Posty

[Recenzja] The Canyon Observer - "Figura" (2023)

Obraz
Im bardziej ekstremalny metal, tym większa szansa na znalezienie płyt wykraczających poza gatunkowe schematy i ramy. Nie brakuje twórców, którzy po pewnym czasie całkowicie odchodzili od swoich korzeni, ale zdarzają się też tacy, którzy decydują się poszerzyć stylistykę o nowe wpływy. Właśnie do tej drugiej grupy należy słoweński The Canyon Observer. Jeszcze do niedawna był to kwintet złożony z wokalisty, dwóch gitarzystów, basisty i perkusisty, który w poprzedniej dekadzie wydał dwa albumy w konwencji tzw. atmosferycznego sludge metalu. Na najnowszym w dyskografii "Figura" skład liczy już dziesięciu muzyków - doszedł drugi bębniarz, dwóch saksofonistów oraz dwoje wiolonczelistów - a prezentowana tu muzyka jest mieszanką ekstremalnego metalu z free jazzem. Skojarzenia z Johnem Zornem i Naked City nasuwają się same, choć efekt jest zupełnie inny. Przede wszystkim dominują tu mocno rozbudowane nagrania, zamiast ledwie zalążków kompozycji. I jak przystało na zespół z metalowego

[Recenzja] Spektral Quartet, Julia Holter & Alex Temple - "Behind the Wallpaper" (2023)

Obraz
Album "Behind the Wallpaper" przyciąga nazwiskiem Julii Holter, jednej z głównych przedstawicielek współczesnego ambitnego popu. Nie ona jest jednak inicjatorką całego przedsięwzięcia. To dzieło przede wszystkim Alex Temple, formalnie wykształconej kompozytorki. Muzyka i tekst, oparty na własnych doświadczeniach autorki, w tym jej tranzycji płciowej, powstały już blisko dekadę temu, jednak dopiero teraz doszło do nagrania oraz wydania na płycie i w formie cyfrowej. Jedenaście ścieżek składa się w trzydziestopięciominutowy utwór na głos oraz kwartet smyczkowy. Za partie instrumentalne odpowiada Spektral Quartet, który wprawdzie niedawno zadecydował o zakończeniu działalności, jednak z zamiarem nagrania jeszcze trzech płyt - ta jest z nich pierwsza i sami muzycy postrzegają ją jako bardzo istotną dla swojego dziedzictwa. Stylistycznie "Behind the Wallpaper" mieści się gdzieś w połowie drogi między art popem a współczesną muzyką kameralną, po drodze zahaczając - co pod

[Recenzja] Model/Actriz - "Dogsbody" (2023)

Obraz
Nie zanosi się na to, by w najbliższym czasie Sztuczna Inteligencja mogła zastąpić żywych recenzentów. Pomijam już styl tworzonych przez nią tekstów, bliższy raczej poziomu pracy domowej z późnej podstawówki. Dopóki SI nie nauczy się co najmniej weryfikowania prawdziwości dostępnych informacji oraz interpretowania faktów i umieszczania ich we właściwym kontekście, nie muszę obawiać się masowego wzrostu konkurencyjnych stron. Z ciekawości poprosiłem popularny ostatnio czat o napisanie recenzji debiutanckiego albumu Model/Actriz, czyli wydanego pod koniec lutego "Dogsbody". Trochę perfidny wybór, bo narzędzie nie ma dostępu do wiedzy po 2020 roku. Mimo tego otrzymałem zadziwiająco pewny siebie tekst, pełen konfabulacji, błędów merytorycznych i nieścisłości. Dowiedziałem się z niego choćby tego, że Model/Actriz to brytyjsko-australijski duet , który wprowadza nowe, świeże brzmienia na polską scenę muzyczną . Nie było nawet blisko. Grupę tworzy czwórka młodych muzyków z Brooklynu

[Recenzja] Aksak Maboul - "Une aventure de VV (Songspiel)" (2023)

Obraz
Aksak Maboul pozostaje chyba jedynym wciąż aktywnym przedstawicielem ruchu Rock in Opposition. Jednocześnie ma jedną ze skromniejszych dyskografii w tym nurcie. Grupa powstała pod koniec lat 70. z inicjatywy Marca Hollandera, wówczas saksofonisty i klawiszowca belgijskiej grupy Cos, łączącej wpływy sceny Canterbury i zeuhlu. Aksak Maboul w pierwszym okresie działalności wydał tylko dwie płyty: "Onze Danses Pour Combattre la Migraine" oraz "Un Peu de l'Âme des Bandits", opublikowane odpowiednio w latach 1977 i 1980. Pierwsza z nich to eksperymentalny kolaż, sięgający po inspiracje do współczesnej muzyki klasycznej, muzyki etnicznej, elektroniki, jazzu czy rocka z okolic Franka Zappy, charakteryzujący się wręcz chałupniczą jakością nagrania. Drugi album, nagrany m.in. z pomocą muzyków Henry Cow i Univers Zero, przynosi materiał równie eklektyczny, ale nieco lepiej wyprodukowany. Wkrótce po jego wydaniu Hollander zawiesił działalność Aksak Maboul, a sam dołączył do

[Recenzja] Wayne Shorter - "Moto Grosso Feio" (1974)

Obraz
Zmarł wczoraj Wayne Shorter, jeden z najwybitniejszych saksofonistów i kompozytorów jazzowych. Rozpoznawalność zyskał w The Jazz Messengers Arta Blakeya, ale prawdziwą sławę przyniosło mu dołączenie do zespołu Milesa Davisa, który szybko okrzyknięto Drugim Wielkim Kwintetem. Shorter znalazł się w tym składzie jako ostatni, ale za to najdłużej pozostał u boku trębacza, biorąc jeszcze udział w nagraniu tak istotnych dla nurtu fusion albumów, jak "In a Silent Way", "Bitches Brew" i "A Tribute to Jack Johnson". Jeszcze w czasach Drugiego Wielkiego Kwintetu zacząl nagrywać autorskie płyty, początkowo zdradzające silny wpływ jego mentora - Johna Coltrane'a, z czasem zmierzając w bardziej awangardowe rejony, by na albumie "Super Nova" rozwijać elektryczne koncepcje Davisa. W tym też kierunku poszedł zespół Weather Report, założony przez saksofonistę wspólnie z Josephem Zawinulem. Pierwsze dzieła tego składu to przykład bardzo ambitnego fusion, jedna

[Recenzja] Dry Cleaning - "Swampy" (2023)

Obraz
Najnowsze wydawnictwo Dry Cleaning to jedynie pięcioutworowa EPka. Składają się na nią dwa premierowe utwory, wydane już wcześniej na singlu, a także remiksy dwóch kawałków z zeszłorocznego "Stumpwork" oraz jedno nagranie demo. Najmocniejszym punktem całości jest tytułowy "Swampy", w warstwie wokalnej przynoszący typową dla Florence Shaw melodeklamację, jednocześnie wzbogacając warstwę instrumentalną o klimat amerykańskiego południa. Efekt jest naprawdę fajny i mogę śmiało zaliczyć ten kawałek do moich ulubionych w dorobku zespołu. "Sombre Two" to już tylko instrumentalna, nastrojowa miniaturka, za to pokazująca muzyków od bardziej subtelnej, nawet trochę jazzującej strony. Lepiej byłoby jednak rozwinąć ten pomysł w pełnoprawny utwór. Całkiem ciekawie wypada też remiks "Hot Penny Day", gdzie bez zmian pozostała warstwa wokalna, natomiast instrumentalnie nabrał bardziej elektronicznego charakteru. Całkiem odwrotnie postąpiono w przypadku "Gar

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2023

Obraz
Sporo potencjalnie ciekawych płyt zapowiedziano na marzec. Ukaże się trochę rzeczy z Windmill Scene (deathcrash, EPka Dry Cleaning i koncertówka Black Country, New Road), nowe albumy wydadzą też Aksak Maboul, Depeche Mode, Julia Holter, Lana Del Rey,  Mats Gustafsson, Peter  Brötzmann   czy Yves Tumor, a do tego sporo archiwaliów, m.in. Zappa, Pink Floyd i Van der Graaf Generator. Szczegółowa lista poniżej. Nie jest to, oczywiście, pełny spis marcowych premier, a dokonany przeze mnie wybór. W kolejnych miesiącach też nie powinno być nudy. Nowe płyty zapowiedzieli m.in. Metallica i Peter Gabriel, co do których nie mam wielkich nadziei, za to niecierpliwie czekam na czerwcową premierę drugiego albumu Squid. Natomiast jeszcze w marcu powinien pojawić się nowy numer magazynu "Lizard" z moim przeglądem twórczości King Gizzard and the Lizard Wizard. Na ten rok zespół jeszcze nie zapowiedział oficjalnie żadnej płyty z premierowym materiałem - co w kontekście pięciu zeszłorocznych je

[Recenzja] Shame - "Food for Worms" (2023)

Obraz
Jedną rzeczy, które najbardziej imponują mi w scenie Windmill jest to, że jej poszczególni przedstawiciele  nie chcą stać w miejscu, a zamiast tego rozwijają się wraz z kolejnymi płytami. Dotąd największej ewolucji dokonały grupy black midi i Black Country, New Road na swoich drugich albumach. Niedługo przekonamy się, czy podobną niespodziankę szykuje Squid - na czerwiec zaplanowane jest jego drugie pełnowymiarowe wydawnictwo "O Monolith", a znakomity singiel "Swing" pokazuje pewien rozwój zespołu. Tymczasem trzeci album wydała grupa Shame i chociaż "Food for Worms" w żadnym wypadku nie przynosi jakiś bardzo drastycznych zmian, to ciekawie rozszerza stylistykę znaną z wydanego dwa lata temu "Drunk Tank Pink". Najbardziej zauważalne zmiany, jakie zaszły w muzyce Shame, to większa wyrazistość melodyczna, bogatsze aranżacje oraz więcej subtelności, przy jednoczesnym zachowaniu młodzieńczej energii. W rozwoju zespołu pewien udział mógł mieć Mark Elli

[Recenzja] The Necks - "Travel" (2023)

Obraz
Na The Necks (niemal) zawsze można liczyć. Od końca lat 80., z godną podziwu regularnością, australijskie trio wydaje kolejne płyty. I chociaż po blisko dwudziestu albumach - "Travel" jest osiemnastym w studyjnej dyskografii - doskonale wiadomo, czego się spodziewać, bo zespół do najbardziej eklektycznych z pewnością nie należy, to jednak ciągle udaje się utrzymać wysoki poziom muzyczny. I tym razem zaskoczeń nie ma wielu, choć jest ich więcej niż się spodziewałem. "Travel" to cztery utwory trwające po około dwadzieścia minut każdy - wcale nie tak długo, jak na ten zespół - sprowadzające się w zasadzie do samej sekcji rytmicznej, nierzadko grającej w dodatku w bardzo minimalistyczny, repetycyjny sposób. A jednak tyle wystarcza, by stworzyć intrygujący, wciągający słuchacza klimat, często ocierający się o uduchowione rejony spiritual jazzu. Podobnie jak na znakomitym "Three" sprzed trzech lat, w pierwszym utworze muzycy nie bawią się w żadne wstępy i stopni

[Recenzja] Otay:onii - "夢之駭客 Dream Hacker" (2023)

Obraz
Dokładnie w drugą rocznicę wydania znakomitego "冥冥 (Míng Míng)", na przekór zaleceniom globalnego przemysłu muzycznego, by nową muzykę publikować w piątki, chińska artystka Otay:onii zaprezentowała swój kolejny, ogółem już trzeci album. I można się zdziwić, jak bardzo  "夢之駭客 Dream Hacker" jest inny od swojego poprzednika. Jakby mniej tutaj tej intrygującej mieszanki eksperymentalnej, post-industrialnej elektroniki , neoklasycznego klimatu Dead Can Dance oraz nawiązań do tradycyjnej muzyki chińskiej,  spod czego wydobywał się  śpiew w stylu młodej Björk, a zamiast tego więcej  materiału kierującego się w bardziej komunikatywne rejony. Taki zwrot zapowiadały już zresztą przedpremierowe single. "Overlap" to subtelna piosenka z niższym niż dotąd śpiewem artystki - już tak bardzo niekojarzącym się z Björk - oraz nastrojowym akompaniamentem elektroniki, choć w warstwie instrumentalnej pojawia się też trochę dziwnych, nowoczesnych brzmień. "W.C." zaczyn