[Recenzja] Cocteau Twins - "Blue Bell Knoll" (1988)
Chociaż twórczość Cocteau Twins z lat 80. nie wydaje się bardzo zróżnicowana, każdy z wydanych w tym czasie zespół albumów ma swój własny charakter. Pierwsze płyty, "Garlands" i "Head Over Heels", były jeszcze mocno zakorzenione w post-punku; na debiucie o mocno gotyckim odcieniu, na jego następcy postawiono natomiast na brudniejsze brzmienie. Jednocześnie już te albumy antycypowały estetykę ethereal wave, która w pełni i w najbardziej doskonałej formie zaistniała na "Treasure". "Victorialand" przyniósł zwrot ku zimniejszym brzmieniom oraz stylistyce ambient-popu, a fascynacja samym ambientem znalazła ujście przede wszystkim na nagranym wespół z Haroldem Buddem "The Moon and the Melodies". Począwszy od "Treasure" w twórczości grupy słychać też tropy prowadzące do dream popu, który to styl po raz pierwszy dominuje na "Blue Bell Knoll".
Czytaj też: [Recenzja] Cocteau Twins - "Treasure" (1984)
To zarazem pierwszy album Cocteau Twins, który doczekał się szerszej dystrybucji w Stanach Zjednoczonych, za którą odpowiadała duża wytwórnia Capitol Records. Po raz pierwszy grupie udało się zaistnieć w tamtejszych notowaniach, choć 109. pozycję - w porównaniu z 15. w UK - trudno uznać za imponujący sukces. I to pomimo tego, że promujący płytę singiel "Carolyn's Fingers" regularnie śmigał w amerykańskich stacjach radiowych o profilu alternatywnym. A przecież znalazłoby się tu kilka innych potencjalnych singli. Cały album wypełniają bardzo przyjemne piosenki o zwartej (tylko jedna przekracza cztery minuty i to nieznacznie), łatwo przyswajalnej formie, za to z charakterystycznie dla grupy rozmytym brzmieniem, nadającym onirycznego klimatu, oraz jak zawsze fenomenalnym śpiewem Elizabeth Fraser. Zdecydowanie dominuje to bardziej rozmarzone granie, jak np. w "For Phoebe Still a Baby" czy "A Kissed Out Red Floatboat", ale czasem udaje się stworzyć prawdziwie tajemniczą atmosferę, jak w tytułowym "Blue Bell Knoll" i "The Itch Glowbo Blow" - taki Cocteau Twins robi na mnie zawsze najlepsze wrażenie.
Czytaj też: [Recenzja] Cocteau Twins - "Victorialand" (1986)
Raczej nie postawiłbym "Blue Bell Knoll" na podium moich ulubionych albumów Cocteau Twins, jednak to wciąż bardzo urocza, bezpretensjonalna, zgrabna melodycznie muzyka pop, wyróżniająca się świetnym klimatem i zdecydowanie wybijającą się ponad przeciętność warstwą wokalną. W dodatku to właśnie tutaj trio dokonało stylistycznego zwrotu, bez którego pewnie nie byłoby kolejnej płyty, przez wielu uważanej za najlepszą w dorobku grupy.
Ocena: 7/10
Cocteau Twins - "Blue Bell Knoll" (1988)
1. Blue Bell Knoll; 2. Athol-Brose; 3. Carolyn's Fingers; 4. For Phoebe Still a Baby; 5. The Itchy Glowbo Blow; 6. Cico Buff; 7. Suckling the Mender; 8. Spooning Good Singing Gum; 9. A Kissed Out Red Floatboat; 10. Ella Megalast Burls Forever
Skład: Elizabeth Fraser - wokal; Robin Guthrie - gitara, instr. klawiszowe, programowanie; Simon Raymonde - gitara basowa
Producent: Cocteau Twins
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.