[Recenzja] Opus Kink - "'til the Stream Runs Dry" (2022)
Opus Kink to kolejny przedstawiciel młodej brytyjskiej sceny rockowej, któremu warto bliżej się przyjrzeć. Chociaż sekstet istnieje od 2017 roku, dotąd opublikował jedynie kilka singli. Jednak jego dyskografia właśnie poszerzyła się o wydawnictwo nieco większego formatu - EP "'til the Stream Runs Dry". Oprócz niektórych ze znanych już wcześniej nagrań, trafiły tu także utwory całkowicie premierowe - z delikatną przewagą tych drugich, jeśli liczyć klimatyczne intro "Into the Stream". W sumie to tylko niespełna dwadzieścia pięć minut muzyki. To jednak wystarcza, by pokazać potencjał grupy, która w przyszłości może wyrosnąć na poważną konkurencję dla obecnej wielkiej trójki brytyjskiego rocka, czyli black midi, Squid i Black Country, New Road. Najbliżej Opus Kink do tego ostatniego zespołu, ale z tych najbardziej intensywnych i znerwicowanych fragmentów debiutanckiego "For the First Time". Takie skojarzenia na pewno wywołuje warstwa wokalna, ale też rozbu