[Recenzja] Opus Kink - "My Eyes, Brother!" (2023)

Na Opus Kink, zespol ze sceny Windmill, zwróciłem już uwagę przy okazji zeszłorocznej EPki "'til the Stream Runs Dry". Właśnie opublikowany "My Eyes, Brother!" to wciąż jeszcze nie długogrające wydawnictwo, a kolejny minialbum. W międzyczasie stosunkowo niewiele zmieniło się w muzyce zespołu. Stylistycznie jest to wciąż energetyczna, intensywna mieszanka punk rocka z jazzującymi partiami trąbki i saksofonu oraz dodatkiem brzmień klawiszowych. Trochę poprawiła się muzyka zespołu od strony kompozytorskiej. Utwory wydają się odrobinę mocniejsze melodycznie, a na pewno bardziej nieprzewidywalne pod względem budowy, często zaskakując przejściami z jednej estetyki w drugą, jak choćby w "Dust", który płynie przeobraża się z art-punku w starego bluesa z obskurnej speluny. Zresztą cały album ma taki pubowy klimat, z pożnych godzin nocnych, kiedy już wszyscy - włącznie z przygrywającym zespołem - są porządnie wstawieni. O ile u innych twórców z kręgu Windmill daje się wyczuć pewien niepokój, spowodowany najpewniej post-brexitowym oraz pandemicznym kryzysem, tak u Opus Kink słychać już raczej wywalenie na to wszystko i udawanie, że jest ok, kiedy wszystko się wali. Muzyka na "My Eyes, Brother!" jest jak pijacka zabawa - pozornie radosna, ale brudna, ocierająca się o chaos. Jako muzyczna konwencja okazuje się to całkiem fajne.
Ocena: 7/10
Opus Kink - "My Eyes, Brother!" (2023)
1. Chains; 2. Dust; 3. Children; 4. Tin of Piss; 5. Malarky; 6. Piping Angels; 7. 1:18
Skład: Angus Rogers - wokal, gitara; Jazz Pope - instr. klawiszowe; Jed Morgans - saksofon; Jack Banjo Courtney - trąbka; Sam Abbo - gitara basowa; Fin Abbo - perkusja
Producent: ?
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.