[Recenzja] Ginger Baker's Air Force - "Ginger Baker's Air Force" (1970)



Zmarły przed kilkoma dniami Peter Edward Baker, lepiej znany jako Ginger Baker, był jednym z najwybitniejszych brytyjskich perkusistów. Karierę muzyczną zaczynał w latach 50., grając w różnych jazzowych składach. W 1963 roku zasilił skład jazzowo-rhythm'n'bluesowego The Graham Bond Organisation, w którym występował m.in. u boku Johna McLaughlina, Jacka Bruce'a i Dicka Heckstall-Smitha. Prawdziwą sławę przyniosła mu jednak współpraca z Bruce'em i Erikiem Claptonem pod szyldem Cream. Trio zrewolucjonizowało muzykę rockową, wprowadzając do niej jazzowe improwizacje i cięższe brzmienie. Nie mniejszym zainteresowaniem cieszyła się kolejna krótko istniejąca supergrupa, Blind Faith, tworzona przez Bakera, Claptona oraz Steve'a Winwooda i Rica Grecha. W późniejszych latach Ginger nie odnosił już tak wielkich sukcesów komercyjnych, choć wciąż był aktywnym muzykiem. Współpracował m.in. z nigeryjskim mistrzem afrobeatu Felą Kutim, z Paulem McCartneyem i jego Wings, ale też ze space-rockowym Hawkwind czy post-punkowym Public Image Ltd. Współtworzył także kilka kolejnych efemerycznych supergrup, jak chociażby Ginger Baker's Air Force, z którą dał wyraz swojej fascynacji muzyką afrykańską, nie zapominając o jazzowo-bluesowo-rockowych doświadczeniach.

Air Force istniał przez około rok i pozostawił po sobie dwa albumy, oba nagrane i wydane w 1970 roku: dwupłytowy, zarejestrowany na żywo eponimiczny debiut, a także jednopłytowy, studyjny "Ginger Baker's Air Force 2". Ciekawszy jest ten pierwszy. Chociażby ze względu na skład, w którym nie zabrakło znanych nazwisk. 15 stycznia 1970 na scenę Royal Albert Hall weszli Graham Bond, Denny Laine z Wings, Steve Winwood i Chris Wood z Traffic, późniejszy członek tej grupy Ric Grech, jazzmani Harold McNair i Phil Seamen, nigeryjski perkusista Remi Kabaka, a także dodatkowa wokalistka Jeanette Jacobs oraz, oczywiście, sam Baker. Dziesięcioosobowy skład zaproponował muzykę mającą dość spontaniczny, improwizowany charakter, utrzymaną na pograniczu rocka, bluesa i jazzu z silnymi wpływami muzyki afrykańskiej.

Ginger Baker (19.8.1939 - 6.10.2019)

Zaczyna się od energetycznej kompozycji McNaira "Da Da Man", w której wszystkie wymienione wyżej inspiracje łączą się w mniej więcej równych proporcjach. Zwracają uwagę długie solówki Winwooda na elektrycznych organach, Laine'a na gitarze i Bonda na saksofonie altowym, a także świetna współpraca trzech perkusistów (Baker, Seamen, Kabaka), co świetnie urozmaica warstwę rytmiczną. Dwa dodatkowe saksofony (McNair i Wood) oraz potężny bas Grecha dopełniają całości. Nie mniej udanie wypada rozbudowana interpretacja tradycyjnego bluesa "Early in the Morning", z wokalnym duetem Bakera i Laine'a oraz długim fragmentem instrumentalnym, podczas którego nie brakuje niezłych solówek, czasem granych niezależnie od siebie przez kilku muzyków na raz. Szczególnie partie fletu są tu miłym dodatkiem. Mniej przekonująco wypada natomiast kompozycja Bakera i Winwooda "Don't Care". Piosenkowa część - z wyrazistym tematem saksofonu, chwytliwą partią wokalną Winwooda i Jacobs oraz organową solówką - wypada całkiem przyjemnie. Z czasem jednak utwór przeradza się w spontaniczną improwizację, a muzykom tym razem trochę zabrakło pomysłów, by ciekawie ją wypełnić, zaś powracający wciąż motyw przewodni zaczyna w końcu coraz bardziej irytować. Pierwszą płytę kończy jednak ciekawa wersja creamowego "Toad", z bogatszym brzmieniem części zespołowej i solówkami na trzy perkusje.

"Aiko Biaye", podpisany przez Kabakę i Teddy'ego Osei, to nagranie, w którym najmocniej uwydatniają się wpływy afrykańskie, zarówno w warstwie wokalnej (tym razem za śpiew odpowiadają głównie Bond i Jacobs), jak i instrumentalnej, zdominowanej przez polirytmiczne perkusjonalia, jazzowe saksofony i taneczny bas. Fantastycznie wypada długa improwizacja grana przez większość składu w pierwszej połowie. Nieco przydługi jest natomiast kolejny popis perkusistów z drugiej połowy, który ma fajny klimat, ale za mało się w nim dzieje, więc z czasem zaczyna nużyć. Dla odmiany, bardzo zwartym nagraniem jest kolejny na płycie "Man of Constant Sorrow" - interpretacja tradycyjnej amerykańskiej pieśni folkowej, śpiewanej przez Laine'a z akompaniamentem głównie gitary i skrzypiec (w wykonaniu Grecha). Ta nieco dylanowska ballada jest kompletnie wyrwana z kontekstu, w ogóle nie pasuje do reszty albumu. I choć wypada przyjemnie, to tylko szkodzi całości. Na właściwe tory wracamy w "Do What You Like", kompozycji Bakera znanej już z jedynego, eponimicznego albumu Blind Faith. Tutejsza wersja - również z długim popisem perkusyjnym, a dodatkowo wzbogacona o sekcję dętą - wypada porównywalnie dobrze. To przede wszystkim popis Winwooda jako wokalisty i klawiszowca. Finałowy instrumental "Doin' It", autorstwa Gingera i Grecha, zwraca uwagę niemal freejazzowymi popisami sekcji dętej, ale ogólnie jest to najmniej wyrazisty fragment całości.

"Ginger Baker's Air Force" to bardzo nierówny longplay, pełen świetnych momentów, ale niepozbawiony wyraźnie słabszych lub po prostu niepasujących fragmentów. Skrócenie całości do jednej płyty winylowej wyszłoby na dobre. Przeszkadzać może duża ilość długich popisów perkusyjnych - fakt, lepszych od stricte rockowych solówek perkusyjnych, ale jest ich tu po prostu zbyt wiele. Nie zawsze na dobre wyszło wykorzystanie rozbudowanego składu - czasem partie poszczególnych instrumentów zbijają się w niezbyt przyjemną ścianę dźwięku, brakuje przestrzeni, muzycy zdają się za bardzo wchodzić sobie nawzajem w drogę. Zapewne udałoby się tego uniknąć, gdyby Baker zatrudnił samych jazzmanów - większość składu stanowią jednak muzycy rockowi, którzy nie zawsze się odnajdują w takim improwizowanym graniu. Ale pomimo tych wszystkich mankamentów, na pewno warto posłuchać tego materiału i samemu ocenić.

Ocena: 7/10



Ginger Baker's Air Force - "Ginger Baker's Air Force" (1970)

LP1: 1. Da Da Man; 2. Early in the Morning; 3. Don't Care; 4. Toad
LP2: 1. Aiko Biaye; 2. Man of Constant Sorrow; 3. Do What You Like; 4. Doin' It

Skład: Ginger Baker - perkusja i instr. perkusyjne, wokal (1:2); Denny Laine - gitara, wokal (1:2, 2:2); Steve Winwood - organy, wokal (1:3, 2:3), gitara basowa (2:2); Graham Bond - saksofon altowy, organy, wokal (2:1); Chris Wood - saksofon tenorowy, flet; Harold McNair - saksofon altowy, saksofon tenorowy, flet altowy; Ric Grech - gitara basowa, skrzypce (2:2); Remi Kabaka - perkusja i instr. perkusyjne; Phil Seamen - perkusja i instr. perkusyjne; Jeanette Jacobs - dodatkowy wokal
Producent: Ginger Baker i Jimmy Miller


Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę jak żył (te wszystkie nałogi), to bardzo długo.

      Usuń
    2. Jak bez sensu, jak tyle zrobił dla muzyki i nagrał parę świetnych albumów?

      Usuń
    3. Tak, ale z moje punktu widzenia życie jako niewolnik nałogu nie ma sensu.

      Usuń
    4. Nawet z nałogami gość w pełni wykorzystał życie i stał się prawdziwą legendą

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024