[Recenzja] Chick Corea - "Return to Forever" (1972)



Rok 1972 przyniósł istotne zmiany w karierze i życiu Chicka Corei. Muzyk postanowił skierować swoją twórczość w zupełnie innym kierunku. Powodów podjęcia takiej decyzji było kilka. Na pewno było wśród nich zniechęcenie graniem trudniejszej muzyki, którą nie były zainteresowane wytwórnie fonograficzne, a tym samym nie dawało to żadnych finansowych perspektyw. W tym samym okresie Chick zainteresował się scjentologią, zmieniając swoją życiową filozofię, co z pewnością przełożyło się na charakter granej przez niego muzyki. Porzucił free jazz na rzecz klimatycznego grania wpisującego się w modną wówczas stylistykę fusion, łącząc jazz z elektrycznym brzmieniem i wpływami latynoskimi.

Ponieważ jego dotychczasowi współpracownicy - Anthony Braxton, Dave Holland i Barry Altschul - nie byli zainteresowani graniem takiej muzyki, pianista zebrał zupełnie nowy skład. Znaleźli się w nim: saksofonista / flecista Joe Farrell, basista Stanley Clarke, perkusista Airto Moreira oraz wokalistka Flora Purim (prywatnie żona Moreiry). W dniach 2-3 lutego 1972 roku kwintet zarejestrował materiał na album zatytułowany "Return to Forever", wydany we wrześniu nakładem ECM. Choć longplay ukazał się pod nazwiskiem Corei, jego tytuł szybko zaczął funkcjonować jako nazwa grającego na nim zespołu (i jego późniejszych, znacznie odmiennych wcieleń).

Na album złożyły się cztery utwory - wszystkie skomponowane przez Coreę, ostatni wspólnie z Farellem i Clarkiem; za teksty "What Game Shall We Play Today" i "Sometime Ago" odpowiada natomiast Neville Potter. W klimat całości doskonale wprowadza tytułowy "Return to Forever" - dwunastominutowy utwór, oparty na subtelnym, wręcz eterycznym brzmieniu elektrycznego pianina, któremu towarzyszą partie fletu, wokaliza Purim i energetyczna gra sesji rytmicznej. Piękny utwór, zachwycający swoim połączeniem lekkości i dynamiki, a także perfekcyjnym wykonaniem. Osobiście wolałbym jednak wersję instrumentalną, nic nie ujmując wokalnym umiejętnościom Purim. Jedynym utworem na pierwszej stronie winylowego wydania bez jej wokalnego udziału jest kolejny na trackliście "Crystal Silence" - bardzo nastrojowy, z bardzo ładnymi partiami saksofonu sopranowego i elektrycznego pianina, z niewielkim dodatkiem perkusjonalii. Zupełnie odmienny charakter ma "What Game Shall We Play Today" - to już nie eteryczny jazz z lekkimi wpływami latynoskimi, a latynoska piosenka, w której jedynie partie Corei i Farella momentami dodają odrobinę jazzowego charakteru. Utwór nie jest zły, podoba mi się partia gitary basowej, ale niezbyt pasuje do całości.

Drugą stronę winylowego wydania wypełnia dwudziestotrzyminutowy "Sometime Ago / La Fiesta". To tak naprawdę trzy różne utwory, które tworzą jedną ścieżkę prawdopodobnie dlatego, że były w ten sposób grane w studiu. Pierwsza część to dość luźna improwizacja Corei, Clarke'a i Farella. Ten fragment najbardziej zbliża się do wcześniejszej twórczości pianisty - partia kontrabasu ma bardzo freejazzowy charakter, jednak łagodne brzmienie elektrycznego pianina i melodyjna partia fletu czynią całość znacznie bardziej przystępną. Druga część, "Sometime Ago", to kolejna latynoska piosenka, tym razem jednak ze znacznie większą rolą elementów jazzowych, zwłaszcza w bardzo udanych, przyciągających uwagę fragmentach instrumentalnych. W całości instrumentalna "La Fiesta", inspirowana muzyką flamenco, to jeden z najbardziej żywiołowych fragmentów longplaya, ze świetnymi popisami instrumentalistów. I prawdopodobnie najsłynniejszy temat w solowym dorobku Corei.

"Return to Forever" okazał się albumem na tyle przystępnym i chwytliwym, że zachwycił zarówno muzyczną krytykę, jak i słuchaczy, zapewniając Chickowi długo wyczekiwany sukces. Choć longplay ma swoje mankamenty - czasem za bardzo oddala się od jazzu w stronę latynoskich piosenek - to jednak w większości wypełnia go naprawdę piękne, klimatyczne granie. W dodatku brzmienie bardzo dobrze zniosło próbę czasu, czego nie można powiedzieć o wielu późniejszych dokonaniach Corei i Return to Forever. 

Ocena: 8/10



Chick Corea - "Return to Forever" (1972)

1. Return to Forever; 2. Crystal Silence; 3. What Game Shall We Play Today; 4. Sometime Ago / La Fiesta

Skład: Chick Corea - elektryczne pianino; Joe Farrell - saksofon sopranowy, flet; Stanley Clarke - gitara basowa (1,3), kontrabas (4); Airto Moreira - perkusja i instr. perkusyjne; Flora Purim - wokal, instr. perkusyjne
Producent: Manfred Eicher


Komentarze

  1. Z oceną sie zgadzam,muzyka jazz-fusion nie musi byc cięzka i trudna jak Manavishu orchestra,może być lekka i przyjemna jak np.ten album i pierwsza płyta Mhwandishi.
    Ps.płyta nagrana dla wytwórni ECM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mwandishi" to jednak trudniejsza muzyka, nie tylko od Return to Forever, ale i od Mahavishnu Orchestra.

      Usuń
    2. Głowny temat z pierwszej płyty "Mwandishi" słyszałem kiedyś w pewnym radiu ,tylko że w nocy.

      Usuń
    3. Ale co to jest "główny temat albumu"? Są na nim trzy utwory i każdy z nich ma swój własny przewodni temat.

      Zespół Mwandishi musiał zakończyć działalność, bo grał zupełnie niedochodową muzykę. Natomiast Mahavishnu Orchestra był ogromnie popularny - album "Birds of Fire" trafił do pierwszych dwudziestek notowań w Stanach i Wielkiej Brytanii.

      Usuń
  2. Wreszcie przyszedł czas na Return to Forever. Czekam w takim razie na Hymn of the Seventh Galaxy bo to ta sama półka co Mahavishu Orchestra no i potem na Weather Report.

    OdpowiedzUsuń
  3. Płyta byłaby zdecydowanie lepsza bez wokalu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024