Posty

Wyświetlam posty z etykietą magma

[Recenzja] Magma - "Kãrtëhl" (2022)

Obraz
Pandemia okazała się mieć co najmniej jeden pozytywny skutek. Wielu wykonawców, którzy normalnie byliby w trasie, miało sporo czasu, aby popracować nad nową muzyką. Do tych pandemicznych wydawnictw właśnie dołączył najnowszy album francuskiej grupy Magma. Przyznać muszę, że miałem dość mieszane odczucia, gdy dowiedziałem się o tej premierze. Jest to przecież jeden z najbardziej fascynujących zespołów rockowych, który czerpiąc inspiracje przede wszystkim od poważnych kompozytorów w rodzaju Igora Strawińskiego i Beli Bartóka czy jazzmana Johna Coltrane'a, stworzył zupełnie nowy nurt, określony przez siebie mianem zeuhl. To także jeden z najrówniejszych wykonawców, jeśli chodzi o poziom dyskografii. Zarówno wśród płyt z lat 70., jak i tych nagranych już w XXI wieku, dominują albumy co najmniej bardzo dobre. Niefortunnie się składa, że zdecydowanie poniżej tej poprzeczki plasuje się do niedawna ostatni, wydany przed trzema latami "Zëss (Le Jour Du Néant)". I stąd moje obawy.

[Przegląd] Nie tylko Magma, czyli zeuhl warty uwagi

Obraz
Niezwykle rzadko się zdarza, by jakiś wykonawca wypracował sobie na tyle odrębny styl, by uznano go za zupełnie nowy podgatunek. Tak stało się jednak w przypadku francuskiej grupy Magma i muzycznych idei jej lidera, Christiana Vandera. Czerpiąc inspiracje ze współczesnej muzyki poważnej (Igor Strawinski, Carl Orff) i nowoczesnego jazzu (John Coltrane), a następnie przekładając je na elektryczne, kojarzone raczej z rockiem instrumentarium, stworzył zupełnie nową, niepodobną do innych odmianę rocka progresywnego. Do jej głównych cech charakterystycznych nalezą uwypuklone, transowe partie rytmiczne oraz wielogłosowe, quasi-chóralne partie wokalne w wymyślonym języku kobajańskim, ułatwiającym improwizację. Vander wymyślił też nazwę dla tego stylu - zeuhl, co po kobajańsku miało znaczyć niebiański . Choć Magma nigdy nie odniosła sukcesu na skalę światową, doczekała się licznych naśladowców, głównie we Francji i Japonii. Przy czym japoński zeuhl pojawił się nieco później, a ponadto dość isto

[Recenzja] Magma - "Zëss (Le Jour Du Néant)" (2019)

Obraz
Reaktywowana w XXI wieku Magma nie tylko tworzyła nową muzykę, ale też często dokonywała recyklingu archiwalnego materiału. Kompozycje stworzone jeszcze w pierwszym okresie działalności, które z różnych względów nie doczekały się wówczas pełnoprawnych wersji, zyskały nowe życie. Przez lata do takich wielkich nieobecnych należał utwór "Zëss" (w kompletnej wersji trwający blisko czterdzieści minut). Grupa prezentowała go na koncertach już w latach 80. i 90. Jedno z wykonań trafiło nawet na album "Les Voix (Concert 1992 Douarnenez)", jednak jest to zapis dość specyficznego koncertu. Zespół zagrał właściwie akustycznie, częściowo nawet bez perkusji, która zawsze odgrywała ogromną rolę w brzmieniu Magmy. Nie dziwi zatem, że Christian Vander postanowił w końcu zaprezentować ten utwór jak należy, nagrywając go z pełnym - a wręcz znacznie rozszerzonym - składzie. Oprócz muzyków tworzących zespół przez kilka ostatnich lat, czyli Christiana i Stelli Vanderów, basisty Philippe

[Recenzja] Magma - "Rïah Sahïltaahk" (2014) / "Šlag Tanz" (2015)

Obraz
  We wrześniu 2013 roku Magma wróciła do studia, by nagrać następcę "Félicité Thösz". Efektem kilkumiesięcznej sesji było powstanie aż dwóch wydawnictw. Równo rok po rozpoczęciu nagrań ukazał się "Rïah Sahïltaahk", a kilka miesięcy później "Šlaǧ Tanz". Choć oba, zgodnie z wolą zespołu, uznawane są za pełnoprawne albumy, ze względu na czas trwania - odpowiednio dwadzieścia cztery i pół oraz dwadzieścia jeden minut - należałby raczej sklasyfikować je jako EPki. Cały materiał spokojnie zmieściłby się nie tylko na płycie kompaktowej, ale nawet na pojedynczym winylu. Decyzja o rozdzieleniu go na dwa osobne wydawnictwa ma jednak sens. Każde z nich tworzy zamkniętą całość. Oba albumy, pomimo podziału na kilka ścieżek, składają się tylko z jednej kompozycji. Przy czym "Rïah Sahïltaahk" to nowe opracowanie utworu znanego już z drugiego albumu zespołu, "1001° Centigrades", natomiast "Šlaǧ Tanz" jest całkowicie premierowym dziełem. "

[Recenzja] Magma - "Félicité Thösz" (2012)

Obraz
"Félicité Thösz", trzeci album Magmy wydany w XXI wieku, potwierdza, że Christian Vander powracając do tego szyldu nie miał zamiaru jedynie odcinać kuponów od dawnych dokonań. Mógłby przecież, będąc świadomym kultowego statusu swojej grupy, nagrywać nowe wersje "Mëkanïk Dëstruktïẁ Kömmandöh", starając się jak najbardziej zbliżyć do pierwowzoru. Jednak już albumy "K.A" i "Ëmëhntëhtt-Ré", choć bazowały na materiale napisanym jeszcze w latach 70., przyniosły parę nowych rozwiązań. "Félicité Thösz" to jeszcze bardziej zaawansowana próba odświeżenia zeuhlowej stylistyki. Po czterdziestu latach działalności Vander pozostał poszukującym muzykiem, nie obawiającym się eksperymentować. Jednocześnie cały czas słychać, że to Magma. Longplay składa się w zasadzie z dwóch utworów: blisko półgodzinnej kompozycji tytułowej, podzielonej na dziesięć segmentów i ścieżek, a także nieznacznie przekraczającego cztery minuty "Les Hommes Sont Venus

[Recenzja] Magma - "Ëmëhntëhtt-Ré" (2009)

Obraz
Po wydaniu "K.A", prequela opublikowanego dwadzieścia lat wcześniej "Köhntarkösz", Christian Vander zabrał się do przygotowania ostatniej części trylogii. "Ëmëhntëhtt-Ré" ukazał się pięć lat po "K.A" i podobnie jak poprzednik zawiera współcześnie zarejestrowaną muzykę opartą na pomysłach, które narodziły się już w latach 70. Wówczas z różnych powodów nie udało się ukończyć tego dzieła. Jednak jego fragmenty były grane na koncertach lub wykorzystano je na albumach studyjnych. Może to budzić obawy, że dziesiąty studyjny album Magmy jest jedynie zbiorem znanych już utworów rozproszonych dotąd po innych wydawnictwach. W rzeczywistości te fragmenty posłużyły za punkt wyjścia do stworzenia zupełnie nowego, bardzo spójnego dzieła. I większość z nich dopiero jako część większej całości lśni pełnym blaskiem. Prawie cały album wypełnia trwający ponad czterdzieści minut utwór tytułowy w czterech odsłonach. "Ëmëhntëhtt-Ré I", pełniący funkcj

[Recenzja] Magma - "K.A" (2004)

Obraz
Powroty rockowych wykonawców po latach fonograficznego milczenia zwykle nie należą do udanych. Od każdej reguły zdarzają się jednak wyjątki. I jednym z nich jest francuska Magma. Równo dwadzieścia lat po kontrowersyjnym "Merci" zespół powrócił z materiałem, który spokojnie można zaliczyć do jego najlepszych albumów. Oczywiście, pod względem personalnym jest to już zupełnie inna grupa, choć na jej czele niezmiennie stoi Christian Vander, a w składzie nie mogło zabraknąć Stelli Vander. Pozostali muzycy w większości dołączyli jeszcze w latach 90., gdy Magma była aktywna wyłącznie koncertowo. W 1998 roku ukazał się nawet premierowy singiel "Flöë Ëssi" / "Ëktah", zarejestrowany w bardzo podobnym składzie, ale jeszcze bez klawiszowca Frédérica d'Oelsnitza oraz wokalistów Himiko i Antoine'a Paganottich (córki i syna Bernarda Paganottiego, byłego basisty Magmy). Te dwa krótkie utwory pokazały, że Vander wciąż ma coś do zaoferowania - aczkolwiek niekoni

[Recenzja] Magma - "Les Voix (Concert 1992 Douarnenez)" (1992)

Obraz
Po wydaniu "Merci" Christian Vander porzucił szyld Magma, by następnie kontynuować działalność w zbliżonym składzie, ale już pod nazwą Offering. Nie było to bynajmniej pozbawione sensu. Nowy zespół zwrócił się w stronę jazzu i bardziej akustycznego brzmienia, nie rezygnując jednak z rytmicznych i wokalnych rozwiązań charakterystycznych dla zeuhlu. Stąd też można odnieść wrażenie, że pomimo pewnego odświeżenia formuły, Vander coraz bardziej popadał w stagnację. I z tego też względu dokonania Offering można polecić chyba tylko największym miłośnikom takiej stylistyki. Zespół nagrał w sumie trzy albumy studyjne: "Offering Part 1 - Part 2", "Offering III - IV" oraz "A Fïïèh". Ostatni z nich został zarejestrowany pod koniec 1992 roku. Znaczna część muzyków biorących udział w jego nagraniu, parę miesięcy wcześniej, 2 sierpnia, wzięła udział w występie na francuskim festiwalu Jazz en Baie w Douarnenez. Tyle tylko, że pod szyldem... Magma. Fragme

[Recenzja] Magma - "Merci" (1984)

Obraz
#zostańwdomu i słuchaj dobrej muzyki "Merci", jedyny studyjny album Magmy wydany w latach 80., to najbardziej kontrowersyjne wydawnictwo w dorobku francuskiej grupy. Przez większość wielbicieli i krytyków uznawany za najsłabszą pozycję w dyskografii. Wszystko dlatego, że bardzo mocno odbiega od wcześniejszej (ale i późniejszej) twórczości. Nie powinno to być jednak zaskoczeniem, bo Christian Vander zmierzał w tym kierunku już od czasu "Attahk", a może nawet "Üdü Ẁüdü". O ile jednak wcześniej funkowo-soulowe wpływy oraz elektroniczne brzmienia były tylko dodatkiem do zeuhlowej stylistyki, tak tutaj wysuwają się na pierwszy plan. Uwagę zwracają anglojęzyczne tytuły - po raz raz pierwszy na płycie Magmy zrezygnowano ze stworzonego na potrzeby zespołu języka kobajańskiego. Jednak to nic przy zmianach, jakie nastąpiły w samej muzyce. Dużą część albumu charakteryzuje funkowa lub nawet dyskotekowa rytmika, roztańczone partie dęciaków, chwytliwe melodie

[Recenzja] Magma - "Rétrospective" (1981)

Obraz
  W 1980 roku wypadło dziesięciolecie debiutu francuskiej Magmy. Christian Vander postanowił z tej okazji zebrać muzyków, którzy na przestrzeni lat przewinęli się przez skład zespołu, i zagrać z nimi serię specjalnych koncertów. Odbyła się w dniach 9, 10 i 11 czerwca w paryskim Olympia Theatre. Na scenie, oprócz samego Vandera, pojawili się między innymi: gitarzysta Claude Engel i basista Francis Moze (obaj ze składu występującego na eponimicznym debiucie), skrzypek Didier Lockwood, klawiszowcy Benoit Widermann i  Patrick Gauthier, gitarzysta Gabriel Federow i basista Bernard Paganotti (czyli członkowie koncertowego składu z lat 1975-76) oraz, oczywiście, wokaliści Klaus Blasquiz (w zespole od samego początku) i Stella Vander (w grupie od czasu słynnego "Mëkanïk Dëstruktïẁ Kömmandöh"). Z najważniejszych członków zespołu zabrakło więc tylko basisty Jannicka Topa, który w międzyczasie stał się rozrywanym muzykiem sesyjnym. Pamiątką po tym wydarzeniu są dwa albumy o wsp

[Recenzja] Magma - "Attahk" (1978)

Obraz
Okładka "Attahk" zdecydowanie nie należy do najładniejszych w dyskografii Magmy, Nie jest to też jedna z najbardziej udanych prac H.R. Gigera (mającego przecież na koncie także intrygujące grafiki zdobiące "Brain Salad Surgery" Emerson, Lake & Palmer czy "Pictures" Island). Nieco lepiej prezentuje się zawartość muzyczna, choć nie należy do najlepszych albumów francuskiego zespołu. Materiał powstał jesienią 1977 roku, po kilkumiesięcznej przerwie w działalności. Christian Vander zebrał niemal całkowicie nowy skład. Z muzyków występujących na wcześniejszych wydawnictwach zostali tylko Klaus Blasquiz i Stella Vander, aczkolwiek rola tego pierwszego jest znacznie mniejsza niż wcześniej - funkcję głównego wokalisty całkowicie przejął Vander. Longplay z jednej strony stanowi kontynuację wcześniejszych dokonań. Nie brakuje tu zatem charakterystycznych dla twórczości tego zespołu elementów: teatralnych lub operowych partii wokalnych w wymyślonym języku,

[Recenzja] Magma - "Üdü Ẁüdü" (1976)

Obraz
Podczas nagrywania tego albumu - piątego w studyjnej dyskografii - Magma właściwie nie była zespołem, lecz kilkoma projektami, które łączyła osoba Christiana Vandera. Poszczególne nagrania różnią się składem i swoim charakterem, ale wciąż wpisują się w rozpoznawalny styl zespołu. Dzięki temu, "Üdü Ẁüdü" jest wydawnictwem bardziej różnorodnym od swoich poprzedników, wzbogacającym twórczość zespołu o nowe elementy, dodane do doskonale znanych patentów. Rozpoczynający całość utwór tytułowy, podpisany przez lidera, powstał w najbardziej rozbudowanym, ośmioosobowym składzie. Utwór wyróżnia się wyjątkowo pogodnym nastrojem, podkreślanym partiami sekcji dętej (saksofonisty Alaina Hatota i trębacza Pierre'a Dutura) oraz żeńskiego chórku (złożonego ze Stelli Vander, Catherine Szpiry i Lucille Cullaz) wspierającego występującego w roli głównego wokalisty Vandera. Towarzyszy temu gra sekcji rytmicznej (z pianistą Michelem Graillierem i powracającym po kilkumiesięcznej przerwi