[Recenzja] Dead Can Dance - "Dead Can Dance" (1984)
Debiutancki album Dead Can Dance to płyta bardzo inna od kolejnych, choć zawierająca już wiele typowej dla grupy elementów. W zasadzie można zawarte tu utwory podzielić na dwie grupy. Bardziej żywiołowe kawałki, jak instrumentalny otwieracz "The Fatal Impact" czy śpiewane przez Brendana Perry "The Trial", "Fortune", "East of Eden" i "A Passage in Time", to jeszcze wciąż granie o ewidentnie rockowym charakterze. Instrumentarium składa się w nich przede wszystkim z gitary, gitary basowej oraz perkusji, czasem w towarzystwie brzmień klawiszowych. Perry oraz złożona z basisty Paula Eriksona i perkusisty Petera Urlicha sekcja rytmiczna grają w bardzo postpunkowo-nowofalowy sposób, przesiąknięty gotyckim klimatem, wywołującym skojarzenia z dokonaniami Joy Division lub Bauhaus. Właśnie ten nastrój, ale też rozpoznawalny głos wokalisty, stanowią w zasadzie jedyny łącznik tych nagrań z późniejszymi dokonaniami Dead Can Dance. Jednak eponimiczny