku album "Band of Gypsys". Wydawnictwo tyleż zachwycające swoją zawartością muzyczną, co rozczarowujące skromną objętością - to tylko sześć utworów, zarejestrowanych podczas obu występów z 1 stycznia 1970 roku. W ciągu kolejnych dekad wypłynęło jeszcze trochę materiału z tych występów. W 1986 roku trzy utwory - jeden z pierwszego setu z 31 grudnia '

[Recenzja] Jazz Q Praha - "Pozorovatelna (The Watch-Tower)" (1973)

Obraz
Czechosłowacka grupa Jazz Q Praha, założona w 1964 roku z inicjatywy pianisty Martina Kratochvíla i saksofonisty Jiřiego Stivína, wyjątkowo długo czekała na fonograficzny debiut. W 1970 roku ukazał się co prawda album "Coniunctio", był to jednak wynik współpracy z innym praskim zespołem, Blue Effect. Niedługo później doszło do rozłamu w składzie z powodu różnic artystycznych. Stivin chciał pozostać przy dotychczasowym, freejazzowym stylu, podczas gdy Kratochvíl był coraz bardziej zainteresowany muzyką fusion i jazz-rockiem. Drogi muzyków się rozeszły, a nazwę zachował klawiszowiec, który rozpoczął kompletowanie zupełnie nowego składu, szukając instrumentalistów o bardziej rockowym doświadczeniu. Do zespołu dołączyli gitarzysta Luboš Andršt, gitarzysta basowy Vladimír Padrůněk, a także perkusista Václav Šírl, którego miejsce wkrótce zajął Michal Vrbovec. 29 stycznia 1973 kwartet wszedł do praskiego Studio Břevnov, gdzie w ciągu paru godzin zarejestrował materiał na swój w

[Recenzja] Ginger Baker's Air Force - "Ginger Baker's Air Force" (1970)

Obraz
Zmarły przed kilkoma dniami Peter Edward Baker, lepiej znany jako Ginger Baker, był jednym z najwybitniejszych brytyjskich perkusistów. Karierę muzyczną zaczynał w latach 50., grając w różnych jazzowych składach. W 1963 roku zasilił skład jazzowo-rhythm'n'bluesowego The Graham Bond Organisation, w którym występował m.in. u boku Johna McLaughlina, Jacka Bruce'a i Dicka Heckstall-Smitha. Prawdziwą sławę przyniosła mu jednak współpraca z Bruce'em i Erikiem Claptonem pod szyldem Cream. Trio zrewolucjonizowało muzykę rockową, wprowadzając do niej jazzowe improwizacje i cięższe brzmienie. Nie mniejszym zainteresowaniem cieszyła się kolejna krótko istniejąca supergrupa, Blind Faith, tworzona przez Bakera, Claptona oraz Steve'a Winwooda i Rica Grecha. W późniejszych latach Ginger nie odnosił już tak wielkich sukcesów komercyjnych, choć wciąż był aktywnym muzykiem. Współpracował m.in. z nigeryjskim mistrzem afrobeatu Felą Kutim, z Paulem McCartneyem i jego Wings, ale te

[Recenzja] Rory Gallagher - "Blues" (2019)

Obraz
Dokładnie dwadzieścia cztery lata temu, 14 czerwca 1995 roku, zmarł jeden z najwybitniejszych bluesrockowych gitarzystów, Rory Gallagher. W Polsce artysta wciąż pozostaje kompletnie zapomniany. W innych krajach raczej nie jest pod tym względem lepiej (poza rodzimą Irlandią i może jeszcze Wielką Brytanią, Niemcami czy Francją). Co jakiś czas podejmowane są jednak kroki, by zmienić taki stan rzeczy. W tym roku ukazały się reedycje studyjnych longplayów, a także zupełnie nowa kompilacja "Blues". Składanka zawiera niepublikowany wcześniej materiał - odrzuty ze studia, nagrania dla radia BBC i irlandzkiej telewizji RTE, fragmenty występów na żywo, a także inne utwory spoza regularnych płyt Irlandczyka. Choć zostały zarejestrowane na przestrzeni dwóch dekad, w latach 1971-92, to dzięki zastosowanemu kluczu, tworzą całkiem spójną całość. Jak wyjaśnia już sam tytuł, wybrano utwory o najbardziej bluesowym charakterze, z których wiele to interpretacje bluesowych standardów. Podsta

[Recenzja] John Mayall - "Nobody Told Me" (2019)

Obraz
Można pozazdrościć formy 85-letniemu Johnowi Mayallowi. Muzyk wciąż aktywnie koncertuje i nagrywa nowe albumy. Zaledwie dwa lata temu ukazał się udany "Talk About That", a do sprzedaży właśnie trafia jego następca, "Nobody Told Me" - 36. studyjny longplay w dyskografii ojca brytyjskiego bluesa. W nagraniach wzięła udział sprawdzona sekcja rytmiczna - basista Greg Rzab i perkusista Jay Davenport - a także gitarzysta rytmiczny Billy Watts. Wszystkie solowe partie gitar zostały natomiast wykonane przez mniej lub bardziej znanych gości, jak Joe Bonammasa, Carolyn Wonderland, Larry McCray i Steven Van Zandt, ale także niekojarzących się z bluesem Alexa Lifesona i Todda Rundgrena. "Nobody Told Me" pod względem muzycznym nie przynosi żadnych zaskoczeń. John Mayall po raz kolejny cofa się do swoich korzeni i stylistyki znanej z takich albumów, jak "Blues Breakers", "A Hard Road" czy "Crusade". Pod dostatkiem tutaj typowo blueso

[Recenzja] Janis Joplin - "Pearl" (1971)

Obraz
Współpraca w zespole Kozmic Blues Band nie układała się najlepiej. A atmosfery nie poprawiało słabe przyjęcie przez krytyków i fanów albumu "I Got Dem Ol' Kozmic Blues Again Mama!". Na początku 1970 roku Janis postanowiła więc pożegnać się z większością muzyków, z wyjątkiem gitarzysty Johna Tilla (który doszedł już po nagraniu albumu, a tuż przed występem na Woodstock Festival) i basisty Brada Campbella. To właśnie oni zaproponowali, aby Joplin po prostu połączyła siły z ich grupą Full Tillt Boogie Band (w jej skład wchodzili także: perkusista Clark Pierson, pianista Richard Bell i organista Ken Pearson). Muzycy usunęli dodatkowe "L" ze słowa "Tillt" (które sugerowało, że to Till jest liderem) i rozpoczęli intensywne koncertowanie. Wzięli m.in. udział w kanadyjskiej trasie Festival Express, podczas której wraz z innymi jej uczestnikami (jak Grateful Dead czy The Band) podróżowali specjalnym pociągiem. We wrześniu zespół wszedł do studia, gdzie p

[Recenzja] Janis Joplin - "I Got Dem Ol' Kozmic Blues Again Mama!" (1969)

Obraz
Na początku 1969 roku Janis Joplin zdecydowała się opuścić szeregi Big Brother and the Holding Company i rozpocząć karierę solową. W zmontowanym przez nią składzie - powszechnie nazywanym Kozmic Blues Band - znalazło się miejsce dla gitarzysty jej poprzedniego zespołu, Sama Andrew. Jednak głównym partnerem muzycznym został klawiszowiec i producent Gabriel Mekler, znany ze współpracy z grupą Steppenwolf. Zresztą trzej muzycy tej grupy - Michael Monarch, Jerry Edmonton i Goldy McJohn - wzięli anonimowo udział w jedynej sesji nagraniowej Kozmic Blues Band, która odbyła się w czerwcu 1969 roku. W studiu pojawił się też inny gość - rewelacyjny gitarzysta Mike Bloomfield, znany m.in. ze współpracy z Butterfield Blues Band, Muddym Watersem i Bobem Dylanem. Efektem właśnie tej sesji jest album "I Got Dem Ol' Kozmic Blues Again Mama!". Longplay składa się równo w połowie z coverów. Janis podpisana jest pod dwoma utworami - pod jednym samodzielnie ("One Good Man"),

[Recenzja] The Doors - "Live at the Isle of Wight Festival 1970" (2018)

Obraz
Premiera najnowszego wydawnictwa The Doors przeszła praktycznie bez echa. W sumie trudno się temu dziwić, bo na przestrzeni dekad ukazało się już wiele koncertówek zespołu. "Live at the Isle of Wight Festival 1970" to jednak zapis wyjątkowego występu, zagranego 29 sierpnia 1970 na tytułowym festiwalu. Tego samego dnia wystąpili tam także m.in. Miles Davis, The Who, Ten Years After, Sly and the Family Stone i trio Emerson, Lake & Palmer (a to tylko mała część wszystkich wykonawców, którzy zagrali w trakcie sześciodniowej imprezy). Co jednak najistotniejsze, był to ostatni europejski koncert Jima Morrisona i jeden z jego ostatnich w ogóle. Podczas godzinnego setu zespół zaprezentował siedem utworów, pochodzących głównie z dwóch pierwszych albumów. Występ rozpoczęli jednak od nagrania z wydanego pół roku wcześniej "Morrison Hotel" - "Roadhouse Blues". To świetny kawałek zarówno na otwarcie albumu, jak i występu. W tej wersji partie pianina i gitary

[Recenzja] Big Brother and the Holding Company - "Cheap Thrills" (1968)

Obraz
Sława Janis Joplin zdecydowanie przerosła Big Brother and the Holding Company. A przecież to właśnie jako wokalistka tego zespołu nagrała słynne "Summertime" i "Piece of My Heart". Oba utwory znalazły się na drugim albumie grupy, "Cheap Thrills" (początkowo mającym nosić tytuł "Sex, Dope and Cheap Thrills", na co nie zgodził się wydawca). Wcześniej muzycy wydali jeszcze eponimiczny debiut, trwający zaledwie 23 minuty, ale nie przyniósł im on ani sławy, ani powodu do dumy. Krótko mówiąc, pod względem muzycznym nie wyróżniał się niczym ciekawym na tle innych ówczesnych wydawnictw. Przy tak przeciętnym, szablonowym materiale (z wyjątkiem psychodelicznej wersji "All is Loneliness" Moondoga) nie pomogła nawet tak charyzmatyczna wokalistka, jak Janis (czasem zresztą spychana do roli drugiego głosu). Popularność grupy zaczęła rosnąć po występie na festiwalu w Monterey w czerwcu 1967 roku, dzięki któremu muzycy dostali propozycję podpisa

[Recenzja] Captain Beefheart - "The Spotlight Kid" (1972)

Obraz
Po wydaniu pięciu albumów, Captain Beefheart i muzycy jego Magicznego Zespołu wciąż żyli w biedzie. Byli świadomi, że sytuacja ta się nie zmieni, dopóki będą grać zwariowaną, nieokiełznaną, muzykę w stylu "Trout Mask Replica". Stąd też decyzja o złagodzeniu swojego oblicza. Album "The Spotlight Kid" - sygnowany wyłącznie pseudonimem Van Vlieta (bez dopisku "...and His Magic Band") - zawiera muzykę bardziej przystępną, często o wręcz piosenkowym charakterze. Choć jest to piosenkowość raczej bluesowa niż popowa (np. "White Jam", "Blabber 'n Smoke", instrumentalny "Alice in Blunderland", "Click Clack", "Glider"). Jednak gdzieniegdzie słychać jeszcze przebłyski dawnej dzikości i bezkompromisowości ("I'm Gonna Booglarize You Baby", "When It Blows Its Stacks"). Jest też odrobina jamowego luzu, wywołująca - mimo piosenkowej formy  - skojarzenia z "Mirror Man" ("Ther

[Recenzja] Blue Effect & Jazz Q Praha ‎- "Coniunctio" (1970)

Obraz
Album "Coniunctio" jest wynikiem współpracy dwóch czechosłowackich, a ściślej mówiąc praskich zespołów: bluesrockowo-psychodelicznego Blue Effect (później używającego nazwy Modrý Efekt i grającego w bardziej jazzowo-progrockowym stylu), oraz freejazzowego (później jazzrockowego) Jazz Q Praha. Z pierwszej z tych grup wywodzą się gitarzysta Radim Hladík, basista Jiří Kozel, oraz perkusista Vlado Čech, natomiast z drugiej - klawiszowiec i trębacz Martin Kratochvíl, saksofonista i flecista Jiří Stivín, kontrabasista Jiří Pellant, oraz perkusista Milan Vitoch. Dla obu zespołów "Coniunctio" był fonograficznym debiutem, chociaż Blue Effect zarejestrował wcześniej (jeszcze z wokalistą Vladimírem Mišíkem) materiał na wydany nieco później w 1970 roku album "Meditace". Jazz Q swój pierwszy samodzielny album, "Pozorovatelna / The Watch-Tower", wydał dopiero w 1973 roku, gdy w składzie z wyżej wymienionych muzyków pozostał tylko Kratochvíl. Główną atra

[Recenzja] Captain Beefheart & His Magic Band - "Mirror Man" (1971)

Obraz
"Mirror Man" zawiera nagrania dokonane pod koniec 1967 roku, z myślą o wydaniu ich na następcy debiutanckiego "Safe as Milk". Do wydania albumu jednak nie doszło. Przyczyna tego nie jest do końca jasna, jednak niektórzy twierdzą, że to producent Bob Krasnow, który właśnie założył własną wytwórnię płytową, doprowadził do zerwania kontraktu z dotychczasowym wydawcą. Nie mając większego wyboru, wiosną 1968 roku zespół zarejestrował z nim nowy materiał. Niestety, utwory zostały poddane przez Krasnowa dziwacznej obróbce dźwięku, przez którą brzmienie "Strictly Personal" pozostawia bardzo wiele do życzenia. Na szczęście, poprzedni wydawca zachował prawa do nagrań z wcześniejszej sesji i po czterech latach zdecydował się je opublikować - bez żadnej ingerencji w materiał. Na "Mirror Man" składają się trzy długie bluesowe jamy, oraz oryginalna wersja "Kandy Korn", zarejestrowanego ponownie na "Strictly Personal". Różnica w por

[Recenzja] Captain Beefheart and the Magic Band - "Lick My Decals Off, Baby" (1970)

Obraz
Album "Lick My Decals Off, Baby" mógłby być trzecią płytą "Trout Mask Replica". Ponownie mamy do czynienia z dziwaczną mieszanką bluesa i free jazzu. Tym razem przyrządzoną z nieco innych składników. Bez utworów śpiewanych a capella i akustycznego bluesa, z mniejszą rolą dęciaków (obecne są tylko w "Japan in a Dishpan" i "Flash Gordon's Ape"). Pojawiają się za to zupełnie nowe elementy. Przede wszystkim warto odnotować obecność nowego członka zespołu - Arta Trippa, grającego na różnych perkusjonaliach, lecz głównie na marimbie (stąd też jego pseudonim - Ed Marimba). Instrument ten największą rolę odgrywa w "Petrified Forest", "The Smithsonian Institute Blues (or the Big Dig)" i "The Clouds Are Full of Wine (not Whiskey or Rye)". Ten ostatni to zresztą jeden z najciekawszych fragmentów longplaya, wyróżniający się za sprawą bardziej subtelnego brzmienia głosu Beefhearta. Niespodzianką są także akustyczne ins

[Recenzja] Captain Beefheart and His Magic Band - "Trout Mask Replica" (1969)

Obraz
"Trout Mask Replica" to jeden z najdziwniejszych, ale i najbardziej genialnych albumów, jakie kiedykolwiek się ukazały. Równie interesująca, co zawarta na nim muzyka, jest sama historia jego powstania. Po problemach związanych z nagrywaniem poprzedniego albumu, "Strictly Personal", zespół pozostał bez wytwórni i producenta. Z pomocą przyszedł jednak Frank Zappa, który właśnie założył własną wytwórnię. Dzięki temu, muzycy otrzymali całkowitą wolność artystyczną. W drugiej połowie 1968 roku zamieszkali razem w wynajętym domu, w którym przez wiele miesięcy nie tylko tworzyli i szlifowali nowy materiał, ale także zorganizowali prowizoryczne studio nagraniowe. Początkowo longplay miał być w całości nagrany w takich warunkach, ale amatorska jakość nagrań pozostawiała wiele do życzenia. Muzycy mieli też poważniejsze problemy - funduszy ledwo wystarczało im na czynsz, więc żywili się głównie konserwami lub dokonywali kradzieży. Nie mogło się to dobrze skończyć - zost

[Recenzja] Jimi Hendrix - "Both Sides of the Sky" (2018)

Obraz
Mogłoby się wydawać, że archiwum nagrań Jimiego Hendrixa zostało już w pełni wyeksploatowane. Chyba żaden inny artysta nie doczekał się tylu pośmiertnych wydawnictw. A jednak wciąż ukazują się kolejne  nowe albumy sygnowane jego nazwiskiem. Rok 2018 przynosi kolejny tytuł: "Both Sides of the Sky". To trzecia - i podobno ostatnia - część serii rozpoczętej w 2010 roku albumem "Valleys of Neptune" i kontynuowanej w 2013 roku przez "People, Hell and Angels". Jej celem jest zebranie i udostępnienie mało znanych, a czasem wcześniej niepublikowanych nagrań. W praktyce wygląda to już nieco mniej ekscytująco. Znaczna część materiału z obu poprzednich części to po prostu alternatywne wersje doskonale znanych kompozycji. Aczkolwiek, dzięki nowoczesnej technologii udało się uratować wiele nagrań, które wcześniej nie nadawały się do publikacji ze względu na brzmienie, pomyłki muzyków czy ich nieukończony charakter. Niektóre z nich były wcześniej dostępne wyłączni