[Recenzja] Shuggie Otis - "Freedom Flight" (1971)

Shuggie Otis - Freedom Flight


Trzeba być naprawdę zdolnym muzykiem, aby już w wieku piętnastu lat zaliczyć współpracę z Frankiem Zappą i to na albumie, który stał się jedną z najsłynniejszych, najbardziej cenionych płyt wszech czasów. To właśnie Shuggie Otis zarejestrował partie basu do "Peaches en Regalia", znakomitego otwieracza "Hot Rats". Zaledwie pięć lat później sam wydał kultową płytę "Inspiration Information" - docenioną szczególnie po latach, gdy rozpoczęła się moda na samplowanie, a do inspiracji nim zaczęli przyznawać się m.in. Prince i Lenny Kravitz. Jednak już wcześniejszy "Freedom Flight" - nagrany z udziałem tak doświadczonych muzyków, jak Wilton Felder, Aynsley Dunbar czy George Duke - to bardzo ciekawe wydawnictwo, silnie czerpiące z soulu i funku, ale mogące zainteresować także miłośników psychodelii, blues rocka lub fusion.


Shuggie Otis, a właściwie Johnny Alexander Veliotes Jr., pochodzi z greco-filipińsko-afroamerykańskiej rodziny. Jego ojciec Ionnis Alexandres Veliotes także był muzykiem - rhythm'n'bluesowym pianistą i perkusistą, występującym pod pseudonimem Johnny Otis. To dzięki niemu Shuggie już w wieku dwóch lat uczył się grać na gitarze, a z czasem także na innych instrumentach. Taka umiejetność przydała mu się chociażby w utworze "Strawberry Letter 23" - sporym hicie w późniejszej wersji The Brothers Johnson - gdzie samodzielnie wykonał wszystkie partie wokalne, gitarowe, klawiszowe i perkusyjne. Na kolejnym albumie "Inspiration Information" już niemal całkiem zrezygnował z pomocy sidemanów, za wyjątkiem sekcji dętej oraz smyczkowej.

Wyprodukowany przez Otisa seniora "Freedom Flight" to drugi autorski album Shuggie'ego, ale pierwszy, na którym do wcześniejszej fascynacji bluesem - najbardziej dającej o sobie znać w instrumentalu "Purple" - zaczęły dochodzić inspiracje innymi stylami, przede wszystkim soulem i psychodelią, czego znakomitym przykładem takie nagrania, jak  "Ice Cold Daydream", "Me and My Woman" czy "Someone's Always Singing". Tytułowy "Freedom Flight" idzie jeszcze dalej - to trzynastominutowy instrumental o pastoralnym nastroju, który m.in. za sprawą partii elektrycznego pianina Duke'a oraz saksofonu Richarda Aplanalpa nie jest wcale odlegly od stylistyki fusion; bardzo ciekawie i oryginalnie wypada fragment z obojem. Sporo na tej płycie zresztą instrumentalnego grania i można to uzasadnić tym, że lider nie jest wybitnym śpiewakiem. Za to jego gra w każdym nagraniu przyciąga uwagę. We wspomnianym "Strawberry Letter 23", zresztą najbardziej chwytliwym na płycie, imponująco wcielił się w role całego zespołu. W pozostałych nagraniach błyszczy zaś głównie jako gitarzysta, a jego solówki mogą kojarzyć się z popisami Jimiego Hendrixa.


Trochę szkoda, że na pierwotnym wydaniu zabrakło dorzuconego potem na kompakcie "One Room Country Shack", najbardziej energetycznego kawałka z tej sesji, opartego na wręcz hardrockowym riffie - byłoby to fajne urozmaicenie albumu i kolejny dowód wszechstronności młodszego Otisa. Ale nawet bez niego "Freedom Flight" to jedna z tych płyt, które mają szansę trafić do odbiorców o bardzo różnych gustach, preferujących klasycznego rocka w psychodelicznym lub bardziej bluesowym wydaniu, albo miłośników ówczesnego soulu czy nawet fusion. Tak duży eklektyzm wcale nie wyklucza spójności, którą udaje się zachować chociażby za pomocą brzmieniowej konsekwencji.

Ocena: 8/10



Shuggie Otis - "Freedom Flight" (1971)

1. Ice Cold Daydream; 2. Strawberry Letter 23; 3. Sweet Thang; 4. Me and My Woman; 5. Someone's Always Singing; 6. Purple; 7. Freedom Flight

Skład: Shuggie Otis - wokal, gitara, gitara basowa (1,2,4,6), organy (1,2,5,6), pianino (2-4,6), perkusja i instr. perkusyjne (2); George Duke - organy (3), elektryczne pianino (5,7), czelesta (7); Wilton Felder - gitara basowa (3,5,7); Mike Kowalski - perkusja (1,4,6); Aynsley Dunbar - perkusja (3,5,7); Johnny Otis - instr. perkusyjne (1), dodatkowy wokal (3); Richard Aplanalp - flet (5), saksofon tenorowy (7), obój (7); James "Supe" Bradshaw - harmonijka (6), dodatkowy wokal (3); Venetta Fields, Clydie King, Sherlie Matthews - dodatkowy wokal (5)
Producent: Johnny Otis


Komentarze

  1. Bardzo się cieszę, że Paweł wspomina o tym muzyku, bardzo zdolnym, ale praktycznie zapomnianym. On jest prawie moim rówieśnikiem, tylko o rok młodszym, którego potencjał po świetnym początku nie został wykorzystany. Mam 7 jego albumów i wszystkie bardzo lubię. Myślę, że najbardziej mu zaszkodził wspomniany przez Pawła eklektyzm. Wytwórnie muzyczne wolą jednak muzyków określonego stylu. Ja bym polecił jeszcze obok tych wspomnianych przez Pawła tytułów „Live in Williamsburg”, utrzymany w stylistyce zespołów Electric Flag Mike’a Bloomfielda czy wczesnego Blood, Sweat and Tears. Shugie Otis obracał się w tych kręgach muzyków, nagrał nawet fajną płytę z jednym z założycieli BST Alem Kooperem - „Kooper Session” Też taka mieszanka bluesa, funky, soulu i jazzu (lub przynajmniej swingu z tymi charakterystycznymi dla Koopera kołyszącymi blue nutkami). W sumie zastanawiam się, dlaczego Paweł nie zrecenzował jeszcze przynajmniej kilku wczesnych albumów Blood, Sweat and Tears, jednej z ważnych, wczesnych grup fusion, grającej bardzo energetyczną mieszankę rocka, funky, bluesa i jazzu i ze świetnymi wokalistami (najpierw Al. Kooper, potem David Clayton-Thomas). Po latach pracy jako sideman w roku 2018 Shugie Otis nagrał mocno gitarową płytę Inter-Fusion, na której towarzyszą mu Carmine Appice i Tony Franklin. Płyta w dobrym starym stylu, gdy w muzyce dominowała ostra gitara, organy, długie solówki lub wręcz tylko instrumentalne kawałki. Też polecam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy będą kolejne recenzje z gatunku soul/funk? Tacy wykonawcy jak Stevie Wonder, War, Marvin Gaye, Sly & The Family Stone itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marvina Gaye'a "What's Going On" już jest od miesiąca zrecenzowany. Chyba że pytasz o więcej Gaye'a - to nie, na ten moment nie mam w planach recenzować jego pozostałych płyt. Ale coś z tego gatunku pewnie jeszcze się niedługo pojawi.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)