Posty

Wyświetlam posty z etykietą tangerine dream

[Recenzja] Tangerine Dream - "Thief" (1981)

Obraz
W trakcie swojej długoletniej kariery muzycy Tangerine Dream wielokrotnie otrzymywali propozycje stworzenia ścieżek dźwiękowych do obrazów filmowych. Jednym z ciekawszych soundtracków zespołu jest "Thief", czyli muzyka do filmu "Złodziej" Michaela Manna. Jest to pierwsze dzieło, w którym objawił się charakterystyczny styl późniejszego reżysera "Czerwonego smoka" (tego z 1986 roku), "Gorączki" (nie tylko moim zdaniem najlepszego filmu sensacyjnego, jaki kiedykolwiek nakręcono), "Informatora" czy "Zakładnika". Album ze ścieżką dźwiękową ukazał się w dwóch wariantach. Tzw. "wersja A", przeznaczona na rynek amerykański, zawiera siedem utworów Tangerine Dream, a także nagranie "Confrontation", które zostało skomponowane i wykonane przez Craiga Safana, ponieważ zespół był już na trasie, gdy okazało się, że Mann potrzebuje jeszcze utworu do finałowej sceny. Ogólnoświatowa "wersja B" zamiast niego za

[Recenzja] Tangerine Dream - "Force Majeure" (1979)

Obraz
#zostańwdomu i słuchaj dobrej muzyki Tangerine Dream zakończyli lata 70. jednym ze swoich najlepszych albumów. To, co nie do końca wyszło na poprzednim w dyskografii "Cyclone", świetnie sprawdziło się na "Force Majeure". Edgar Froese i Christopher Franke - ponownie wsparci przez perkusistę Klausa Krügera, ale już bez udziału multiinstrumentalisty i wokalisty Steve'a Jolliffe'a - kontynuują tutaj swoje wcześniejsze poszukiwania. W wielkim skrócie polegały one na połączeniu elektronicznego stylu zespołu, znanego z albumów "Phaedra" i "Rubycon", z elementami klasycznego rocka progresywnego, zaczerpniętymi przede wszystkim z ówczesnej twórczości Pink Floyd. W praktyce oznaczało to zwiększenie roli tradycyjnych instrumentów i mocniejsze zarysowanie linii melodycznych. Takie podejście już wcześniej doskonale sprawdziło się na "Stratosfear". Nieco już gorzej na wspomnianym "Cyclone", na którym zespół chyba jednak troc

[Recenzja] Tangerine Dream - "Cyclone" (1978)

Obraz
Peter Baumann definitywnie opuścił Tangerine Dream w 1977 roku. Stało się to wkrótce po zakończeniu amerykańskiej trasy i zmiksowaniu zarejestrowanej w jej trakcie koncertówki "Encore". Edgar Froese wykorzystał chwilową przerwę w działalności zespołu na nagranie swojego czwartego albumu solowego, "Ages". Podczas sesji, trwającej od sierpnia do listopada, wsparł go jedynie perkusista Klaus Krüger. Sprawdził się na tyle dobrze, że został przyjęty do Tangerine Dream. Miejsce Baumanna zajął natomiast brytyjski multiinstrumentalista Steve Jolliffe, który przewinął się już przez skład niemieckiej grupy niedługo po jej powstaniu. Wkrótce jednak wrócił do swojej ojczyzny, gdzie na krótko zasilił skład bluesrockowego Steamhammer (wziął udział w nagraniu albumu "Mk II"), a następnie zajął się tworzeniem muzyki stockowej. Ponowne zaproszenie do Tangerine Dream, mającego już wówczas ugruntowaną pozycję, było dla niego szansą, by zyskać szersza popularność. Nies

[Recenzja] Tangerine Dream - "Stratosfear" (1976)

Obraz
W 1976 roku dobra passa Tangerine Dream wciąż trwała. Trio dostało pierwszą propozycję stworzenia muzyki do filmu. Obrazem tym był "Sorcerer" (w Polsce znany jako "Cena strachu") w reżyserii Williama Friedkina, amerykański remake francuskiego filmu "Le salaire de la peur" Henriego-Georges'a Clouzota z 1953 roku. Tym razem zespół postanowił pracować w Berlinie. Nagranie ścieżki dźwiękowej rozpoczęło się w maju i trwało aż do października. Trwało to tak długo zarówno z powodu licznych problemów technicznych, jak i niespodziewanego konfliktu wewnątrz zespołu. Peter Baumann był coraz bardziej zawiedziony swoją drugoplanową rolą w zespole, co zaczęło prowadzić do coraz częstszych sprzeczek. W lipcu muzyk rozpoczął pracę nad solowym albumem ("Romance 76"). Ale już w sierpniu ponownie dołączył do Edgara Froese'a i Chrisa Franke'a. Trio zrobiło sobie jednak przerwę od przygotowywania ścieżki dźwiękowej i zarejestrowało materiał na kolejn

[Recenzja] Tangerine Dream - "Ricochet" (1975)

Obraz
Wykorzystując wielkie zainteresowanie, jakim Tangerine Dream cieszył się dzięki longplayom "Phaedra" i "Rubycon", postanowiono wydać pierwszy w historii zespołu album koncertowy.  I tak w grudniu 1975 roku do sklepów trafił "Ricochet". Muzycy nie poszli jednak na łatwiznę i nie wydali zwykłej rejestracji jednego występu lub kompilacji nagrań z kilku koncertów. Zamiast tego, wybrano najciekawsze improwizacje z kilku występów (odbywających się w dniach 14-23 września 1975 roku we francuskim Bordeaux i 23 października w Londynie), dodając odrobinę muzyki ze studia (wstęp "Ricochet (Part Two)"), a następnie wszystko zmiksowano, tworząc dwa około dwudziestominutowe utwory, będące de facto zupełnie premierowym materiałem. Stylistycznie jest to wciąż progresywna elektronika, oparta na transowych liniach basu z sekwencera. Jednak w porównaniu z materiałem zawartym na "Phaedrze" i "Rubyconie", "Ricochet" przynosi muzykę

[Recenzja] Tangerine Dream - "Rubycon" (1975)

Obraz
W styczniu 1975 roku Edgar Froese, Peter Baumann i Christopher Franke powrócili do studia The Manor, by nagrać następcę przełomowej - zarówno pod względem stylistycznym, jak i komercyjnym - "Phaedry". W nagraniach ponownie wykorzystane na szeroką skalę zostały syntezatory i sekwencery, ale nie zapomniano o bardziej tradycyjnych instrumentach, jak pianina akustyczne i elektryczne, organy, melotron, gitara czy gong (część z nich została jednak specjalnie spreparowana). Pojawiają się też chóry. Początkowo w sesji miał wziąć udział prawdziwy chór, jednak okazało się to zbyt problematyczne z przyczyn organizacyjnych i technicznych. Ostatecznie muzycy sami nagrali te partie, a następnie odpowiednio przetworzyli je za pomocą syntezatorów, aby osiągnąć pożądany efekt. "Rubycon", jak zatytułowano album, składa się tylko z dwóch utworów, trwających po siedemnaście minut z sekundami. Choć zatytułowano je odpowiednio "Rubycon (Part One)" i "Rubycon (Part T

[Recenzja] Tangerine Dream - "Phaedra" (1974)

Obraz
Zainteresowanie zespołem po wydaniu "Atem" doprowadziło do podpisania przez niego kontraktu z brytyjską wytwórnią Virgin. Jej przedstawiciele namówili muzyków, aby swój kolejny album - zatytułowany później "Phaedra" - zarejestrowali w Wielkiej Brytanii. W listopadzie 1973 roku Edgar Froese, Christopher Franke i Peter Baumann rozpoczęli sesję nagraniową w studiu The Manor, znajdującym się w malowniczej angielskiej wsi Shipton-on-Cherwell. Nagrania trwały około sześciu tygodni, pomimo licznych problemów technicznych. Zespół eksperymentował z nowymi dla siebie urządzeniami, jak syntezator Mooga czy sekwencery. Na albumie znalazły się cztery nagrania. Niemal 18-minutowy utwór tytułowy, samodzielnie wypełniający stronę A winylowego wydania, powstał nieco przypadkiem. Zespół eksperymentował z syntezatorami, nie mając pojęcia, że nagrywanie jest włączone. Zapis na taśmie okazał się jednak na tyle interesujący, że postanowiono wykorzystać go jako podstawę utworu, do

[Recenzja] Tangerine Dream - "Atem" (1973)

Obraz
W początkowym okresie działalności Tangerine Dream, styl grupy nieustannie się rozwijał, dosłownie z albumu na album. Nie inaczej jest w przypadku "Atem" - czwartej pozycji w dyskografii niemieckiego zespołu, a zarazem drugiej nagranej przez najsłynniejszy skład. Tym razem Edgar Froese, Christopher Franke i Peter Baumann nie skorzystali z pomocy dodatkowych muzyków, jak miało to miejsce na wydanym w poprzednim roku "Zeit". Sesja nagraniowa odbyła się na przełomie grudnia 1972 i stycznia 1973 roku, w studiu Dietera Dierksa. Longplay ukazał się w marcu, tradycyjnie - choć po raz ostatni - nakładem wytwórni Ohr. Na niezbyt urodziwej okładce widać czteroletniego syna Edgara Froese'a, Jerome'a - późniejszego członka Tangerine Dream. Zespół kontynuuje na "Atem" swoje elektroniczne eksperymenty. Tym razem przybierają one jednak inny kształt, niż na wspomnianym "Zeit". Zamiast bardzo długich utworów, w których pozornie niewiele się dzieje,

[Recenzja] Tangerine Dream - "Zeit" (1972)

Obraz
Trzeci album Tangerine Dream to zarazem debiut najsłynniejszego składu zespołu. Do Edgara Froese'a i Christophera Franke'a dołączył kolejny muzyk grający na instrumentach klawiszowych - Peter Baumann. Właśnie to trio odpowiada za wszystkie najważniejsze albumy grupy. "Zeit" to potężne otwarcie tego etapu - w wersji winylowej materiał zajmuje aż dwie płyty, a składają się na nie cztery około dwudziestominutowe nagrania. Pod względem stylistycznym album stanowi logiczną kontynuację zwrotu słyszalnego na "Alpha Centauri". Zespół całkowicie odszedł tu od swoich krautrockowych korzeni i grania inspirowanych awangardą jamów. Zamiast tego proponuje dronowe, ambientowe pejzaże w niemal przesadnie wolnym tempie. Wciąż co prawda utrzymane w kosmicznym klimacie, jednak tym razem znacznie mroczniejszym. Uwagę zwraca niemal całkowite odejście od tradycyjnych instrumentów na rzecz syntezatorów i innych generatorów dźwięków. Wyjątek stanowi rozpoczynający całość &q

[Recenzja] Tangerine Dream - "Alpha Centauri" (1971)

Obraz
Drugi album Tangerine Dream przynosi pewne istotne zmiany. Nie mogło być inaczej, skoro znacząco zmienił się skład. Po odejściu Klause'a Schulze'a (do Ash Ra Tempel) i Conrada Schnitzlera (do Kluster), Edgar Froese nawiązał współpracę z klawiszowcem Steve'em Schroyderem i byłym perkusistą Agitation Free, Christopherem Franke'em. Ten ostatni zagrzał miejsce w zespole na dłużej i znacząco przyczynił się do stylistycznego zwrotu w kierunku muzyki elektronicznej. Już na "Alpha Centauri" można usłyszeć jego grę na analogowym syntezatorze VCS3, choć brzmienie albumu wciąż zdominowane jest przez tradycyjne instrumenty, jak organy, flet, pianino, gitara czy cytra. Zmiany w muzyce zespołu są jednak wyraźnie słyszalne. Zamiast improwizowanych jamów, muzycy kreują kosmiczne pejzaże dźwiękowe. Na album składają się tylko trzy utwory, podpisane przez Froese'a. Zaledwie czterominutowy otwieracz "Sunrise in the Third System" (zainspirowany kompozycją &q

[Recenzja] Tangerine Dream - "Electronic Meditation" (1970)

Obraz
Tangerine Dream to jeden z najpopularniejszych zespołów wywodzących się ze sceny krautrockowej i jeden z najważniejszych twórców muzyki elektronicznej. Przez wiele dekad siłą napędową i jedynym stałym członkiem grupy był klawiszowiec i gitarzysta Edgar Froese (zmarły w 2015 roku). Na początku działalności towarzyszyli mu grający na instrumentach smyczkowych Conrad Schnitzler i perkusista Klaus Schulze. Właśnie to trio - wsparte przez Jimmy'ego Jacksona (elektryczne organy) i Thomasa Keyserlinga (flet) - w październiku 1969 roku zarejestrowało materiał na debiutancki album, zatytułowany "Electronic Meditation". Schnitzler i Schulze odeszli wkrótce potem. Wbrew tytułowi, album został zarejestrowany głównie za pomocą tradycyjnych instrumentów, nieznacznie wzbogaconych prymitywnymi generatorami dźwięków. Młodych muzyków nie było po prostu jeszcze stać na syntezatory, które wkrótce miały stać się podstawą ich brzmienia (zarówno na późniejszych albumach Tangerine Dream,