[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

Republika - Nowe sytuacje


Cykl "Polskie ejtisy" #4

W momencie wydania debiutanckiego albumu grupa Republika była już prawdziwą gwiazdą na krajowej scenie. Zespół dorobił się czterech numerów jeden na wyznaczającej wówczas popularność Liście Przebojów Trójki: "Kombinat", "Sexy Doll", "Telefony" i "Biała flaga". Piąty, "Gadające głowy", dotarł zaledwie do miejsca piątego. Muzycy i ich otoczenie byli na tyle pewni swojej renomy, że żadnego z tych kawałków nie powtórzono na pierwszym długograju. "Nowe sytuacje", jak zresztą sugeruje tytuł, składają się wyłącznie z premierowego materiału. Kilka z nich zresztą też stało się wkrótce wielkimi przebojami - "Śmierć w bikini", "Znak równości" oraz "Arktyka" doszły na szczyt, "Halucynacje" do miejsca drugiego - a całkiem spory nakład płyty rozszedł się błyskawicznie i to pomimo ceny kilkukrotnie wyższej od innych ówczesnych wydawnictw. 

Na repertuar oryginalnego wydania składa się dziesięć kompozycji, do których muzykę i teksty w większości samodzielnie napisał Grzegorz Ciechowski. Jedynie w przypadku kawałka "My lunatycy" współkompozytorem jest Zbigniew Krzywański. W przypadku słuchania w oficjalnym streamingu po tym utworze warto od razu wstrzymać odtwarzanie, aby uniknąć bonusowych nagrań, tożsamych z kompaktową reedycją albumu z 2001 roku. To naprawdę fatalne remiksy "Śmierci w bikini" i "Białej flagi" - nawiązujące do ówczesnych trendów elektronicznego głównego nurtu - oraz premierowy, podobny stylistycznie kawałek "Nie pójdę do szkoły". Bardzo źle się ten dodatkowy materiał zestarzał. Szkoda, że nie dodano zamiast tego wspomnianych hitów niealbumowych, które w ogóle są nieobecne na platformach streamingowych w oryginalnych wersjach.


Jak wiele innych polskich płyt z tamtego okresu, także "Nowe sytuacje" ukazały się w dwóch wersjach językowych: po polsku i angielsku. Tę drugą wydano rok póżniej w Wielkiej Brytanii, tym razem pod jeszcze bardziej wymownym tytułem "1984", który dobitnie potwierdził orwellowskie inspiracje niektórych tekstów - napisanych w czasach, gdy George Orwell był w Polsce zakazany. Sporo tu mniej lub bardziej zawoalowanej krytyki komunistycznego reżimu. Czasem aż dziwne, że przeszły przez cenzurę te wszystkie kawałki, pokazujące działanie systemu, który chce kontrolować i planować każdy ruch obywateli ("Będzie plan"), pozbawiając ich indywidualności ("Znak równości") i uspokajając wszechobecną propagandą ("Halucynacje"). Jeszcze dalej idzie "Arktyka" - w wersji anglojęzycznej: "Siberia" - opisująca w zasadzie sowiecką okupację naszego kraju i nawołująca wręcz do obalenia reżimu. Ciechowski lubił też mieszać politykę z erotyzmem, czego przykładem "Śmierć w bikini" (to akurat aluzja do atolu Bikini, gdzie Amerykanie przeprowadzali testy broni jądrowej) czy "Mój imperializm". Całkiem odważnie, jak na ścisły mainstream tamtych czasów. Zresztą nie zestarzały się te teksty wiele.


A jak z muzyką? Na tle reszty ejtisowego głównegonurtu z naszego kraju i ona do dziś naprawdę nieźle się broni. Kwartet wypracował sobie rozpoznawalny styl, czerpiący silnie z nowej fali i post-punku, szczególnie z okolic Talking Heads czy XTC, ale nawiązujący też do wcześniejszej epoki. We wszystkich nagraniach istotną rolę odgrywają fortepianowe ostinata Grzegorza Ciechowskiego, tworzące wraz z wyrazistym basem Pawła Kuczyńskiego i bębnami Sławomira Ciesielskiego podstawę rytmiczną dla nowofalowej, a czasem wręcz punkowej gitary Zbigniewa Krzyżańskiego oraz… inspirowanych twórczością Jethro Tull partii fletu w wykonaniu Ciechowskiego. Ten ostatni element okazuje się całkiem nieźle pasować i do nerwowego post-punka w kawałku tytułowym, i do białego reggae w stylu The Police w "Smierć w bikini". Wykonanie instrumentalne stoi tu na dość przyzwoitym poziomie, jednak największym atutem jest śpiew Ciechowskiego, który swoje ograniczenia nadrabia sporą charyzmą i całkiem kreatywnymi, niekonwencjonalnymi liniami wokalnymi.

Zdarza się tu kilka słabszych momentów. Typowym dla ówczesnego polskiego mainstreamu banałem odrzucają mnie "System nerwowy" i "Znak równości", a chórki z refrenu "Arktyki" są niemal tak samo krindżowe, jak te u Lady Pank czy Oddziału Zamkniętego. W dodatku całość nie jest zbyt urozmaicona. Czasem tylko rytmika zbliża się do reggae czy ska, a fragmenty "Arktyki" i całe "Halucynacje" pokazują nieco bardziej klimatyczne oblicze zespołu, z nastrojem tworzonym głównie przez syntezatory. Ogólnie jednak muzyka, jaką proponuje tu kwartet, prezentuje dość światowy poziom; nieporównywalny z Talking Heads, ale z XTC już jak najbardziej. Zwłaszcza w przypadku anglojęzycznej wersji albumu można wziąć Republikę za zespół z tej bardziej cywilizowanej strony żelaznej kurtyny; szkoda tylko, że wokal Ciechowskiego jest tam jakby bardziej utemperowany. Nawet brzmienie tej płyty, choć strasznie blade w porównaniu z np. produkcjami Briana Eno, na tle krajowych wydawnictw ze zbliżonego okresu autentycznie błyszczy.

Ocena: 7/10



Republika - "Nowe sytuacje" (1983)

1. Nowe sytuacje; 2. System nerwowy; 3. Prąd; 4. Arktyka; 5. Śmierć w bikini; 6. Będzie plan; 7. Mój imperializm; 8. Halucynacje; 9. Znak "="; 10. My lunatycy

Republika - "1984" (1984)

1. New Situations; 2. Nervous System; 3. The Current; 4. Siberia; 5. Bikini Death; 6. The Plan; 7. My Imperialism; 8. Hallucinations; 9. "=" Equals; 10. Todays Sleepwalkers

Skład: Grzegorz Ciechowski - wokal, instr. klawiszowe, flet, instr. perkusyjne; Zbigniew Krzywański - gitara, dodatkowy wokal; Paweł Kuczyński - gitara basowa, efekty; Sławomir Ciesielski - perkusja i instr. perkusyjne, wokal
Producent: Andrzej Ludew, Tomasz Tłuczkiewicz i Republika


Komentarze

  1. Ciekawe, czy tekst "Śmierć w Bikini" był inspirowany "I Found That Essence Rare" Gang of Four. Tam też zastosowali w pierwszej zwrotce podobną aluzje do testów nuklearnych w Atolu Bikini i tejże części garderoby.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra płyta, mam z nią miłe wspomnienia. Wydaje mi się, że następna płyta Republiki - Nieustanne Tango jeszcze bardziej mi się podobała. Muszę odświeżyć wspomnienia. Napomknąłeś przy okazji powyższej recenzji o XTC, grupie, która pod koniec lat 70 i w latach 80 wydała sporo płyt wysoko ocenianych na RYM. Próbowałem może ze trzy razy zaprzyjaźnić się z muzyką XTC. Niestety nigdy nie wytrzymałem do końca płyty (nie pamiętam już jakie to były). Zawsze coś mi w ich muzyce przeszkadzało. Może jest okazja, żeby kolejny raz spróbować, proszę o pomoc, które płyty powinienem wziąć pod uwagę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchałem kilku płyt XTC. Żadna mnie nie zachwyciła. Najwyżej oceniłem "Drums and Wires", "English Settlement" i sporo późniejszy "Apple Venus Volume 1".

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. "Mummer" i "Black Sea" (jedna z niewielu płyt, gdzie muzycy robią dobry użytek z ejtisowych technologii) te szczególnie warto polecić.

      Usuń
  4. Fantastyczna płyta. Republika na ten moment jest moim drugim (po Breakoucie) ulubionym polskim zespołem. Jednak "Nieustanne Tango" mogę stawiać odrobinę wyżej. Jest tam trochę większa różnorodność. Jednak "Nowe Sytuacje" to fantastyczna kolekcja piosenek. Moje ulubione utwory to: "Halucynacje", "My Lunatycy" i "Znak Równości", ale według mnie nie ma tu słabego punktu. Jeśli chodzi o inspiracje to do Talking Heads nigdy nie mogłem się przekonać, a XTC słabo znam (ale "Making Plans For Nigel" jest wspaniałe). Dzięki za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znakomity album! bardzo lubię ogólnie twórczość Ciechowskiego. Mam pytanie czy planujesz skoro opisujesz od pewnego czasu polskie płyty wziąć się np za Skaldów i "Krywań" czy za Anawę z "Korowodem" czy tej nagranej z Zauchą moim zdaniem świetnej płyty?. To też były ważne dla polskiego rocka płyty. Nie wiem czy słuchałeś, ale jak nie to polecam:-) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie planuję recenzować tych płyt. To nie znaczy, że nigdy tego nie zrobię - bo już zdarzało mi się pisać o płytach, co do których byłem pewien, że tego nie zrobię (choćby właśnie cały ten cykl o polskich ejtisach) - ale na ten moment jest to bardzo mało prawdopodobne.

      Usuń
  6. Drobna uwaga co do błyskawicznego wyprzedania się albumu. W przypadku Szczecina to wyglądało tak, że płytę można było kupić co najmniej kilka miesięcy po wydaniu. Pamiętam dokładnie, ponieważ była astronomicznie droga na te czasy - kosztowała 700 zł, gdy w tym czasie inne płyty były ok. 3 razy tańsze. Mnie nie było na nią stać i jadąc do szkoły czy też wracając, patrzyłem tęsknie na witrynę księgarni muzycznej gdzie ona była wyeksponowana.

    OdpowiedzUsuń
  7. W Opolu płyta rozeszła się błyskawicznie. Na szczęście udało mi się ją kupić od kolegi. Tuż po tym, jak się ukazała, byłem akurat w Gdańsku, ale tam również nie widziałem jej w sklepach muzycznych. Po latach „Nowe sytuacje” jakoś szczególnie się nie zestarzały, co w przypadku ejtisowego polskiego rocka jest rzadkim zjawiskiem. Lady Pank, Oddział Zamknięty czy też Perfect brzmią bardziej archaicznie. Ząb czasu nie naruszył mocno również pierwszego albumu tria Aya RL. Wtedy ten album, głównie dzięki keyboardom Igora Czerniawskiego, brzmiał wręcz hipernowocześnie. Panowie z ulicy Mysiej nie byli zbyt bystrzy, bo jednak, zważywszy na opresyjność ówczesnego reżimu, Ciechowskiemu i innym artystom udało się przemycić sporo nieprawomyślnych tekstów. Po zawieszeniu, a później odwołaniu stanu wojennego stopniowo postępowała liberalizacja, jednak w czasie, gdy powstawały „Nowe sytuacje” atmosfera była jeszcze dość gęsta. Pierwszy album Republiki, głównie dzięki intrygującym tekstom Ciechowskiego, jest świetnym dokumentem tamtej epoki.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Nowe Sytuacje" to druga po "Nieustannym Tangu" najlepsza płyta Republiki - w mojej ocenie nie różnię się więc od przedmówców. Wydaje się, że XTC to rzeczywiście największa inspiracja dla Republiki, a Talking Heads umieściłbym na drugim miejscu pod względem siły oddziaływania na polski zespół. Co do płyt XTC najwyżej cenię debiut tj. "White Music", a potem "Drums & Wires", "Black Sea" i " English Settlement". Pozostałe albumy cenię gorzej, najwyżej z nich "Oranges and Lemons". Najwięcej elementów, które Republika przejęła od XTC znajduje się na debiucie - tj "White Music". Moim zdaniem, najsłabsze płyty XTC to te, gdzie zespół nie ewoluował, czyli np "Go2" względem "White Music" i sporo płyt, które nastąpiły po "English Settlement". Chociaż "Apple Venus 1" wprawdzie przyniósł kolejne odświeżenie stylu, ale efekt nie był przełomowy i przy słuchaniu tej muzyki chce się spać, a nie jej słuchać ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepszy album Republiki i Ciechowskiego. Spójny brzmieniowo, fantastycznie surowy kompozycyjnie, teksty proste i jednocześnie metaforyczne. To, że przeszły cenzurę, to podobnie, jak Historia Podwodna Kamerki, zakrawa ma cud, czyli geniusz obu artystów. Zresztą oba albumy plus Nocny Patrol Maanamu i Posłuchaj To Do Ciebie Kultu, to według mnie jedne z najwybitniejszych polskich płyt, nie tylko tamtych czasów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)