[Recenzja] Alice in Chains - "Dirt" (1992)
Już debiutancki album Alice in Chains, "Facelift", zwrócił na zespół uwagę mainstreamowej publiczności, ale nieporównywalnie większy sukces przeszedł dwa lata później. Nie stało się tak bez przyczyny. Na pewno pomogła popularność, jaką w międzyczasie zdobyły inne zespoły wywodzące się ze sceny Seattle - Soundgarden ("Badmotorfinger"), Pearl Jam ("Ten") i przede wszystkim Nirvana ("Nevermind"). Uwaga muzycznych mediów skupiła się na nurcie nazwanym przez nie grunge'em, a twórczość jego przedstawicieli została uznana prawdziwym objawieniem muzyki rockowej - inna sprawa, że w znacznie mierze był to raczej powrót do lat 70., niż faktycznie coś nowego. Wydając we wrześniu 1992 roku swój drugi studyjny album, "Dirt", Alice in Chains był już więc nie tylko rozpoznawalnym zespołem, ale także przedstawicielem najmodniejszego wówczas stylu. Jednak na wielki sukces tego wydawnictwa z pewnością wpłynęła też sama jego zawartość. Zespół dop