[Recenzja] Kult - "Kult" (1986)



"Kult" Kultu należy do tych nieco mniej popularnych i cenionych albumów jednego z najbardziej kultowych polskich zespołów. Dziś kojarzonego głównie z juwenaliami i coraz bardziej żenującym nowym materiałem. Nie zawsze jednak tak było. W początkach działalności. w tym także na niezatytułowanym debiucie, grupa miała znacznie więcej do zaoferowania. Pod względem stylistycznym te wczesne dokonania nawiązują przede wszystkim do post-punku. A więc grania, które w drugiej połowie lat 80. miało już pewną tradycję, także - choć krótszą - w naszym kraju. Stwierdzenie, że twórczość Kultu jest spóźniona o dobrą dekadę minęłoby się jednak z prawdą. Muzycy zaproponowali własną wersję post-punku, czerpiącą też sporo z rocka psychodelicznego, a nawet trochę z funku i jazzu. Stworzyli własny, oryginalny styl. I już na pierwszym albumie styl ten jest praktycznie w pełni rozwinięty. Ale same kompozycje nie są jeszcze tak charakterystyczne i ciekawe, jak na kolejnych wydawnictwach, a i brzmienie pozostawia tu trochę do życzenia.

Zresztą zespół miał mocno ograniczone możliwości w kwestii dobru materiału. Wiele ówczesnych utworów nie przeszło obowiązującej wówczas cenzury, gdyż krytykowały obecny ustrój polityczny. Przeszły głównie kawałki z tekstami inspirowanymi tematyką biblijną, często w negatywny sposób odnoszące się do zinstytucjonalizowanej religii. W pewnym sensie jest to więc bardzo luźny album koncepcyjny. Zabrakło tu też wydanych wcześniej przebojów - "Piosenki młodych wioślarzy" ze składanki różnych wykonawców oraz opublikowanych na singlu "Pilotów" i "Do Ani". Jest za to sequel tego ostatniego, "O Ani", w sumie ciekawszy od pierwowzoru za sprawą bardziej wyeksponowanego basu, funkowego pulsu gitary, psychodelicznych klawiszy oraz lekko jazzujących wstawek saksofonu. Najbardziej znanym i charakterystycznym nagraniem na tym longplayu, a przy tym całkiem dla niego reprezentatywnym, jest z kolei "Krew Boga", z bardzo post-punkową gitarą, fajnie pulsującym basem i ostrym saksofonem, a także podwójną linią wokalną.

Kazik na tym albumie śpiewa w bardzo zróżnicowany sposób, choć w jego głosie słychać jeszcze młodzieńczą niedojrzałość. Instrumentaliści z kolei nie błyszczą wirtuozerią - zupełnie tu nie potrzebną - ale całkiem sprawnie odnajdują się w takim graniu. Które zresztą nie pozbawione jest różnych smaczków i urozmaiceń. Z mniej znanych fragmentów wyróżnić na pewno warto dwie wolniejsze kompozycje: "Mędracy" o soulująco-jazzującym nastroju, a także "Religia wielkiego Babilonu" z orientalizującymi partiami klawiszy i dęciaków oraz klangującym basem. Do mocnych punktów całości zaliczają się również żywsze "Wspaniała nowina" i "Konsument", kolejne kawałki udanie łączące post-punk, funk oraz jazzowe naleciałości, a także stricte post-punkowy "Udana transakcja". Niestety, zdarzają się też banalne pierdoły w rodzaju "Posłuchaj, to do Ciebie" czy "Odnawianie restauracji". Nie przekonuje mnie także pseudo-jazzowy "1932 - Berlin", który pomimo takiej stylizacji jest zwyczajną piosenką, pozbawioną jakichkolwiek walorów artystycznych.

"Kult" to w sumie całkiem udany debiut, na którym muzycy pokazali, że od samego początku mieli na siebie pomysł. Gdyby tak jeszcze tylko dało się lepiej dobrać materiał i porządniej wyprodukować całość, to nie miałbym żadnych poważnych zastrzeżeń. A już niedługo później zespół pokazał, na ile naprawdę go stać.

Ocena: 7/10



Kult - "Kult" (1986)

1. Wspaniała nowina; 2. Zabierz mu wszystko; 3. Krew Boga; 4. Mędracy; 5. Religia wielkiego Babilonu; 6. Posłuchaj, to do Ciebie; 7. 1932 - Berlin; 8. Konsument; 9. Odnawianie restauracji; 10. Udana transakcja; 11. O Ani

Skład: Kazik Staszewski - wokal, saksofon altowy; Paweł Szanajca - saksofon tenorowy; Janusz Grudziński - gitara, instr. klawiszowe; Ireneusz Wereński - gitara basowa; Tadeusz Kisieliński - perkusja
Producent: Wojciech Przybylski


Komentarze

  1. Jedyną płytą jaką słyszałem a nawet kiedyś przez chwilę miałem to Ostateczny Krach Systemu Korporacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatni album pod ich szyldem, jaki warto usłyszeć. Jeśli chodzi o lata 90-te, to na pewno warto jeszcze znać "Tata Kazika" (1993)

      Usuń
    2. Tata Kazika i Tata 2 to dla mnie najlepsze albumy w historii polskiego rocka




      historii

      Usuń
  2. Jestem rozczarowany, że w pierwszym zdaniu brakuje słowa "eponimiczny" (w pewnym sensie brak ten rekompensuje "niezatytułowany" ciut niżej) ;)

    Jak jest Kult, to będzie też kiedyś Maanam? A jeśli nie, to co sądzisz o wydawnictwach, których słuchałeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wyciągasz zbyt daleko idące wnioski ;) Zacząłem recenzować Kult, bo spodobały mi się ich płyty (szczególnie dwie kolejne), a nie dlatego, że planuję pisać więcej o polskich wykonawcach. Choć w sumie cykl recenzji "Polish Jazz" może coś takiego sugerować. Jeśli zaś chodzi o Maanam, to już za bardzo nie pamiętam tych wydawnictw. Nie były złe, ale i nic mnie tam nie zachwyciło.

      Usuń
    2. Nie no, właśnie tak myślałem, ale wolałem dopytać, bo interesuje mnie opinia na temat tych albumów Maanamu. Choć już pewnie ich za bardzo nie pamiętasz.

      Usuń
    3. „Gdy zechce będę szczurem, dotrę do ciebie przez najmniejszą dziurę, gdy zechcę będę karaluchem, będę ci szeptać przekleństwa do ucha. A mogłam być cieniem w upalne południe, czułą kochanką w środku nocy”
      To tak odnośnie mało interesujących rzeczy w Maanam; muzycznie Mental Cut czy Nocny Patrol także b. dobre.

      A debiut Kultu to jedna z moich ich ulubionych płyt obok Posłuchaj To Do Ciebie czy Spokojnie. Zresztą Tan Kaseta a nawet 45-89 także dobre. Popsuli się dopiero w latach 20-ych.

      Usuń
    4. Maanam zawsze był mi obojętny. Jakieś tam pioseneczki o miłości typu Kocham Cię Kochanie Moje. Dziś kupiłem Nocny Patrol który jest uważany za opus magnum Maanamu. Mimo że znam z tej płyty tylko 3 kawałki które są znane ale nie są jakimiś wielkimi hitami, okazało się że płyta jest rewelacyjna. Jak mogłem nigdy nie znać tej płyty ale lepiej późno niż wcale. Cudowna muzyka.

      Usuń
    5. Oddałam ci serce, oddałam ci ciało, ty czekasz i mówisz mało!, mało!, mało!.

      Piękno w czystej postaci.

      I najlepsze z Kultu:
      „Jeźdźcy” ze „Spokojnie”
      [..]
      On potężniejszy jest od tamtych trzech
      On niesie ci miłość i wiarę
      I miłość, i wiarę, nadzieję dla ciebie ma
      Niesie ci słońce i gwiazdy
      On potężniejszy jest od tamtych trzech...

      Cudowny tekst, świetna muzyka; bardzo spójny album. Jak ktoś nie zna to słuchać, słuchać, słuchać..

      Usuń
  3. Kupiłem dziś Ostateczny Krach Systemu Korporacji i świetna to płyta. Strasznie zróżnicowana. Alekupiłem też płytę którąsłuchałemdawno dawno temu a jest to Pudelsi- Psychopo i świetnie się tego słucha.Nie jest to cośwyjątkowo ambitnego ale muzyka bardzo ciekawa. Każdy kawałek w iinym stylu. W sumie same pastisze. Pastisze metalu, popu, rocka, folku, psychodelii ... Strasznie melodyjne i świetne kąsliwe i zabawne teksty. Z resztą samam muzykai cała płyta jest zagrana dla jaj i puszcza oko do słuchacza. A te psychodeliczne kawałki wręcz rewelacyjne. No i na zakończenie ten epicki Wampir oczywiście z zajebistym tekstem ! A Maleńczuk wokalnie przeszedłna Psychopopie samego siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojarzę trzy tytuły z "Ostatecznego krachu". Za "Gdy nie ma dzieci" nie przepadam, ale "Dziewczyna bez zęba na przedzie" i "Komu bije dzwon" są w porządku, ten ostatni to nawet bardzo. Ale stylistyka z pierwszych trzech albumów jest jednak ciekawsza, a na "Posłuchaj, to do Ciebie" i "Spokojnie" są lepsze kompozycje w porównaniu z debiutem, więc już teraz polecam (recenzje też będą).

      Usuń
    2. Ostateczny Krach jest ogromnie zróżnicowany i rozepchany do granic możliwości, przez co może lekko nierówny, jednak uważam, że to jedna z ich najlepszych pozycji. Na pewno nie można go pominąć w temacie Kultu - polecam

      Usuń
    3. Jeśli chodzi o "Ostateczny Krach" to spodobała mi się bardzo druga połowa albumu. Ona zaważyła na ocenie, chociaż musiałbym go odsłuchać po raz drugi.

      Usuń
    4. To ja z kolei nie rozumiem fenomenu tego całego "Ostatecznego krachu". Nawet bym powiedział że to jeden ze słabszych albumów Kultu który swoją pozycję zawdzięcza tym trzem w.w. przebojom i jeszcze czwartemu "Panie Waldku pan się nie boi...". ;) Oprócz tego wymieniłbym jeszcze 2-3 utwory na które zwróciłem uwagę, ale reszta kompletnie nie zapadła mi w pamięć. Być może nie dojrzałem do tego albumu? Jednak dyskografię Kultu powiedziałbym że ogarniam dobrze bo kiedyś jednak trochę ich wałkowałem, choć też dawno do nich nie wracałem więc kto wie jakby było teraz. Jednak na to co pamiętam to mogę powiedzieć że z tych albumów co były wcześniej to bardziej mi się podobały "Posłuchaj to do Ciebie", "Spokojnie", "Your Eyes", Tata Kazika" i "Tata 2", a z tych co później to "Poligono Industrial" i "Hurra". :)

      Usuń
    5. A mi właśnie na "Ostatecznym..." podobają się wszystkie kawałki - na każdy z nich był jakiś pomysł, czymś się wyróżnia z reszty, jak nie aranżacją, czy fajnym riffem, to dobrym tekstem; są kawałki nu-jazzowe, punkowe, popowe, industrialne - czuć, że byli pełni inspiracji, tworząc tą płytę, i jak zawsze przetwarzali to po swojemu. Jak tworzyłem swoje top 75 piosenek zespołu, z "Krachu" załapało się 9 tytułów - "Dziewczyna...", "Fever..." (świetny riff, trochę jajcarska piosenka), "Goopya peezda", "Ja wiem to" (chyba najcięższy kawałek Kultu), "Jatne" (dosyć oniryczne, tekstowo nawiązanie do pamiętnego występu Kazika w Sopocie), "Krew jak śnieg" (prawie-tytułowe, zjadliwe nagranie), wspomniany "Lewy czerwcowy", rozpędzone "Poznaj swój raj". Jak widać, dwa z czterech wielkich przebojów nawet nie robią na mnie aż takiego wrażenia (chociaż "Komu bije dzwon" w końcu mnie przekonało po latach), no i też nie do końca reprezentują tą płytę.

      A że "Poligono" lepsze niż "Ostateczny..." to już w ogóle nie rozumiem, chyba największy niewypał w historii Kultu w momencie wydania (bo 45-89 przynajmniej ma trochę dobrych tesktów, a Salon był po prostu o 1,5 godziny za długi, a tutaj poległo wszystko).

      .

      A jeszcze odnosząc się do recenzji - "Dziś kojarzonego głównie z juwenaliami i coraz bardziej żenującym nowym materiałem." - no, bez przesady, chyba jednak każdy słuchacz rocka kojarzy, że w latach 80/90 Kult to był zjawiskowy i nawet wybitny zespół, który obecnie zszedł na psy. W ogóle dziwi mnie, że dopiero ostatnio się wziąłeś za ten zespół, ale lepiej późno niż wcale. :P
      A najbardziej mnie ciekawi, co powiesz o "Tacie Kazika" oraz "Tacie 2", które są bardzo specjalne w dyskografii zespołu.

      Usuń
    6. Słuchałem teraz Tatę Kazika na YouTube i jest w niej coś czego nie lubię ogólnie w Kaziku i Kulcie a czym charakteryzuje sie też T.Love i te wszystkie Szwagiery Kolaski czyli "pijackie przyśpiewki" których wyjątkowo w Ostatecznym Krachu prawie w ogóle nie ma.

      Usuń
    7. "a Salon był po prostu o 1,5 godziny za długi"- o cholera XDDDD, u mnie jak album jest za długi o 25 minut to już jest bardzo nie tak....

      Usuń
    8. "Spokojnie" - 45 minut. "Salon Recreativo" - 135 minut. Matematykę zostawiam tobie.

      A Tata z T.Lovem i pijackimi przyśpiewkami nie ma nic wspólnego, próbujcie dalej.

      Usuń
    9. Dobra, aż zbyt zdawkowy był mój poprzedni komentarz; o Salonie wspomniałem wyłącznie w kontekście tego, jak wielką porażką było Poligono. Dlatego faktycznie jest "bardzo nie tak", ale w porównaniu z Poligonem, na obronę Salonu dalej jest to 40 minut niezłej muzyki, czyli w sam raz na pełnoprawną płytę.

      Usuń
    10. T.Love ma bardzo dużo wspólnego z Kultem. Podobna stylistyka, rytmika, podobny styl śpiewania a nawet momentami podobna barwa głosu Muńka do Kazika. Ta sama szufladka ogólnie (zwłaszcza w porównaniu ze wczesnym Kultem) tylko że T.Love jest o klasę niżej od Kultu i jest uboższy aranżacyjnie bo tam tylko same w sumie gitary. No i u T.Love to na każdej płycie jest w sumie jeden dobry kawałek. Lepiej u nich wypadają płyty typu The Best of.

      Usuń
    11. Ale Kolego Arturze, Salon Recreativo jako album powinno się rozważać z perspektywy tylko CD1, bo CD2 to dodatki ;) Osobiście bardzo lubię ten album, choć jest wyraźnym spadkiem formy.

      Usuń
    12. @Pumpciuś:
      No chwila, ja mówiłem konkretnie o "Tacie", a ty wyskakujesz z paralelami pomiędzy całokształtami dwu wykonawców. Poza jakimiś pojedyńczymi kawałkami niezbyt widzę podobieństwa... inne instrumentarium, inspiracje, aranżacje, podejście do muzyki. T.Love jak uderza w folklor, to robi to tak... popowo, a słuchając "Taty", aż czuć klimat mniej ciekawych miejsc przedwojennej Warszawy (a przynajmniej coś, co go nieźle udaje, jak na muzykę rockową).

      Naprawdę to są dla ciebie klimaty imienin u cioci:
      https://www.youtube.com/watch?v=AciQQ7clyUg ?

      @safeman:
      Na CD2 Salonu też są fajne kawałki - "Radio Tirana" należące do wczesnego repertuaru Kultu, dłuższa wersja "Wielkiego tańca" bliższa szalonym koncertowym wykonaniom z lat 80., i ten tytułowy, który lepiej by posłużył jako klimatyczny wstęp do płyty, niż taki właśnie dodatek umieszczony po alternatywnych wersjach piosenek z CD 1. Z drugiej strony, dwie najsłynniejsze piosenki jakoś mnie nie przekonują... Dlatego nie jest dla mnie jasne, która płyta to dodatki, a która to danie główne. ;)

      Usuń
  4. Nawiązując do pochwał płyt Kultu kupiłem dziś rano Spokojnie, Posłuchaj i Tatę Kazike (bo Krach już mam i znam) i powiem że Spokojnie i Posłuchaj to rzeczywiście świetne płyty, nie jest to po prostu zwykła muzyka rockowa a wzbogacona o dużo instrumentów dętych i ciekawych rytmów. Ażdziw bierze że to polski zespół. Tata Kazike jest ok choć zajeżdza wspomnianą przez ze mnie wyżej atmosferą u cioci na imieninach", ale też mi się podoba choć już nie jest tak równa jak tamte dwie i Krach. Jest kilka wybijających się kawałków jak Baranek czy Królowa Życia ale też kilka zapychaczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kult jest idealnym przykładem na "zdziadkowanie się" w pewnym momencie w kontekście muzycznym. Ale do "Ostatecznego krachu systemu korporacji" spokojnie możesz obadać ich dyskografię (szczególnie polecam tę właśnie płytę).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo sugerują ich przeboje. Dość dobrze znam single do czasu "Hurra!" i o ile do końca poprzedniego wieku wciąż zdarzają się wśród nich dobre rzeczy, to potem jest już tylko żenująco.

      Usuń
    2. Nieprzypadkowo mówi się (także tutaj), że "Ostateczny krach..." to był ich ostatni wartościowy album. Aczkolwiek słuchałem dziś najnowszy "Wstyd" i jest nawet OK (chyba takie 6/10), ale mimo to raczej bym go nie polecił. Będziesz nadrabiał kolejne płyty Kultu?

      Usuń
    3. Myślę, że tak. Chciałbym poznać płyty aż do "krachu", bo znam z niego parę kawałków, z których lubię "Dziewczynę bez zęba na przedzie", "Z archiwum polskiego jazzu" i szczególnie "Komu bije dzwon".

      Usuń
    4. "Jatne" też jest super, nie tylko ze względu na tekst :) Teksty nie mają wpływu na moje oceny, ale jeśli zdarzy się jakiś dobry, to lubię to uwzględnić. "Krach" jest bardzo eklektyczny, ale przy tym intrygujący, bo w wielu stylach udało się stworzyć coś interesującego i niebanalnego, zupełnie inaczej niż później. To chyba mój ulubiony album Kultu, i obok "Spokojnie" najlepszy.

      Usuń
  6. https://www.youtube.com/watch?v=jwcWzuUhalI - hey, kto pamięta w ogóle taki zespół jak Kult ?

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie szkoda, że to odnawianie restauracji to taka pierdoła co ma minutę, ma dość chwytliwy riff. Mogliby zrobić z tego normalny kawałek.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)