Posty

Wyświetlam posty z etykietą kali malone

[Recenzja] Kali Malone - "All Life Long" (2024)

Obraz
Płyta tygodnia 9.02-15.02 Na przestrzeni ostatnich trzech lat Kali Malone z kompletnie nieznanej mi artystki stała się dla mnie jedną z najważniejszych postaci współczesnej sceny muzycznej i istotnym punktem odniesienia podczas pisania o innych twórcach. Tak się złożyło, że akurat w tym okresie Malone przejawia wzmożoną aktywność artystyczną, co roku wydając nowy materiał. Zaczęło się od bardzo zwartego "Living Torch" z 2022 roku, później był monumentalny "Does Spring Hide Its Joy" - z trzema sześćdziesięciominutowymi wersjami tytułowej kompozycji - a ostatni tydzień przyniósł kolejny większy projekt, "All Life Long". Choć to właściwie trzy różne projekty na jednym, blisko osiemdziesięciominutowym albumie. Czytaj też:  [Recenzja] Kali Malone - "Living Torch" (2022) "All Life Long" składa się z kompozycji, nad którymi Malone pracowała w latach 2020-23. Połowę zawartej tu muzyki artystka wykonała samodzielnie lub z pomocą Stephena O'M

[Recenzja] Kali Malone - "Does Spring Hide Its Joy" (2023)

Obraz
Twórczość Kali Malone odkryłem dopiero przed paroma miesiącami, przy okazji premiery "Living Torch" - jednego z moich albumów roku 2022. Do jego największych zalet należy niezwykła, jak na tę stylistykę, zwięzłość materiału. To zaledwie trzydzieści trzy minuty (i trzydzieści trzy sekundy) muzyki, które idealnie nadają się na pierwszy kontakt z tą artystką, należącą do najwybitniejszych młodych przedstawicieli sceny elektronicznej i eksperymentalnej. Tegoroczny, właśnie wydany "Does Spring Hide Its Joy" to już rzecz prawdziwie monumentalna, z którą zapoznanie się wymaga znacznie więcej czasu. W pełnej wersji, opublikowanej w formacie CD, składa się z trzech nagrań trwających po sześćdziesiąt minut. Edycja winylowa została okrojona o ostatni utwór, zaś dwa pierwsze podzielono na trzy części każde, aby dostosować się do czasowych ograniczeń nośnika. W streamingu można zapoznać się z oboma miksami. Wszystkie trzy nagrania to tak naprawdę wykonania tej samej, tytułowej k

[Recenzja] Kali Malone - "Living Torch" (2022)

Obraz
Kim jest Kali Malone? Choć wielu osobom jej nazwisko nic nie powie, jest to jedna z najważniejszych postaci we współczesnej muzyce eksperymentalnej. Ta mieszkająca od dziesięciu lat w Szwecji Amerykanka, adeptka sztokholmskiej Royal College of Music na kierunku kompozycji elektroakustycznej, zasłynęła swoimi minimalistycznym kompozycjami na organy piszczałkowe. Blisko dwugodzinny "The Sacrificial Code" był jednym z najszerzej komentowanych niemainstreamowych albumów 2019 roku. Tegoroczny, choć nagrany już na przełomie lat 2020/21, "Living Torch" nie jest bezpośrednią kontynuacją tamtego dzieła, a próbą innego podejścia do tematu. To wciąż muzyka o bardzo minimalistycznym, dronowym charakterze, lecz sięgająca po zupełnie nowe dla artystki brzmienia. Miejsce organów zajęły syntezatory, w tym klasyczny modularny ARP 2500. Możemy usłyszeć tu także także dęciaki: puzon Matsa Äleklinta, muzyka znanego chociażby z Angles i Fire! Orchestra, a także klarnet basowy Isaka Hedt