[Recenzja] Tangerine Dream - "Atem" (1973)



W początkowym okresie działalności Tangerine Dream, styl grupy nieustannie się rozwijał, dosłownie z albumu na album. Nie inaczej jest w przypadku "Atem" - czwartej pozycji w dyskografii niemieckiego zespołu, a zarazem drugiej nagranej przez najsłynniejszy skład. Tym razem Edgar Froese, Christopher Franke i Peter Baumann nie skorzystali z pomocy dodatkowych muzyków, jak miało to miejsce na wydanym w poprzednim roku "Zeit". Sesja nagraniowa odbyła się na przełomie grudnia 1972 i stycznia 1973 roku, w studiu Dietera Dierksa. Longplay ukazał się w marcu, tradycyjnie - choć po raz ostatni - nakładem wytwórni Ohr. Na niezbyt urodziwej okładce widać czteroletniego syna Edgara Froese'a, Jerome'a - późniejszego członka Tangerine Dream.

Zespół kontynuuje na "Atem" swoje elektroniczne eksperymenty. Tym razem przybierają one jednak inny kształt, niż na wspomnianym "Zeit". Zamiast bardzo długich utworów, w których pozornie niewiele się dzieje, tym razem muzycy zaproponowali bardziej zwarty i treściwy materiał. Choć utwór tytułowy, wypełniający całą pierwszą stronę winylowego wydania, długością nie ustępuje kompozycjom z poprzedniego albumu, to pod innymi względami zdecydowanie się różni. Początek jest bardzo konkretny, bez bawienia się w stopniowe budowanie napięcia. Niemal od razu przywala z grubej rury, a raczej mocnym wejściem melotronowego chóru i perkusji, do których wkrótce dołączają partie syntezatora. Ale po sześciu minutach utwór nagle całkowicie się zmienia, jego charakter zmienia się na ambientowo-drone'owy; przywołuje kosmiczny klimat wcześniejszych dokonań. Fragmenty te brzmią jak dwa różne utwory.

Drugą stronę winylowego wydania wypełniają trzy krótsze utwory, każdy o innym charakterze. "Fauni-Gena" to dziesięciominutowy kolaż odgłosów przyrody oraz brzmień syntezatorów i tradycyjnych instrumentów, praktycznie pozbawiony struktury, rytmu i melodii. Sześciominutowy "Circulation of Events" to z kolei nastrojowy utwór o ambientowo-medytacyjnym charakterze, oparty głównie na partiach organów i syntezatorów. Najbardziej na tle całości wyróżnia się finałowy, najkrótszy "Wahn", w którym prócz partii perkusji, syntezatorów i melotronu, pojawia się także długi wstęp z przetworzonymi głosami, częściowo a capella. To zupełnie nowy element w twórczości Tangerine Dream, choć niekoniecznie dodający uroku.

"Atem" ciekawie rozwija pomysły z wcześniejszych albumów zespołu, a nawet wprowadza nowe rozwiązania. Mam jednak wrażenie, że zespół nie do końca był pewien, co chce tym razem osiągnąć i dlatego całość trochę razi nadmiernym eklektyzmem i brakiem spójnej wizji. Warto jednak pamiętać, że to właśnie ten album zwrócił uwagę na Tangerine Dream poza ojczyzną zespołu. Znaczną rolę odegrał w tym słynny brytyjski prezenter John Peel, który po usłyszeniu "Atem" zainteresował się grupą i zaczął promować ją w swoich programach.

Ocena: 7/10



Tangerine Dream - "Atem" (1973)

1. Atem; 2. Fauni-Gena; 3. Circulation of Events; 4. Wahn

Skład: Edgar Froese  - melotron, organy, gitara, głos; Peter Baumann - organy, pianino, syntezator; Christopher Franke - syntezator, organy, perkusja i instr. perkusyjne, głos
Producent: Tangerine Dream


Komentarze

  1. Słuchałeś Pawle może niemieckiej Harmonii?? Zwłaszcza płyty 'Deluxe'. Jeżeli tak, to jakie masz zdanie o muzyce tego zespołu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)