[Recenzja] Robert Fripp - "Exposure" (1979)

Robert Fripp - Exposure


Po rozwiązaniu King Crimson w 1974 roku, Robert Fripp na pewien czas kompletnie wycofał się z muzycznej sceny. Szybko jednak na nią powrócił, choć w drugiej połowie dekady działał głównie jako muzyk wspierający. W tym okresie współpracował z takimi twórcami, jak Brian Eno, Peter Gabriel, David Bowie, Daryl Hall, Talking Heads czy Blondie. Szczególnie istotny był jego wkład w drugi eponimiczny album Gabriela, nieoficjalnie znany jako "Scratch", oraz "Sacred Songs" Halla, na których wystąpił także w roli producenta i współautora niektórych utworów. Fripp postrzegał te wydawnictwa jako próbę połączenia ówczesnego mainstreamu z bardziej artystycznymi ambicjami. Postanowił rozwinąć tę koncepcję już na własny rachunek, przygotowując trzecią część nieformalnej trylogii. Tak doszło do nagrania "Exposure", pierwszego solowego albumu lidera King Crimson.

Głównym współpracownikiem Frippa miał być Hall, który znacznie pomógł w pisaniu materiału, zagrał też na pianinie i zaśpiewał w wielu utworach. Wkrótce jednak okazało się, że z przyczyn prawnych udział Halla nie może być tak duży. Lider musiał zatem poszukać innych wokalistów, których głosy zajmą miejsce w większości już zarejestrowanych partii. Wybór padł na wokalistów z najwyższej półki, jak Peter Hammill i Peter Gabriel. W studiu miała się pojawić także Debbie Harry z Blondie, jednak znów na przeszkodzie stanęły kontraktowe ograniczenia. Jej miejsce zajęła mniej znana Terre Roche. W nagraniach wzięło też udział wielu zdolnych instrumentalistów, jak Brian Eno, basista Tony Levin czy perkusiści Phil Collins, Narada Michael Walden i Jerry Marotta.

"Exposure" to album szalenie eklektyczny. Wiele fragmentów brzmi dokładnie tak, jak można się było po Frippie spodziewać. Rewelacyjny instrumental "Breathless" to w zasadzie kolejna wariacja na temat "Larks' Tongues in Aspic". Spokojnie mógłby nosić podtytuł "Part II B" czy "Part 2.5", gdyż nawiązuje do brzmienia King Crimson z okresu 1972-74, a jednocześnie stanowi pewną zapowiedź tego, co reaktywowana grupa zaprezentowała w następnej dekadzie. W podobne rejony zabierają słuchaczy nieco mniej porywające "NY3" oraz "Hååden Two". Z kolei subtelna ballada "North Star" swoim klimatem i brzmieniem zapowiada późniejszy "Matte Kudasai". Nawet głos Halla przypomina tu trochę Adriana Belew. Ponadto nie brakuje nawiązań do płyt, które Fripp sygnował wspólnie z Eno. Oparte na tzw. Frippertronics "Urban Landscape", "Water Music I" i "Water Music II" przywołują ambientowy nastrój tamtych albumów, lecz w bardziej miniaturowej formie.

Robert Fripp dokonał ponadto recyklingu dwóch kompozycji, jakie wcześniej zarejestrował z Gabrielem. Nowa wersja tytułowego "Exposure" nie różni się mocno od pierwowzoru ze "Scratch", jedynie dodano ekspresyjne wrzaski Roche. Bardzo zmienił się natomiast "Here Comes the Flood". Oryginalna wersja z eponimicznego debiutu byłego wokalisty Genesis - potocznie określanego mianem "Car" - charakteryzuje się pełną rozmachu, niemal symfoniczną aranżacją. Tutaj cały akompaniament sprowadza się do pianina oraz delikatnych dźwięków gitary w tle. I w takiej skromniejszej, wręcz intymnej wersji, utwór wypada jeszcze piękniej. Tym bardziej, że zachowuje to, co było najlepsze w oryginalne, czyli charakterystyczną melodię oraz mistrzowską interpretację wokalną Petera Gabriela.

Z drugiej strony, na płycie znalazły się też nagrania, jakich raczej nikt by się wcześniej nie spodziewał po Frippie. Rock'n'rollowy "You Burn Me Up I'm a Cigarette" oraz bluesowy "Chicago", zaśpiewane odpowiednio przez Halla i Hammilla, stanowią zupełne przeciwieństwo muzyki, jaką do tamtej pory proponował gitarzysta. O ile ten pierwszy kawałek wypada strasznie banalnie i sztampowo, tak drugi stanowi świetne odświeżenie takiej stylistyki za sprawą niekonwencjonalnych, typowo frippowskich wstawek gitary. Ponadto, nie można nie wspomnieć o fantastycznym popisie wokalisty Van der Graaf Generator. Hammilla możemy też usłyszeć w mocno punkowym, a właściwie post-punkowym "Disengage" oraz stylistycznie niejednoznacznym "I May Not Have Had Enough of Me but I've Had Enough of You", równie zwariowanym, jak jego tytuł. Te dwa nagrania chyba najlepiej świadczą o tym, że tworząc ten album Fripp patrzył nie tylko w przeszłość, ale też uważnie śledził, co aktualnie dzieje się na muzycznej scenie.

Słuchając "Exposure" trudno oprzeć się wrażeniu, że to zbiór kompletnie nieprzystających do siebie kawałków. Wrażenie chaosu jeszcze bardziej pogłębia fakt, że dominują tu bardzo krótkie nagrania, w których nie tylko często brakuje rozwinięcia, ale nierzadko też zakończenia - po prostu nagle się urywają. Czyż jednak Fripp nie słynął zawsze z kontrolowanego chaosu? Cały ten bałagan wydaje się dobrze zaplanowany. Album miewa lepsze i gorsze momenty, ale warto zwrócić uwagę na coś innego. Gitarzysta King Crimson w pełni pokazał tu swoją wszechstronność i otwartość. Podobnie jak artyści pokroju Eno, Bowiego czy Gabriela, odnalazł się w nowej muzycznej rzeczywistości, w czasach po tzw. punkowej rewolucji. To nie jest boomerskie wydawnictwo odcinające jedynie kupony od przeszłości, a coś, co mogło trafić też do młodszych słuchaczy, zaczynających interesować się muzyką pod koniec lat 70. i później. "Exposure" ma też jeszcze jedną zaletę. Doskonale wypełnia siedmioletnią lukę pomiędzy dwoma albumami King Crimson, "Red" i "Discipline", pokazując ewolucję, jaką w międzyczasie przeszedł Robert Fripp.

Ocena: 8/10



Robert Fripp - "Exposure" (1979)

1. Preface; 2. You Burn Me Up I'm a Cigarette; 3. Breathless; 4. Disengage; 5. North Star; 6. Chicago; 7. NY3; 8. Mary; 9. Exposure; 10. Hååden Two; 11. Urban Landscape; 12. I May Not Have Had Enough of Me but I've Had Enough of You; 13. First Inaugural Address to the I.A.C.E. Sherborne House; 14. Water Music I; 15. Here Comes the Flood; 16. Water Music II; 17. Postscript

Skład: Robert Fripp - gitara, głos (9); Tony Levin - gitara basowa; Daryl Hall - pianino (2,6), wokal (1,2,5); Brian Eno - syntezator (5,15), głos (1,9,10,17); Barry Andrews - organy (4,7,12); Peter Gabriel - pianino (10), wokal (10), głos (1); Sid McGinnis - gitara (5,9); Jerry Marotta - perkusja (2,6,9,10); Narada Michael Walden - perkusja (3,7,12); Phil Collins - perkusja (4,5); Peter Hammill - wokal (4,6,12); Terre Roche - wokal (8,9,12)
Producent: Robert Fripp


Komentarze

  1. Dorobek miał ciekawy esej o tej płycie w swojej książce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Andrzej Dorobek to nietypowy rockowy eseista. Świetne pióro, wiedza, kreatywne podejście do tematów. Rzadki to przypadek w obrębie rockowej krytyki. Zazwyczaj mamy do czynienia z banalną, nic nie wnoszącą pisaniną. Najlepszy tekst o King Crimson, jaki czytałem w polskiej prasie, to dwuczęściowy esej Dorobka z „Magazynu Muzycznego” (bodajże z 1986 roku).
    Świetny był również jego obszerny esej o autotematyzmie w sztuce rockowej. To właśnie w nim pojawia się ciekawa analiza „Exposure” w kontekście jego związków z autotematyzmem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka Dorobka to jedyna sensowna rzecz po polsku o muzyce rockowej jaką czytałem (no może jeszcze Hernika książka o Genesis).
      Masz rację, że to było w eseju o autotematyzmie, gdzieś mi się zapodział mój egzemplarz i nie mogę tego sprawdzić.

      Usuń
    2. Czy ktoś może polecić książki o tematyce muzycznej (interesują mnie tak naprawdę wszystkie gatunki muzyczne). Jak na razie czytałem tylko jakieś biografie i "Progresywny urock" Edwarda Macania. Trochę offtopic, ale nie wiem gdzie mogłem to napisać.

      Usuń
    3. "Rock. Problemy, sylwetki, konteksty" - Andrzej Dorobek
      "O muzyce popularnej" - Chris Cutler
      "Od raga do rocka. Wszystko o jazzie" - Joachim Ernst Berendt
      "Przez muzykę do samego siebie" - Peter Hamel 
      "Kultury muzyczne Azji" - Anna Czekanowska

      Wymieniłem kilka popularnych a wartych uwagi. Jeśli chcesz coś bardziej zaawansowanego, czy książki o nowoczesnej harmonii to pisz.



      Usuń
    4. JD dobrze prawi. Również przychylam się do opinii, że książka Dorobka to zdecydowania najlepsza rzecz na temat muzyki rockowej, jaka wyszła w naszym kraju. Dla zainteresowanych trochę więcej szczegółów:

      Andrzej Dorobek – "Rock. Problemy, sylwetki, konteksty".

      Książka ukazała się w 2001 roku (jakiś czas temu było wznowienie). Możecie mieć problemy z jej zdobyciem (allegro?), ale naprawdę warto! Znajdziecie w niej różnego rodzaju eseje na temat rocka. Odrębne rozdziały autor poświecił takim artystom, jak:

      - Captain Beefheart
      - Frank Zappa
      - Jimi Hendrix
      - Grateful Dead
      - John Lennon/ David Bowie – to dwudziestostronicowy esej, w którym Dorobek próbuje porównywać twórczość tych muzyków w różnych ujęciach
      - Laurie Anderson
      - King Crimson – nie jest to ten tekst z „Magazynu Muzycznego”, o którym wspominałem
      - Robert Wyatt – dotyczy jego gry w Soft Machine, Matching Mole oraz kariery solowej

      Ponadto są bardzo obszerne eseje na temat: brytyjskiej psychodelii, amerykańskiej psychodelii, klasycznego blues-rocka. Jest także rozdział na temat Carla Orffa – autor w dużym stopniu skupił się na prezentacji „Mekanik Destruktiw Kommandoh” Magmy w kontekście twórczości niemieckiego kompozytora. Dorobek znany jest z tego, że operuje dość trudnym językiem (jest także poetą), ma jednak znakomite pióro. Można się od niego dużo nauczyć.

      Najlepsza książka o jazzie, jaka wyszła w naszym kraju:
      Joachim – Ernst Berendt – Od raga do rocka. Jest kilka wydań, mam dwie wersje z 1973 i 1981 roku, różnice niewielkie, głównie uaktualnienie. Znakomita rzecz!

      Andrzej Schmidt – Historia jazzu – 3 tomy. Najciekawszy jest ostatni, obejmujący lata 1945-1990. Irytuje w niej trochę konserwatyzm autora – niechęć do free jazzu, fusion, afirmacja bardziej tradycyjnych nurtów, jest trochę błędów merytorycznych, ale poczytać można.

      W czasach komunistycznych za najlepszą książkę o muzyce rockowej, jaka ukazała się w naszym kraju, uchodziła praca Marka Garzteckiego „Od Presleya do Santany”, wydana w 1978 roku. Dzisiaj w dobie różnych czasopism muzycznych i Internetu nie robi już takiego wrażenia, niemniej można rzucić okiem.

      Edward Macan – „Progresywny urock”. Być może niektórzy z Was już to znają. To jedyna monografia dotycząca rocka progresywnego, która ukazała się na naszym rynku. To pozycja nieco kontrowersyjna. Słyszałem różne opinie na jej temat. Dla niektórych jest nazbyt „muzykologiczna”. Moim zdaniem to jednak cenna praca. Pozwala spojrzeć na fenomen progrocka z różnych perspektyw. Ciekawy jest na przykład rozdział na temat socjologicznego podłoża tego gatunku (pochodzenie muzyków, struktura społeczna słuchaczy tej muzyki). Jeśli ktoś lubi zagłębiać się w różne aspekty i konteksty rocka powinien być zadowolony.

      Książkę Chrisa Cutlera również polecam (m.in. ciekawy esej na temat Sun Ra).

      Najwięcej ciekawych książek dotyczy tzw. muzyki poważnej. Nie wspominam o nich, ponieważ nie jest to profil blogu Pawła. Może w przyszłości autor uderzy w tym kierunku. Jak dla mnie , jest to najbogatszy i najbardziej frapujący obszar muzyki.

      Jeśli ktoś na poważnie interesuje się muzyką powinien sięgnąć po różne pozycje z zakresu muzykologii. Wybór jest niezgorszy. Koniecznie różne podręczniki na temat historii muzyki. Nie tylko od drugiej połowy XX wieku, trzeba pociągnąć gruntownie temat od średniowiecza. Nie ma to jak połączenie praktyki z teorią. W innym przypadku nasz muzyczny rozwój będzie ograniczony.

      Usuń
  3. Dzięki za odpowiedzi! Na pewno sięgnę po wyżej wymienione tytuły. Właśnie jak rzuciłem okiem to jest problem ze znalezieniem książki Andrzej Dorobka. Aż dziwne, skoro mówicie, że jest taka dobra. Od jakiegoś czasu błądzę troszkę po omacku w świecie muzyki poważnej. Chętnie dowiedziałbym się o jakiś ciekawych pozycjach literackich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast czytać te wszystkie książki z historii muzyki "poważnej" lepiej po prostu nauczyć się czegoś o muzyce. Nie będzie się wtedy wystawionym na różne uprzedzenia autorów i kolonialną ideologię wyższości muzyki zachodniej. Mamy dobry podręcznik Zielińskiego z harmoniki nowoczesnej, jest też chyba tłumaczenie podręcznika do teorii setów. Jak znasz angielski to warto nauczyć się nowoczesnego podejścia do teorii, najlepiej z Joseph N. Straus - "Introduction to Post-Tonal Theory".

      Usuń
  4. Ja mam wydanie 2CD tego albumu. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest tego naprawdę sporo. Na dobry początek:

    Dla początkujących:

    Jerzy Waldorff – Sekrety Polihymnii – bodaj najbardziej popularna książka dla początkujących, jeśli chodzi o ujęcie muzykologiczne. Napisana prostym i barwnym językiem, idealna na początek.

    Bogusław Schaeffer – Dzieje muzyki – bardzo dobry wstęp jeśli chodzi o znajomość stylów muzycznych, kompozytorów, terminologii.

    Stefan Kisielewski - Gwiazdozbiór muzyczny. Ciekawe eseje na temat największych gigantów w historii muzyki – od Bacha do Strawińskiego.

    Teresa Chylińska, Stanisław Haraschin, Bogusław Schaeffer - Przewodnik koncertowy. Ogromna cegła. Circa 1200 stron. Przegląd najwybitniejszych dzieł muzyki poważnej granych w filharmonii. Zasadniczo od baroku do drugiej połowy XX wieku.

    Piotr Orawski - Lekcje muzyki. Średniowiecze i Renesans
    Piotr Orawski - Lekcje muzyki. Rozkwit Baroku.
    Piotr Orawski - Lekcje muzyki. Barok. Sacrum i profanum.
    Piotr Orawski - Lekcje muzyki. Klasycyzm. Prolog i rozwój
    Piotr Orawski - Lekcje muzyki. Dojrzały klasycyzm. Muzyka sakralna. Opera klasyczna
    Piotr Orawski - Lekcje muzyki. Romantyczny przewrót. Weber. Schubert. Mendelssohn

    Absolutnie lektura obowiązkowa! Pięć tomów. Prawdziwa kopalnia wiedzy. Jak dla mnie, najlepsze syntetyczne ujęcie historii sztuki dźwięku, jakie ukazało się w wersji polskiej. Jest tylko jedna wada – kończy się na wczesnym romantyzmie.

    Dla średnio zaawansowanych:

    Bogusław Schaeffer – Kompozytorzy XX wieku - 2 tomy. Funkcjonuje pod podobnymi tytułami, w zależności od wydania, moje jest z 1990 roku. Fundamentalna pozycja dla osób zainteresowanych muzyką XX wieku. Schaeffer przedstawia portrety blisko 100 kompozytorów – od Debussy’ego do początku lat 80-tych.

    Bogusław Schaeffer – Mały informator muzyki XX wieku. Świetna pozycja dla miłośników powojennej awangardy. Zawiera głównie analizy nowych pojęć w muzyce XX wieku.

    Alicja Jarzębska – Spór o piękno muzyki. Intrygujące, wielopoziomowe spojrzenie na estetykę muzyki XX wieku. Frapująca lektura!

    Jerzy Jarociński - Orfeusz na rozdrożu: Eseje o muzyce i muzykach XX wieku. Jeśli komuś przypadł do gustu „Gwiazdozbiór muzyczny” Kisielewskiego niniejsza pozycja jest bardzo cennym uzupełnieniem.

    Dla zaawansowanych:

    Bogusław Schaeffer - Nowa muzyka. Problemy współczesnej techniki kompozytorskiej.

    Maciej Gołąb - Muzyczna moderna w XX wieku. Bardzo ciekawe, analityczne podejście do tematu. Tylko dla osób, które swobodnie operują terminologią muzykologiczną.

    Theodor W. Adorno – Filozofia nowej muzyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schaeffer – "Kompozytorzy XX wieku"? Coś takiego polecać średnio zaawansowanym? Nie dość, że mocno nieaktualne to jeszcze zawiera bardzo kontrowersyjne oceny (a czytelnik na takim poziomie pewnie się nie zorientuje i potem będzie takie rzeczy powtarzał)!
      I jeszcze ten Adorno! To chyba dla zainteresowanych ideologią europejskiej awangardy zeszłego wieku.

      Usuń
    2. @JD

      „Zamiast czytać te wszystkie książki z historii muzyki "poważnej" lepiej po prostu nauczyć się czegoś o muzyce. Nie będzie się wtedy wystawionym na różne uprzedzenia autorów i kolonialną ideologię wyższości muzyki zachodniej”.

      Warto czytać książki osób, które są specami w temacie. Dobrze, jeśli mają różne poglądy. Czytelnik może je sobie skonfrontować i wyciągnąć wnioski. Powinieneś zauważyć, że zaproponowałem pozycje z różnych stron barykady. Pojawia się opcja lewicowa (Adorno), „centro-prawicowa” (Jarzębska), „modernistyczna” (Gołąb), awangardowa (Schaeffer), tradycjonalistyczno-konserwatywna (Kisielewski). Spektrum jest szerokie. W żadnej z proponowanych przeze mnie książek nie ma „kolonialnej ideologii”. Nie ma tonu wyższości wobec innych kultur. Po prostu, autorzy skupiają się na historii zachodniej sztuki dźwięki.


      „Schaeffer – "Kompozytorzy XX wieku"? Coś takiego polecać średnio zaawansowanym? Nie dość, że mocno nieaktualne to jeszcze zawiera bardzo kontrowersyjne oceny (a czytelnik na takim poziomie pewnie się nie zorientuje i potem będzie takie rzeczy powtarzał)! I jeszcze ten Adorno! To chyba dla zainteresowanych ideologią europejskiej awangardy zeszłego wieku”.

      Schaeffera po raz pierwszy czytałem 30 lat temu. Od czasu do czasu wracam do fragmentów tej książki. Nadal jest to pierwszorzędna pozycja, którą z czystym sumieniem mogę polecić czytelnikowi, który chce zanurzyć się w muzyce XX wieku. Niewątpliwie jest to jeden z największych fachowców w tym temacie. Czytelnik będzie powielał kontrowersyjne opinie? Książkę umieściłem w kategorii „dla średnio zaawansowanych”. Oznacza to, że czytelnik ma już jakiś background, może samodzielnie oceniać różne poglądy. Ważny jest poziom merytoryczny, a nie to, czy zgadzam się z poglądami autora. To samo mógłbym napisać w przypadku Adorna. Z niektórymi jego koncepcjami się zgadzam, z innymi nie. Normalna sprawa, każdy ma indywidualne podejście do tematu. Jeśli ktoś na poważnie chce wejść głębiej w estetykę muzyki XX wieku, powinien przynajmniej ogólnie znać koncepcje adornowskie, bowiem jest to jeden z istotnych punktów odniesienia. W „Filozofii nowej muzyki” pojawia się słynny temat Schönberg kontra Strawiński. Warto sobie o tym poczytać, bowiem w pierwszej połowie XX wieku był to jeden z kluczowych sporów. Niejednemu przeszkadzać będzie to, że Adorno mocno faworyzuje jedną stronę, jednak zaawansowana osoba zna już różne narracje. Dla oczytanego i kumatego czytelnika może być to fascynujący temat.

      Usuń
    3. Myślalem, że na kolejny etap zaawansowania przechodzi się po przeczytaniu wszystkiego z poprzedniego, dlatego wątpiłem czy czytelnik będzie w stanie wyłapać to, co kontrowersyjne (do tego dochodzi jeszcze waga autorytetu autora). Widząc tytuł czytelnik może się spodziewać, że przewodnika po XX wiecznej muzyce, a dowie się praktycznie tylko o kompozytorach z pierwszej połowy tego stulecia. Może lepiej na początku sięgnąć po "Muzyka XX wieku" - Antokoletza (niestety bardzo niechlujne polskie wydanie) ? Albo polecić też dla przeciwwagi lekturę "Reszta jest hałasem" Rossa (mocno irytującą ze względu na lekceważący stosunek autora do awangardy). Czemu nie polecasz "Klasyków dodekafonii"? To chyba rzecz lepsza dla dla średnio zaawansowanych.

      Co do ideologii, nie chodzi tylko o to, co jest otwarcie głoszone, często ważniejsze jest to, co jest przemilczane oraz to, co przyjmowane jest jako oczywistość (niewysłowione założenia). Może zaawansowanym warto polecić "Styl klasyczny" Rosena? Moim zdaniem lepiej na początku dowiedzieć się czegoś o strukturze utworów muzycznych, zamiast czytać czyjeś opinie na ich temat.

      Na prawdzę uważasz, że trzeba młodzieży dzisiaj polecać lekturę Adorna? My może wiemy jeszcze coś o marksizmie, ale dla współczesnego czytelnika przesłanie tej ksiązki może być już zupełnie nieczytelne. Obecnie nawet marksiści się od jego poglądów odżegnują. Prawda, nie jest to tak złe jak niesławna książka Cardew, ale czy warto się zajmować tropieniem faszyzmu w muzyce?

      Chyba warto też polecić książki z "Linii muzycznej" wydawnictwa Ha!art czy wydane przez "Krytykę Polityczną" ksiązki o Griseyu, Nono czy Stockhausenie.

      Usuń
    4. „Widząc tytuł czytelnik może się spodziewać, że przewodnika po XX wiecznej muzyce, a dowie się praktycznie tylko o kompozytorach z pierwszej połowy tego stulecia”.

      Schaeffer skończył pisać swoją książkę pod koniec 1985 roku. Opisuje nawet utwory z tego rocznika. Widać, że starał się, aby książka była maksymalnie aktualna. Jest w niej mnóstwo powojennych kompozytorów, różne nurty awangardy. Brakuje dokładnego opisu tylko ostatnich kilkunastu lat XX wieku.


      „Czemu nie polecasz "Klasyków dodekafonii"? To chyba rzecz lepsza dla średnio zaawansowanych”.

      Problem polega na tym, że, w przeciwieństwie do muzyki rockowej i jazzowej, w obrębie poważki jest całkiem sporo wartościowej literatury. Polecając kilkanaście pozycji nie jesteśmy w stanie wyczerpać tematu. Zawsze jest to kwestia wyboru. Dodekafonia to dobry przykład. „ Klasyków dodekafonii” jak najbardziej bym polecił, ale przecież są jeszcze inne wartościowe pozycje. Cenną lekturą były dla mnie choćby:

      Luigi Rognoni - Wiedeńska szkoła muzyczna. Ekspresjonizm i dodekafonia
      Maciej Gołąb – Dodekafonia
      Hans Heinz Stuckenschmidt - Schönberg


      „Na prawdę uważasz, że trzeba młodzieży dzisiaj polecać lekturę Adorna? My może wiemy jeszcze coś o marksizmie, ale dla współczesnego czytelnika przesłanie tej książki może być już zupełnie nieczytelne”.

      Tak. Z dwóch względów. Po pierwsze w poleconej „Filozofii nowej muzyki” autor skupił się na kwestiach muzykologicznych, estetyce Nowej Muzyki. Lwia część to wspomniany spór Schönberg – Strawiński. To bardzo ważny wątek. „Filozofia nowej muzyki” to klasyka literatury muzykologicznej. Po drugie, zauważ, że Adorno nadal jest wpływowym autorem. Wnoszę to po lekturze różnych książek muzykologicznych, które ukazały się w XXI wieku. Nadal jest często cytowany, autorzy odwołują się do jego koncepcji. Co istotne, w grę wchodzą osoby, które reprezentują różne poglądy. W przypadku autorów, których wymieniłem w poprzednim wpisie, często do Adorna nawiązują choćby Jarzębska (opcja tradycjonalistyczna) i Gołąb (opcja progresywna). Warto nadmienić, że we współczesnej polskiej myśli muzykologicznej są to znaczące postacie. Poglądy Adorna nadal omawia się na muzykologii i kulturoznawstwie. Dlatego uważam, że osoba, która chce dobrze orientować się w estetyce muzyki XX wieku, powinna znać jego poglądy, bowiem jest to istotny punkt odniesienia.


      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)