[Recenzja] Low - "HEY WHAT" (2021)

Low - HEY WHAT


Choć trudno w to uwierzyć, za jeden z najciekawszych tegorocznych albumów odpowiada rockowy zespół z blisko trzydziestoletnim stażem. Zdecydowana większość przedstawicieli tego gatunku w tak późnym okresie działalności ma już długą tradycję bycia własnym coverbandem. Zupełnie inaczej potoczyły się losy Low, który tak naprawdę dopiero niedawno zaczął się naprawdę rozwijać. I to w bardzo ciekawym kierunku. Wydany przed trzema latami "Double Negative" przyniósł drastyczną zmianę brzmienia, a najnowszy "HEY WHAT" idzie jeszcze o parę kroków dalej. W międzyczasie skład grupy zredukował się duetu, który tworzą Alan Sparhawk i Mimi Parker (prywatnie małżeństwo), choć nie mniej ważnym twórcą tego materiału okazuje się ponownie producent BJ Burton.

Podobnie, jak poprzednio, kompozycje Low zyskały imponującą, a zarazem intrygującą oprawę brzmieniową. Z jednej strony pełno tu wszelkiego rodzaju zniekształceń, szumów, przesterów, zgiełku, glitchów i sam nie wiem czego jeszcze, a z drugiej subtelniejszych, wręcz ambientowych brzmień elektronicznych. Jedno z drugim przeplata się często na przestrzeni jednego utworu, albo po prostu występuje w tym samym momencie. I o ile to brzmienie nierzadko zdaje się przytłaczać wszystkie pozostałe elementy dzieła, to album ma do zaoferowania znacznie więcej, dzięki czemu może spodobać się nie tylko wielbicielom dziwnej muzyki, choć ich zachwyci przede wszystkim. Jest tu więc coś, czego na poprzedniku brakowało: wyraziste, autentycznie zapamiętywalne melodie, by za przykład podać tylko takie nagrania, jak "White Horses", "I Can Wait", "Days Like These" czy "More". Pod tym względem nowej płycie zdecydowanie bliżej do fantastycznego debiutu "I Can Live in Hope", tak bardzo w innych kwestiach odmiennego.

Tylko czy faktycznie? Pomijając te noise'owe, post-industrialne, drone'owe, quasi-ambientowe czy nawet elektroakustyczne  aranżacje, w których trudno wyłapać naturalne dźwięki instrumentów, wciąż można wskazać wiele wspólnych elementów z dawnym Low, jak charakterystyczne duety wokalne Sparhawka i Parker, na ogół powolne tempa czy przejmująco smutny klimat. Utwory w rodzaju "Hey" lub "The Price You Pay" nie tak trudno wyobrazić sobie w bardziej tradycyjnym aranżu. Choć tym razem muzycy zdają się prezentować nieco szerszą paletę nastrojów, bo chociażby początek "Days Like These" wypada zaskakująco optymistycznie. W takim "More" grają z kolei z niesamowitym wykopem, całkiem zapominając o swoich slowcore'owych korzeniach. I takie podejście naprawdę należy docenić. Muzycy nie próbują na siłę grać w wypracowanym kiedyś stylu, ale też nie unikają do niego nawiązań, gdy takie rozwiązanie wydaje się dla danej kompozycji najlepsze.

"HEY WHAT" śmiało czerpie zarówno z tego, co udało się na "I Could Live in Hope" - unikając jednak dosłownych nawiązań - jak i na "Double Negative", jeszcze bardziej kombinując z brzmieniem, a jednocześnie nie zapominając tym razem o wyrazistych melodiach. Najnowsze wydawnictwo Low nie jest idealne, gdyż zdarzają się na nim pewne mielizny, z bezbarwnym "Don't Walk Away" na czele. Jednak nawet na powszechnie cenionym debiucie nie wszystkie utwory trzymają tak samo wysoki poziom. Trudno mi jednoznacznie ocenić, który z tych albumów wypada lepiej, ze względu na ich odmienność. Osobiście stawiam je mniej więcej na równi. Co ciekawe, słuchałem też pochodzących z nich utworów na przemian i zaskakująco dobrze do siebie pasowały, choć brzmieniowo stanowią kompletne przeciwieństwo. To zdumiewające, że rockowy zespół może tak bardzo się zmienić, a jednocześnie zachować rozpoznawalność, w dodatku wydając jeden ze swoich najlepszych albumów.

Ocena: 8/10



Low - "HEY WHAT" (2021)

1. White Horses; 2. I Can Wait; 3. All Night; 4. Disappearing; 5. Hey; 6. Days Like These; 7. There's a Comma After Still; 8. Don't Walk Away; 9. More; 10. The Price You Pay (It Must Be Wearing Off)

Skład: Alan Sparhawk - gitara, wokal; Mimi Parker - perkusja i instr. perkusyjne, wokal
Producent: BJ Burton


Komentarze

  1. Dostali nominację do Grammy 2022 w kategorii Best Engineered Album, Non-Classical.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega kozacki album, najbardziej spodobał mi się utwór "Days like These"

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny album, ale klimatem znacznie bardziej zaintrygował mnie debiut.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)