[Recenzja] Metallica - "Master of Puppets" (1986)



Jeden z najsłynniejszych albumów metalowych. Cieszący się uznaniem także wśród osób nie słuchających tak ciężkiej muzyki na co dzień. To dlatego, że "Master of Puppets" to nie tylko metalowe łojenie, ale także przemyślane kompozycje i dobre melodie. Styl zespołu dojrzał, podobnie jak sami muzycy (w końcu zmężniał głos Hetfielda), co słychać nawet w tych bardziej agresywnych utworach. "Master of Puppets" nie wziął się jednak znikąd. Zespół po prostu rozwinął pomysły z poprzedniego longplaya.

Nawet struktura albumu jest niemal identyczna. Zwłaszcza pierwsza strona: na otwarcie rozpędzony, agresywny utwór z akustycznym wstępem ("Battery"), potem utwór tytułowy ("Master of Puppets"), następnie bardziej melodyjny kawałek ("The Thing That Should Not Be") i na koniec mocna ballada ("Welcome Home (Sanitarium)"). Każdy z nich brzmi dużo dojrzalej od swojego pierwowzoru. I o ile dwa ostatnie stawiam mniej więcej na równi z ich odpowiednikami z "Ride the Lightning", tak dwa pierwsze zdecydowanie wyżej. Niestety, druga strona znów wypada słabiej - zespół ponownie wrzucił tutaj parę wypełniaczy ("Disposable Heroes" i "Leper Messiah" - oba nieco ciekawsze od odpowiedników z poprzednika, ale i tak średnie) i długi utwór instrumentalny ("Orion", który nie oferuje niczego ciekawego, poza solówką Burtona). Poza tym, na poprzednim albumie pomiędzy słabszymi utworami umieszczony był świetny "Creeping Death", a tutaj ledwie przyzwoity "Damage Inc." (obok otwieracza najbardziej agresywny fragment albumu).

Mimo powtórzenia sprawdzonego schematu, "Master of Puppets" to naprawdę udany album, ciekawie rozwijający patenty z poprzednika. Znalazły się tu jedne z najbardziej rozpoznawalnych -i najlepszych - utworów zespołu. Choć nie obyło się też bez kilku słabszych momentów.

Ocena: 8/10



Metallica - "Master of Puppets" (1986)

1. Battery; 2. Master of Puppets; 3. The Thing That Should Not Be; 4. Welcome Home (Sanitarium); 5. Disposable Heroes; 6. Leper Messiah; 7. Orion; 8. Damage Inc.

Skład: James Hetfield - wokal i gitara; Kirk Hammet - gitara; Cliff Burton - bass; Lars Ulrich - perkusja
Producent: Metallica i Flemming Rasmussen


Komentarze

  1. Na tym krążku kończy się dla mnie wielka Metallica. Następne 2 płyty mimo że udane, nie prezentowały już takiego poziomu. Przynajmniej na żywo dalej prezentowali wyborny poziom (tak do początku lat 90). W ogóle odnoszę wrażenie, że po śmierci Cliffa to nie był już ten sam zespół. Wielka strata.

    A "Master of Puppets" wiadomo - klasyka (choć odrobinę bardziej cenię poprzednika).

    OdpowiedzUsuń
  2. Słucham Metalliki od około 25 lat i ten album oczywiście lubię, ale nie uważam go za arcydzieło ponieważ powiela schemat płyty wcześniejszej.
    To właśnie Ride The Lightning jest dla mnie najlepszym wydawnictwem tego zespołu, choć tak jak Master zawiera dwa typowe thrashowe wypełniacze. No może Orion jako instrumental jest odrobinę ciekawszy,ale całościowo to album wcześniejszy jest tym lepszym.
    Gdybym miał jednak coś wyróżnić na Masterze to oczywiście będzie to utwór tytułowy, nawiązująca do Lotu nad kukułczym gniazdem ballada Welcome Home,choć w drugiej części fajnie zaostrzona i poprzedzający ją utwór The Thing That Should Not Be.Ciężki, z wyraźnym uklonem w stronę Black Sabbath,ale posiadający własny charakter.
    Pozostałe utwory stanowią dla mnie bardzo dobre uzupełnienie płyty, ale z zastrzeżeniem o którym pisałem wcześniej. Zwłaszcza Leper Messiah sprawia wrażenie wypelniacza.
    Ode mnie 8/10.

    OdpowiedzUsuń
  3. Metallica to idealny zespół do odmóżdżenia się przy nie wymagającej wielkiej uwagi grze jak np. Call Of Duty

    OdpowiedzUsuń
  4. Leper Messiah wypełniaczem ?. Widać jak gusta są różne, bo dla mnie Leper Messiah to nie tylko najlepszy kawałek z tej płyty wraz z The Thing That Should Not Be ale te 2 kawałki to dla mnie w ogóle najlepsze 2 utwory Metalliki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej bardzo powszechna opinia. Nie żeby zdanie większości miało faktyczne przełożenie na jakość muzyki, chociaż akurat w przypadku popu, jakim jest Metallica, zwykle to te najpopularniejsze kawałki są tymi najbardziej charakterystycznymi, a pozostałe sprawiają wrażenie napisanych na szybko, byle dociągnąć album do wymaganej długości. Jako nastolatek sporo się "Master of Puppets" nasłuchałem i nawet teraz mogę bez trudu odtworzyć sobie w głowie kawałki ze strony A winyla, zaś tych ze strony B kompletnie nie pamiętam. Nie ma tam takich wyrazistych riffów czy melodii, które by je wyróżniały jakoś na tle samego thrash metalu, a co dopiero muzyki ogółem.

      Usuń
  5. Nie wiem czy dobrze rozzumiem twoj komentarz. Te 2 utwory nie dosc ze sa mniej popularne to odbiegaja stylem od metalliki i metalu w ogole. to nie sa patataje ale grane w srednich tempach. jak bylem szczniakiem to ich nie cierpialem bo zaburzaly mi dynamike plyty. teraz je najbardziej lubie bo slychac w nich kuszt kompozycyjny a nie granie na leb na szyje. sa powazne bez szczeniackich galopad

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisałem nic o tempie utworów, tylko że nagrania z drugiej połowy albumu sprawiają moim zdaniem wrażenie pisanych w pośpiechu na kolanie.

      Usuń
  6. O nie Should i Messiah to właśnie starannie skomponowane utwory, właśnie nie w pośpiechu czyli patataj i jakaś tam melodia ale właśnie wypieszczone kompozycje. nie grają ich na koncertach bo to kawałki do słuchania a nie pogowania więc pewnie dlatego są mniej popularne no i nie dla dzieci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "The Thing That Should Not Be" jest akurat z pierwszej połowy płyty i nie mam mu nic do zarzucenia. Natomiast w przypadku "Leper Messiah" problemem jest raczej brak wyrazistości, a nie tempo. Taki "For Whom the Bell Tolls" też nie jest szybki, a należy do najbardziej lubianych i najczęściej granych na żywo kawałków zespołu.

      Dzielenie nagrań Metalliki na te "dla dzieci" i, jak rozumiem, dla dojrzałych, to miał być żart?

      Usuń
    2. rozumiem twoją aluzję że metallica jest cała dla dzieci (bo przecież tylko jazz jest dla dorosłych) ale właśnie te 2 kawałki wyróżniają się w tym sensie

      Usuń
    3. Trzymajmy się tematu. O jazzie nic nie pisałem, ani nie czyniłem do niego aluzji.

      Metallica to jest zespół o zerowym progu wejścia - nie trzeba żadnego wcześniejszego przygotowania, żadnego osłuchania. I dotyczy to każdego ich kawałka, nie ma w tej muzyce nic trudnego. Właśnie dlatego często jest to pierwszy zespół, po jaki sięgają dzieciaki.

      Usuń
    4. Myslę że dzieciaki sięgają po to na początku dlatego że to najsłynniejszy zespół. na ogól sięga się po to o czym się słyszy a słyszy się zazwyczaj Iron Maiden i Metalikę. Kilka dni temu w empiku (była promocja 3 za 2) jedna starsza pani szukała czarnej Metalliki i Pink Floyd gdzie jest High Hopes bo to jest najsłynniejsze. Ja jej wybrałem Master of Puppets oraz Dark Side i Wish You Were Here. Była sceptyczna bo nie słyszała o tym i moje zapewnienia że to najważniejsza płyta Metaliki i Pink Floyd wywołała u niej zdziwienie ale wzięła, ciekawe czy w domu się na mnie obraziła. W jazzie też najpierw sięga się po Miles Davisa Kind of Blue i Johna Coltrana A Love Supreme a nie Mingusa czy Erica Dolphiego czy nawet Bitches Brew czy Ascension. Nie dlatego że to prostsze tylko znane a że znane bo prostsze to inna sprawa. Taki jest świat. Zenka wszyscy znają bo prosty. W metalu Metallica jest prostsza od Atheist ale po prostu znana wszystkim. Jak się złapie bakcyla w każdym gatunku to się brnie ...

      Usuń
    5. Nie dlatego że to prostsze tylko znane a że znane bo prostsze to inna sprawa.

      To dokładnie ta sama sprawa, ponieważ jedno wynika z drugiego. Muzyka trudniejsza w odbiorze nie ma szans być tak popularna, jak Metallica, Iron Maiden, Pink Floyd od czasu "Meddle" czy te najsłynniejsze płyty Milesa Davisa i Johna Coltrane'a. Wszystkie te rzeczy łączy ogromna przystępność (w przypadku dwóch ostatnich przykładów - duża przystępność jak na jazz). I zauważ, że nie twierdzę, że w przystępności jest cokolwiek złego. Stwierdzam jedynie, że popularność Metalliki wynika z tego, że w tej muzyce nie ma niczego, co sprawiałoby trudność początkującemu słuchaczowi.

      Usuń
    6. Już nie deprecjonuj tak tego zespołu.

      Metallica to jest zespół o zerowym progu wejścia - nie trzeba żadnego wcześniejszego przygotowania, żadnego osłuchania. I dotyczy to każdego ich kawałka, nie ma w tej muzyce nic trudnego. Właśnie dlatego często jest to pierwszy zespół, po jaki sięgają dzieciaki.

      Niby się zgodzę, ale są dzieciaki dla których i taka muzyka jest za trudna, to nie te które słuchają Metalliki są na samym końcu łańcucha pokarmowego, ale te co słuchają tego co obecnie jest promowane w radio/na festiwalach i galach (Fryderyki?) emitowanych w telewizji/pojawia sie na ścieżkach dźwiękowych tych nowych filmów, których zapowiedzi są tak częste, że siłą rzeczy ściągają do kin najwięcej osób. Mam wymieniać o jakich wykonawców chodzi? ;)

      Skoro MOP jest wyraźnie słabszy od RTL, to czemu oba mają taką samą ocenę?

      Usuń
    7. Nie pisałem, że jest dużo słabszy od poprzednika, ani że jest słaby. Obie te płyty są naprawdę dobre w swojej kategorii, tylko nie ma sensu zaprzeczać, że nie wszystkie utwory są tak samo wyraziste. Nie ma też powodu, żeby twierdzić, że coś z repertuaru Metalliki może być za trudne dla słuchaczy. Z pewnością są tacy, którym ta muzyka nie będzie się w ogóle podobać, ale w niej samej nie ma nic, co mogłoby stawiać wymagania słuchaczom bez żadnego osłuchania. Dodam jeszcze, bo może nie jest to oczywiste, że nie uważam, by wysokość progu wejścia była proporcjonalna do jakości. To, że Metallica ma zerowy punkt wejścia, czyli tak samo, jak to, czego głównie słuchają dziś dzieciaki, nie znaczy, że jest takim samym chłamem.

      Usuń
  7. Dawanie 8/10 plycie pomnikowej...az mnie ciekawi co ma 10/10.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, oczywiście, "Master od Puppets" wzbudza w nas zachwyt i miłość dlatego, że wielkim albumem jest!

      Polecam mniej konformistyczne podejście, bez zachwycania się tymi wszystkimi klasycznymi płytami tylko dlatego, że w Teraz Rocku i innych skostniałych mediach przekonują o ich wybitności, często bez merytorycznych argumentów. Jak się posłucha więcej różnorodnej muzyki, to sporo tych klasyków okazuje się płytami jakich wiele, tylko bardziej popularnymi ze względu na obecność jednego czy kilku przebojów.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024