[Recenzja] Yes - "Close to the Edge" (1972)
Kształtowanie i doskonalenie własnego stylu zajęło grupie Yes dobrych kilka lat i wymagało pewnych zmian w składzie. Jednak w końcu, na początku 1972 roku, zespół był gotowy, by stworzyć prawdziwie wielkie dzieło. "Close to the Edge" to bez wątpienia jedno z największych osiągnięć w szeroko pojętej muzyce rockowej i jedna z wizytówek progresywnego nurtu. Niespełna czterdziestominutowe dzieło, składające się z trzech rozbudowanych utworów, dopracowanych w najmniejszym szczególe. W komponowanie materiału zaangażowani byli wszyscy muzycy (choć największy wkład mieli Jon Anderson i Steve Howe). Następnie cały zespół godzinami dyskutował nad każdym fragmentem, wymieniając się swoimi pomysłami aranżacyjnymi i wspólnie wybierając najlepszy. Taka metoda doskonale się tu sprawdziła, jednak jej zdecydowanym przeciwnikiem okazał się Bill Bruford, zafascynowany jazzem i preferujący bardziej spontaniczne podejście. Tuż po zakończeniu nagrań, zdecydował się opuścić Yes, przyjmując pro