[Recenzja] Kali Malone - "Does Spring Hide Its Joy" (2023)

Kali Malone - Does Spring Hide Its Joy


Twórczość Kali Malone odkryłem dopiero przed paroma miesiącami, przy okazji premiery "Living Torch" - jednego z moich albumów roku 2022. Do jego największych zalet należy niezwykła, jak na tę stylistykę, zwięzłość materiału. To zaledwie trzydzieści trzy minuty (i trzydzieści trzy sekundy) muzyki, które idealnie nadają się na pierwszy kontakt z tą artystką, należącą do najwybitniejszych młodych przedstawicieli sceny elektronicznej i eksperymentalnej. Tegoroczny, właśnie wydany "Does Spring Hide Its Joy" to już rzecz prawdziwie monumentalna, z którą zapoznanie się wymaga znacznie więcej czasu. W pełnej wersji, opublikowanej w formacie CD, składa się z trzech nagrań trwających po sześćdziesiąt minut. Edycja winylowa została okrojona o ostatni utwór, zaś dwa pierwsze podzielono na trzy części każde, aby dostosować się do czasowych ograniczeń nośnika. W streamingu można zapoznać się z oboma miksami.

Wszystkie trzy nagrania to tak naprawdę wykonania tej samej, tytułowej kompozycji. Chociaż "Does Spring Hide Its Joy" ma tutaj swoją fonograficzną premierę, to utwór powstał kilka lat wcześniej i był już prezentowany przez Malone na żywo - także polskiej publiczności, na zeszłorocznym Unsoundzie. Zarówno wtedy, jak i podczas rejestrowania wersji płytowych w 2020 roku, artystce towarzyszyli gitarzysta Stephen O'Malley,  najbardziej znany z drone-metalowego Sun O))), oraz wiolonczelistka Lucy Railton z jazzowego Time Is a Blind Guide, nagrywająca też autorskie płyty z muzyką drone i elektroakustyczną. Malone, do niedawna kojarzona głównie z grą na organach, podobnie jak w przypadku "Living Torch" porzuca je na rzecz syntezatora. A ściślej rzecz biorąc - specjalnie dostrojonego generatora drgań.

"Does Spring Hide Its Joy" to mroczny, bardziej jesienno-zimowy niż wiosenny, a zarazem minimalistyczny ambient, z przeciągłymi dronami przeplatających się partii oscylatora, wiolonczeli i gitary, raz pełnych subtelnej elegancji, kiedy indziej bardziej zgrzytliwych. Teoretycznie niewiele się tu dzieje, jednak dokładne wsłuchanie się w tę muzykę, w jej intrygujące faktury, może być dla słuchacza niesamowitym przeżyciem. Oczywiście, najlepiej słuchać tego w całkowitym skupieniu i oderwaniu od rzeczywistości. Opcjonalnie można się czymś wspomóc, jeśli komuś ułatwia to obcowanie z taką muzyką. Wówczas transcendentny charakter dzieła Malone może zostać w pełni doceniony. Pozostaje pytanie, czy na pewno konieczne było zamieszczenie tu aż trzech wersji jednej kompozycji? Owszem, było. W "Does Spring Hide Its Joy" sama kompozycja jest szczątkowa i pretekstowa: nie ma tu żadnych określonych motywów, sama struktura jest natomiast otwarta. Spójny dla wszystkich trzech utworów jest ogólny klimat oraz brzmienie całości. Każda z trzech interpretacji jest inna. Poza niezliczonymi niuansami najbardziej objawia się to tym, że "v1" i przede wszystkim "v2" zawierają więcej niepokojących, zniekształconych brzmień, podczas gdy "v3" wydaje się najbardziej subtelna.

Najnowsze dzieło Kali Malone - z istotnym, choć już tylko na poziomie wykonania, wkładem dwójki dodatkowych instrumentalistów - potwierdza, że artystka należy do współczesnej czołówki, jeśli chodzi o ambitniejszą muzykę na pograniczu rozrywki i poważki. "Does Spring Hide Its Joy" nie jest albumem łatwym w odbiorze. Wielu zaniecha słuchania już na starcie, gdy zobaczą trzygodzinny czas trwania. Tym, którzy jednak zdecydują się na odsłuch, może zabraknąć cierpliwości. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by słuchać albumu na raty, po jednym utworze na raz. Za to wielbiciele tego typu muzyki nie powinni poczuć się zawiedzeni i z przyjemnością zanurzą się w tych dźwiękach. 

Ocena: 8/10

Nominacja do płyt roku 2023



Kali Malone - "Does Spring Hide Its Joy" (2023)

1. Does Spring Hide Its Joy v1; 2. Does Spring Hide Its Joy v2; 3. Does Spring Hide Its Joy v3

Skład: Kali Malone - elektronika; Stephen O'Malley - gitara; Lucy Railton - wiolonczela
Producent: Kali Malone


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)