[Recenzja] John Lennon - "Imagine" (1971)



Drugi solowy album Johna Lennona nie idzie ścieżką wyznaczoną przez debiutancki "John Lennon/Plastic Ono Band". "Imagine" stanowi wręcz przeciwieństwo swojego surowego, wręcz ascetycznego, nagranego w trio poprzednika. Tym razem w nagraniach wziął udział znacznie bardziej rozbudowany aparat wykonawczy. Podczas odbywającej się w połowie lutego oraz na przełomie maja i czerwca 1971 roku sesji, przez studio przewinęli się między innymi George Harrison, basista Klaus Voormann, perkusiści Andy White (wkrótce członek Yes), Jim Gordon (Traffic, Derek and the Dominos) i Jim Keltner, pianista Nicky Hopkins, gitarzysta Ted Turner (z Wishbone Ash), czy połowa składu poprockowego Badfinger, Joey Molland i Tom Evans. Producent Phil Spector zatrudnił też sekcję smyczkową z Filharmonii Nowojorskiej, która wystąpiła w ponad połowie utworów, pokrywając je grubą warstwą brzmieniowego lukru, co wcale nie dodaje im uroku, a raczej kiczu. Same kompozycje również nie przekonują mnie tak, jak te z debiutu.

Najsłynniejszym utworem z tego longplaya jest, oczywiście, otwierający go i dający mu tytuł "Imagine". Zgrabna fortepianowa ballada o wyrazistej, dość ładnej, choć może nadto prostej melodii. Nie da się ukryć, że sukces tego kawałka wynika po części ze względu na jego utopijny tekst, w którym Lennon pod płaszczykiem śpiewania o pokoju na świecie, daje wyraz swojej fascynacji komunizmem. Pozostawia to pewien niesmak. Trudno też traktować te pokojowe deklaracje Lennona na poważnie, gdy na tym samym albumie znajduje się też taki utwór, jak "How Do You Sleep?", będący personalnym atakiem na Paula McCartneya. Hipokryzja w najczystszej postaci. Pod względem muzycznym, "How Do You Sleep?" wypada całkiem nieźle - uwagę zwracają zadziorne partie gitary Harrisona, bujająca gra Voormanna i White'a, a także lekko jazzujące pianino elektryczne Hopkinsa. Kompletnie nietrafionym pomysłem było dodanie smyczków, które zupełnie tu nie pasują i psują ostateczny efekt, niepotrzebnie wygładzając brzmienie. Skoro już zdecydowano się na tak dosadny tekst, powinna towarzyszyć mu równie bezkompromisowa muzyka.

Dość sporym przebojem - choć nieporównywalnym z "Imagine" - jest także inna ballada "Jealous Guy". Lennon napisał ten utwór już w 1968 roku (jako "Child of Nature") i nawet został wówczas nagrany przez The Beatles, ale ostatecznie nie zamieszczono go na tzw. "Białym albumie". Trochę szkoda, bo tam mógłby zabrzmieć lepiej. Tutejsza wersja została zanadto przesłodzona smyczkami, przez co brzmi strasznie tandetnie. To jednak wciąż jeden z lepszych fragmentów albumu, broniący się zgrabną melodią. Na pozytywne wyróżnienie zasługuje też inna ballada, "Oh My Love", również bardzo zgrabna, a dodatkowo zyskująca dzięki skromniejszej, bardziej subtelnej aranżacji (choć wciąż nie jest to ascetyzm debiutu). Dość fajnie wypada zadziorniejszy, nieco funkowy "I Don't Wanna Be a Soldier Mama I Don't Wanna Die", a "It's So Hard" i "Gimme Some Truth" to solidne średniaki. Niestety, nie brakuje tu też kompletnych pomyłek, jak sztampowy pastisz muzyki barowej "Crippled Inside", najbardziej przesłodzony brzmieniowo "How?" i niewiarygodnie banalny "Oh Yoko!".

Zdecydowanie nie jestem zwolennikiem podejścia Phila Spectora do brzmienia, a ten album szczególnie mnie w tym utwierdza. Do prostych piosenek pasują proste aranżacje, a nie pseudo-symfoniczny rozmach. Jest to po prostu klasyczny przykład użycia niewłaściwego środka wyrazu do danych kompozycji. Nie pomaga  na pewno, że to brzmienie jest strasznie przesłodzone, co z trudem mogę zaakceptować w balladach (ale tylko "Imagine" i "Jealous Guy", bo w "How?" stężenie słodyczy jest już nie do wytrzymania), ale nie w zadziorniejszych kawałkach z "How Do You Sleep?" na czele. Wykonanie przez Lennona i pozostałych instrumentalistów też wydaje się nieco zbyt bezpieczne; brakuje tu tego szczerego zaangażowania z debiutu. Może z brzmieniem i wykonaniem jak na tamtym albumie, materiał ten robiłby na mnie lepsze wrażenie.

Ocena: 6/10



John Lennon - "Imagine" (1971)

1. Imagine; 2. Crippled Inside; 3. Jealous Guy; 4. It's So Hard; 5. I Don't Wanna Be a Soldier Mama I Don't Wanna Die; 6. Gimme Some Truth; 7. Oh My Love; 8. How Do You Sleep?; 9. How?; 10. Oh Yoko!

Skład: John Lennon - wokal, pianino (1,7,9), gitara (2-6,8,10), harmonijka (10); Klaus Voormann - gitara basowa (1,3-10), kontrabas (2); Alan White - perkusja (1,6-10), wibrafon (3,5), talerze (7); George Harrison - gitara dobro (2), gitara (5-8); Rod Linton - gitara (2,6,8,10); Ted Turner - gitara (2,8)Steve Brendell - kontrabas (2), marakasy (5)Nicky Hopkins - pianino (2,3,5,6,9,10), elektryczne pianino (7,8); John Tout - pianino (2,8); Jim Keltner - perkusja (2,3,5); Joey Molland - gitara (3,5); Tom Evans - gitara (3,5); John Barham - fisharmonia (3), wibrafon (9); Michael Pinder - tamburyn (3,5); King Curtis - saksofon (4,5); Jim Gordon - perkusja (4); Andy Davis - gitara (6,8-10); Phil Spector - dodatkowy wokal (10); The Flux Fiddlers - orkiestracja (1,3-5,8,9)
Producent: John Lennon, Yoko Ono i Phil Spector


Komentarze

  1. Ta. Z jednej strony Imagine niestety promujące komunizm czy tam neomarksizm (kolejny milioner który zapragnął piwszechnej urawnilowki) z drugiej sarkastyczny How Do You Sleep. Cały Lennon. Niestety. Choć nie sposób odmówić mu racji gdy się posłucha tandety uporczywie produkowanej przez McCartneya.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)