[Recenzja] King Crimson - "Live at the Orpheum" (2015)



Król powrócił! W składzie, którego podstawą są muzycy, którzy w 2011 roku - pod szyldem Jakszyk, Fripp and Collins, ale z dopiskiem "A King Crimson ProjeKct" - wydali album "A Scarcity of Miracles". A byli to: gitarzysta Robert Fripp - niekwestionowany lider King Crimson, jedyny stały muzyk zespołu; saksofonista Mel Collins - członek grupy w latach 1970-72, gościnnie występujący także na albumie "Red" (1974); wokalista i gitarzysta Jakko Jakszyk - wcześniej członek zespołu  21st Century Schizoid Band, czyli cover bandu Karmazynowego Króla, stworzonego przez jego byłych muzyków; basista Tony Levin - w zespole od lat 80., z przerwą w okresie albumu "The ConstruKction of Light" (2000); oraz perkusista Gavin Harrison - bardziej znany z Porcupine Tree, ale koncertujący już z King Crimson na trasie z lat 2007-08. Ponadto w składzie znalazło się jeszcze dwóch dodatkowych perkusistów: występujący z grupą od 1994 roku Pat Mastelotto, oraz niezwiązany z nią wcześniej w żaden sposób Bill Rieflin (wcześniej członek m.in. Ministry, R.E.M. i Nine Inch Nails).

Na premierowy materiał od tych muzyków będzie trzeba pewnie jeszcze długo poczekać - na razie wiadomo o nim tylko tyle, że powstaje. Grupa zdążyła już jednak zagrać krótką trasę po Stanach. Album "Live at the Orpheum", który właśnie trafił do sklepów (dostępny na winylu lub w zestawie CD/DVD-A), został zarejestrowany właśnie w jej trakcie - a konkretnie 30 września i 1 października 2014 roku w Los Angeles. Album przynosi zaledwie czterdzieści minut muzyki, chociaż zespół na obu występach grał znacznie dłużej - na płycie pominięto m.in. "21st Century Schizoid Man", "Pictures of a City" i "Larks' Tongues in Aspic". Są natomiast po dwa utwory z albumów "Islands" ("The Letters", "Sailor's Tale") i "Red" ("One More Red Nightmare", "Starless"), a także tytułowa kompozycja ze znacznie późniejszego "The ConstruKction of Light".

Całość zaczyna się od "Walk On: Monk Morph Chamber Music", czyli ambientowego kolażu, zawierającego fragmenty albumu "(No Pussyfooting)" Roberta Frippa i Briana Eno, a także różnych utworów King Crimson. Pierwszym właściwym utworem jest zadziorny "One More Red Nightmare", który podczas tej trasy miał swoją koncertową premierę - po 40 latach od wydania go na niepromowanym trasą albumie "Red". Wykonany został dość blisko studyjnego pierwowzoru, chociaż skrócono go o całą minutę. Nie do końca przekonuje mnie jakby wymęczony śpiew Jakszyka, ale jestem pewien, że sam John Wetton nie byłby obecnie w stanie zaśpiewać tego lepiej. "Banshee Legs Bell Hassle" to krótki perkusyjny popis Gavina Harrisona, w ogóle nie podobny do tego, co powszechnie znane jest pod nazwą "solówka perkusyjna" - zaskakuje bowiem swoją delikatnością.

Utwór "The ConstruKction of Light" został okrojony do pierwszej, instrumentalnej części. To niezwykła kompozycja, a w nowej aranżacji - wzbogaconej o saksofon - robi jeszcze większe wrażenie. A dalej pojawiają się dwa równie wspaniałe utwory z niedocenianego albumu "Islands" - "The Letters" i "Sailor's Tale". W tym pierwszym Jakszyk jako wokalista poradził sobie doskonale. Słychać, że w takich łagodniejszych klimatach czuje się zdecydowanie najlepiej. Potwierdza to także finałowy "Starless", czyli jedna z najpiękniejszych kompozycji w dorobku King Crimson. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że Jakszyk zaśpiewał tutaj lepiej, niż Wetton w studyjnej wersji. Trochę zmienił się ten utwór także w warstwie muzycznej: gitarowe solówki w części wokalnej są trochę mniej subtelne, nabrały ostrości; natomiast instrumentalna część wypada trochę łagodniej, chociaż w pewnym momencie nabiera ciężaru.

"Live at the Orpheum" pokazuje, że muzycy są w doskonałej formie i zaostrza apetyt na premierowy materiał. Jeżeli na nowym albumie znajdą się utwory choćby w połowie tak dobre, jak te znajdujące się tutaj, to powrót King Crimson może okazać się najlepszym powrotem ostatnich lat. Wadą "Live at the Orpheum" jest natomiast jej długość... a właściwie krótkość. Gdyby znalazły się tutaj także wymienione wcześniej utwory, otrzymalibyśmy pełniejszy obraz aktualnego wcielenia grupy. Bardzo ciekawi mnie, jak muzycy poradzili sobie z utworami pierwszego składu King Crimson, z którego przetrwał tylko Robert Fripp.

Ocena: 8/10



King Crimson - "Live at the Orpheum" (2015)

1. Walk On: Monk Morph Chamber Music; 2. One More Red Nightmare; 3. Banshee Legs Bell Hassle; 4. The ConstruKction of Light; 5. The Letters; 6. Sailor's Tale; 7. Starless

Skład: Jakko Jakszyk - wokal i gitara; Robert Fripp - gitara i instr. klawiszowe; Mel Collins - saksofon i flet; Tony Levin - bass; Gavin Harrison - perkusja i instr. perkusyjne; Pat Mastelotto - perkusja i instr. perkusyjne; Bill Rieflin - perkusja i instr. perkusyjne, melotron (7)
Producent: King Crimson


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)