[Recenzja] Zappa / Beefheart / Mothers - "Bongo Fury" (1975)



Frank Zappa i Don Van Vliet, lepiej znany pod pseudonimem Captain Beefheart, poznali się jeszcze jako nastolatkowie. Połączyło ich zainteresowanie bluesem i wkrótce zaczęli razem grywać. Z czasem jednak każdy z nich poszedł w swoją stronę, realizując się w odmiennych stylach muzycznych. Pozostali w przyjacielskich stosunkach i jeszcze nie raz ze sobą współpracowali. Już pod koniec lat 60. zaowocowało to jednymi z najsłynniejszych i najbardziej porywających albumów rockowych. Najpierw Zappa pomógł w produkcji i wydaniu "Trout Mask Replica", a dosłownie chwilę później Beefheart wziął udział w sesji "Hot Rats", udzielając się wokalnie w utworze "Willie the Pimp". Wówczas obaj byli u szczytu swoich możliwości, więc z powodzeniem - przynajmniej artystycznym, bo od strony finansowej różnie to wyglądało - kontynuowali kariery osobno. Ich drogi ponownie przecięły się dopiero na początku 1975 roku, w nie do końca pomyślnych okolicznościach.

Był to bardzo trudny czas dla Van Vlieta, który stracił wszystkich członków swojego zespołu, a nowy skład okazał się kompletną porażką, co zostało uwiecznione na albumie "Bluejeans & Moonbeams". Artysta uwikłał się także w pułapkę licznych kontraktów, przez co nie mógł chwilowo niczego wydać na własny rachunek, przez co znalazł się we wręcz tragicznej sytuacji finansowej. Pomocną dłoń wyciągnął Zappa, zapraszając go na sesję nagraniową "One Size Fits All". Udział Van Vlieta - podpisanego jako Bloodshot Rollin' Red - ograniczył się na tym albumie do zagrania na harmonijce w kawałku "San Ber'dino". Dołączył za to do zespołu Zappy na promującej tamten album trasie koncertowej, obejmując rolę głównego wokalisty. Były to pierwsze od dłuższego czasu występy Zappy bez udziału Ruth Underwood i Chestera Thompsona. Miejsce tego drugiego zajął Terry Bozzio, ponadto dołączył gitarzysta Denny Walley (odpowiadający za partie grane techniką sllide), a także dawny współpracownik, puzonista Bruce Fowler. Na swoim miejscu pozostali natomiast George Duke, Napoleon Murphy Brock oraz Tom Fowler.

Na "Bongo Fury", jedyny album tego efemerycznego składu, złożyły się dwa nagrania dokonane podczas prac nad "One Size Fits All" ("200 Years Old", "Cucamonga"), a także materiał zarejestrowany podczas występów w teksańskim Armadillo World Headquarters, 20 i 21 maja 1975 roku. Przy czym koncertowe nagrania zostały poddane różnym studyjnym zabiegom, wliczając w to nowy miks, a także liczne nakładki. Warto dodać, że żadna z zamieszczonych tu kompozycji nie miała wcześniej premiery. Autorem większości materiału jest Zappa, z wyjątkiem dwóch miniatur Van Vlieta, składających się z jego recytacji do jazzującego akompaniamentu ("Sam with the Showing Scalp Flat Top", "Man with the Woman Head"). Pozostałe nagrania to już pełnoprawne utwory, przeważnie mocno zakorzenione w bluesie, ze znaczną rolą harmonijki i wokalu Beefhearta w stylu Howlin' Wolfa, aczkolwiek zwykle niepozbawione typowych dla Zappy zabaw z rytmem, jazzowych wtrętów oraz wszechobecnego humoru. Doskonale słychać to na przykładzie takich kawałków, jak "Debra Kadabra", "200 Years Old", nieco jamowego "Advanced Romance" czy "Muffin Man". W dwóch ostatnich pojawiają się znakomite solówki gitarowe. Ta z "Muffin Man" należy do najwspanialszych, jakie Frank kiedykolwiek zagrał. Natomiast sporym zaskoczeniem może być właściwie czysty country blues "Poofter's Froth Wyoming Plans Ahead". Nie brak tu też typowo zappowskiego grania, w postaci "Cucamonga" i przede wszystkim "Carolina Hard-Core Ecstasy" ze zwariowanymi partiami wokalnymi Zappy, Duke'a i Brocka oraz odpowiednio udziwnioną warstwą instrumentalną.

Po współpracy tak oryginalnych twórców, jak Frank Zappa i Captain Beefheart, można było spodziewać się jeszcze bardziej niekonwencjonalnego materiału. Tymczasem "Bongo Fury" przynosi głównie muzykę opartą w bluesie, choć z reguły mocno udziwnioną. Jest to oczywiście wciąż granie na bardzo wysokim poziomie, jak przystało na takich artystów, wspartych przez równie uzdolnionych instrumentalistów. Nie jest to tak wybitne wydawnictwo, jak "Trout Mask Replica" czy "Hot Rats", ale wciąż jedna z lepszych pozycji, zarówno w dyskografii Beefhearta, jak i Zappy.

Ocena: 8/10



Zappa / Beefheart / Mothers - "Bongo Fury" (1975)

1. Debra Kadabra; 2. Carolina Hard-Core Ecstasy; 3. Sam with the Showing Scalp Flat Top; 4. Poofter's Froth Wyoming Plans Ahead; 5. 200 Years Old; 6. Cucamonga; 7. Advance Romance; 8. Man with rhe Woman Head; 9. Muffin Man

Skład: Frank Zappa - gitara, wokal (2,5,6,9), dodatkowy wokal; Captain Beefheart - harmonijka, saksofon sopranowy, wokal (1,3-5,8,9), dodatkowy wokal; George Duke - instr. klawiszowe, wokal (2,7), dodatkowy wokal; Napoleon Murphy Brock - saksofony, wokal (2,7), dodatkowy wokal; Bruce Fowler - puzon (1-4,7-9); Denny Walley - gitara (1-4,7-9), dodatkowy wokal; Tom Fowler - gitara basowa; Terry Bozzio - perkusja (1-4,7-9); Chester Thompson - perkusja (5,6)
Gościnnie: Robert Camarena - dodatkowy wokal (1)
Producent: Frank Zappa


Komentarze

  1. Jakoś nigdy nie lubiłem tej płyty. W sumie to wkurza mnie głos Beefhearta. Brzmi jak Stachursky. Czyli jak lump po bani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten menelski śpiew Beefhearta jest wzorowany na bluesmanie Howlin' Wolfie, a to bardzo zacna inspiracja. Porównywanie czegokolwiek do czegoś, co było później, nie ma w ogóle sensu.

      Usuń
    2. Sęk w tym, że jest to niezmiernie utalentowany i posiadający bardzo wysokie umiejętności lump po bani.

      Usuń
  2. czy zamierzasz kiedyś zrecenzować???, 3 ostatnie albumy kapitana, bo moim zdaniem były jedne z najlepszych, w jego dyskografii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzam, tylko jeszcze nie wiem kiedy się za to zabiorę ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)