Posty

[Recenzja] Ill Considered - "Liminal Space" (2021)

Obraz
Ill Considered w ostatnim czasie nieco zwolnił tempo. Istniejąca od 2017 roku grupa do marca 2020 roku zdołała wydać aż jedenaście albumów. A potem nagle zamilkła, by dopiero teraz powrócić z kolejnym wydawnictwem, studyjnym "Liminal Space". To jednak pierwszy materiał zespołu, który nie powstał rzutem na taśmę . Do tej pory muzycy po prostu rejestrowali swoje jamy, które bez żadnej obróbki ani selekcji trafiły do streamingu i na fizyczne nośniki. Tym razem postanowili skorzystać z możliwości studia i poświęcić na nagrania nieco więcej czasu. Takie podejście zaowocowało prawdopodobnie najlepszym z dotychczasowych wydawnictw. Ill Considered to obecnie trio, złożone z saksofonisty Idrisa Rahmana, perkusisty Emre'a Ramazanoglu oraz nowego basisty Lirana Donina. Po nagraniu swoich partii poprosili jednak o zarejestrowanie kolejnych ścieżek zaprzyjaźnionych instrumentalistów z młodej londyńskiej sceny jazzowej, grających na różnych dęciakach oraz perkusjonaliach. Dzięki nim mu

[Recenzja] Robert Fripp - "Exposure" (1979)

Obraz
Po rozwiązaniu King Crimson w 1974 roku, Robert Fripp na pewien czas kompletnie wycofał się z muzycznej sceny. Szybko jednak na nią powrócił, choć w drugiej połowie dekady działał głównie jako muzyk wspierający. W tym okresie współpracował z takimi twórcami, jak Brian Eno, Peter Gabriel, David Bowie, Daryl Hall, Talking Heads czy Blondie. Szczególnie istotny był jego wkład w drugi eponimiczny album Gabriela, nieoficjalnie znany jako "Scratch", oraz "Sacred Songs" Halla, na których wystąpił także w roli producenta i współautora niektórych utworów. Fripp postrzegał te wydawnictwa jako próbę połączenia ówczesnego mainstreamu z bardziej artystycznymi ambicjami. Postanowił rozwinąć tę koncepcję już na własny rachunek, przygotowując trzecią część nieformalnej trylogii. Tak doszło do nagrania "Exposure", pierwszego solowego albumu lidera King Crimson. Głównym współpracownikiem Frippa miał być Hall, który znacznie pomógł w pisaniu materiału, zagrał też na pianinie

[Recenzja] Madvillain - "Madvillainy" (2004)

Obraz
Współpraca kalifornijskiego producenta Otisa Jacksona Jr. oraz nowojorskiego rapera Daniela Dumile'a - lepiej znanych pod pseudonimami Madlib i MF Doom - to jedna z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły się w hip-hopie. Mało brakowało, a w ogóle by do niej nie doszło. Madlib od jakiegoś czasu marzył o nagraniu płyty z Doomem. Ten drugi chętnie na to przystał po usłyszeniu przykładowych podkładów stworzonych przez producenta, o którym wcześniej nawet nie słyszał. Problemem była jednak podróż na drugie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, która zdawała się przewyższać finansowe możliwości Dumile'a. Na szczęście udało mu się zebrać niezbędne środki i wspólne nagrania mogły dojść do skutku. Wkrótce jednak pojawiła się kolejna przeszkoda. Część nagranego materiału wyciekła do sieci, przez co obaj artyści zwątpili w sens projektu i zajęli innymi sprawami. Dopiero pozytywne opinie osób, które zapoznały się z przeciekami, zachęciły ich do dalszej pracy. Sygnowany szyldem Madvillain album &qu

[Recenzja] New Order - "Power, Corruption & Lies" (1983)

Obraz
Można powiedzieć, że to właściwy debiut New Order. "Power, Corruption & Lies" to już nie Joy Division pod inną nazwą, lecz prawdziwy początek nowego zespołu. Bernard Sumner, Peter Hook i Stephen Morris wyraźnie próbowali odnaleźć własną tożsamość. Pomogły im w tym technologiczne nowinki, z syntezatorami oraz elektroniczną perkusją na czele. Wystarczy posłuchać takich utworów, jak "The Village", "Ecstasy", a zwłaszcza "5 8 6". To już nie ten depresyjny,  gotycki post-punk, lecz granie pełne radości, o tanecznym wręcz charakterze i zdecydowanie ejtisowym brzmieniu. Grupa idzie tu drogą wyznaczoną pod koniec poprzedniej dekady przez Kraftwerk czy Gorgio Morodera, lecz na swoich własnych zasadach. Rozpoznawalnym elementem, pamiętającym jeszcze działalność pod poprzednim szyldem, pozostają basowe partie Hooka, które w większym stopniu są nośnikiem melodii, a w mniejszym rytmiczną podstawą. Ponadto w mocno gitarowych "Age of Consent" i

[Recenzja] Samla Mammas Manna & Gregory Allan FitzPatrick - "Snorungarnas Symfoni" (1976)

Obraz
"Snorungarnas Symfoni" to album wyjątkowy w dyskografii Samla Mammas Manna. Szwedzki kwartet, poszerzony o dwuosobową sekcję dętą, pełni tutaj w zasadzie rolę podobną do tej, jaką mają muzycy w orkiestrach symfonicznych. Główną postacią jest natomiast Gregory Allan FitzPatrick, amerykański muzyk, który podczas wycieczki do Finlandii postanowił na stałe osiedlić się w północnej Europie. To on skomponował i zaaranżował cały materiał, a także poprowadził instrumentalistów jako dyrygent. Muzyka zawarta na "Snorungarnas Symfoni" ma jednak wiele wspólnego z wcześniejszą twórczością Samla Mammas Manna. I pewnie właśnie dlatego - a także ze względu na jej rozpoznawalność w ojczyźnie kwartetu - na okładce pojawia się nazwa grupy, napisana większymi literami, niż nazwisko FitzPatricka. Album to praktycznie jeden długi utwór, podzielony na cztery części, co dobitnie potwierdzają tytuły poszczególnych ścieżek. Stylistycznie mamy tu do czynienia z mieszanką proga, jazz-rocka, mu

[Recenzja] John Abercrombie, Dave Holland, Jack DeJohnette - "Gateway" (1975)

Obraz
Na płytach wydawanych przez ECM w latach 70. doszło do wielu ciekawych kooperacji. Jedną z nich było trio Gateway, składające się z amerykańskich instrumentalistów Johna Abercrombiego i Jacka DeJohnette'a oraz Brytyjczyka Dave'a Hollanda. Muzycy już wcześniej mieli okazje ze sobą współpracować. Dwaj ostatni przez wiele miesięcy tworzyli trzon koncertowej grupy Milesa Davisa, a także wzięli udział w wielu jego sesjach. Cala trójka po raz pierwszy zagrała razem na albumie "Sorcery" DeJohnette'a, który zresztą wkrótce potem wziął udział w sesji "Timeless" Abercrombiego. Najwyraźniej grało im się ze sobą tak dobrze, że postanowili zrobić coś razem, bez udziału innych muzyków. Stworzyli w sumie materiał na cztery płyty, z których dwie pierwsze powstały w połowie lat 70., a pozostałe dopiero dwie dekady później. Debiutancki album tria sygnują jeszcze nazwiska muzyków. Nazwę Gateway przyjęli później, inspirując się tytułem tej płyty. Na repertuar składają się g

[Recenzja] Radiohead - "Kid A Mnesia" (2021)

Obraz
Radiohead postanowił uczcić dwudziestolecie swoich najbardziej ambitnych albumów, "Kid A" i "Amnesiac". Choć zaprezentowany na nich materiał był tworzony równolegle, oryginalnie zostały wydane jako osobne wydawnictwa, w odstępie siedmiu miesięcy. Pierwszy trafił do sprzedaży jeszcze w poprzednim stuleciu, w październiku 2000 roku, natomiast drugi już w XXI wieku, w maju 2001 roku. Teraz w końcu ukazują się razem, wraz z dodatkowym materiałem. Jak przystało na tego rodzaju wydawnictwo, "Kid A Mniesia" dostępny jest w kilku formatach: wersji cyfrowej, na trzech płytach kompaktowych, na trzech płytach winylowych (do wyboru w różnych wariantach kolorystycznych), a także na dwóch kasetach magnetofonowych. Co najbardziej dla mnie zaskakujące, tylko w tej ostatniej wersji znalazło się dodatkowo pięć utworów ze stron B singli, które pominięto w innych wydaniach. Prawdę mówiąc, zupełnie nie rozumiem renesansu kaset, które pod względem jakości brzmienia, trwałości o

[Recenzja] Nala Sinephro - "Space 1.8" (2021)

Obraz
Okładka i tytuł "Space 1.8" wywołują skojarzenia z wydawanymi własnym sumptem płytami Sun Ra. Jak mają się takie skojarzenia do zawartej tutaj muzyki? Debiutanckie dzieło Nali Sinephro, belgijskiej artystki o karaibskich korzeniach, również eksploruje kosmiczne klimaty, a dominującym instrumentem jest obsługiwany przez liderkę syntezator modularny. Innym punktem odniesienia może być twórczość Alice Coltrane, zarówno ze względu na pojawiające się tu czy ówdzie partie harfy - także w wykonaniu samej Sinephro - jak i charakterystycznego dla spiritual jazzu uduchowienia. Na tym jednak ewidentne podobieństwa się kończą. Niewątpliwie od razu daje się usłyszeć, że to album nagrany w XXI wieku, sięgający po inspiracje do bardziej współczesnych nurtów. "Space 1.8" to bardzo winylowy album pod tym względem, że składa się z zaledwie ośmiu utworów o łącznym czasie trwania niespełna czterdziestu pięciu minut. Co ciekawe, lepiej wypadają tu te fragmenty, w których Sinephro gra

[Recenzja] Little Simz - "Sometimes I Might Be Introvert" (2021)

Obraz
Wydany przed dwoma laty album "Gray Area" zwrócił uwagę świata na młodą brytyjską raperkę Simbiatu Abisolę Abiolę Ajikawo, lepiej znaną pod pseudonimem Little Simz. Jednak z perspektywy czasu tamten longplay wydaje się jedynie skromną zapowiedzią tego, co artystka zaproponowała na tegorocznym, czwartym w dyskografii "Sometimes I Might Be Introvert". To przede wszystkim o wiele bardziej potężna produkcja, nad którą czuwał niejaki Inflo, a właściwie Dean Josiah Cover. W projekt zaangażowano mnóstwo instrumentalistów, dodatkowych wokalistów, a nawet orkiestrę, która nadaje rozmachu w dużej części utworów. Do minimum ograniczone zostały natomiast typowe dla hip-hopu sample. To zresztą jedno z tych wydawnictw, których nie są się przypisać wyłącznie do jednego gatunku. Materiału jest tutaj dość sporo. Nawet jeśli pominąć orkiestrowo-narracyjne interludia, zostaje czternaście pełnowymiarowych nagrań. Ta nieco ponad godzina muzyki mija jednak zaskakująco szybko. Poszczególn

[Recenzja] Cluster - "Sowiesoso" (1976)

Obraz
Połowa lat 70. była bardzo pracowita dla Roedeliusa i Moebiusa. Niedługo po wydaniu "Zuckerzeit", trzeciego albumu Cluster, odnowili współpracę z Michaelem Rotherem, czego wynikiem była druha płyta projektu Harmonia, "Deluxe". Następnie cała trójka miała okazję odbyć sesję z Brianem Eno, której efekty ujrzały światło dzienne dopiero dwie dekady później, na wydawnictwie zatytułowanym "Tracks & Traces". W międzyczasie muzycy Cluster wzięli jeszcze udział w nagraniach zespołów Guru Guru i Highdelberg, zresztą pod okiem swojego regularnego producenta Conny'ego Planka. W końcu przyszła też pora na nagranie czwartego albumu duetu. Materiał na "Sowiesoso" został zarejestrowany wciągu zaledwie dwóch dni. Pod pewnymi względami ma wiele wspólnego z poprzednim "Zuckerzeit", a pod innymi stanowi jego przeciwieństwo. Na muzyków niewątpliwie duży wpływ miała współpraca z Eno. W przeciwieństwie do energetycznego, radosnego i mocno zrytmizowane