[Recenzja] Slowdive - "Slowdive" (2017)

Slowdive - Slowdive


Zdarzają się powroty udane i, zdecydowanie częściej, zupełnie niepotrzebne. W przypadku Slowdive skłaniałbym się raczej ku tej drugiej opcji. Eponimiczny album - wydany dwadzieścia dwa lata po zawieszeniu działalności, na fali zainteresowania, jakim zaczęła cieszyć się odkryta przez internautów muzyka zespołu - nie jest wcale złą płytą. Jest tu wszystko to, co najbardziej urzeka większość miłośników tej kapeli: ładne melodie, charakterystycznie rozmyte brzmienie gitar oraz z trudem wydobywające się spod nich wokale Neila Halsteada i Rachel Goswell. Takie kawałki, jak "Star Roving", "Everything Knows" czy bardziej klimatyczny "Go Get It", byłyby mocnymi punktami nawet na tym kultowym "Souvlaki".


Można jednak pokusić się o stwierdzenie, że to wykalkulowany powrót. Jest tu wszystko, czego zapewne oczekiwali miłośnicy płyty z 1993 roku oraz wcześniejszych nagrań. I w zasadzie nic ponadto. Album o tytule tożsamym z nazwą zespołu ignoruje wszystko, co w muzyce wydarzyło się później. Włącznie z późniejszymi wydawnictwami Slowdive, "5 EP" i "Pygmalion", które ciekawie i dalece rozwinęły styl grupy. Mógłby to być ciekawszy album, gdyby nawiązano tu też do tamtego bardziej eksperymentalnego okresu. Jakieś echa ostatniej płyty sprzed rozpadu słychać w finałowym "Falling Ashes", ze wzgledu na jego subtelny charakter i quasi-ambientowe fragmenty instrumentalne. A zapewne byłoby jeszcze ciekawiej, gdyby brytyjski kwintet znów spróbował czegoś nowego, zamiast ku uciesze osób, które dopiero co odkryły "Souvlaki", udawać, że wciąż jest połowa lat 90. To zresztą ciekawy przykład, jak popularność tłamsi kreatywność. Kiedy muzycy byli świadomi niechęci krytyków oraz małego zainteresowania publiczności, nagrali odważny "Pygmalion". Gdy jednak zyskali status kultowej kapeli, powrócili z bardzo bezpiecznym "Slowdive".


Jak wspomniałem, nie jest to zła płyta. Wręcz przeciwnie: całkiem przyjemne granie, które z pewnością nie rozmija się z gustem miłośników twórczości Slowdive, szczególnie tych preferującymch wydawnictwa do drugiego albumu włącznie. Jednak z czysto muzycznego czy artystycznego punktu widzenia takie powroty - opierajace się wyłącznie na sentymencie i/lub wyrachowanej próbie zarobienia na tym samym, co już przyniosło sukces - kompletnie nic nie wnoszą. Album "Slowdive" to tylko powtórka z czegoś, co już bylo ćwierć wieku wcześniej i to - przynajmniej moim zdaniem - wówczas zrobionego lepiej. Niedługo, 1 września, ma ukazać się następca tej płyty. Single nie zapowiadają rewolucji, ale na ich podstawie można się spodziewać co najmniej kolejnego przyjemnego średniaka, o ile reszta utworów niczym nie zaskoczy.

Ocena: 6/10



Slowdive - "Slowdive" (2017)

1. Slomo; 2. Star Roving; 3. Don't Know Why; 4. Sugar for the Pill; 5. Everyone Knows; 6. No Longer Making Time; 7. Go Get It; 8. Falling Ashes

Skład: Neil Halstead - wokal, gitara, instr. klawiszowe; Rachel Goswell - wokal; Christian Savill - gitara; Nick Chaplin - gitara basowa; Simon Scott - perkusja, gitara, elektronika
Producent: Neil Halstead


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Polish Jazz Quartet - "Polish Jazz Quartet" (1965)

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Light Coorporation - "Rare Dialect" (2011)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Soft Machine - "Fifth" (1972)