[Recenzja] Black Country, New Road - "For the First Time" (2021)



"For the First Time" to jeden z najbardziej wyczekiwanych rockowych debiutów ostatnich lat. Brytyjski septet zwrócił na siebie uwagę słuchaczy i krytyków już dwa lata temu. Dwa świetne single, "Athens, France" oraz "Sunglasses", a także porywające występy (nierzadko w towarzystwie innej obiecującej młodej grupy, black midi), wywołały ogromny entuzjazm. Internetowy magazyn Quietus ogłosił Black Country, New Road najlepszym zespołem na świecie. Takie deklaracje mediów należy traktować z dużym dystansem, jednak grupa faktycznie wyróżnia się na tle obecnej sceny rockowej. Jej twórczość można w uproszczeniu określić jako post-punk z wpływami jazzu oraz muzyki klezmerskiej. Uwagę zwracają całkiem wysokie umiejętności oraz dojrzałość instrumentalistów - trzech dziewczyn i czterech chłopaków - którzy na zdjęciach wyglądają na bardzo młodych. Bynajmniej nie są zupełnymi debiutantami. Część muzyków aktywnie działa w innych projektach, a większość składu współtworzyła wcześniej grupę Nervous Conditions (rozwiązaną ze względu na zarzuty wobec śpiewającego gitarzysty Connora Browne'a, który miał się dopuścić napaści na tle seksualnym). Po tamtym zespole pozostały tylko single oraz eponimiczna koncertówka, wyraźnie zapowiadająca stylistykę Black Country, New Road. Przez trzy lata, jakie minęły od jej nagrania, muzycy (już bez Browne'a) bardzo ciekawie rozwinęli ten styl.

Jak na tak wyczekiwany album, "For the First Time" może trochę rozczarowywać. Znalazło się na nim zaledwie sześć utworów o łącznym czasie trwania ledwo przekraczającym czterdzieści minut. To jednak idealna długość dla rockowego albumu. Trochę gorzej, że nie przynosi praktycznie żadnej nieznanej wcześniej kompozycji. Trafiły tutaj nagrane na nowo "Athens, France" i "Sunglasses", natomiast dwa inne utwory, "Science Fair" i "Track X", ukazały się jako single na przestrzeni kilku ostatnich tygodni przed premierą longplaya. Z całego repertuaru tylko ten ostatni nie był grany przez grupę na żywo w czasach, gdy jeszcze można było koncertować. Jednak z tego też nie robiłbym dużego problemu. Słuchałem tych wszystkich kawałków już wcześniej - z czego czterech, w tym dotąd nie wspomnianych "Instrumental" i "Opus", w wersjach innych niż albumowe - i robiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Ale dopiero zebrane razem, w tych wersjach i w takiej kolejności - tworzą autentycznie powalającą całość. Żaden utwór nie wybija się ponad pozostałe, ale też nie odstaje od innych. To niezwykle równy i konsekwentny stylistycznie album, który trwa na tyle krótko, że nie sposób się tym stylem znudzić.

Fantastycznie w roli otwieracza oraz zapowiedzi, czego się po tym albumie spodziewać, sprawdza się "Instrumental". To pięć i pół minuty bardzo intensywnego, gęstego grania, opartego przede wszystkim na post-punkowych partiach gitar Isaaca Wooda i Luke'a Marka oraz potężnej gry sekcji rytmicznej tworzonej przez basistkę Tyler Hyde i perkusistę Charliego Wayne'a. Świetnie wpleciono w to klawisze May Kershaw, skrzypce Georgii Ellery oraz saksofon Lewisa Evansa. Melodia wyraźnie kojarzy się z muzyką klezmerską, co nie jest typowym rozwiązaniem dla muzyki tego typu. W "Athens, France" dochodzi do tego nerwowa partia wokalna Wooda, na pół deklamowana, na pół śpiewana, a także świetne operowanie zmianami nastroju. "Science Fair" przynosi jeszcze gęstszą, wręcz paranoiczną atmosferę, tworzoną przez neurotyczny wokal, wręcz noise'owe, atonalne gitary i niemalże freejazzowy saksofon, a także transową sekcję rytmiczną (w pewnym momencie rewelacyjnie dopełnioną elektroniką). Najbardziej rozbudowany na płycie "Sunglasses" łączy podobne fragmenty z bardziej melodyjnymi momentami. Jednak prawdziwe uspokojenie przychodzi wraz z nieco pastoralnym "Track X", w którym na pierwszy plan wychodzi gitara akustyczna, skrzypce, klawisze i saksofon, a w refrenie Woodowi towarzyszy żeńska wokaliza. Spokojnie zaczyna się też finałowy "Opus", jednak szybko nabiera dynamiki i doskonale podsumowuje całość. Tutaj najmocniej, obok otwieracza, słychać klezmerskie wpływy, ale też sporo rockowego czadu oraz dość złożonych partii instrumentalnych. Momentami przywodzi mi na myśl King Crimson z okresu "Red", choć to dość luźne skojarzenie.

Rok dopiero się zaczął, ale trudno będzie przebić ten album, przynajmniej w kategorii rocka. "For the First Time" nie jest może bardzo nowatorskim dziełem, jednak trudno byłoby mi wskazać faktycznie podobny zespół, czepiący inspiracje z tych samych źródeł. Jest tutaj prawdziwie młodzieńcza energia i całkiem odświeżające podejście do post-punku. Młodym instrumentalistom nie można odmówić umiejętności oraz zespołowego zgrania. Choć mam wrażenie, że nie do końca wykorzystano potencjał tak rozbudowanego składu - na pewno można było zrobić większy użytek z instrumentów klawiszowych. Jednak to dopiero pierwszy album pod szyldem Black Country, New Road i jak na tak wczesny etap kariery wypada niezwykle dojrzale. To rzadkość we współczesnym rocku. W przyszłości - mam nadzieję, że niedalekiej - zespół może osiągnąć jeszcze wyższy poziom. Potencjału nie brakuje. Ja już teraz jestem pod wielkim wrażeniem.

Ocena: 8/10

Zaktualizowano ocenę: 1.2022



Black Country, New Road - "For the First Time" (2021)

1. Instrumental; 2. Athens, France; 3. Science Fair; 4. Sunglasses; 5. Track X; 6. Opus

Skład: Isaac Wood - wokal i gitara; Luke Mark - gitara; Lewis Evans - saksofon; Georgia Ellery - skrzypce; May Kershaw - instr. klawiszowe; Tyler Hyde - gitara basowa; Charlie Wayne - perkusja
Producent: Andy Savours


Komentarze

  1. Popatrz. Jako osoba, która obserwowała zespół od jakoś roku z kolei... srogo się na albumie zawiodłem. W porównaniu do wersji koncertowych brzmi to jakoś tak bezpłciowo, jednak może się przekonam do tego. Myślę też, że Black Country New Road mają jednego poważnego konkurenta w kategorii rocka - zespół Squid też zapowiedział swój debiutancki album i przyznam, że niezwykle mi się podoba kierunek w którym zmierza tamten zespół - ich kompozycje robią się coraz bardziej rozbudowane i coraz ciekawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecasz którąś koncertówkę w szczególności?

      Usuń
    2. Trochę zmieniłem zdanie odkąd napisałem ten komentarz, ale z koncertówek polecam bootlega o nazwie Black Country, New Road. Mimo takiej sobie jakości dźwięku słychać, na co stać zespół i jest tam kilka niedostępnych na albumie kompozycji, na przykład świetne Basketball Shoes. Mam nadzieję, że część tego materiału trafi na drugi album, szkoda, żeby się zmarnowało.

      Usuń
    3. A co sprawiło, że jednak bardziej doceniłeś ten album?

      Usuń
    4. Posłuchałem go ze dwa razy jeszcze i trochę zweryfikowałem swoje oczekiwania. Nastawiałem się na muzykę o nieco innym charakterze, trochę bardziej hałaśliwą, tak mi się zdaje? Myślałem, że to wszystko będzie stylistycznie wchodziło w Science Fair czy singlową wersję Sunglasses, jednak po kilku przesłuchaniach więcej uświadomiłem sobie, że w sumie to co zaserwowali również mi się bardzo podoba i też podwyższyłem z tego powodu ocenę.

      Usuń
  2. Wczoraj przesłuchałem. Naprawdę dobra rzecz, czyli jednak rock nie umarł w 1975 roku;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwszym przesłuchaniu oceniłbym na 8/10. Niewątpliwie jest to bardzo ciekawe i dojrzałe granie - indierockowe gitary (zapewne straty lub jazzmastery), w połączeniu z nieco jazzującym saksofonem i galopującą perkusją tworzą interesujące połączenie, jednak do zachwytu czegoś mi brakuje. Czuję jeszcze niewykorzystany potencjał. Zobaczymy, co przyniesie drugi album. Całość mocno mi się kojarzy z Blackstar Bowiego, pewnie zespół dużo tego słuchał :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, początek "Opus" jak w "Lazarusie" ;)

      Usuń
  4. Wczoraj płyta puszczna w radiu Krak.leciał pierwszy utwór-ten z saksofonem ,to myślałem że to grupa Colloseum z pocz.lat 70.Dalej mi sie chciało słuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Saksofon jest w każdym utworze, A brzmienie albumu zbyt nowoczesne, by pomylić z Colosseum, ale jeśli takie skojarzenia się pojawiły, to chyba na korzyść BC,NR?

      Usuń
  5. Niedługo zostanie wydany debiut Squid. Ciekawe, który okaże się lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A za miesiąc będzie jeszcze premiera drugiego black midi, który - podobnie jak Squid - fantastycznie się zapowiada.

      Usuń
  6. Co sądzisz o dzisiejszym singlu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszę tam pewne echa sceny Canterbury, co zaliczam na plus, ale nie porwał mnie specjalnie ten kawałek. "Chaos Space Marine" byłby raczej najsłabszym punktem "For the First Time", gdyby tu trafił.

      Usuń
    2. Do mnie też ten kawałek nie przemówił. Mam nadzieję że reszta utworów na nadchodzącym albumie będzie lepsza.

      Usuń
    3. "Chaos Space Marine" przede wszystkim nawet nie pasowałoby na "For the First Time", więc dobrze, że tam nie trafiło :) Mi się bardzo podoba ten utwór, słyszę w nim echa twórczości Bowiego; bardzo teatralny i wzniosły.

      Usuń
    4. ""Chaos Space Marine" byłby raczej najsłabszym punktem "For the First Time", gdyby tu trafił." Jak to się ma do debiutu.

      Usuń
    5. Jezeli dobrze zrozumiałem pytanie (i o ile to w ogóle było pytanie, bo interpunkcja na to nie wzkazuje), to chociażby tak, że to wciąż ten sam zespół, z grubsza ta sama stylistyka, a jednak słabszy - moim zdaniem - poziom.

      Usuń
    6. Niby ten sam zespół i z grubsza ta sama stylistyka, ale mam wrażenie, że bardziej przystępne to jest i jednak czuć nieco inny vibe w tym. Wydaje mi się, że ten utwór by się gryzł z innymi, gdyby trafił na "For the First Time". To trochę tak, jakby umieścić "Enter Sandman" lub "Nothing Else Matters" na "Kill'em All" czy chociażby "...And Justice For All".

      Usuń
    7. Na debiucie jest przecież "Track X", który ma podobny, pastoralny nastrój i jest jeszcze bardziej przystępny.

      Usuń
    8. To są dwa zupełnie różne utwory, mają inny charakter. I nie zgodzę się z tym, że "Track X" jest bardziej przystępny. Ucho mi mówi, że w "Chaos Space Marine" jest znacznie więcej przebojowości - przecież ten refren niemalże radiowy jest.

      Usuń
    9. Ale jest tam też trochę bardziej zakręconego grania, momentami podchodzi to pod Canterbury, przez co trudno mi sobie wyobrazić ten kawałek w radiu, a "Track X" - nie trudno.

      Usuń
  7. Jest nowy singiel.

    https://www.youtube.com/watch?v=Hi8HjWTUqwI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Oby tylko ich następny album nie okazał się gorszy niż ich tegoroczny debiut.

      Usuń
    2. Ja jestem dobrej myśli. Wydaje mi się że wydadzą jeszcze dwa single. Wnioskuję tak z tej grafiki. https://cdn.shopify.com/s/files/1/0500/6216/4139/products/ZEN278BX_afbb8863-6ae7-45ab-a255-0433e697757d_2048x2048.png?v=1634046540
      Zapowiada się długi album. Na Apple Music jest napisane że będzie trwał 59 minut.

      Usuń
    3. Początkowo trudno było mi się przekonać do tego kawałka (na podstawie wersji koncertowych), jednak teraz uważam, że jest świetny. Z bootlegów wygląda na to, że to też najbardziej wyciszony kawałek albumu. Mam wysokie oczekiwania.

      Usuń
  8. Kolejny singiel

    https://youtu.be/0DPj33AIN7Y

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezbyt pasuje mi ten kierunek, który coraz bardziej sugerują single. Niby dobrze, że zespół się rozwija, ale jednak czadowe granie wychodzi mu lepiej od smęcenia.

      Usuń
  9. Ostatni singiel z nadchodzącego albumu: https://www.youtube.com/watch?v=hTVwQ1Gjqas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że szykuje się bardzo jednorodny album, pozbawiony tej energii i dzikości, i ciekawych inspiracji, tego wszystkiego, co najbardziej mnie zachwyciło na debiucie, a w zamian nie pojawiło się nic, co robiłoby na mnie choć w pewnym stopniu podobne wrażenie. No szkoda, miałem większe nadzieje w stosunku do tego zespołu, a wiele wskazuje na to, że może to dla mnie być największe muzyczne rozczarowanie roku.

      Usuń
    2. Ciekawe, jak bardzo różne mogą być opinie na ten temat. Dla mnie te single są fantastyczne. Zespół dojrzał, znalazł swój własny styl, wyciszył się jednocześnie zachowując dynamikę i emocjonalność wcześniejszych utworów. To już nie jest, jak sami siebie określili - "second-best Slint tribute act" tylko coś bardzo oryginalnego i równie interesującego jak pierwszy longplay.

      Usuń
    3. Zamienić "Slint" na "GY!BE" i dalej mogą się tak reklamować :). A bardziej serio, przesłuchałem wszystkie cztery kawałki razem i może jednak nie będzie tak źle.

      Usuń
  10. Ja też bardzo lubię te single, choć początkowo nie mogłem się przekonać do "Chaos Space Marine", ale to pewnie dlatego że przed jego odpaleniem odsłuchałem "For the first time" i spodziewałem się że to będzie to samo. Z niecierpliwością czekam na nadchodzący album. Najbardziej jestem ciekaw studyjnej wersji "Basketball Shoes", które ma zamykać album. Widzę że zmieniłeś ocenę debiutu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to w związku z podsumowaniem roku, które powstaje, ale już od dłuższego czasu się do tego zbierałem.

      Usuń
  11. Złe wieści z obozu Black Country, New Road

    “Also, we’re really, really deep in debt with, like, the wrong people,” Wayne says smiling. I start to laugh, until he tells me he’s not joking. “So we need to stick out some hits, otherwise this is the last time you’re ever going to see this from us. I can’t say more for legal reasons.”

    https://inews.co.uk/culture/music/black-country-new-road-ants-from-up-there-interview-new-album-1412967

    OdpowiedzUsuń
  12. Wokalista Isaac Wood odszedł z zespołu. Grupa będzie kontynuować działalność pod tą samą nazwą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez najbardziej charakterystycznego muzyka przyszłość zespołu nie wygląda najlepiej.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że się jakoś pozbierają. Zastanawiam się jak teraz będą wyglądać ich koncerty. Nie wyobrażam sobie żeby ktoś inny niż Isaac mógł śpiewać utwory z debiutu i nadchodzącej płyty. W oświadczeniu napisali, że już zaczęli tworzyć nowy materiał więc pewnie nie będą grać starych kawałków. Ciekawe jest to, że to druga sytuacja dla tych muzyków gdy tracą lidera. Wokalista poprzedniego zespołu, w którym grali "Nervous Conditions" został oskarżony o napaść na tle seksualnym.

      https://thequietus.com/articles/23950-nervous-conditions-sexual-assault-allegations-statement

      Usuń
    3. Jestem po pierwszym odsłuchu. Bardzo dobry album.

      Usuń
    4. Ja też już słyszałem, nawet wielokrotnie, ale z wrażeniami podzielę się dopiero w recenzji. Jest już gotowa i zaplanowana na jutro o 14:00.

      Usuń
    5. Ja już mam za sobą 5 odsłuchów. Jestem bardzo ciekaw Twojej opinii, bo do singli podchodziłeś bardzo powściągliwie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)