[Recenzja] Magma - "Zëss (Le Jour Du Néant)" (2019)



Reaktywowana w XXI wieku Magma nie tylko tworzyła nową muzykę, ale też często dokonywała recyklingu archiwalnego materiału. Kompozycje stworzone jeszcze w pierwszym okresie działalności, które z różnych względów nie doczekały się wówczas pełnoprawnych wersji, zyskały nowe życie. Przez lata do takich wielkich nieobecnych należał utwór "Zëss" (w kompletnej wersji trwający blisko czterdzieści minut). Grupa prezentowała go na koncertach już w latach 80. i 90. Jedno z wykonań trafiło nawet na album "Les Voix (Concert 1992 Douarnenez)", jednak jest to zapis dość specyficznego koncertu. Zespół zagrał właściwie akustycznie, częściowo nawet bez perkusji, która zawsze odgrywała ogromną rolę w brzmieniu Magmy. Nie dziwi zatem, że Christian Vander postanowił w końcu zaprezentować ten utwór jak należy, nagrywając go z pełnym - a wręcz znacznie rozszerzonym - składzie. Oprócz muzyków tworzących zespół przez kilka ostatnich lat, czyli Christiana i Stelli Vanderów, basisty Philippe'a Bussonneta oraz wokalistów Isabelle Feuillebois i Hervé'a Aknina, w nagraniach wzięli też udział nowi muzycy: pianista Simon Goubert, gitarzysta Rudy Blas oraz perkusista Morgan Ågren. Zdecydowano się też na współpracę z pełną orkiestrą.

Taki zabieg w przypadku tego zespołu może naprawdę dziwić. Magma zawsze potrafiła stworzyć potężne brzmienie za pomocą dość skromnego instrumentarium: perkusji, gitary basowej i instrumentów klawiszowych, ze sporadycznym dodatkiem gitary lub dęciaków. Oczywiście, z istotnym udziałem wielogłosowych partii wokalnych. Orkiestra nie była zatem do niczego potrzebna, natomiast jeszcze bardziej podkreśla obecny od zawsze patos. Dotąd jednak muzycy potrafili go kontrolować, a także równoważyć pewną dozą humoru. Jednak na "Zëss (Le Jour Du Néant)" za sprawą orkiestry wszystko sprawia wrażenie znacznie bardziej poważnego i bombastycznego. Po raz pierwszy w karierze Magma brzmi tak strasznie pretensjonalnie. Nie była to, niestety, jedyna nietrafiona decyzja. To jedyny, obok kontrowersyjnego "Merci", album zespołu, na którym Vander występuje w roli głównego wokalisty i w ogóle nie gra na perkusji. Jego głos w tych nagraniach brzmi jednak staro i bezsilnie, a jego ekspresja zwykle ogranicza się do deklamacji. A przecież w chórkach udziela się mający większe możliwości Aknin, który całkiem dobrze sprawdził się jako główny wokalista na kilku poprzednich wydawnictwach.

Co gorsze, bębnienie Ågrena znacznie ustępuje temu, co zwykle proponował lider. W dodatku prawie wcale nie słychać tu basu, więc można zapomnieć o tej potężnej zeuhlowej rytmice, która zawsze wyróżniała ten zespół. Kompletnie nie wykorzystano też obecności Blasa. Jego wyśmienite, nieco jazzujące solo gitarowe we fragmencie "Zëss Mahntëhr Kantöhm (Le Maître Chant)" zostało kompletnie przykryte przez wokal i partie praskich filharmoników (jeśli ktoś chce go posłuchać, to polecam sprawdzić filmik zapowiadający album - jest wciąż dostępny na YouTube). Sama orkiestra nie gra nic szczególnie interesującego, jej partie przypominają w sumie ścieżkę dźwiękową jakiegoś starego filmu. Jeśliby jednak "Zëss" zaaranżować w klasycznym stylu zespołu, to album ten prawdopodobnie i tak byłby jednym ze słabszych w dyskografii. Sama kompozycja brzmi jak kolejna wariacja na znane od lat tematy.

A więc stało się. Christiana Vandera i Magmę w końcu dopadła starość. Nie chodzi mi bynajmniej o wiek lidera i ilość lat od powstania zespołu, bo przecież jeszcze w XXI wieku ukazywały się pod tym szyldem albumy, które równie dobrze mogłyby powstać w latach 70. W porównaniu z takimi "K.A" czy "Ëmëhntëhtt-Ré", "Zëss (Le Jour Du Néant)" brzmi nie jak nagrany jedną, ale kilka dekad później. Jakby muzykom nagle całkiem zabrakło energii i kreatywności. Gdybym nie wiedział, kto i w jakich okolicznościach nagrał tę płytę, mógłbym pomyśleć, że to jakaś parodia lub nieudolne naśladownictwo Magmy. Nawet powszechnie krytykowany "Merci", który poszerzył stylistykę zeuhlu o wpływy disco, jest moim zdaniem albumem znacznie lepszym. Ale tam poza samym zamysłem był też pomysł na jego zrealizowanie, a tutaj zdecydowanie zabrakło koncepcji, nie tylko na sensowne wykorzystanie orkiestry, ale też muzyków z podstawowego składu. Plusy? Jest to wszystko porządnie zagrane oraz wyprodukowane, a słuchanie nie wywołuje u mnie bardziej negatywnych odczuć niż znużenie i rozczarowanie.

Ocena: 5/10



Magma - "Zëss (Le Jour Du Néant)" (2019)

1. Ẁöhm Dëhm Zeuhl Stadium (Hymne Au Néant); 2. Da Zeuhl Ẁortz Dëhm Ẁrëhntt (Les Forces De L'Univers - Les Eléments); 3. Dïwöóhr Spraser (La Voix Qui Parle); 4. Streüm Ündëts Ẁëhëm (Pont De L'En-Delá); 5. Zëss Mahntëhr Kantöhm (Le Maître Chant); 6. Zï Ïss Ẁöss Stëhëm (Vers L'Infiniment); 7. Dümgëhl Blaö (Glas Ultime)

Skład: Christian Vander - wokal; Stella Vander - wokal; Simon Goubert - pianino; Rudy Blas - gitara; Philippe Bussonnet - gitara basowa; Morgan Ågren - perkusja; Hervé Aknin, Sandrine Destefanis, Isabelle Feuillebois, Sylvie Fisichella, Laura Guarrato, Marcus Linon, Julie Vander - dodatkowy wokal
Gościnnie: Adam Klemens - dyrygent; Lucie Švehlová - koncertmistrz; The City of Prague Philharmonic Orchestra - instr. smyczkowe i dęte; Rémi Dumoulin - orkiestracja
Producent: Stella Vander


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)