[Recenzja] Uriah Heep - "Look at Yourself" (1971)
Zgodnie z dotychczasową tradycją, trzeci album Uriah Heep w Stanach został wydany z inną okładką (ale już bez zmian w liście utworów). Tym razem jednak obie okładki opierają się na dokładnie tym samym pomyśle: wyposażone są w lustrzaną folię, w której może przeglądać się osoba trzymająca album. Jest to oczywiste nawiązanie do tytułu "Look at Yourself". A zawartość muzyczna? Jest to jak dotąd najbardziej spójny album zespołu. Muzycy (głównym kompozytorem materiału jest Ken Hensley, którego w dwóch nagraniach wspomógł David Byron, a w jednym Mick Box) postawili zdecydowanie na hardrockowy czad. Rozpędzony utwór tytułowy, z bardzo purplowymi partiami organów i gitary, ale urozmaicony egzotycznymi perkusjonaliami (odpowiadają za nie członkowie afrobeatowej grupy Osibisa), stał się kolejnym klasykiem zespołu, bez którego nie mógł się odbyć żaden koncert. Ale nie mniej udanie prezentują się "Tears in My Eyes" z bluesowymi zagrywkami gitary i partią syntezatora (w