[Recenzja] caroline - "caroline" (2022)

caroline - caroline


Kolejni młodzi i obiecujący rockowi debiutanci z Wielkiej Brytanii. Grupa caroline - swoją drogą to już co najmniej trzeci, po black midi oraz deathcrash, przedstawiciel tej sceny z nazwą pisaną małymi literami - wyróżnia się rozbudowanym składem, liczącym ośmioro muzyków, w większości grających na różnych instrumentach. Jednak tylko w kilku utworach z eponimjcznego debiutu słyszymy pełny skład. Zapewne wynika to z faktu, że album nagrywany był na przestrzeni dłuższego czasu - zespół istnieje od 2017 roku - a obok materiału zarejestrowanego w różnych studiach wykorzystano także domowe nagrania muzyków. Całość okazuje się jednak całkiem spójna stylistycznie. Oktet nie idzie drogą swoich kolegów z wytwórni Rough Trade, wspomnianego black midi, ani innych przedstawicieli tej młodej brytyjskiej sceny rockowej, jak Squid czy Black Country, New Road, lecz stara się zaproponować coś zupełnie innego. Inspiracje czerpie ponoć przede wszystkim z appalachijskiego folku, minimalizmu, różnych form muzyki tanecznej czy stylu midwest emo. Dwóch ostatnich wpływów szczerze mówiąc tu nie słyszę.

W praktyce mamy tu do czynienia z muzyką, którą najprościej można scharakteryzować jako avant-folk. Dominują brzmienia akustyczne, a zarazem dość niekonwencjonalne podejście do sposobu wydobywania dźwięków z instrumentów oraz samej konstrukcji utworów. Dość oryginalnie, wypadają też partie wokalne, śpiewane najczęściej chóralnie przez (prawie) cały zespół. Pomimo rozbudowanego składu, zdarzają się tutaj często bardzo ascetyczne momenty. Najlepszym tego przykładem cztery miniatury. "Hurtle" i "Zilch" opierają się wyłącznie na brzmieniu akustycznej gitary Caspera Hughesa, natomiast "Desperately" i "Messen #7" to solowe nagrania Jaspera Llewellyna - w pierwszy śpiewa i akompaniuje sobie na swoim głównym instrumencie, wiolonczeli, natomiast w drugim wykorzystuje gitarę.

Dominują tu jednak utwory o bogatszych aranżacjach, w których do wspomnianej dwójki dołącza multiinstrumentalista - najczęściej gitarzysta - Mike O'Malley, grający na skrzypcach Magdalena McLean i Oliver Hamilton, perkusista Hugh Aynsley, a rzadziej także trębacz / basista Freddy Wordsworth oraz odpowiadający za inne dęciaki Alex McKenzie. Specjalnością grupy okazują się kawałki w wolnym tempie, w zasadzie pastoralne w nastroju, lecz niepozbawione dziwnych, ocierających się o atonalność dźwięków, łączące dość zgrabne melodie z niechęcią do prostych piosenkowych form. Niestety, tylko momentami efekt okazuje się dla mnie w pełni satysfakcjonujący. Takimi utworami są na pewno "Dark Blue", "IWR" oraz "Natural Death". Tutaj zespół faktycznie oferuje ciekawy klimat i wyraziste melodie, urozmaicając to o dość niekonwencjonalne aranże. Pozostałe nagrania trochę się jakby gubią w eksperymentach ("Engine", "Skydiving Onto the Library Roof"), porzucają je na rzecz bardziej konwencjonalnego grania ("Good Morning") lub sprawiają wrażenie szkiców (wszystkie miniatury).

Dużym plusem pierwszej pełnowymiarowej wypowiedzi caroline jest ewidentnie własny charakter zamieszczonej tu muzyki. Styl oktetu już teraz bywa całkiem interesujący i otwiera przed muzykami perspektywę rozwoju. W przyszłości powinni jednak trochę bardziej doszlifować materiał, ponieważ tutaj część nagrań sprawia raczej wrażenie pomysłów, niz ukończonych utworów.

Ocena: 7/10



caroline - "caroline" (2022)

1. Dark Blue; 2. Good Morning (Red); 3. Desperately; 4. IWR; 5. Messen #7; 6. Engine (Eavesdropping); 7. Hurtle; 8. Skydiving Onto the Library Roof; 9. Zilch; 10. Natural Death

Skład: Jasper Llewellyn - wokal (1-4,6,8,10), wiolonczela (2-4,6,8,10), gitara (2,4-6), perkusja (1,2,6), instr. perkusyjne (10); Casper Hughes - gitara (1,2,4,6-10), wokal (2,4,10); Mike O'Malley - gitara (1,2,4,6,8,10), gitara basowa (1,2), instr. perkusyjne (1), wiolonczela (6), pianino (6), organy (6), elektroniczna perkusja (6), wokal (1,2,4,10); Oliver Hamilton - skrzypce (1,2,4,6,8,10), wokal (4,10); Magdalena McLean - skrzypce (1,2,4,6,8,10), wokal (2,4,10); Hugh Aynsley - instr. perkusyjne (1,2,4,6), perkusja (8,10); Freddy Wordsworth - gitara basowa (4), trąbka (6,8), wokal (2,4,10); Alex McKenzie - klarnet (4,8,10), saksofon (6), flet (10), wokal (4,10)
Producent: John "Spud" Murphy


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)