Posty

[Recenzja] Led Zeppelin - "Houses of the Holy" (1973)

Obraz
Piąty album Led Zeppelin różni się od poprzednich. Chociażby ze względu na tytuł, nie będący kolejną cyfrą lub ciągiem tajemniczych symboli, a po prostu tytułem jednego z utworów nagranych podczas sesji. Inna sprawa, że kompozycja "Houses of the Holy" ostatecznie na album nie trafiła (znalazła się dopiero na następnym longplayu, "Physical Graffiti"). W każdym razie był to pierwszy normalny tytuł w dyskografii zespołu. Ale to nie jedyna zmiana. Poważną metamorfozę przeszła również sama muzyka. Już poprzednie dwa albumy, "Led Zeppelin III" i "IV" świadczyły o tym, że muzycy mają znacznie większe ambicje, niż granie przez całą karierę ciężkiego blues rocka, od jakiego zaczynali. Na wspomnianych albumach doszły wpływy folkowe, więcej grania o charakterze akustycznym. Na "Houses of the Holy" muzycy idą o krok dalej, poszerzając granice swojego stylu o nowe, jeszcze bardziej zaskakujące inspiracje. Zarazem jednak niemal całkiem zryw

[Recenzja] Witchcraft - "Legend" (2012)

Obraz
Po pięciu latach fonograficznej przerwy, grupa Witchcraft powróciła z nowym materiałem. Nie jest to już jednak ten sam zespół. Z poprzedniego składu zostali tylko śpiewający gitarzysta Magnus Pelander i basista Ola Henriksson. Na miejsce gitarzysty Johna Hoylesa przyszło aż dwóch nowych muzyków - Tom Jondelius i Simon Solomon, natomiast nowym perkusistą został Oscar Johansson. W międzyczasie grupa podpisała nowy kontrakt, z Nuclear Blast Records. Prawdopodobnie spowodowało to zmianę producenta na Jensa Bogrena, znanego ze współpracy z licznymi wykonawcami metalowymi. Narzucił on zespołowi zdecydowanie bardziej współczesne, cięższe i mocno skompresowane brzmienie. "Legend" brzmi na wskroś nowocześnie. Co niekoniecznie jest zmianą na dobre. Muzycznie też słychać pewne zmiany. Co prawda, wciąż zdarzają się riffy, które dość jednoznacznie nasuwają skojarzenia z Black Sabbath czy - będącym główną inspiracją dla tej grupy - Pentagram. Wymienić trzeba tu "Deconstruction&

[Recenzja] Led Zeppelin - "Led Zeppelin IV" (1971)

Obraz
Czwarty album Led Zeppelin (powszechnie znany jako "Led Zeppelin IV", choć oficjalnego tytułu brak) jest naznaczony czymś, co można nazwać syndromem wielkiego przeboju. Dany album oceniany jest pozytywnie przez pryzmat jednego utworu i uznawany dzięki niemu za największe dokonanie danego wykonawcy. Tak też jest w przypadku "Czwórki". Ogromna popularność "Stairway to Heaven" (którego nawet nie wypuszczono na singlu, z obawy przed okaleczeniem go wersją "radiową") sprawiła, że to właśnie ten longplay jest zwykle wymieniany w przeróżnych "profesjonalnych" zestawieniach jako najwspanialsze dzieło Led Zeppelin. Choć nie jest ani najrówniejszym, ani najbardziej nowatorskim/wpływowym dokonaniem zespołu. Inna sprawa, że "Stairway to Heaven" to faktycznie wybitne osiągnięcie w kategorii mainstreamowego rocka. Utwór wspaniale się rozwija, od balladowego początku do hardrockowego finału, zachwycając przepiękną melodią i urozmaicon

[Recenzja] Led Zeppelin - "Led Zeppelin III" (1970)

Obraz
Na przełomie lat 60. i 70. bluesrockowa formuła była już praktycznie wyczerpana. Pociągnęło to za sobą wiele konsekwencji. Rozpadł się Cream (co prawda z przyczyn personalnych), a niejako na jego miejsce powstał bardziej eklektyczny Blind Faith. Jimi Hendrix na kilkanaście miesięcy przed śmiercią zwrócił się w stronę bardziej funkowego grania, planował też współpracę z Milesem Davisem. Nawet tacy, jak się wydawało, tradycjonaliści, jak John Mayall i Fleetwood Mac, zaczęli eksperymentować z innymi stylami. Tymczasem w siłę rosła scena hardrockowa. Po debiucie Black Sabbath i wydaniu "In Rock" przez Deep Purple, Led Zeppelin nie był już najciężej brzmiącym zespołem rockowym. Muzycy zostali postawieni pod ścianą. I znaleźli rozwiązanie - zamiast konkurować z innymi, postanowili pójść w nieco innym kierunku. W połowie 1970 roku, Jimmy Page i Robert Plant zamieszkali na pewien czas w walijskiej chacie z XVIII wieku, nieposiadającej dostępu do bieżącej wody ani elektrycznośc

[Recenzja] Led Zeppelin - "Led Zeppelin II" (1969)

Obraz
Wkrótce po wydaniu debiutanckiego albumu, muzycy Led Zeppelin zabrali się za przygotowanie kolejnego wydawnictwa. Longplay zdążył się ukazać jeszcze w tym samym roku 1969. Mimo tego, słychać tu pewien postęp. Na "Dwójce" zespół zaczyna powoli odchodzić od swoich bluesowych korzeni, na rzecz stuprocentowego hard rocka. Utwory w rodzaju "Whole Lotta Love", "Heartbreaker", "Living Loving Maid (She's Just a Woman)" i "Moby Dick" porażają potężną dawką energii, ciężkim brzmieniem i rewelacyjnymi riffami. Ale zespół nie ogranicza się tylko do prostego czadowania, bo w takim "Whole Lotta Love" znalazł się także bardziej eksperymentalny fragment z wykorzystaniem thereminu i możliwości stereofonicznego miksu. Na albumie nie brakuje łagodniejszych momentów, czego przykładem bardziej piosenkowe "Ramble On" i "Thank You", w których pojawia się brzmienie gitary akustycznej (i elektrycznych organów w tym dr

[Recenzja] Led Zeppelin - "Led Zeppelin" (1969)

Obraz
Debiutancki album Led Zeppelin zmienił oblicze muzyki rockowej. Co prawda, pod względem stricte muzycznym mamy tutaj do czynienia właściwie z typowym dla drugiej połowy lat 60. blues rockiem, ale brzmieniowo jest to już zupełnie nowa jakość. Zespół nie zdecydował się zatrudniać producenta z zewnątrz - wszystkim osobiście zajął się Jimmy Page, który w ciągu kilku lat pracy jako muzyk sesyjny nauczył się sporo o pracy w studiu. Zdobyte doświadczenie pomogło mu stworzyć wyjątkowo ciężkie, jak na tamte czasy, brzmienie. Szczególnie potężnie brzmi tutaj perkusja, nagrywana w zupełnie innowacyjny sposób (m.in. za pomocą mikrofonów umieszczonych wewnątrz bębnów). Zespół powstał latem 1968 roku, gdy Page został jedynym członkiem The Yardbirds. Po dodaniu nowych muzyków - wokalisty Roberta Planta, basisty Johna Paula Jonesa i perkusisty John Bonhama - zespół przyjął nazwę New Yardbirds, szybko zmienioną na Led Zeppelin. Już we wrześniu rozpoczęły się nagrania na debiutancki album. Muzy

[Recenzja] Witchcraft - "The Alchemist" (2007)

Obraz
Od dobrych paru lat w muzyce rockowej panuje moda na granie retro. Nowe zespoły, zamiast próbować czegoś nowego i tworzyć swój oryginalny styl, imitują muzykę sprzed wielu lat. Na celownik biorą zwykle przełom lat 60. i 70., a swoje inspiracje ograniczają przeważnie do dwóch czy trzech zespołów, starając się jak najwierniej oddać nie tylko ich styl, ale i brzmienie. Jednym z takich zespołów jest szwedzki Witchcraft. W związku ze zbliżającą się premierą nowego albumu - zaplanowanego na 21 września "Legend" - postanowiłem przypomnieć dotychczasową karierę grupy. Powstała na początku XXI wieku roku z inicjatywy śpiewającego gitarzysty Magnusa Pelandera i początkowo miała być jednorazowym projektem. Muzyk chciał jedynie zarejestrować singiel, na którym odda hołd swoim największym idolom. Jednym z nich był Bobby Liebling z Pentagram i innych około-doomowych projektów, drugim - Roky Erickson, niegdysiejszy członek pionierów rocka psychodelicznego, The 13th Floor Elevators; swo

[Recenzja] AC/DC - "Black Ice" (2008)

Obraz
Po ośmiu latach od wydania beznadziejnego "Stiff Upper Lip", AC/DC wróciło z nowym albumem, który okazał się kolejnym wielkim sukcesem. Pamiętam, jak stacje radiowe do znużenia katowały singlowy "Rock 'n' Roll Train", choć to tylko kolejny bardzo typowy dla grupy kawałek, do tego dość nachalnie kojarzący się z "Highway to Hell". Na "Black Ice" jest, oczywiście, pod dostatkiem takich schematycznych nagrań. Album zawiera w sumie piętnaście utworów, co w przypadku tak jednostajnej muzyki jest totalnym przegięciem. Na szczęście, znajdziemy tu też parę smaczków, na które trzeba jednak poczekać do drugiej połowy płyty. W "Decibel" i "Stormy May Day" pojawiają się zupełnie niespodziewane urozmaicenia wokalne - na początku pierwszego i końcu drugiego Brian Johnson śpiewa niższym głosem! I od razu brzmi nieporównywalnie lepiej. W "Stormy May Day" dodatkowo pojawiają się gitarowe partie grane techniką slide. Dzi