[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)

Extra Life - The Sacred Vowel


Płyta tygodnia 1.04-7.04

Naprawdę sporo tym razem przesłuchałem albumów, aby wybrać ten najciekawszy. I ostatecznie padło na jeden z przesłuchanych najwcześniej, bo i najbardziej przeze mnie wyczekiwanych. Extra Life należy w końcu do grona tych rockowych zespołów, którym w XXI wieku udało się wypracować bardzo idiomatyczny styl. Debiutancki album "Secular Works" z 2008 roku przyniósł intrygującą fuzję klasycznego proga, math rocka oraz klasycznej muzyki mediewalnej. Kolejne dwie płyty nie były już tak porywające, a zespół zawiesił działalność. Dwa lata temu powrócił jednak z zaskakująco udanym "Secular Works, Vol. 2", bardziej dojrzałym i dopracowanym od pierwowzoru.

Z oryginalnego składu pozostał wyłącznie śpiewający gitarzysta i klawiszowiec Charlie Looker, jednak to on był zawsze mózgiem Extra Life, a jego niekonwencjonalny, jak na rock, sposób śpiewania - inspirowany twórczością Guillauma de Machauta i ogólnie muzyką epoki ars nova - jest głównym wyróżnikiem zespołu. Nawet z muzyków, którzy uczestniczyli w nagraniu poprzedniego albumu, powrócił jedynie basista Toby Driver, znany przede wszystkim z avant-metalowego Kayo Dot. To zresztą właśnie muzykami - obecnymi lub byłymi - tego zespołu Looker i Driver załatali aktualne braki kadrowe, pozyskując grającego na instrumentach smyczkowych Timbę Harrisa oraz perkusistę Davida Bodie.


"The Sacred Vowel" w zasadzie mógłby być kolejną odsłoną "Secular Works". Jednak chyba nie przypadkiem świeckość tym razem ustępuje w tytule miejsca sakralności. Najnowszy album okazuje się bowiem płytą bardziej stonowaną, zdecydowanie prostszą rytmicznie, z większą rolą brzmień akustycznych, w tym jeszcze mocniej wyeksponowanych smyczków. Ogólnie mniej tu wcześniejszej frywolności, a więcej dostojnej powagi. Zmiany najbardziej słychać na przykładzie wyjątkowo oszczędnego, pozbawionegi sekcji rytmicznej "Corrupt, Corrupt", a także zaskakująco piosenkowego "Heaven't Learned a Thing". Ale już w "I'm Normal", najbardziej chwytliwym, lecz niebanalnym "Feet First" oraz rozbudowanym utworze tytułowym dochodzą do tego momenty z ciężej brzmiącymi gitarami, a w tym ostatnim pojawia się też trochę bardziej połamanego grania. Jest jeszcze najbardziej odjechany "Three Worms", gdzie popisowej, pełnej życia partii wokalnej Lookera towarzyszy niezbyt urozmaicony, mroczny podkład elektroniczych dronów lub quasi-metalowych riffów.

Niekoniecznie odpowiadają mi te konkretne zmiany, jakie na "The Sacred Vowel" zaszły w muzyce Extra Life, jednak doceniam próbę odświeżenia stylu i pokazania się z nieco innej, łagodniejszej strony. Możliwe, że to nawet najlepszy album do rozpoczęcia poznawania twórczości zespołu, przynajmniej dla tych słuchaczy, którym bliżej do bardziej konwencjonalnego grania rockowego. Oczywiście i tutaj nie jest wcale aż tak normalnie, jak sugeruje tytuł jednego z kawałków, a wokal  Charliego Lookera wciąż dość wysoko ustawia próg wejścia. 

Ocena: 7/10



Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)

1. Corrupt, Corrupt; 2. I'm Normal; 3. Feet First; 4. Haven't Learned a Thing; 5. Three Worms; 6. The Sacred Vowel

Skład: Charlie Looker - wokal, gitara, instr. klawiszowe; Timba Harris - skrzypce, altówka; Toby Driver - gitara basowa; David Bodie - perkusja
Gościnnie: Daisy Press - dodatkowy wokal (2)
Producent: Seth Manchester


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)