[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)


Jeśli nowy album takiego zespołu nie dostaje w "Teraz Rocku" kompletu gwiazdek, to coś musi być na rzeczy. Teoretycznie wszystko jest tu jednak na miejscu. Pearl Jam na "Dark Matter" uparcie trzyma się stylistyki dziaderskiego rocka, ale wróciła tu energia - może z wyjątkiem coraz bardziej niedomagającego wokalnie Veddera - i radość z grania, jakich nie było chyba aż od czasu "Backspacer" sprzed lat piętnastu, a i wcześniej już zdarzało się jej brakować. Ta zmiana jest zapewne zasługą dość spontanicznego podejścia do prac nad płytą - pisanie materiału i nagranie go zajęło ponoć około miesiąca. W całym tym procesie wspierał grupę młody producent, kompozytor (współautor wszystkich kawałków) oraz multiinstrumentalista Andrew Watt - w ostatnim czasie główny specjalista od reanimowania podstarzałych gwiazd rocka, vide zeszłoroczne albumy The Rolling Stones i Iggy'ego Popa. Tyle tylko, że sam entuzjazm, jaki pojawił się podczas sesji, to trochę za mało, żeby nagrać nieprzeciętny album.

Problemem, jak na wielu poprzednich płytach Pearl Jam, są na pewno kompozycje. Niewychodzące poza piosenkowy schemat, a często zbyt mało wyraziste lub zwyczajnie banalne, by bronić się w kategorii piosenek. Zwiastowały to już dwa pierwsze single. Tytułowy "Dark Matter", utrzymany w stylistyce hard rocka, to kawałek strasznie toporny, co wzmacnia jeszcze nienajlepsza produkcja. Jeszcze słabszy okazał się "Running", niby pełen energii, ale popadający w pop-punkowy banał z okolic późnego Bad Religion. Za to spokojniejszy, nawiązujący do twórczości Toma Petty'ego "Wreckage", opublikowany jako singiel tuż przed premierą longplaya, wyróżnia się w końcu nieco bardziej wyrazistą, przyjemną melodią i gdyby nie przeciągnięta końcówka z dziaderskimi chórkami, byłby to poziom co lepszych kawałków Pearl Jam z tego stulecia. Fakt, poprzeczka nie jest wysoko zawieszona.

Naprawdę fajnie wypadają za to dwa pierwsze kawałki, "Scared of Fear" i "React, Respond", oba energetyczne, dość wyraziste melodycznie, urozmaicone wolniejszymi wstawkami. Niby nic szczególnego, ale nie słuchało mi się nowego Pearl Jamu tak przyjemnie od czasów wspomnianego "Backspacer", który w okolicach premiery naprawdę mocno katowałem. Po pierwszych trzech kawałkach dalsze słuchanie "Dark Matter" staje się jednak dla mnie coraz bardziej męczące, nie tylko przez mniej wyraziste kompozycje, ale także ich brzmieniowo-aranżacyjną jednostajność. Przełamują ją jedynie - spodziewane na płycie tego zespołu i nic nie wnoszące do jego dorobku - ballady: do bólu przewidywalna, zbytnio rozwleczona "Upper Hand" i akurat dość fajnie rozkręcająca się w drugiej połowie "Setting Sun". Z pozostałych kawałków nawet ujdą żwawe "Got to Give" i "Waiting for Stevie", ale "Won't Tell", a zwłaszcza "Something Special" odrzucają mnie swoją pop-rockową miałkością.

"Dark Matter" to album bardzo bezpieczny, na którym zespół nie próbuje niczego nowego, a jedynie stara się przypodobać dotychczasowym fanom. Mimo wszystko nie jest aż tak źle, jak się spodziewałem na podstawie singli oraz dwóch poprzednich albumów Pearl Jam. Przynajmniej dominuje tu bardziej energetyczne granie i daje się odczuć dobrą atmosferę w studiu, która czasem - zwłaszcza na początku płyty - i mnie się udziela.

Ocena: 5/10



Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

1. Scared of Fear; 2. React, Respond; 3. Wreckage; 4. Dark Matter; 5. Won't Tell; 6. Upper Hand; 7. Waiting for Stevie; 8. Running; 9. Something Special; 10. Got to Give; 11. Setting Sun

Skład: Eddie Vedder - wokal, gitara, pianino; Stone Gossard - gitara; Mike McCready - gitara; Jeff Ament - gitara basowa, gitara; Matt Cameron - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Josh Klinghoffer - instr. klawiszowe, gitara; Andrew Watt - gitara, instr. klawiszowe
Producent: Andrew Watt


Komentarze

  1. Cieszę się że nie zapomniałeś skąd pochodzisz :D

    PJ na poprzednim albumie fajnie odstawili Talking Heads, szkoda że tu brakuje takich zaskoczeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talking Heads to jedna z najbardziej wpływowych grup rockowych. Słyszałem więc mnóstwo nawiązującej do niego muzyki, a ten kawałek Pearl Jamu - "Dance of the Clairvoyants" - był jednym z najsłabszych. Tam akurat nie stylistyka, a wykonanie jest strasznie dziaderskie, a to jednak dużo gorsza opcja.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)