[Recenzja] Thin Lizzy - "Live and Dangerous" (1978)
"Live and Dangerous" jest powszechnie uważany za jedną z najlepszych koncertówek. Co ciekawe, do jego wydania doszło nieco przypadkiem. Zespół chciał nagrać kolejny album studyjny. Koniecznie z Tonym Viscontim w roli producenta. Ten jednak miał bardzo napięty grafik. Wówczas pojawił się pomysł, aby przygotować koncertówkę. W styczniu 1978 roku muzycy i Visconti przesłuchali kilkadziesiąt godzin zarejestrowanego na żywo materiału. Ostatecznie wybrali nagrania z czterech występów: z 14 listopada 1976 roku w londyńskim Hammersmith Odeon, z 20 i 21 października 1977 roku w filadelfijskim Tower Theater, a także z 28 października 1977 roku w Toronto. Nie jest tajemnicą, że nagrania zostały poddane licznym studyjnym nakładkom. Według Viscontiego, aż 75% albumu to ścieżki zarejestrowane w studiu, obejmujące wszystkie partie wokalne i gitarowe. Sam zespół temu zaprzeczał, twierdząc, że w studiu dograne zostały jedynie chórki i niektóre solówki. "Live and Dangerous"