[Recenzja] Ornette Coleman - "Skies of America" (1972)
Pomysł łączenia jazzu i zachodniej (a więc głównie europejskiej) muzyki klasycznej sięga lat 50. XX wieku. Wymyślono nawet specjalne określenie na taką stylistykę - "third stream", trzeci nurt - mające sugerować, że nie jest to ani odmiana jazzu, ani muzyki klasycznej, lecz coś odrębnego. W praktyce wyglądało to na ogół inaczej. Muzycy jazzowi, sięgając po pewne rozwiązania z muzyki klasycznej, wciąż grali muzykę kwalifikującą się bardziej jako odmiana jazzu. Wystarczy przypomnieć te najbardziej znane dzieła, jak "The Black Saint and the Sinner Lady" Charlesa Mingusa czy "Sketches of Spain" Milesa Davisa. Nieco inaczej do tematu podszedł Ornette Coleman. Pierwsze próby napisania kompozycji na orkiestrę saksofonista podjął pod koniec lat 60. Najwyraźniej nie był zadowolony z efektu, bo napisana przez niego wówczas muzyka nie została nigdy zarejestrowana. Przełomowym momentem okazała się współpraca z Alice Coltrane na początku następnej dekady. Colema